11 marca 2015

Informacjia 3.

Wiem ze dużą część was będzie rozgoryczona, a nawet zła, ale muszę to zrobić. ZAWIESZAM BLOGA !!! Nie chce juz drugi tydzień, odwodzić was i pisać ze dodam coś za tydzień, bo wtedy będę kłamać, czego bardzo nie lubię. Najzwyczjniej w świecie nie mam czasu na pisanie. Dużo rzeczy dzieje się teraz u mnie w życiu, ale główną przyczyna takiego a nie innego posunięcia jest szkoła. Jak na złość mam jutro bardzo ważną klasowke z fizyki a zachorowałam, plus naprawdę czuje się bardzo źle z tym że muszę was opuścić na jakiś czas. Ale spokojnie BvsL zostanie skończone, najpóźniej do maja. Będę dodawać rozdziały, ale nie już co tydzień w środę, ale np.co dwa tygodnie w piątki czy co parę dni. Mam nadzieję jednak że nie będziecie aż tak na mnie źli i w jakimś stopniu mnie zrozumiecie :')
Tymczasem mam nadzieję że razem przetrwamy do poniedziałku i wygramy rozprawę!! Bardzo wiele razy mam ochotę zrobić z BABYZ family hug *.*
Mało osób może to wiedzieć, ale nie zaczęłam aż tak kochać B.A.P tylko za ich muzykę, ale również przez fandom który od początku wydawał mi się najbardziej... Troskliwy, uczuciowy i ciepły.
Jeszcze raz baardzooo mocno was przepraszam.
Do po czytania...kiedyś :')
Stefa~
#ForeverWithBAP <3
P.S- jeżeli macie jakieś pytania, śmiało piszcie w komach, gdy znajdę chwile z chęcią na nie odpowiem :)


04 marca 2015

Battle vs.Love XVI

 Witam was kochane Baby po przerwie. Ugh, nawet nie wiecie jak mi brakowało odgłosu klawiatury gdy dodaje rozdział ;D Nie no, żarcik. Rozdział byle jaki. Naprawdę ostatnio nie mam w ogóle czasu, usiąść i napisać czegoś porządnego. Cały ten rozdział pisany był pomiędzy lekcjami w czasie przerw. Brak czasu,nawet dla siebie, jest dołujący, ponieważ chciałabym dać wam coś super, ciekawego i ekscytującego, a przez ( głównie szkołę) nie mam nawet chwili aby pomyśleć nad fabułą -.- Ciekawostką jest to że to opko miało się skończyć wraz z końcem marca, ale chyba mi to nie pyknie i miesiącem zakańczającym BvsL będzie kwiecień xD
P.S- Mam do was prośbę. Jako iz to opowiadanie jest dla was, chcę aby w jak największym stopniu wam się podobało. Nie mam ani chęci, ani czasu, ani nie wiem jak się robi ankietę, więc proszę was abyście w komentarzach napisali czy:
1. Chcecie JongLo ( *.*)
2. Czy wolicie aby zostali przyjaciółmi ( ^^)
Wasz wybór ;)
Och i jeszcze jedno !! Mam zamiar was jednocześnie opieprzyć i podziękować za tak liczne wyświetlenia rozdziałów. Opieprzyć za to że się nie ujawniacie w komentarzach Myślę ze bloga czyta minimum 15 osób ( wnioskuje po tym ile razy ja wchodzę w dany rozdział na innych blogach. Myślę ze wy tez wchodzicie max.po 5-6 razy, nie więcej. Podziękować za więcej niż 100 wyświetleń ostatnich rozdziałów. Naprawdę teraz mam ochotę zrobić Baby hug :*
Pozdrówki ~

Obudziłem się w zupełnie obcym łóżko znajdującym się w obcym pokoju. Szybko zerwałem się do siadu czego odrazu pożałowałem, czując zawroty głowy.
- Och, obudziłeś się już?
Spojrzałem się w bok. W drzwiach do pokoju stał nie kto inny jak Youngjae- hyung ubrany w za duży bordowy sweter.
- Długo spałeś Junhong...- uśmiechnął się ale nie tym szerokim i szczerym uśmiechem co zawsze, ale smutnym i wyrażającym zawód-... A może Zelo?
- Skąd wiesz...- otworzyłem szerzej oczy. Youngjae podszedł do fotela który stał na przeciw łóżka, ale nie usiadł na nim lecz zaczął poprawiać kolorową poduszkę na nim leżącą.
- Powinieneś podziękować Yonggukowi za to ze był w tym klubie.- zaczął wygładzać czarne frędzelki, choć i tak nic nie zmusi ich by stały prosto. Nie patrzył się na mnie co było złym sygnałem. Wprost nienawidzę gdy Youngjae jest na coś zły, ponieważ on nie okazuje tego tak jak Himchan- hyung czy Daehyun. Youngjae będzie udawał że wszystko gra, jest w porządku, ale w głębi serca będzie czuł żal. Znam go już na tyle długo, aby wiedzieć że teraz jest na mnie zły. - Gdyby nie on, już dawno leżał byś na Oiomie! Gdzie ty masz głowę?!- podniósł głos rzucając poduszkę z powrotem na fotel.
- Hyung posłuchaj!
- Nie będę cie słuchał! I leż!- dodał gdy odsunąłem od siebie kołdrę. Wolałem go już nie denerwować, więc przykryłem się z powrotem, nic już nie mówiąc.- Zawiodłeś mnie i Daehyuna po całości! Dlaczego nam nie powiedziałeś?! Przyjaźnimy się do cholery!
- Nie krzyczy hyung...- powiedziałem cicho. Youngjae zaczął krążyć po pokoju, aby po chwili stanąć u nóg łóżka, a następnie usiąść obok mnie.
- Nawet nie wiesz co przeżyłem, gdy Yongguk do mnie zadzwonił. Gdzie ty masz mózg Junnie?- po kręcił głową przymykając powieki.
- Youngjae proszę cię, zrozum mnie. To jedyna moja odskocznia. Tylko w tym klubie przezywam coś innego niż na codzień. Tam mogę zaszaleć.
- Mogłeś chociaż nam powiedzieć... I to nawet nie o to się rozchodzi, tylko o wczoraj.
- Kiedy ja... Niewiele pamiętam.- powiedziałem uświadamiając sobie że moje ostatnie wspomnienie z wczorajszego wieczora to to, gdy musiałem iść do toalety, a następnie Mike próbujący mnie pocałować.
- Ten cały Moon cię znalazł.- usłyszałem od strony drzwi. Do pokoju wszedł Yongguk- hyung a za nim Daehyun z szklanka wody którą mi podał- Widocznie wiedział że zaczynam swoją zmianę. Kiedy przyszedł do mnie i powiedział że leżysz nieprzytomny w łazience pobiegłem do ciebie, a on się ulotnił. Dziwny koleś.
- Ale co się stało?-spytałem zdezorientowany.
- Do końca nie wiem. Najpewniejsze jest to że ten typek cię uderzył.
- A co z nim? Gdzie teraz jest?- zadałem kolejne pytanie.
- To ćpun.- wyjaśnił Yongguk- Stały bywalec klubu, już nie raz odwalał podobne cyrki. Policja nie ma za co go zatrzymać, bo nigdy nie znajdują przy nim towaru. Wczoraj był na głodzie. Szlaja się po mieście.
- Junhong, strasznie nas przestraszyłeś.- Daehyun usiadł po mojej drugiej stronie i poklepał mnie po ramieniu. Uśmiechnąłem się przepraszająco.
- Przepraszam, naprawdę. Jeżeli tego chcecie przestanę tam przychodzić.- spuściłem głowę patrząc na szklankę z wodą.
- Jeżeli sprawia ci to frajdę, możesz chodzić oczywiście, ale pod jednym warunkiem.- Youngjae odgrywał dzisiaj role rodzica... Dokładnie to mamy która dostała okres.
- Jakim?- spytałem ściągając kołdrę z ramion, bo zrobiło mi się gorąco.
- Mówisz o tym mamie i my chodzimy z tobą.
- Ale ona mi zabroni!
- Zobaczysz że nie. Teraz odpocznij, miałeś w sobie narkotyk musisz wypocząć. Dzwoniłem do twojej mamy i powiedziałem że spałeś u mnie.
- Dziękuje i jeszcze raz przepraszam.
- Spoko, śpij dobrze.- powiedział Yongguk, wychodząc z pokoju z Daehyunem który uśmiechnął się do mnie machając. Youngjae również skierował swoje kroki ku wyjściu z pokoju, ale go powstrzymałem.
- Youngjae ?
- Tak?
- Jak to się stało?- kiwnąłem głową w stronę drzwi za którymi moment temu znikli Hyungowie.
- Masz na myśli relacje Yongguka i Daehyuna?- pokiwałem głową na potwierdzenie -Rozmawiają tak z sobą dopiero od wczorajszego wieczora. Gdy ja siedziałem z tobą oni rozmawiali. Widocznie znaleźli wspólny temat, ale jeszcze się żadnego nie pytałem.- Youngjae nie mógł ukryć uśmiechu. Jego przyjaciel i chłopak, którzy nie specjalnie za sobą przepadali w końcu znaleźli wspólny język, dzięki czemu najmłodszy z nich nie będzie teraz rozdarty. Obydwoje są dla niego ważni. Uśmiechnąłem się, zaraz jednak coś sobie uświadamiając.
- Pewnie zepsułem wam wczorajszy wieczór?
- Nie, coś ty.- Yoo machnął dłonią.- Wracaliśmy właśnie do domu. Byliśmy najpierw na długim spacerze, potem kopiliśmy sobie po gorącej czekoladzie. Uczyliśmy Joy chodzić na smyczy, ale i tak się nam nie udawało.- Joy to husky którego Younggie dostał na walentynki( podkreślam na WALENTYNKI) od Daehyuna. Psiak jest małą, szaro czarną kulką, która woli kłębek wełny od zabawek dla psów. Już widzę ten romantyczny moment podczas którego para DaeJae trzyma się za dłonie, idąc przez środek parku całuj... O właśnie!
- Całowaliście się?
- Co? Co to za pytanie?!
- Ha! Czyli tak?
- Ugh, no tak.- Youngjae potarł sonie kark, rumieniąc się.
- Wiedziałem!- teraz już uśmiechnąłem się szeroko i szczerze ciesząc się z szczęścia przyjaciół.
***
POV Youngjae

Wyszedłem z pokoju Yongguka roześmiany. Junhong pomimo zmęczenia potrafi rozweselić i sprawić ze czuje się zażenowany. Pytanie czy całowałem się już z Daehyunem kompletnie wybiło mnie z rytmu. Aż do wczorajszego wieczora nie mogłem się przełamać i pozwalałem jedynie na drobne czułości. Ale wczoraj były walentynki i wiedziałem ze Daehyun tez na coś czeka. To była moja niespodzianka dla niego. Wiem ze on mnie kocha, ja go tez, ale jeszcze mu tego nie powiedziałem. Po prostu gdy już zdobędę się na odwagę (wczoraj) coś tuz przed wypowiedzeniem tych dwóch krótkich slow sprawia ze nie mogę wydusić z siebie ani słowa.
Usiadłem pomiędzy Yonggukiem a Daehyunem na kanapie, w salonie starszego. To miło ze użyczył nam swojego domu pod nieobecność rodziców. Gdyby nie to nie miał bym gdzie przetransportować nieprzytomnego Juna. Trochę się przestraszyłem gdy Bang zadzwonił do mnie i powiedział że wiezie nieprzytomnego Choi do siebie. Chciałem dowiedzieć się co się stało, ale Yongguk stwierdził że NIE MAM się co denerwować i powie mi wszystko u siebie. Dobrze że obok mnie był Hyun bo inaczej dostał bym zawału, a nie lekkiej paniki.
- Co oglądacie?- spytałem opierając się wygodniej o bok Daehyuna, gdy ten objął mnie ramieniem.
- " Green Lantern" coś tam, o kimś tam, kto jest latarnią?- wyjaśnił Yongguk nawet nie patrząc na telewizor, lecz na swoją komórkę.
- Dokładnie.- Daehyun pokiwał głową - Same nudy. I brak fajnych efektów specjalnych.
- Potwierdzam.
Uśmiechnąłem się lekko już chyba wiedząc jaki wspólny temat sobie znaleźli.
- Yongguk, chciałbym ci podziękować za to że pozwoliłeś spać nam tutaj.
- Luzik. Zawsze jesteś mile widziany z przyjaciółmi.- uśmiechnąłem się w podzięce, zaczynając oglądać film.
- Przełączamy?- spytał po chwili ciszy Dae.
- Zdecydowanie.- odpowiedzieliśmy równo z Gukiem.
***
- Hyung, nawet nie wiesz czy trzeba to solić. Ja ci mówię ze tak!
- Ciszej. Nigdy nie soliłem wiec i teraz nie będę.
- A czy kiedykolwiek gotowałeś ryż ?
- Tak.
- Kiedy ty Yongguk przypalasz nawet wodę.- powiedziałem. Musiałem zasnąć na kanapie, podczas gdy Dae i Yongguk oglądali dalej "Hobbita". Z kuchni dobiegały mnie, nie tak ciche, głosy Junhonga i Banga. Podniosłem się z kanapy, następnie kierując się do pozostałej dwójki.
- Obudziliśmy cie?- spytał Yongguk pochylając się nad blatem.
- Nie, widocznie się wyspalem.- wzruszyłem ramionami, mówiąc prawdę- Gdzie Daehyun?
- Hyunga wezwała mama.- odpowiedział Junhong. Podjadał z miski marchewkę. Chciał to robić nie spostrzeżenie, co nawet mu się udawało, ale odgłos chrupania słychać było całkiem dobrze.
- Yhym, długo spałem?
- Trzy godziny. Robimy ryż z warzywami. Powiedz Yonggukowi- hyungowi ze ryż powinno się solić.- pożalił się Junhong.
- Oczywiście że tak.- przyznałem mu rację. Kto to widział aby nie solić ryżu.
- Pff, ciesz się dzieciaku.
- I się cieszę staruszku.
- Czy ty słyszysz jak on do mnie mówi?- pokiwałem głową- I nic z tym nie zrobisz ?- powtórzyłem ruch w duchu śmiejąc się- Aish. Brak szacunku.- Yongguk w końcu zabrał sprzed nosa Junhong, miskę z pokrojonymi marchewkami i jednym szybkim ruchem przerzucił je na patelkę.
- Youngjae- hyung?
- Tak?
- Będę musiał już iść.
- Już?
- Rodzice idą dzisiaj do kina. Chce iść z nimi.
- Acha. No dobra. Odprowa...- podniosłem się chcąc iść z nim lecz...
- Nie no co ty. Sam trafie.
- Okej, więc idź. Tylko uważaj na siebie!
- To narazie.- odsunął od siebie krzesło, niemal biegnąc do przedpokoju.- Dziękuje ci Yongguk- hyung.
- Nie ma sprawy. Wpadnij jeszcze.
- Na pewno.- ostanie co było słychać to trochę zbyt głośne trzaśniecie drzwiami i małe przekleństwo za nimi.
- Jest naprawdę super dzieciakiem...- zaczął Yongguk mieszając w patelni. Właśnie dołożył pokrojoną w kostkę paprykę, którą nie wiem skąd wyciągnął .
- I mało mądrym.- dopowiedziałem- Nie wiem dlaczego on nic mi nie mówił o tym że tańczy w tym klubie. Nawet nie chcę myśleć co by było gdyby nie ten cały Moon.
- Powiem ci że nie znam typka, ale wczoraj zachował się świetnie. Naprawdę...
- Sarkazm?- spytałem rozbawiony.
- I to jaki. Przyszedł do mnie, powiedział tylko " Junhong leży nieprzytomny w toalecie " i uciekł. Dosłownie. Myślałem że on idzie za mną, a idiota się zmył!
- No już się tak nie denerwuj.- wstałem i podeszedłem do niego chcąc się do czegoś przydać- Lepiej rób te warzywa, bo jestem głodny.
- Tak jest!
***
POV Junhong
To nie tak ze chciałem jak najszybciej wyjść od Yongguka, po prostu ja naprawdę chciałem iść na ten film z rodzicami. To naprawdę rzadkie gdy idziemy w czwórkę gdzieś razem, a gdy nadarza się taka okazja chce ja wykorzystać. Yongguk po lepszym poznaniu okazał się naprawdę, ale to naprawdę, świetnym facetem. Takim jakim przedstawiał go Youngjae, tylko trochę bardziej wyluzowanym i śmiesznym.
Zdjąłem swoje białe słuchawki z uszu wraz z wkroczeniem w blok. Standardowo za biurkiem siedział nasz woźny znowu czytając jakąś ospałą książkę. Widząc ze nawet nie podniósł na mnie wzroku skierowałem się do windy.
- Radze panu przejść się schodami. Winda się zacięła, reperują ja pomiędzy szóstym a siódmym piętrem.
- Och, dziękuje.- skierowałem się do drzwi ewakuacyjnych, a następnie je pchnąłem, zabierając się za długa wspinaczkę.
Zatrzymałem się tylko raz, po to aby zobaczyć ludzi pracujących przy szyldzie windy. Pierwsze co usłyszałem to nie były odgłosy wiertarki bądź innego narzędzia a krzyki, dziwnie mi znane krzyki.
- Długo to jeszcze potrwa? Ktoś chce się do mnie dostać a schodami nie da rady!
- Niestety jeszcze minimum trzy godziny.- odpowiedział głos, którego w ogóle nie kojarzyłem.
- Trzy gdy godziny?! Chyba sobie żartujesz!
Wychyliłem się zza rogu chcąc sprawdzić to jest tak nie miły i arogancki. Przeżyłem szok ponieważ przed otwartymi drzwiami do mieszkania stał... Jongup.

18 lutego 2015

Battle vs.Love XV

Dobry wieczór :)
Rozdział krótki za co najmocniej przepraszam :'(
Możliwe jest również to że w następnym tygodniu nie będzie żadnego posta, ponieważ mam masę spraw do załatwienia. Przepraszam.
Liczę na komentarze pod rozdziłem xD
Stefa~(już nie Stonka~)


POV Junhong

Walentynki to piękny dzień obchodzony przez pary. Zazwyczaj chłopak szykuje coś wielkiego dla swojej miłości, aby udowodnić jej że dobrze wybrała i będzie z nim szczęśliwa( Himchan-hyung) lub odrazu wiadomo że ta wielka miłość zostanie zabrana na długi spacer razem z swoim ukochanym pieskiem podczas którego tyle razy pocałują się, aby następnie wyszeptać ciche"Kocham cię" (Daehyun i Youngjae). Są też ludzie którzy postanowili zaszaleć i udać się do klubu aby pierwszy raz w samotności upić się i nic nie pamiętać następnego dnia ( Ja ).
Cieszę się z szczęścia moim przyjaciół, ale patrzenie jak po raz enty Himchan hyung maltretuje włosy Sunhwy- noony lub jak Daehyun pozwala aby Youngjae kładł swoje nogi na jego udach, sprawia że moja samotna strona wręcz błaga o kogoś bliskiego.
Ja naprawdę rozumiem to że zarówno jak Himchan i Sunhwa oraz para DaeJae chcą się sobą nacieszyć w tym jakże przepięknym dniu, ale ja siedzę pomiędzy nimi i moje szare komórki chyba zaczynają się przypalać od ilości czułych słówek jakie usłyszałem.
- Jezu, błagam was ja tu jestem- powiedziałem już chyba trzeci raz, gdy Himchan-hyung ugryzł Sunhwe w ucho na co ta zaczęła chichotać.
- Jakoś Damchu i Youngjae to nie przeszkadza- spojrzałem się na wspomniana parę. Może i przeszkadzało by im to gdyby nie to że Daehyung- hyung akurat szeptał coś na ucho swojego chłopaka sprawiając że mają całe otoczenie głęboko w poważaniu.
- Tsaa...- mruknąłem grzebiąc w swoim kim-chi.
Proszę, tak bardzo ładnie -niech ten dzień się skończy !
***
Pokiwałem z uznaniem głową patrząc na swoje odbicie w lustrze. Dziwna pianka którą dorwałem w łazience,  należąca do mojej mamy sprawiła że moja brązowa grzywka lekko się pokręciła. Zwykłe powycierane dżinsy i biała koszulka,  zadziwiająco sprawiały że wyglądałem w nich dobrze i stylowo. Czarne, stare trampki już znajdowały się na moich stopach. Wystarczy jeszcze psiknąć się moimi ulubionymi perfumami (prezent od Daehyuna-hyunga), i proszę, jestem gotowy na podbój "Apokalipsy" w Walentynki. Wyszedłem z pokoju idąc prosto do przed pokoju, ale niestety musiałem minąć salon w którym to moja mama oglądała program kulinarny twierdząc że przez to się dokształca.
- Gdzieś idziesz?- spytała , gdy ściągałem kurtkę z wieszaka w przedpokoju.
- Tak, do Youngjae.- spojrzałem się przez ramię, gdy usłyszałem skrzypnięcie kanapy. Liczyłem jednak na to że obejdzie się bez niepotrzebnych pytań ponieważ mam w tym roku osiemnaście lat!
- W walentynki? Czy Youngjae czasem nie spędza ich Daehyunem?- mama doskonale wiedziała że Damchu-hyung i Youngjae mają się ku sobie. Kolejna osoba mająca podejrzenia... Szkoda że tylko ja, przyjaciel, nic nie zauważyłem.
- Noo... Tak, ale nie chcieli abym spędzał ich sam?
- Och, Junnie. Znam cie dziecko drogie.- położyła mi dłoń na ramieniu kręcąc głową z pilotowaniem przez co nagle poczułem się mniejszy tak jakbym nie był od niej wyższy to dwadzieścia centymetrów- Gdybyś szedł do państwa Yoo założył byś zwykłe dresy i zabrał byś z szafek większość ciastek... Idziesz na randkę?- dodała po chwili, na co spojrzałem na nią zaskoczony.
- Co?! Nie! Nienienienie! Jaką randkę? Ja i randka? A żeś teraz żart powiedziała mamo. Ha ha ha.- zaśmiałem się skrępowany. Kolejny temat którego pragnę unikać do końca życia.
- Kiedy ja tylko spytałam...
- A ja odpowiedziałem.- chwyciłem za klamkę gotów wyjść, ale przypomniała mi się jedna ważna sprawa. Odwróciłem się patrząc na rodzicielkę prosząco- I błagam was ,ja naprawdę nie chcę mieć młodszego rodzeństwa.
- Na pewno? Nie chciał byś mieć takiego szkraba który...
- Nie! -wykrzyknąłem- Jezu, idę stąd.
- Baw się dobrze skarbie.- pomachała mi na pożegnanie śmiejąc się.
Wyszedłem na korytarz odrazu opierając się o ścianę koło drzwi. Odkąd moi rodzice spędzają więcej czasu w domu czuję wręcz jak codziennie okazują sobie miłość. Nawet nie jest im wstyd rozmawiać przy mnie o seksie! Mama bardzo się zmieniała, jest bardziej wesoła i wypoczęta, a jej twarz jakby rozjaśniała. Drobne zmarszczki wokół oczu dodają jej tylko i wyłącznie uroku. Kolejną zmianą jest to że dopiero niedawno zauważyłem iż tato przybrał parę kilo więcej i rzucił kompletnie palenie. Jeszcze w wakacje popalał, a teraz potrafi wytrwać poranną kawę bez papierosa.
Zszedłem po schodach, kłaniając się naszemu starszemu dozorcy który czytał jakiś ospały tom książki. Pogoda ostatnio dopisuje a więc mogłem pozwolić sobie na cieńsza kurtkę i brak szalika, wiedząc że nie zostanę zbesztany przez Himchana-hyunga który sam ubiera się podobnie, bo w końcu może założyć swój płaszczyk z limitowanej kolekcji jakiegoś tam zagranicznego projektanta.
Mój plan na dziś to dużo kolorowych drinków które są mało procentowe(ale piekielnie drogie) jeszcze więcej tańca i dobrego towarzystwa. Kto wie, może spotkam kogoś ciekawego?
Z takim postanowieniem znalazłem się pod klubem. Ochroniarz spojrzał na mnie zdziwiony, ale jako że mnie już zna i jest piątek przepuścił mnie bez czekania w kolejce. Nie mam zamiaru toczyć dzisiaj bity nawet jeśli gdzieś w środku będzie Moon, w co jednak wątpię ponieważ chłopak wydaje się być piekielne seksowny. Myślę że taki dzień jak walentynki będzie wolał spędzić z swoją dziewczyną.
Usiadłem na wysokim barowym krześle zamawiając jakiegoś pomarańczowego drinka. Gdy szklanka znalazła się w moich dłoniach odwróciłem się tyłem do baru opierając o niego plecy. Moim celem był parkiet na którym tańczyło nawet sporo osób. Głównie pary może przez trochę bardziej jazzową piosenkę którą puszcza ten sam DJ który podaje mi i Moonowi utwory do bitew.
***
Po czterech wysokich szklankach z drinkami świat przed oczami zaczął mi się lekko rozmazywać s muzyka dudnić w uszach, ale to nie przeszkodziło temu abym udał się pierwszy raz tego wieczora na parkiet. Zeskoczyłem z krzesła, podciągnąłem spodnie i tanecznym krokiem skierowałem się w tłum. Coraz bliżej godziny dziewiątej opuszczali coraz bardziej popowo taneczne piosenki, sprawiając tym samym że coraz więcej ludzi znajdowało się na parkiecie. Zacząłem poruszać biodrami w rytm piosenki, jednocześnie przymykając oczy ponieważ alkohol dawał się w znaki powodując lekki szum w mojej głowie. Podniosłem dłonie tylko po to aby teraz zacząć opuszczać je jeżdżąc przy tym delikatnie po swoim ciele. Najpierw włosy i ramiona, a następnie pierś i brzuch. Gdy dotarłem nimi do paska od spodni zakręciłem kółko biodrami. Otworzyłem oczy, ale obraz był tak rozmazany że z powrotem je zamknąłem. Nagle poczułem czyjąś dłoń na moim pośladku która ścisnęła go mocno na co aż otwarłem usta zdziwiony. Szybko odwróciłem się ignorując kręcenie w głowie i odepchnąłem tego kogoś. Tym kimś okazał się być jakiś chłopak, może niewiele starszy ode mnie i widać strasznie pijany.
- Masz takie ruchy...- zaczął się do mnie przybliżać przez co złapałem go za ramiona aby go unieruchomić.
- Ugh, odwal się.- odepchnąłem go kolejny raz, ale koleś nie chciał odejść. Wręcz przeciwnie, złapał mnie za dłoń i przyłożył do swojego brzucha.
- No weź, nie bądź taki.- mruknął przybliżając swoją twarz do mojej na co odchyliłem się do tyłu.
- Powiedział coś!- usłyszałem krzyk zza mnie, a następnie ramie które odepchnęło chłopaka który do mnie się przyczepił. Przed mną pojawił się wysoki blond włosy mężczyzna ,który złapał chłopaka za ramię.
- Spierdalaj.
- Lepiej go zostaw, jeżeli nie chcesz mieć złamanego nosa.- powiedział tak spokojnie, jednak jego brwi zmarszczyły się w gniewnym wyrazie.
- Powiedziałem wypier...
- To ja powiedziałem że masz go zostawić, głuchy jesteś?
- Jezu, spokojnie. Nie jest nigdzie podpisany.
- Wynos się!- Wykrzyknął nieznajomy takim tonem że aż ja się przestraszyłem. Cofnąłem się dwa kroki do tyłu patrząc się na odwracającego się mężczyznę. Wyglądał jakby mógł coś roznieść.- Wszystko w porządku?- skierował pytanie do mnie na co podniosłem głowę.
- T-tak, dziękuje.- pokiwałem głową, uśmiechając się lekko- To było przerażające.
- Już po wszystkim. Jestem Mike, a ty?
- Choi...- zacząłem, ale zrozumiałem że go nie znam- Zelo.- dodałem.
- Usiądziemy?- zaproponował kierując się w stronę baru.
- Dobrze.- zgodziłem się. W końcu tak czy siak bym tam szedł.
- Nie jesteś za młody aby tu być? Kto cię wpuścił?
- Jestem już pełnoletni.
- A ja stary.- zaśmiał się- Wyglądasz jak dziecko.
- Nieprawda.- tupnąłem nogą, potem rumieniąc się gdy zdałem sobie sprawę jak to musiało wyglądać.- Mam osiemnaście lat.- dodałem ciszej siadając na krześle lekko potykając się.
- Ile wypiłeś?
- Cztery drinki.
- Jakie?
- Tequila... Coś tam.- zmarszczyłem brwi nie mogąc przypomnieć sobie nazwy.
- To nie dziwie się że się wstawiłeś. Dwa razy słabe mojito po proszę.- powiedział do barmana, akurat przechodzącego obok.
- Ile masz lat?
- Dwadzieścia cztery. A co?
- Wyglądasz starzej gdy się złościsz, twarz...- zakryłem sobie usta uzmysławiając sobie co takiego powiedziałem- ... O mój Boże, przepraszam!- Powiedziałem, zakrywając oczy.
- Nic się nie stało, wiem jak wyglądam.
- Ale to było niegrzeczne!- spojrzałem na niego przez palce z przepraszającym uśmiechem.
- Zelo...- powiedział. Miał taki śmieszny akcent wypowiadając moje przezwisko ,jakby gdzieś gubiło się "l"- ...Wszystko gra. Wypij to, ja stawiam.- podsunął mi wysoką szklankę z przezroczystym płynem. Nawet nie zauważyłem kiedy barman je przed nami postawił. Wziąłem ja więc do dłoni próbując drinka, który okazał się nad wyraz dobry.
- Oo, słodki.- zauważyłem. Wypiłem wszystko do dna co było kiepskim pomysłem, bo momentalnie poczułem że muszę do toalety.- Zaraz wrócę- chciałem zeskoczyć z krzesła tak jak za pierwszym razem, ale teraz zakręciło mi się w głowie i gdyby nie szybka reakcja Mike'a zarył bym pewnie nosem o podłogę.
- Zaprowadzę cię- nie byłem pewny czy usłyszałem w jego głosie rozbawienie czy załamanie, ale chwycił mnie pod ramie i skierował swoje kroki do długiego korytarza w którym znajduje się toaleta i przebierania dla personelu. Gdy doszliśmy do obskurnych zielonych drzwi, załatwiłem swoją sprawę ledwo trzymając się na nogach. Wyszedłem dumny widząc że nigdzie niczego nie pomoczyłem. Mike stał oparty o automat z ręcznikami. Poszedłem do umywalki umyć dłonie, a następnie do automatu.
- Eee, posuniesz się?
- Nie.- odparł nie wzruszony.
- Nie?
- To ty zaraz będziesz posuwany.- dotknął palcami swoich ust, następnie wręcz przypierając mnie do równoległej ściany.
- Ach, Mike co ty?- syknąłem próbując przesunąć się trochę w prawo tak aby klamka nie uwierała mnie w plecy.
- Cśśś, zaraz się rozluźnisz.- pocałował mnie, brutalnie rozwierając moje zaciśnięte usta językiem. Poczułem jakiś gorzki smak, więc odsunąłem głowę do tyłu, ale natrafiłem nią na ścianę. Byłem w pułapce. Zacząłem się szarpać, próbując wypluć pozostałości tego czegoś z ust, ale mężczyzna złapał mnie mocno za szczękę nie pozwalając wykonać choćby najmniejszego ruchu. Nie kontrolowanie przełknąłem ślinę krzywiąc się.
- Jeszcze chwila- szepnął. Zaczęło robić mi się duszno, a obraz przed oczami stał się bardziej rozmazany niż wcześniej. Straciłem siłę opierając się o ścianę.- No proszę, grzeczny chłopczyk.- odsunął się ode mnie pozwalając mi opaść na płytki. Zacząłem szybciej oddychać próbując złapać więcej tlenu i pozbyć się tego gorąca.- Teraz się zabawimy.- podniósł moje ciało tak jakby nic nie ważyło i posadził je na blacie umywalki.
- N-nie...- próbowałem go odepchnąć, ale ledwo podnosiłem ręce a one już, same, opadały. Poczułem jego gorący oddech na mojej szyji, co sprawiło że jęknąłem opierając się o lustro za mną.- Mike, zostaw...- jego dłonie zaczęły jeździć po moim udzie w górę nagle, szybko wkraść się pod moją białą koszulkę.
-Zelo będzie ci dobrze, obiecuje.- jęknąłem gdy ugryzł mnie w szyję jednocześnie jeżdżąc dłonią po moim napiętym brzuchu. Wiedziałem do czego zmierza i nie chciałem tego, ale nie wiedziałem również jak go powstrzymać.- Nie mamy dużo czasu, w każdej chwili może tu ktoś wejść, więc nie gniewaj się, ale przyspieszę...- jego dłoń zawędrowała na... Na...
- Nie!- krzyknąłem zbierając w sobie siły których niestety starczyło mi tylko na odepchnięcie go.- Pomocy!- krzyknąłem kolejny raz, nie powstrzymując napływających do oczu łez.-Pomo...- krzyknąłem tym razem z bólu gdy poczułem ostry cios zadany prosto w twarz. Upadłem na płytki nie mogąc się znowu ruszyć.
- Zamknij się dziw...
Widziałem jak przez mgłę, jak ktoś wbiega do toalety, uderza Mike'a sprawiając że ten upada obok mnie i jak ktoś potrząsa  moim ramieniem.
- Zelo, Zelo!



11 lutego 2015

Good idea (BangLo)

Dobry wieczór kochane BABYz ^^
Najmocniej przepraszam za tak późną godzinę, ale ten tydzień jest dla mnie masakryczny. Dopiero co weszłam do domu i odrazu daję wam one shota. Mam nadzieję że wam się spodoba! ;)
Proszę o komentarze <3
Stefa~

Tytuł: Good idea
Pairing: BangLo

 Nie wiem czy dużo osób zastanawia się nad wyborem przyjaciół, ale ja myślę o tym niemal codziennie. Kwestionuje to czy gdym jako mały dzieciak nie chodził po różnych wytwórniach, chcąc spełnić marzenie miał teraz normalne życie. Nie musiał bym teraz znosić codziennej bolesnej pobudki, opieki tak dużej że czasem przekracza ludzkie pojęcie czy idiotyzmu tak wielkiego że mam ochotę uciekać gdzie pieprz rośnie. Ale wiem że gdyby nie ta banda patologicznych osób, mógłbym być dzieciątkiem które nigdy w życiu nie zaznało tyle miłości, szczęścia czy... upokorzenia. Większość osób w zespole Best Absolute Perfect w skrócie B.A.P jest dość normalna mająca swoje schizowane strony, lecz jeden osobnik będący moim przyjacielem jest największym debilem jakiego świat widział. Youngjae jest śmieszny, uroczy, jego uśmiech powala na kolana. Często chodzę do niego po radę w sprawach... miłosnych. Bo w naszym zespole jest również jedna osoba sprawiająca że moje serce bije szybszym rytmem, a dłonie zaczynają się pocic. Yongguk. Pamiętam to do dziś jak stresowałem się gdy nasza wytwórnia oznajmiła że mamy razem duet. Lider jest ode mnie starszy niemal o siedem lat, a ja dokładnie czułem tą różnice wieku, prawię w każdym jego geście. On wolał obejrzeć stary czarno-biały film, ja za to pojeździć na deskorolce. On woli proste narodowe dania takie jak ramen, ja wymieszam parę rzeczy szukając perfekcyjnego smaku. Jeszcze przed debiutem ubłagałem naszego menedżera, aby pozwolił mi pojeździć na desce po korytarzach wytwórni. Przez pierwsze dziesięć minut wszystko było w porządku, lecz gdy wpadłem na Yongguka- hyunga gdy ten wysiadał z windy tak mnie ochrzanił że przez cały tydzień próbowałem nie wchodzić mu w paradę po prostu się go bojąc. Jednak po roku od debiutu parę spraw się zmieniło. Moje serce nadal biło zbyt szybko, ale nie z strachu a podniecenia. Pamiętam jak po naszym pierwszym solowym koncercie coś się zmieniło. Zbieg okoliczności, tak jakbym cofnął się do czasów z przed debiutu. Gdy jeździłem deskorolka po korytarzu w hotelu wpadłem na Hyunga gdy ten wychodził z swojego pokoju. Upadłem rozcinajac dłoń o wystający z podłogi gwóźdź. Yongguk nie zrobił mi tym razem awantury, lecz zabrał do swojego pokoju aby opatrzyć moją małą rane. Od słowa do słowa... wyznaliśmy sobie uczucia. Okazało się że nie tylko ja czuję motyle w brzuchu, gdy jestem sam na sam z Hyungiem.

Wszedłem do salonu zastając widok który zawsze widzę w soboty o tej porze. Jongup siedział rozwalonu na fotelu w samych bokserkach oglądając telwizor, w dłoni trzymając, już pusty, papierek po hamburgerze , obok niego na kanapie siedział Daehyun który robił coś na telefonie(najpewniej przeglądał swoje zdjęcia i usuwał te które uważa za brzydkie) Na jego kolanach znajdowała się głowa Youngjae, który chyba przysypiał. Szybko podszedłem do niego zarzucając jego nogi z sofy, czym zasłużyłem sobie na piękne słowa rzucone w moją stronę.
- Debilu!- warknął poprawiając grzywke.
-Mam sprawę.- powiedziałem. Ciągnąć go za rękę zaprowadziłem nas do mojego i Daehyuna hyunga pokoju, sadzając hyunga na moim, niezaścielonym, łóżku.
- Słucham cię kochany maknae?- wręcz wypluł z siebie, układając głowę na poduszce Daehyuna, gdy wszedł głębiej na łóżko.
- Hyung jest sprawa.- mruknąłem chodząc w kółko.
- Ta sama?- natychmiast się podniósł z błyskiem w oczach. Jęknałem w duchu.
- Dokładnie.
- Ech, poczekaj.- przyłożył sobie palce do skroni, aby wyglądać na osobę posiadająca mózg - Muszę moment pomyśleć.- podniósł palec wskazujący, dając znak że mam być cicho.
-Dobrze.
- Dobra więc próbowałeś już: ran na podbrzuszu, mokrą koszulke, "Och, Banggie, zimno mi" i dosadny tekst, który wydawał się najlepszy i za Chiny nie wiem dlaczego Yongguka to nie przekonało. Hmm, co teraz?
- Ale też coś takiego, aby się nie zczaił.
- Wiem, wiem...- pochylił głowę, aby, zapewne, lepiej myśleć. Usiadłem obok niego na łóżku nie wiedząc gdzie podziać wzrok. Teraz sobie tak myślę że może byłoby lepiej poczekać, aż Yongguk- hyung sam będzie chciał się ze mną kochać. Jesteśmy z sobą już od dwóch lat, a jedyne głębsze zbliżenie jakie wykonaliśmy to... obciągneliśmy sobie nawzajem parę razy. Ale ja chcę czegoś więcej. Chcę pokazać hyungowi jak bardzo go kocham, chcę obudzić się rano przytulony do niego z błogim uśmiechem na ustach. Yongguk nadal uważa że jestem za młody na seks. Gdy chodziliśmy z sobą pół roku i powiedziałem mu o tym że chcę się z nim kochać, wręcz wyśmiał mnie, mówiąc że poczekamy do mojej pełnoletności. Cóż dziewiętnaste urodziny obchodziłem niemal trzy miesiące temu. Czuję że jest już TEN czas.- ... O boże, jestem genialny!
- Co?!- ocknąłem się z własnych myśli zerkając trochę nieprzytomnie na Yoo.
- Yongguk- hyung wróci dzisiaj pewnie późno w nocy.
- Jak zawsze ostatnio.- wtrąciłem.
- Ty będziesz czekał na niego w samej koszulce i majtakch.
- Chodziłem już w bokserkach po mieszkaniu...- spojrzałem na niego nic nie rozumiejąc, gdy wstał i podszedł do komody w której trzymam bieliznę.
- Kto mówi o bokserkach?- moje oczy niemal wyszły z orbit, gdy zobaczyłem co takiego mój hyung trzyma w dłoni. Parę majtek w wściekle czerwonym kolorze które dostałem(dla żartu) od Jongupa- hyunga na moje dziewiętnaste urodziny. Zaczerwieniłem się odrazu wygrywając je z dłoni starszego.
- Nie!

-Tak!- Youngjae chodził dookoła mnie, jakby oceniał dzieło sztuki. Czułem się skrępowany. Materiał majtek wrzynał się w miejsca w które nie powinien, do tego koszulka jaką wcisnął na mnie Hyung jest straszenie krótka(może dlatego ze należała do Youngjae) Nie wiedziałem czy zakryć sobie krocze czy tyłek. - Idealnie.- klepnął mnie w odsłonięty pośladek przez co podskoczyłem delikatnie- Pamiętasz jak masz się zchylać?- pokiwałem głową- Zademomstrój.
- Nie będę niczego demonstrować!- pisnąłem cofając się o krok do tyłu. To tak dla bezpieczeństwa- Idź sobie do Daehyuna- hyunga, on ci pokaże.
- Jaki napalony...
- Nie jestem napalony!- odchrząknąłem ponieważ mój głos stał się dziwnie piskliwy.
- Tak, tak. Dobrze kochany. Idę spać do mojego przyszłego chłopaka, a wy proszę cię nie bądźcie za głośno. Komdony są w szafce obok łóżka, lubrykant pod poduszką.
-Hyung!- miauknąłem kolejny raz rumieniąc się na czerwono... dokładnie tak jak moje majtki.
- Miłej nocy.- wysłała mi buziaka w powietrzu, zamykając drzwi od swojego pokoju. Usiadłem na fotelu zaraz obok biurka. Dlaczego chodzę po głupie rady do Youngjae- hyunga!? Dobra, wiem dlaczego. Ponieważ z jedną mi pomógł. Sam ma problem z Daehyunem. Niby zachowują się jak para, ale żaden nie przyzna że się kochają. Będą się migdalić na kanapie, mówić czułe słówka do ucha czy sprawiać, aby drugi się zarumienił (zazwyczaj jest to Yoo), ale nie powiedzą że są parą bo oni NIE SĄ PARĄ. Westchnąłem zerkając na zegarek. Dochodzi dwudziesta trzecia, Yongguk hyung powinnien być niedługo w domu. Wziąłem brązowy kocyk który zawsze leży na oparciu fotela w pokoju Youngjae i wyszedłem do salonu czekać na Guka.

Prawie przysypiałem leżąc na kanapie. Jest już dużo po dwudziestej trzeciej, a Yongguka nadal nie ma. Gdy już miałem po prostu wstać i iść spać usłyszałem szczęk zamka. Zerwałem się z kanapy, szybko składając koc który położyłem za poduszkami na kanpie. Podbiegłem do kuchni otwierając lodówkę. Teraz tylko muszę poczekać. Doskonale słyszałem jak hyung kładzie klucze na komodzie zaraz obok drzwi. Jak upada jego kurtka, gdy próbuje ją powiesić. Jak stawia ciężkie kroki w stronę salonu. Specjalnie wcześniej zapaliłem światła i w kuchni i w salonie tak aby, czy Yongguk chce czy nie chce, musi tu wejść aby chociażby je zgasić. Pochyliłem się do lodówki tak jak Youngjae hyung kazał. Wypiąłem tyłek, niby to schylajac się po jabłko które leży na samym jej dole.
- Junhonggie?- usłyszałem na co chyba instynktownie schyliłem się jeszcze bardziej stając w lekkim rozkroku. Gdybym się postarał dotknął bym czołem kolan.
- Och, hyung.- podniosłem się, szybko zamykając lodówkę- Już jesteś.- przeczesalem dłonią włosy. Mam go! Yongguk patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, nie wiedząc gdzie podziać wzrok. Zerkał co moment na moje nogi, lekko odkryty brzuch aż do ust które oblizałem już trzeci raz.
- Co... Ty... Eee...
- Coś się stało?- spytałem powoli.
- Tak...- pokiwał głową podążając za moją dłonią, którą to "podrapałem" się po udzie blisko gumki od majtek - To znaczy n-nie!
- Yongguk zdecyduj się.- podszedłem do niego zarzucając ramiona na jego barki. Pocałowałem lekko jego usta, prędko jednak się odsuwając. Położyłem głowę na jego ramieniu całując co chwile szyję.
- Co ty masz do cholery na sobie!
- Pidżame. Specjalnie na ciebie czekałem. Stesknilem się hyung. Strasznie tęskniłem.- wyszeptałem do jego ucha. Ugryzłem go w nie delikatnie ciągnąc.
- Junnie ... Co ty robisz?
- Yongguk, pragnę cię tak bardzo.- wyszeptałem zaczynając rozpinać guziki od koszuli hyunga- Chcę abyś mnie przeleciał. Nawet tu, ale proszę cię. Nie wytrzymam!- pociągnąłem go do pocałunku.
- Jezu... Ach, tak. Ja też chcę...- zadowolony złapałem go za dłoń i pociągnąłem w stronę jego pokoju. Dokładnie zamknąłem drzwi na klucz tak aby Jongup hyung który ma bardzo lekki sen (w końcu słyszał jak płacze przez sen, gdy męczyły mnie koszmary zaraz po debiucie) nie zechciał wejść. Za długo czekałem na ten moment, aby pozwolić teraz hyungowi się wycofać. Powaliłem go na łóżko siadając mu na biodrach. Samemu zacząłem się o niego ocierac całując Yongguka. Wiedziałem, ba, wręcz czułem jak jego członek rośnie i sztywnieje. Nie był w tym sam. Te majtki to jednak był głupi pomysł. Już ich nie lubię, opinają mojego penisa niemal boleśnie.
- Zelo. Co w ciebie dzisiaj wstąpiło?!- wydyszał gdy całowałem go w odsłoniętą pierś.
- Kocham cię i chcę ci to okazać.- mruknąłem ściągając z niego spodnie wraz z bokserkami. Jego penis już stał dumnie. Dmuchnałem na niego powietrzem, przez co usłyszałem sykniecie wydobywające się z ust Guka. Złożyłem na jego czubku czuły pocałunek, następnie przejechałem językiem po całej jego długości. Gdy poczułem jak Yongguk wsuwa dłoń w moje włosy objąłem tylko czubek ustami. Hyung westchnął ruszając biodrami.
- Ach, ja ciebie też kocham aleee-och- nie musisz... ach!- jęknął, gdy zsunałem usta w dół biorąc niemal całego członka w usta.- Możemy to zrobić... Boże... Kiedy ...
- Ty naprawdę narzekasz?- podniosłem głowę wycierajac kąciki ust- Jak chcesz mogę przestać.- przejechałem paznokciem po dziurce na czubku penisa na co Yongguk westchnął ciężko.
- Wracaj i dokończ to co zacząłeś!
- Wiedziałem.- na nowo wróciłem wargami do jego penisa pomagając sobie tym razem dłonią. Poruszałem głową do góry równocześnie robiąc to ręką przez co czułem jak Yongguk spina wszystkie mięśnie.
- Junhong ja... przestań!- Nie przestałem wręcz przeciwnie. Ssałem mocno sam czubek, dłonią szybko jeżdżąc po całym prąciu. Po chwili poczułem jak hyung wypycha biodra dochodząc głęboko w moje gardło. Natychmiast oderwałem się od jego penisa, wypuszczając go z mlaskiem. Połknąłem wszystko, lekko się krzywiac. Cóż... nie smakowało jak czekoladowe lody.- Jezu, Junnie.
- To jeszcze nie koniec.- Zdjałem z niego biała koszulę, następnie sięgnąłem po lubrykant który, tak jak powiedział Youngjae, znajdował się pod poduszką. Zsunąłem te przeklente czerwone majtki. Otwierając lubrykant (którego była powoła!) wylałem trochę przezroczystego płynu na palce. Znajdowałem się na klęczkach, więc to ułatwiło mi sprawę. Powoli wysunąłem w siebie jednego palca nie czując się jakoś dziwnie, tak jak ostrzegali w internecie. Dołożyłem drugiego, dopiero teraz się krzywiac.
-Junhong- Yongguk złapał mnie za nadgarstek próbując odciągnąć go od mojego wejścia.
-N-nie, hyung.- miauknąłem próbując wyrwać dłoń, ale to sprawiło że palce zagłębiły się we mnie głębiej, przez co jęknąłem płaczliwie
-Ja to zrobię- pozwoliłem odciągnąć swoją dłoń. Podniósł się do siadu odgarniając mi grzywke z oczu. Samemu wylałem lubrykant na dłoń Guka, czekając na to co mi przerwał. Usiadłem ponownie na jego biodrach owijając ramiona wokół jego szyji.-Kocham cię. Jeżeli będzie za bardzo bolało przestaniemy, dobrze?- pokiwałem głową, mocniej się do niego przytulając, gdy poczułem jak wsuwa we mnie jeden palec. Zaczął nim kręcić, wsuwać i wysuwać, aby po chwili dodać drugiego i zgiąć je. Jęknąłem cicho w jego szyję czując nieopisaną przyjemność. Gdy rozciągał mnie trzema palcami sam zacząłem kręcić biodrami domagając się wiecej dotyku.
- Yongguk, ach! Proszę, proszę, chcę cię już w sobie!- wyjęczałem. Widocznie Yongguk czuł to samo, ponieważ wyjął ze mnie swoje palce odsuwając się trochę. Chwyciłem jego penisa i przesuwając go pomiędzy swoimi pośladkami patrzyłem się w jego oczy w których widziałem czyste porządanie. Zamknąłem oczy osuwając się szybko... trochę za szybko. Krzyknąłem wyginając plecy.
- Kurwa, Junhong! Nie rób... nie rób tak!-wysyczał.
- Przepraszam, przepraszam, ale bałem się.- załkałem cicho opierając dłonie o tors Guka. Pochylony drżałem na całym ciele.
- Cśśś, poczekamy- poczułem dłoń na policzku ścierająca słone łzy. Chwilę zajęło mi pozbycie się bólu, a kiedy ten odszedł podniosłem się na próbę opadając powoli. Westchnąłem czując jak penis Yongguka wypełnia mnie całego. Oparłem się wygodniej na kolanach i zacząłem wzawiać wzloty i upadki, nie mogąc pochamować odgłosów jakie się ze mnie wydobywały. Krzyczałem, co chwila jęcząc ciche "Yongguk" Po pewnym czasie, gdy znaleźliśmy wspólny rytm czułem że niewiele pozostało mi do spełnienia. Podczas gdy ja upadałem, Guk wypychał swoje trafiając idealnie w moją prostotę. Wiłem się, chciałem chwycić swojego członka w dłoń i ulżyć sobie, ale Yongguk mnie uprzedził. Złapał go i mocno ściskając, zaczął jeździć w górę i dół. Odchylałem głowę z niemym krzykiem, czując że mój koniec jest blisko. Opadłem na niego przyciskając się mocno do jego podbrzusza, gdy pławiłem się w orgazmie, brudząc nasze brzuchy. Zacisnąłem mocno swoje mięśnie, nadal się poruszając, co wystarczyło aby wysłać Banga w jego własną krainę rozkoszy. Po wszystkim opadłem na niego próbując unormować oddech.
- Wszystko w porządku?- Yongguk zaczął głaskać mnie po plecach, w jego głosie można było wyczuć obawę i coś jeszcze... Troskę.
- W jak najlepszym- odpowiedziałem podnosząc się. Yongguka nadal znajdował się we mnie, więcej zacząłem się kręcić by choć trochę się wysunął, ponieważ było to trochę krępujace.
- Musimy wziąć prysznic.
- Yhym, jutro.- poczułem jak Yongguk łapie mnie za biodra, próbując się ze mnie wysunąć na co zareagowałem mocniej go przytulając- Nie! Nie wychodz, tak jest... Wygodnie.- zarumieniłem się chowając głowę w jego szyji.
- Kocham cię malutki maknae.
- Ja ciebie też.
- Śpij, musisz odpocząć.-usłyszałem jeszcze gdzieś pomiędzy jawą a snem.

Obudziłem się rano czując zimno na plecach. Odwróciłem się chcąc na nowo przytulić się do Guka, ale zastałem pustkę. Podniosłem się do siadu podciągając sobie kołdrę która odsłoniła moje nagie ciało. Chciało mi się płakać, nie wiedząc dlaczego, ale chciało mi się. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się niemal odbijając się o ścianę, ale Youngjae w porę je złapał. Spojrzał na mnie z wręcz szatańskim uśmiechem.
- Ciężka noc, skarbie?- oparł się o framugę spoglądając na mnie. Schowałem również obojczyki pod kołdrę chcąc ukryć nagą klatkę piersiową.
- Ugh, pieprz się!- wykrzyknąłem rzucając w niego poduszką.
- Ale maknae, wydaję mi się że wczoraj było wręcz odwrotnie. To ty byłeś...
- Hyung!- miauknąłem zatykając sobie uszy, lecz niestety nadal wszystko słyszałem.
- ... Pieprzony. Powiem ci że chyba cały budynek cię słyszał! Ale byłeś głośno!
- Youngjae, czy ty aby czasem nie chcesz abym zniszczył ci tą dziecięca buzię?- podniosłem głowę widząc Yongguka. Wszedł do pokoju mijając Youngjae, aby usiąść obok mnie na łóżku i skraść mi pocałunek.- Jak się czujesz?
- W porządku- uśmiechnąłem się przyciągając go do kolejnego pocałunku. Znacznie głębszego i namiętniejszego niż poprzedni.
- Ble, dwóch facetów się całuje.- Youngjae udał obrzydzenie zasłaniając sobie oczy.
- Youngjae?
- Słucham kochany liderze.
- Spierdalaj.- wysyczał Yongguk podnosząc na niego wzrok- Pozatym Daehyun cię wołał.
- Oj? To ja spadam, gołąbki.
- Jak chcesz to mogę mu zabrać telefon. Da ci spokój.- mruknął mi do ucha, lekko popychając tak abym się położył.
- Teraz akurat chcę abyś mnie przytulił.- powiedziałem, uśmiechając się gdy odrazu dostałem to co chciałem.
- Kocham cię słodki maknae.
- A ja kocham ciebie, bardzo.


06 lutego 2015

Informacja 2.

Hejoo~
Nie przychodzę do was z rozdziałem (w końcu to nie środa:D ) ale z informacją. Musiałam zmienić konto a co za tym idzie od dzisiaj autorką bloga nie będzie Stonka a Stefa(lecz i Stefa i Stonka to ta sama osoba^^ )
Mała zmiana mam nadzieję że się przyzwyczaicie i nie będzie to kłopotem xD
Z góry jeżeli sprawi wam to jakieś problemy- przepraszam :* !!

Stefa~ (Już nie Stonka ~ )



04 lutego 2015

Battle vs.Love XIV

Za wszelkie błędy przepraszam! :')

POV Youngjae

Po niecałym miesiącu wiedziałem co Daehyun miał na myśli pisząc do mnie "Rozkocham cię w sobie". Odprowadzanie do domu, noszenie mojego plecaka czy spontaniczne czułości, takie jak trzymanie za dłoń, stały się codziennością. Nie powiem aby mnie to denerwowało, wręcz przeciwnie czuję się ważny. Daehyun często tuż przed moim snem, pisze do mnie krótką wiadomość typu " Kolorowych snów Younggie" czy "Śpij dobrze. Do zobaczenia jutro. Przyjdę po ciebie". Jest to miłe i powoduje u mnie uśmiech ,niestety, po chwili gaśnie, gdy przypominam sobie co obiecałem bratu. "Nigdy nie zakocham się w nie właściwej osobie" dźwięczy mi w głowie za każdym razem, gdy zaczynam zastanawiać się czy nie dać Dae czasem szansy. Taką niewłaściwa osobą wydaję mi się właśnie Dae, ponieważ to właśnie wtedy gdy rozmawiałem o nim z bratem usłyszałem od niego te słowa. Coraz częściej też przyłapuję się na tym że myślę o naszym(moim) pierwszym pocałunku i odtwarzam go w głowie parę razy pod rząd.
Od pamiętnego wieczoru z Dae, Junhong chodzi jakby za każdym zakrętem miał się czaić Jason z Piły Mechanicznej. Dużo wypytuje mnie o Yongguka- hyunga i jego brata. Nie wiem skąd Jun wie że Bang ma brata, nawet ja (dłużej znam Guka) nigdy nie widziałem go na oczy. Daehyun zbywa to machnięciem ręki i cichym "hormony". Zrezygnował z bycia przewodniczącym klasy, dając tą rolę koleżance która chciała być nim od początku. Jun mówi że tak będzie lepiej, a ja cóż, wierzę mu. Za to duże zmiany zaszły u Himchana. Oto ten brunet o bardzo jasnej cerze i oczach przypominających jakiegoś pokemona mający metro osiemdziesiąt wzrostu porozmawiał z... Sunhwą- nooną! Tak jest, w końcu zdobył się na odwagę (wcale nie aranżowaliśmy mu tego spotkania) i wyjawił jej swoje uczucia. Oczywiście był wielce zdziwiony że Sun je odwzajemnia! Chodzą z sobą już od trzech tygodni, więc Chan wypytuje nas co ma zorganizować na ich miesiącznice, która wypada w przed dzień walentynek. Sam mam problemy miłosne więc nie będę mu pomagać!
Siedzieliśmy właśnie przy stoliku na stołówce podczas długiej przerwy. Próbowałem jeść dziwnie wyglądającego hamburgera, którego wprowadzili do szkolnego menu. Obok mnie siedział Dae wcinający już drugą bułkę nic nie robiący sobie z tego że mięsa znajdujące się w środku ma dziwny kolor. Junhong siedział przed otwartą książka próbując powtórzyć coś z matmy, ale właśnie pokazywał Sunhwie- noonie jakąś selce wykonaną jeszcze w tamtym roku, a Himchan... cóż on był zajęty włosami Sun. A dokładniej okręcaniem ich wokół palca.
- Jestem zniesmaczona- przy naszym stoliku pojawiła się Jieun, trzymająca tace na której również znajdował się fioletowy hamburger. Przysiadła na wolnym krześle obok mnie z nie tęga miną.
- Naszym nowych szkolnym jedzeniem? -spytałem odsuwając od siebie potrawę.
- Co? Nie, ten hamburger jest lepszy niż w McDonaldzie.- zauważyła otwierając butelkę soku pomarańczowego, na co ja otworzyłem szerszej oczy - Chodzi o to że końcówki zaczynają mi się rozdwajać!- wyrzuciła z siebie niemal płacząc.
- Podobno dobrą rzeczą na zniszczone końcówki jest letnia woda z paroma łyżkami soku z cytryny. Wystarczy spłukać nią włosy.- powiedział Himchan nadal molestując włosy Sunhwy.
- Moje biedne, piękne włosy...- powiedziała dziewczyna łapiąc się za głowę.
- To tylko włosy.- mruknął Junhong kartkując książkę od matematyki. Tym zdaniem zasłużył sobie na pełne nienawiści spojrzenia nie tyle co z strony dziewcząt, ale i Chana.
- Dla mnie nie.- do rozmowy włączyła się Sunhwa.- Nie obcinam ich już od trzech lat. Nie pozwolę, abym przed balem musiała je podcinać. Mam już wymarzoną sukienkę do której będzie pasować...- wyłączyłem się. Niespecjalnie interesują mnie szpilki, kokardki czy sukienki. Na bal trzecioklasistów zostałem już zaproszony przez Daehyuna. Spytał mnie się dwa dni temu gdy wyciągnął mnie na nocny spacer podczas którego tak natarł mnie śniegiem że przez całą niedzielę siedziałem w domu łykając witaminę C. Odpowiedziałem że się zastanowię nad jego propozycją, bo naprawdę się nad tym zastanawiam.
-... Nas kryć?- powiedział Daehyun- hyung. Spojrzałem się na niego. Ale co? Nie usłyszałem.
- Aww, jasne.- Sunhwa w końcu odsunęła od siebie dłoń Himchana, prostując się na krześle- Nie ma sprawy.
- Ale co?- spytałem patrząc po wszystkich.
- Daehyun- hyung kradnie cię dzisiaj.- Junhong wzruszył ramionami nawet nie odrywając wzroku od książki. Czy wspominałem już że zachowanie Junga wobec mnie ich nawet nie wzruszyło? Tak jakby od bardzo dawna widzieli co się szykuje. Spojrzałem na najstarszego z nas.
- Co?
- Zobaczysz. - odparł uśmiechając się.
- Ale...
- Youngjae-ah, nie daj się prosić temu przystojniakowi.- Jieun "dyskretnie" wyszeptała mi do ucha- Zobacz jak na ciebie patrzy.- skinęła głową w stronę Junga więc podążyłem za nią wzrokiem i O Mój Boże, Daehyun serio cały czas na mnie patrzy.
- No więc jak, idziemy?- Daehyun już stał nad nami z plecakiem na ramionach i lekkim uśmiechem. Spojrzałem się po wszystkich zebranych przy naszym stoliku, po czym westchnąłem. Jeżeli nie pójdę z Dae dziewczyny mnie zlinczują.
- Jeżeli wywala mnie z szkoły to ty będziesz płakał.- zastrzegłem podnosząc się jak i plecak. Pomachałem przyjaciela na pożegnanie po czym skierowałem swoje kroki za hyungiem do wyjścia z stołówki. Przy drzwiach jednak zatrzymaliśmy się. Wpadłem niemal na plecy Dae ale w porę zdążyłem się zatrzymać.
- Hah, nie dowiedzą się. A teraz chodź- wyciągnął w moją stronę dłoń. Miałem wrażenie że akurat teraz każdy na stołówce patrzy się w naszą stronę i szepczą. Mój wzrok przeskakiwał co moment, od dłoni starszego do jego oczu, nie wiedząc co zrobić. W końcu splotłem nasze palce razem zyskując uśmiech Junga.

***

- Możesz zdjąć mi to z oczu? Przecież wiem gdzie idziemy- mruknąłem po raz kolejny potykając się o krawężnik. Daehyun prowadził mnie za dłoń w tylko sobie znanym kierunku, ale ja podejrzewałem gdzie idziemy.
- Myślę jednak że nie.
- Hmm, pomyślmy... Idziemy do HavenCoffe, prawda?- uśmiechnąłem się triumfalnie, już chwytając nadgarstek Junga oby odciągnąć jego dłoń zasłaniająca mi oczy gdy usłyszałem jego głośny śmiech.
- Nie.
- Nie?- spytałem, mocniej ściskając jego nadgarstek. Gdzie mnie ten czub prowadzi?!
- Younggie, sweetheart, spokojnie. Ze mną nie musisz się bać.- mruknął zatrzymując się. Na moment zdjął swoją dłoń z moich oczu. Zamrugałem parokrotnie powiekami po czyn rozejrzałem się. Jesteśmy na jednej z głównych ulic w Seulu. Spojrzałem się na niego gdy przyłożył dłoń do mojego policzka uśmiechając się delikatnie.- No i co? Dalej się boisz?
- Troszeczkę. Palce u stóp mnie już bolą od obijania.- westchnąłem.
- Spokojnie już jesteśmy blisko. Jeszcze tylko ulica.- na nowo zakrył mi oczy tym razem owijając ramię wokół moich braków stając po mojej lewej stronie.
Szliśmy przez parę minut w ciszy gdy w końcu zatrzymaliśmy się. Doskonale słyszałem odgłos jeżdżących aut, kłótnię w sklepie obok i rozmowy wokół nas.
- Już?
- Tak jakby, jednak nie będę już zasłaniał ci oczu- stanął na przeciwko mnie z tak szerokim i szczerym uśmiechem że aż sam zacząłem szczerzyc się. Rozejrzałem się aby stwierdzić że stoimy pod przystankiem autobusowym.
- Jedziemy gdzieś?- spytałem zerkając na rozkład autobusów za mną. Jeden który jedzie na obrzeża miasta powinien być za cztery minuty.
- Dokładnie.- odparł wyciągając bilety z portfela. Czyli miał już wszystko zaplanowane!
- Ale gdzie?
- Niespodzianka.
- Nienawidzę niespodzianek.- mruknąłem łapiąc za rączki od plecaka.
- Myślę jednak że ta ci się spodoba.- Daehyun wprost nie mógł ukryć uśmiechu. Nie wiem dlaczego, ale zarumieniłem się. Dobrze że jesteśmy za zewnątrz, mogę różowe policzki zrzucić na zimnu wiatr.
- Oby, bo jak nie to nie pójdę z tobą na bal...- powiedziałem wychylając się spod przystanku, aby sprawdzić czy jedzie już autobus.
- Chcesz iść ze mną?- usłyszałem zdziwiony głos za mną i dopiero teraz zrozumiałem co takiego powiedziałem. Odwróciłem się powoli chowając nos w szaliku.
- Yh... No tak... Zdecydowałem że no... Chcę.- ledwo co skończyłem zdanie, a zostałem wręcz zmiażdżony w niedźwiedzim uścisku.
- O Jesus, nawet nie wiesz jak się cieszę!
- Yah, Daehyun- hyung, ja też się cieszę, ale czy możesz mnie puścić? Ludzie się dziwnie patrzą.- szepnąłem.
- Aa, tak przepraszam. Po prostu, jestem szczęśliwy!
Zaśmiałem się kręcąc głową. Autobus przyjechał po chwili więc weszliśmy do niego kierując się na przedostatnie miejsca. Ogólnie w całym pojeździe było tylko parę osób, może dziewięć wliczając w to nas. Jechaliśmy w ciszy tylko co jakiś czas wymieniając jakieś uwagi. Chciałem dowiedzieć się gdzie zostałem porwany jak to Junnie stwierdził, ale zostałem zbywany cichym "jeszcze trochę a zobaczysz". Siedziałem od strony okna spoglądając na krajobraz, który zmieniał się coraz bardziej. Zamiast budynków firm i kamienic zaczynały l pojawiać się jednorodzinne domki z gospodarstwami i lasy.
Po jakieś godzinie jazdy Daehyun podniósł się z swojego miejsca spoglądając na mnie.
- Tutaj wysiadamy.
Również wstałem zakładając na ramiona plecak który leżał na moich kolanach. Trzymając się barierek doszedłem do wyjścia, akurat w momencie gdy drzwi zostały otworzone. Zaskoczyłem z ostatniego stopnia dołączając do Junga.
- Czeka nas jeszcze dziesięcio minutowy spacer.- uprzedził zapinając swój płaszcz który rozpiął w busie.
- Dobrze, ale jak wrócimy?- spytałem rozglądając się. Znajdujemy się na jakieś wsi gdzie nie widać żywej duszy.
- Ten autobus kursuje dokładnie co godzinę więc mamy jeszcze trochę czasu.
- Yhym- mruknąłem mając już po trochu dosyć tego porwania. Jest mi zimno, nie wziąłem z domu rękawiczek na dodatek czuję jak w moim nosie zaczyna zbierać się katar. Jednak dokładnie tak jak powiedział Daehyun- hyung po niemałych dziesięciu minutach zatrzymaliśmy się przed dużym gospodarstwem przy którym jakiś pan razem z kobietą w średnim wieku odgarniali śnieg z podjazdu.
- Państwo Yoon!- krzyknął Dae aby zwrócić ich uwagę. Kobieta odwróciła się a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Szybko odłożyła zieloną łopatę, opierając ją o ścianę budynku a następnie skierowała się do bramy.
- Co się dzieje?- spytałem szeptem.
- Nic. To mili państwo. Polubisz ich.
- Ale po...
- Daehyun, jesteś.- kobieta otworzyła bramę przepuszczając nas- A to jak mniemam jest Youngjae?- spytała podając mi dłoń.
- Dokładnie. Ten sam.- przyznał Jung.
- Miło mi cię poznać. Daehyunnie dużo o tobie mówił.
- Ee, mnie również jest miło.- odpowiedziałem.
- Chodźcie do środka. Pewnie zmarzliście?
- Trochę.- odparł hyung wchodząc na posesję a co ja mogłem? Podążyłem za nim. W domu zostałem dosłownie rozebrany z kurtki i szalika oraz posadzony w salonie z ciepłą herbatą i kapciami. Siedziałem w jednym z dwóch foteli przysłuchując się jak w kuchni zaraz obok salonu odbywa się rozmowa. Spojrzałem na Dae który siedział w drugim fotelu nie wiedząc co się dzieje. Ten jakby czytając mi w myślach uśmiechnął się do mnie zaczynając po cichu wszystko tłumaczyć.
- Państwo Yoon to starzy przyjaciele mojej babci z Busan. Mama wyciągnęła od niej do nich zamiary, a ja zadzwoniłem.
- Ale po co?
- Chodźcie chłopcy!
- Zaraz się dowiesz- wstał podając mi dłoń którą już z przyzwyczajenia chwyciłem, po czym skierowaliśmy się w stronę kuchni gdzie zastaliśmy tylko panią Yoon.
- Kwaghee poszedł przygotować maluchów. Mam rozumieć że nic się nie zmieniło?
- Tak.
- No dobrze. Więc wiesz Daehyunnie gdzie masz iść.- spytała na co Jung kiwnął głową- Youngjae powiem ci że trafił ci się świetny przyjaciel. Takiego to z świecą szukać.- zaśmiała się machając zabawnie dłonią.
- Wiem.- odparłem.
- No dobrze. Miło było was spotkać. Pozdrów babcię Daehyun.
- Pozdrowię.
- Trzymajcie cię.
- Do widzenia- powiedzieliśmy równocześnie. Uśmiechnąłem się lekko. Uśmiechy były jakby dzisiaj nieodłącznym elementem rozmów.
-Gdzie idziemy?- spytałem gdy już założyłem czapkę i wyszliśmy z powrotem na dwór.
-Pożegnać się z panem Kwanghee, a potem jedziemy do domu.
- Tylko? Więc po co tutaj przyjechaliśmy?
- Och, Younggie jaki ty jesteś niecierpliwy!
- Daehyun albo w tym momencie powiesz mi co tutaj robimy, albo zrezygnuje z towarzyszenia ci na balu!
- W tym momencie?
- Tak. Teraz!
- Więc wchodź.- pokazał n spore drzwi które najpewniej prowadziły do stodoły. Prychnąłem w stronę hyunga odwracając się do niego plecami aby pchnąć ciężkie drzwi. Znalazłem się w dużym pomieszczeniu prawie w całości wypełnionym słomą. Jedynie po prawej stronie od wejścia znajdowały się boksy z zwierzętami. Przy ostatnim kucał pan Kwanghee. Odwróciłem się na moment do Daehyunga który lekko klepnął mnie w plecy abym się ruszył co uczyniłem odrazu jednak gdy znalazłem się obok pana Yoon stanąłem zamrożony. Pan Kwanghee stał przy boksie z... szczeniakami!
- Nareszcie jesteście! Maluchy się już denerwowały.- wstał z kucek otrzepując kolana.- Zostawiam was samych.
-Dziękuję panu bardzo.- Daehyun pożegnał się uściśnięciem dłoni.
- Do widzenia.- skłoniłem się lekko z uśmiechem. Gdy pan Kwanghee wyszedł z stodoły spojrzałem na Dae- Więc?
- Wiem że Walentynki są za cztery dni, ale teraz jest podobno najlepszy moment, aby mogły one iść do nowych właścicieli.
- Co masz na myśli?- spytałem powoli.
- Jeden z nim jest twój.
- Ale rodzice...- zacząłem spoglądając na małe husky. Jeden z nich opierał łapki o kratkę robiąca za wejście i merdał wesoło ogonem.
- Wszystko jest załatwione. Rozmawiałem z nimi, nawet Youngwon się zgodził.- uśmiechnął się a ja nie mogłem się powstrzymać. Rzuciłem się na niego przytulając mocno. Nie wiem dlaczego, ale najpewniej pod wpływem chwili przyłożyłem swoje wargi do tych Daehyuna. Oderwałem się nie wiedząc jak do tego doszło, chcąc przeprosić Junga, ale mu najwidoczniej pasuje jaki przebieg sprawy.
- Youngjae- szepnął z zamkniętymi oczami. Przełknąłem ślinę myśląc nad wymówką.- Przepraszam- powiedział zanim mnie pocałował. Przez moment w mojej głowie przebywała myśl aby go odetchnąć, ale gdy objął mnie w talii przyciągając bliżej siebie i całując tak powoli i niespiesznie stwierdziłem że... Chyba na to czekałem. Podświadomie chciałem aby Daehyun o mnie zabiegał, ale to że ubłagał moich rodziców o pozwolenie na psa którego kupił mi z okazji walentynek sprawiło że przestałem go od siebie odpychać a pozwoliłem aby pocałował mnie. Niepewnie uchyliłem wargi a dłonie splotłem na jego karku. Po chwili odsunął się ode mnie z uśmiechem głaszcząc mnie po policzku.
- Tak powinien wyglądać nasz pierwszy pocałunek.


02 lutego 2015

Libster Awards

Hejka wam xd
Zostałam nominowana przez Wajlet do Libster Awards ;)
Dziękuję bardzo ;pp
A więc zaczynamy !!

Libster Awards nominacja przyznawana autora blogów,których uważamy za dobrych. Zasadą jest nominowanie jedenastu osób, zadanie jedenastu pytań oraz odpowiedzieć na jedenaście pytań ^^ Zostałam nominowana przez Wajlet oraz Kochającą Żelki, za co bardo jestem wdzięczna xD

***Pytania od Wajlet***

1.Co sprawia, że się uśmiechasz?
 Mój czteroletni chrześniak. Potrafi sprawić że mam zaciesz cały dzień.

2.O czym myślisz przed snem?
Hmmm... o wielu rzeczach. Np: co będę robić następnego dnia, co wydarzyło się dzisiejszego albo jakbym mogłabym inaczej przeprowadzić odbyte rozmowy.

3.Słuchając muzyki - o czym najczęściej myślisz? Jeżeli nie słuchasz, to o czym myślisz jadąc samochodem?
 Hahaha, może to głupie ale jakbym wyglądała tańcząc do danej piosenki xd

4.Jaki jest Twój ulubiony gatunek filmów? Dlaczego? Podasz jakiś tytuł?
Yah... dramaty. Ryczę potem jak bóbr, ale je lubię.

5.Co sprawiło, że zaczęłaś pisać własne opowiadania?
Moment. Naprawdę. Napisałam one-shota z nudów tak samo stworzyłam bloga.

6.Co sprawia, że Twoje serce bije szybciej? (a tak normalnie - czego się boisz?)
Krótko i zwięźle: psów, wind i igieł... oraz mojej przyjaciółki, która ma mocny prawy sierpowy :pp

7.Jakie miejsce na ziemi chcesz odwiedzić?
Nepal i Honduras.


8.Jaka jest Twoja wymarzona praca?
Moim marzeniem jest posiadać własną kawiarnię, taką z czterema rozmiarami kubków i ścianą całą w książkach.


9.Czym jest według Ciebie dorosłość?
 Rozważnością.

10.W czym jestem "mistrzem"? Co idzie Ci najlepiej? (zainteresowania itp.)
 Bo ja wiem. Dużo osób potrafię rozśmieszyć co uważam na dar( yhym, na pewno xdd) potrafię również zajmować się dziećmi- podobno mam z nimi nawet dobry kontakt.

11.Jak spędzasz swój czas wolny?
Och, naprawdę rożnie. Na pisaniu, czytaniu, komentowaniu, oglądaniu filmów, słuchaniu muzyki, kłóceniu się i wiele wiele innych rzeczy xD


***Pytania od Kochającej Żelki***

1.Co cię motywuje do pisania?
Wszystko, od filmów, książek do tekstów piosenek.

2.Lubisz czytać książki? Jak tak to jakie?
Fantasy. Harry Potter lub saga pt: Szeptem.

3.Jakie jest twoje hobby?
Lubię jeździć na rolkach, rowerze czy czytać xD

4.Czym się interesujesz?
Lubię pisać. Może nie wychodzi mi to zajeeeeefajnie, ale myślę że niektórym ludziom się to podoba.

5. Jaki gatunek muzyczny lubisz?
Jazz&Rock. Chyba to właśnie dlatego polubiłam B.A.P bo mają mocniejsze piosenki <3.

6.Masz jakiś cytat, który motywuję cię każdego dnia?
Eeee, nie mam takiego ><

7.Jaki jest twój ulubiony aktor?
Freedie Highmore... czy jakkolwiek pisze się jego imię ;pp

8.Czy uważasz, że "Zmierzch" to ciekawa książka/film? Jak tak to dlaczego? 
Uważam że jest bardzo ciekawą książką i filmem. A dlaczego to dowiedzie się niebawem xDD

9.Twój ulubiony film?
August Rush

10.Miejsce, w które chciałbyś/chciałabyś pojechać to...?
Nepal i Honduras

11.Ulubiona piosenka? 
Od pewnego czasu,,, Chritina Perri- Human(zobaczcie dlaczego-klik)



Jako iż wiem że nominacja LA to błędne koło nikogo nie nominuję. Osoby które uważam za naprawdę dobrych pisarzy o tym wiedzą :*




28 stycznia 2015

Battle vs.Love XIII

Yo~
Nie wiem dlaczego, ale chyba jestem już jakoż zakodowana na pisanie 5 stron... Rozdział nie jest sprawdzony ponieważ nasza kochana Kiri ma wakacje!! ^^
Odpoczywaj kochana ;*
Liczę na wasze komentarze.
Do poczytania BABY ;)

ROZDZIAŁ XIII

POV Junhong

- Junhong, co ty tu robisz?
Odwróciłem się do tyłu słysząc niski całkiem znajomy głos. Na chodniku przed mną stał Yongguk hyung z torbą na ramieniu ubrany w czarną kurtkę i czerwony szalik. Spojrzał się na mnie, potem na Moona marszczac brwi.
- W dodatku z takim towarzystwie.- dodał wchodząc w uliczkę.
- Hyung, skąd ty... Się tu wziąłeś?- spytałem nie wiedząc co zrobić. Rozmawiałem już z Yonggukiem hyungiem parę razy, ale nigdy sam na sam. Czułem się skrępowany nie tylko jego obecnością, ale i tym że za mną stoi Moon.
- Odprowadzałem Youngjae do domu. Od dzisiaj tuataj pracuje. Mogę wiedzieć co robisz w Apokalipsie?
-Ja... tu... byłem po...
- Tańczy.- usłyszeliśmy zniekształcony głos. Spojrzałem na Moona wzrokiem pełnym nienawiści. Idiota! Teraz Yongguk może wszystko powiedzieć Youngjae, a ten Daehyunowi, a Damchu Himchanowi. Błędne koło. Każdy będzie wiedział że tańcze w Apokalipsie. Zaczną się niepotrzebne pytania! Nie po to ukrywałem przed nimi prawdę, aby teraz w jednwj chwili wszystko zepsuć.
- Tańczysz?- spytał patrząc na mnie z zaskoczeniem. Oblałem się rumiencem.- Ej, czekaj!- krzyknął w stronę Moona, który jakby nigdy nic zaczął się wycofywać. Stanął w miejscu jakby krzyk Yongguka go zamroził.
- Ja nie mogę!- nagle przez tylnie drzwi zaczął się przepychać jakiś chłopak. Kopnął kubeł na śmieci prawię się przy tym wywalając. Stanął na równych nogach podnosząc z ekscytacji ręce.- Ale jazda, chcę jeszcze raz!-wykrzyknął spoglądając na Yongguka hyunga stojącego obok mnie. Podskoczył w miejscu z cichym piskiem czy tam krzykiem...- O Yonggukie! Kocham cię!- podbiegł do niego zarzucając mu ręce na ramiona i przytulił mocno się wtulajac. Zdecydowanie nie tego się spodziewałem. Stałem zdezorientowany nie wiedząc co jest grane. Skakałem wzrokiem od tulacej się pary (?)do Moona chcąc znaleźć wyjaśnienie.
-Kto to?- spytałem w końcu widząc że nikt nie kwapi się mi odpowiedzieć. Może i jestem najmłodszy(Moon od pierwszej bitwy wydawał mi się starszy ode mnie) ale to nie znaczy żę można mnie ignorować.
-Mój brat bliźniak, Yongnam.- odpowiedział jakby nigdy nic. Potarłem nasadę nosa. Nie ogarniam!
- Masz brata i to bliźniaka?- Przekrzywiłem głowę. Jakby się tak dokładniej przyjrzeć to są podobni.
- Taa, niestety. - mruknął smętnie w odpowiedzi.
- Yongukkie, Banggie, Yonggie, chceli mnie pobić.- pożalil się jego brat bliźniak odrywając się od niego. Nagle uśmiechnął się podejrzenie- Pożycz kasiorki.
- Nie! Jezu co ja z tobą mam? Choć zaprowadzę cię do domu.- objął go ramieniem, ponieważ Yongwon zaczął dziwnie się kołysać i śpiewać pod nosem.
- W klubie rozwalili bar. Chyba nas szukali Moon.- zwrócił się do cicho stojącego w kącie Moona- Pozatym świnie naprawdę potrafią latać!
- Junhong poradzisz sobie?- ocknąłem się i spojrzałem na Yongguka hyunga- Jest zalany i naćpany muszę go przetransportować do domu.
- J-jasne.- odparłem.
- Tylko odrazu idź do domu.- podszedł do mnie ściągając z siebie czerwony szalik, aby następnie owinąć go wokół mojej szyji- Rodzice mogą się o ciebie martwić.
- Dobrze, hyung.- pokiwałem głową zbyt oszołomiony po tym co hyung zrobił i próbując coś pojąć. Więc Yongguk hyung ma brata bliźniaka który zna Moona. Na dodatek od,jak mniemam, następnego piątku będę widywac Yongguka w klubie. Jeżeli powie Youngjae o moim sekrecie ten może mi zabronić tutaj przychodzić lub co gorsza wypaplać wszystko rodzicom! Youngwon ćpa i ludzie którzy zrobili rozróbę w Apokalipsie chcieli dorwać go i Moona. Tak powiedział brat Yongguka hyunga. Kucnąłem pod ścianą od natłoku informacji. Za dużo jak na jeden wieczór się wydarzyło. Yongguk dowiedział się o moim innym świecie, poznałem jego brata a Moon mnie widz... Moon! Podniosłem szybko głowę szukając chłopaka, lecz nigdzie go nie znalazłem. Uciekł! Widział moją twarz a ja jego nie. Skurczybyk! Poza tym nie wiem o co poszło w klubie. O jakieś narkotyki?
- W co ja się wplatalem?- mruknąłem do siebie podnosząc się z klęczek. Zacząłem kierować się w stronę domu akurat wtedy, gdy z nieba zaczęły padać pierwsze krople deszczu, a pod klub podjechała policja. Ale mają zapłon...

***
POV Jongup
Ewakuowałem się z ciemnej uliczki, w tym samym czasie co Youngwon razem z swoim bratem. Szedłem ulicami Seulu nie mogąc uwierzyć w to co przeżyłem i widziałem. Po pierwsze- Ktoś próbował mnie dopaść, a przecież nie mam już żadnych długów i skończyłem z dragami. Po drugie- Junhong to Zelo. Zelo to Junhong. Przecież to są dwie różne osobowości do cholery! Nie mogę pojąć jak mogło mi to umknąć. I Junhong i Zelo są wysocy. Wyżsi ode mnie o parę ładnych centymetrów. Junhong wyróżniał się na tle szkolnym swoimi blond włosami. Zelo też takie ma... Miał. Teraz nosi czapki więc nie widziałem jego nowych brązowych włosów. Za to zawsze widziałem jego oczy. Te Zelo tak głęboko brązowe niczym gorąca czekolada, podczas gdy oczy Junhonga nie wyróżniały się niczym. Styl Zelo jest bardziej hip- hopowy podczas gdy Junhong ubiera się bardziej swobodniej. Teraz nawet zauważyłem że mają taki sam telefon! Dużego samsunga z czerwoną obudowa w szkole widziałem sporo razy za to w klubie tylko raz. Może gdybym bardziej interesował się Junhongiem bym się skapnął a tak... Zaraz. Dlaczego miałbym się bardziej interesować tą dziecinną Żyrafką? Irytująca, wymądrzała i piekielnie świetną w tańcu ciamajdą, która potyka się na prostej drodze w szkole,podczas gdy na parkiecie potrafi nawet mnie zadziwić. Zarzuciłem kaptur bluzy kiedy zaczęło kroplić. Muszę wszystko sobie powoli poukładać. Napewno nie powiem Junhongowi o tym że to ja jestem Moon. Bądź co bądź lubię nasze "spotkania" co piątek w klubie i nie chcę ich kończyć, a jestem wręcz na sto procent pewny że gdyby Junhong dowiedział się że to ze mną się zmierza w Apokalipsie, natychmiast przestałby do niej przychodzić. Cóż zajęcia z tańca na które chodziłem jeszcze w poprzedniej szkole zaczęły mnie nudzić, a ja tańczyć muszę bo to uwielbiam. Na zajęciach z tańca ćwiczyliśmy zazwyczaj kroki do jednej składanki, na której było tylko czternaście piosenek. Po pewnym czasie potrafiliśmy całą grupą zatańczyć je bezbłędnie, podczas gdy nasz trener wmawiał nam że nadal robimy błędy. W pewnym momencie zrozumiałem że zajęcia z tańca nie są mi już potrzebne i zrezygnowałem. Cóż ale nadal kocham tańczyć.
Ostanie metry dzielące mnie od schowania się przed coraz bardziej przybierającym na sile deszczem pokonałem w paru podskokach. Wbiegłem do budynku ściągając czapkę po czym zacząłem nią potrząsać zyskując naganny wzrok starego ochroniarza.
- Za to panu płacą- mruknąłem tylko wciskajac przycisk w windzie.
- Ta dzisiejsza młodzież- mruknął starzec wchodząc powoli w jakieś drzwi za sobą. Po chwili wrócił z kubełem i mopem. Zaczął wycierać to co nanosiłem, a mi zrobiło się głupio. Nie zrobiłem tego specjalnie. Nie pomyślałem zaniam zacząłem pozbywać się wody z ciuchów. Ruszyłem w stronę woźnego któremu akurat upadła rączka od mopa więc zaczął się po nią schylac. Ubiegłem go podnosząc kijek.
- Przepraszam. Ja to zrobię- zaskoczyłem sam siebie przepraszając staruszka jednak gdy uśmiechnął się do mnie w podzience i ruszył powolnym krokiem w stronę swojego biurka pomyślałem że dobrze zrobiłem.

***

POV Youngjae

Siedziałem w własnym łóżko nie wiedząc co mam myśleć. Zastałem pocałowany przez mojego najlepszego przyjaciela. Chłopak którego kocham, ale miłością inną niż on mnie. Jęknąłem zrezygnowany odrzucając kolejne połączenie w telefonie. Daehyun próbuje się do mnie dobić już czwarty raz, ale ja nie jestem gotów na rozmowę z nim... i chyba nigdy nie będę. Zsunąłem się po poduszkach głębiej zakopując się w czarnej pościeli. Wszystko układało się wręcz idealnie. Moje życie było idealne. Mam kochającą się rodzinę, wspaniałych przyjaciół, zyskałem następnego- Yongguka. Oceny w szkole nie są jakieś wyśmienite, ale nie narzekam, aż tu nagle w ciągu jednej minuty cały twoj świat wali się przez jedno dociśnięcie warg do drugich. Nieświadomie dotknąłem ust. Mój pierwszy pocałunek. Było... Cudownie... Co? Nie! Znaczy byłoby cudownie, gdyby to ktoś inny mnie całował. Pozatym już nawet nie rozchodzi się o to że Damchu jest chłopakiem lecz, kurde no, moim przyjacielem. Bawiliśmy się razem łopatkami w piaskownicy, razem graliśmy w gry. To z nim pierwszy raz poszedłem na wagary, wypiłem piwo, a on odwala coś takiego. Gdyby chociaż wcześniej dawał mi jakieś znaki może inaczej bym zareagował, a takto? Sam nie wiem.
- Dlaczego ja?- spytałem nie oczekując odpowiedzi jednak coś zadzwoniła mi w telefonie.- Co?- sięgnąłem po urządzenie odblokowując ekran.
"Wiadomość od Damchu- hyung"
Otworzyłem wiadomość będąc pewien że Dae zacznie na mnie przeklinać przez konwersacje, ale czekała mnie, jako tako miła, niespodzianka.
Od: Damchu-hyung
Younggie. Przepraszam cię! Naprawdę z całego serca bardzo cię przepraszam. Tylko... odpisz mi. Nie ignoruj mnie. Proszę. :(

Nie mogłem zostać na taką treść obojętny, natychmiast wziąłem się za odpisywanie.
Do: Damchu-hyung

Daehyun... nie wiem co mam myśleć >.< Zaskoczyłeś mnie i to nawet bardzo! Mogłeś powiedzieć...
Od: Damchu-hyung
Pokazywałem ci na każdym kroku że cię kocham! :(

Wessałem zdziwiony powietrze. Napisał mi to! Napisał że mnie kocha. Zacząłem pisać wiadomość zawrotną gdy przyszła jeszcze jedna.
Od: Damchu-hyung
Te karteczki, zazdrośc i przymilanie się nic ci nie mówiło ?!

Zdziwiony skasowałem pierwotny wzór zastąpiwszy go innym.
Do: Damchu-hyung
To ty je pisałeś?! Jak mogłeś? Rozmawiałem z tobą o tym że ktoś mi je podsyla, a ty nic !! -.-

Zacząłem się martwić że pisze je jakiś pedofil podczas gdy cały czas pisał je Dae!
Od: Damchu-hyung
Przepraszam. Youngjae, jak teraz pomiędzy nami będzie?

Pytanie warte milion. Sam tego nie wiedziałem, ale wiem jedno. Nie kocham Daehyuna tak jak on mnie. I chociaż wiem że sprawie mu ból muszę mu to uświadomić.
Do: Damchu-hyung
Daehyunnie. To ja cię przepraszam, ale ja cb nie kocham.

Od: Damchu-hyung
Wiem :(

Poczułem jak pod moimi powiekami wzbierają się łzy. Jeżeli mi jest smutno i czuję się podle to jak musi czuć się Daehyun?
Do: Damchu-hyung
Przepraszam!

Napisałem jedynie mrugając powiekami i pociągając nosem.
Od: Damchu-hyung
Dlatego mam plan. Rozkocham cię w sobie !!<3

CO ?!
Zerwałem się z łóżka zabierając telefon, po czym pobiegłem do pokoju na przeciwko mojego. Wszedłem w ciemne pomieszczenie kierując się do łóżka mojego brata. Przykucnąłem przy jego głowie, próbując opanować drżenie dłoni gdy potrząsałem jego ramieniem.
- Youngwon. Youngwon! Obudź się, proszę cię.- powiedziałem szeptem ściskając mocniej telefon.
- Yhym...- mruknął otwierając powoli oczy- Youngjae? Co jest? Znowu widziałeś cienie za oknem?- powiedział tonem pełnym humoru, lecz szybko go zmienił dostrzegając, zapewne, łzy na moich policzkach.
- Youngwon, proszę cię nie żartuj sobie. Stało się coś...- przerwałem nie wiedząc jak ująć moje myśli w słowa.
- Youngjae. Ej, ej, cśśś, co jest?
- Daehyun on...-załkałem nie wiedząc co powiedzieć.
- Zrobił ci coś?- zaniepokoił się odrazu podnosząc się do siadu.
- On mnie kocha!
- Jak to? Skąd wiesz?- nie odpowiedziełem. Jedynie podałem mu telefon,a on zaczął czytać wiadomości.
- Wow. Dziwię się że dopiero teraz zdobył się na odwagę.- powiedział po przeczytaniu naszej konwersacji.
- Wiedziałeś?- spytałem niedowierzając.
- Nie. Podejrzewałem. Widać było po nim jak cię traktuję. To nie była normalna przyjaźń.
- Nie wiem co mam robić!- załkałem.
- Chodź tu.- odsunął swoja kolorową pościel robiąc mi miejsce. Wcisnąłem się na miejsce obok niego przytulając do siebie jego małą poduszkę w równie malutkie Pororo. Przykrył nas oboje kołdrą kładąc się na swojej stronie!- Wszystko będzie dobrze. Musicie tylko z sobą porozmawiać, aby wszystko wyjaśnić. Uwierz mi.
- Wierzę i chcę aby było. - mruknąłem bardziej wtulajac się w poduszkę pachnąca ulubioną wodą kolońską hyunga.
- Tylko obiecaj mi jedno...- powiedział po dłuższej chwili kiedy to już prawie spałem.
- Yhym?- spytałem sennie.
- Nie zakochuj się w niewłaściwych osobach.

21 stycznia 2015

Mine (LoJae)

Witajcie :*
Shot z LoJae leci w waszą stronę. Czuję że nie wyszedł mi on tak jak miałam zamiar. Było za mało zazdrości Żelka :(
Z dedykacją dla arnuki- mam nadzieję kochana że chociaż w małym stopniu spodoba ci się ten szot ^^
Pozdrówki ~
I do poczytania w następnym tygodniu <3.

Tytuł:Mine
Pairing: LoJae

Junhong nigdy nie rozumiał zaborczych ludzi. Uważał że rozmieszczenia na "twoje" i "moje" jest niepotrzebne, ponieważ lubił się dzielić z innymi. Nie ważne czy ciekawą historią, drugim śniadaniem czy pracą domową. Junhong od zawsze był miłym chłopakiem więc i jemu zwracano ową uprzejmość. Z czasem jednak zaczął rozumieć swoich kolegów którzy nie lubili gdy jego dziewczyna rozmawiała z innym chłopakiem, czy gdy z nim tańczyła. Przestał się dzielić wszystkim tym czym uważał że mógł. Można byłoby pomyśleć że w życiu Choi Junhonga stało się coś co zmieniło jego nastawienie, ale prawda była inna. W życiu dwudziestolatka pojawiła się pewna osoba zmieniając jego życie diametralnie. Uroczy, mądry, wyrozumiały- Youngjae.

***
Junhong nie zliczył ile wypił w ciągu trzydziestu minut, nie zaliczył ile wypalił papierosów nie dopalajac ich nawet do połowy, gasząc je wściekle w szklanej popielniczce. Interesowała go tylko jedna osoba, która niestety nie zajmowała miejsca u jego boku, a tańczyła na parkiecie śmiejąc się z ruchów swojego towarzysza który tylko i wyłącznie się kompromitował.
Dwudziestolatek nie mógł wytrzymać godziny bez pulchnych i kuszących ust swojego chłopaka, któremu to pół godziny temu do głowy wpadł świetny pomysł który nazwał "godziną nieznajomości".
Youngjae uważał że zaborczość Juna jest słodka. Kochał go i cichutko w sercu uwielbiał też to jak Junhong ostrzega innych że jest on tylko i wyłącznie jego. Sposób w jaki owija ramię wokół jego pasa przyciągając go bliżej jego boku, gdy rozmawia z kolegą z uczelni. To gdy wysyła pociski mijanym facetom na ulicy, gdy ci spoglądają się na Youngjae zbyt długo. Youngjae mogły powiedzieć że zaborczość Junhonga jest jednak trochę chora, ale to właśnie ta zaborczość wyzwala w Junhongu diabła w łóżku. Niższy chłopak posuwał się nieraz do niecnych czynów otwarcie flirtując z kolegami na oczach swojego zazdrosnego chłopaka. Wtedy to Jun karał go karami innymi jakie dostaję się od rodziców. Choi jakoś nigdy nie odgadł że Youngjae robi to wszystko specjalnie; specjalnie komplementuje oczy innych, specjalnie, niby przypadkiem, dotyka ich dłoni czy włosów, specjalnie oblizuje wargi dłużej niż ustawa przewiduje. Wtedy w głowie młodszy miał tylko jedną myśl "Dotkniesz go, a zabiję cię! "
Odpalając kolejnego papierosa zaczął stukać swoimi długimi palcami w ladę baru. Usilnie starał się nie odwracać do tyłu, aby zobaczyć z kim to tańczy jego chłopak. Ufał starszemu w pełni, ale nie ufał obcemu mężczyźnie który to właśnie przymierzał się do pocałowania jego chłopaka! Zerwał się z wysokiego barmańskiego krzesła nawet nie myśląc o papierosie. Podbiegł do dwudziestotrzy latka który właśnie starł się odepchnąć dużo starszego mężczyznę. Nie patyczkując się chwycił gościa za koszulkę którą ten miał na sobie i oderwał go od zarumienionego Youngjae.
- Nawet go nie dotykaj!- wysyczał mu prosto w twarz następnie uderzając go z zwiniętej pięści. Mężczyzna aż odchylił głowę do tyłu upadając na podłogę. Jun spojrzał na swojego chłopaka który stał metr od niego cały skamieniały i przestraszony. Widząc go takim młodszy nie zastanawiał się ani moment. Rzucił się na mężczyznę okładając go pięściami po całym ciele. Junhong był wściekły. Wściekły na swojego chłopaka który wymyślił ten głupi plan " godziny nieznajomości". Miał w dupie godzinę. Podczas małej bijatyki straszy mężczyzna obrócił ich tak że to teraz Junhong leżał przyparty do ziemi. Pięść mężczyzny wylądowałaby zapewne na szczęce Juna gdyby ten w porę nie odsunął głowy. Rzucił z siebie nieznajomego wstając szybko.
- Pieprzony staruch.- wysyczał.- On jest mój!- już chciał na nowo rozpocząć bójkę gdy za jego ramię ktoś złapał. Odwrócił głowę spoglądając na zapłakaną twarz swojego chłopaka.
- Junnie przestań, proszę cię!- powiedział ciągnąć go w stronę wyjścia. Junhong chciał zrobić jeszcze tylko jedną rzecz. Przyłożył dłonie do mokrych policzków Youngjae calując go mocno. Następnie oderwał się od niego patrząc na poturbowanego mężczyznę z wyższością. Złapał nadgarstek Jae mocno owijając palce wokół niego i zaczął iść w stronę wyjścia z klubu.
Nie interesowały go protesty starszego i to że delikatna skóra nadgarstka może być teraz przez tydzień czerwona. Nie interesowało go to. Pod klubem szybko złapali taksówkę. Otworzył tylnie drzwi spoglądając na Youngjae.
- Właź.
- Junnie...
- Powiedziałem, "Wejdź"!- warknął w końcu samemu popychając lekko chłopaka, aby ten się ruszył. Gdy siedzieli już w środku auta powiedział kierowcy adres nawet nie spoglądając na zarumienionego chłopaka który to wiedział że źle zrobić chcąc aby Junhong przez godzinę dał mu luz. On chciał tylko wzbudzić w nim zazdrość, tak aby później Jun znowu pożyczał mu swoje koszulki( choć Youngjae mógł je wziąć kiedy chcę), aby każdy na uczelni wiedział że jest on z dwudziestolatkiem.
Kiedy dotarli do mieszkania młodszego ten nawet nie dał dojść do słowa Youngjae. Przyszpilił go do ściany od razu przyciągając swojego chłopaka za kark do zaborczego pocałunku. W pewnym momencie Youngjae złapał Junhonga za ramiona, aby go odsunąć bo nie mógł złapać powietrza.
- Junhong. Ja nie chciałem! -powiedział odrazu na swoje usprawiedliwienie czując łzy pod powiekami.
- Nie obchodzi mnie to.- warknął młodszy zaczynając składać na szyji starszego pocałunki. Ugryzł skórę obojczyka ciągnąc z ust niższego ciche westchniecie - Nienawidzę kiedy inni cię dotykają.- mruknął widząc roztrzepane włosy swojego chłopaka i wymiętą koszulę. Nie chciał nawet myśleć ile osób musiało wsuwać dłoń w czekoladowe kosmyki Jae by móc skosztować tej miękkości - Byłeś bardzo niegrzeczny. Prawie lizałeś się na moich oczach z tym kolesiem!- wytknął mu nie przestając jednak lekko ssać delikatnej skóry.
- Zaskoczył mnie! Przepraszam Junnie.- jęknął, zaczął czuć jak jego uwięziony w obcisłych spodniach członek budzi się do życia.
- Przeprosiny nie wystarcza.- zastrzegł młodszy.
- Wiem... Za to że byłem nie grzeczny możesz że mną zrobić co chcesz.- wydyszał, wplatając palce w włosy Juna.
- Co tylko chcę?- odsunął się od naznaczania jego szyji krwistymi plamkami. Miał ochotę składać je na całym ciele Youngjae, tak aby nie ważne gdzie się spojrzy; czy na szyję czy na brzuch widać było że Youngjae należy do niego.
- T-tak.- wyjęczał czując jak Jun wkłada pomiędzy jego uda swoje kolano a następnie zaczyna nim ruszać do góry i do dołu sprawiając że cały świat zaczął wirować.
- Jest wiele rzeczy które chcę z tobą zrobić. Wiele rzeczy po których nie będziesz mógł chodzić czy chociażby ustać na nogach...- podsunął kolano wyżej gryząc jednocześnie szyję starszego.
- Ach... Tak, zrób to.
- Zasłużyłeś na karę, hyung.- powiedział po czym pochylił się całując go w miękkie usta.
- Tak, zasłużyłem.- odparł gdy przerwali pocałunek.
- Wolisz abym brał cię przy ścianie czy na stole?- spytał wkładając dłoń pod białą koszulę Youngjae by zacząć szczypać wrażliwą skórę wokół sutkow chłopaka.
- Gdzie... Gdzie kolwiek! Junhong, nie baw się!- syknął przez zaciśnięte zęby.
- Ale hyung, to pytanie wymaga odpowiedzi.
- Ściana!- krzyknął w końcu czując że jeżeli dalej będą się tak bawić to zwarjuje.
- Jak sobie życzysz. - Junhong zaczął w powolnym tempie rozpinać drobne guziczki koszuli, całując lekko każdy skrawek skóry której pojawiało się coraz więcej. Gdy w końcu ściągnął materiał z ramion chłopaka złapał go za podbródek patrząc głęboko w oczy- Będę cię pieprzył ostro, aż będziesz błagał abym przestał.- powiedział gryząc jego dolną wargę. Starszy nie mógł nic robić prócz bezkarnie jęczeć. Dobrze wiedział że Junhong nie żartuje i że nazajutrz będzie go przepraszał za bycie tak ostrym. Jae zdążył się przyzwyczaić i polubić taki rodzaj seksu. Czułe słówka i niemal noszenie na rękach następnego dnia wszystko rekompensują.
Zawiesił głowę gdy Junhong całował go w skórę tuż nad spodniami. Parę razy wbił w nią żeby by następnie polizać jakby na przeprosiny. Zaraz poczuł jak obcisły materiał zostaje zsunięty z jego nóg razem z bokserkami. Złapał swojego młodszego chłopaka za ramiona nie mogąc już prawie ustać na własnych nogach, a gdy ten wystawił język by polizać główkę jego penisa jęknął głucho odchylając głowę do tyłu.
- Junnie, błagam...
- To twoja kara.- powiedział odsuwając się. Szybko ściągnął swoje spodnie odkopując je tylko gdzieś pod komode.- Odwróć się- szepnął uwodzicielsko wprost do jego ucha dzięki czemu Youngjae odrazu spełnił jego polecenie. Junhong zaczął całować plecy starszego, jednocześnie masując jego pośladki dzięki czemu ten zaczął powoli rozpływać się pod naciskiem na jego czułym miejscu. Po chwili poczuł palce delikatnie napierające na jego usta, więc posłużnie je uchylił otaczając je wargami. Starszy wsparł się na ścianie czując dłoń Juna przesuwającą sie po jego męskości w ślimaczym tempie, zaczął lekko wzdychać nadal pokrywając długie palce Juna śliną. Wkrótce palce, jeden po drugim wsuwał w jego ciasny tyłek. Junhong zadławił się prawie własnym jękiem, gdy poczuł jak mięśnie Jae szczelnie zaciskając się na jego palcach, co tylko podsuwało mu wizję jak coś innego wsuwa w jego dziurkę.
Wyciągnął je i zaprzestał pracy dłonią wraz z jękiem protestu niższego.
- Spokojnie Younggie. Zaraz będziesz jęczał z większej przyjemności.- polizał go za uchem wywołując u niższego dreszcze. Po chwili naparł na jego wejście sprawiając że Youngjae jęknął z bólu.
-Ach... Jun, szybko.- wystękał próbując czegoś się złapać. Junhong spełnił jego prośbę zagłębiając się w nim jednym ruchem. Przez ten czyn z ust Jae wydostał się pełen bólu krzyk.
- Aaa... ła- Oddech wiązł mu w gardle, a łzy spłynęły po policzku. Jun od razu złapał swojego chłopaka za szyję, odwracając do pocałunku. Całował go delikatnie nie ruszając się nawet o milimetr. Może i był zaborczy i lubił ostry seks, ale na pewno nie taki podczas którego jego miłość cierpiała.
Podczas słodkiej agonii, w której wymieniali pocałunki Youngjae zaczął próbować nadziać się samemu na penisa wyższego. Zaczął wzdychać cichutko w usta Juna próbując zacisnąć pięść na powietrzu.
- Ach! Junhong, już!- wykrzyknął ruszając biodrami. Młodszy wydał cichy jęk, przykładając czoło do łopatki ukochanego. Złapał biodra Jae uniemożliwiając mu jaki kolwiek ruch, aby w następnej chwili zacząć pchać się w niego mocno z agresją, szukajac tego punktu. Youngjae jęczał coraz głośniej, więc Junhong brał te jęki jako wskazówki. Zmieniał kąt pchania, a gdy uderzył bardziej w prawo Youngjae krzyknął donośnie próbując wtopić paznokcie w tapetę na ścianie.
- Boże, Boże, Boże... J-jun! Dotknij mnie, błagam!- krzyczał zupełnie nie dbając czy sąsiedzi go słyszą. Junhong spełnił jego prośbę jeżdżąc najpierw dłonią po napiętym brzuchu, aby niespodziewanie przesunąć ją w dół i złapać mocno podnieconego penisa niższego.
- Ach, mocniej!- wyjęczał bez tchu ruszając biodrami zdzierając sobie przy tym gardło.
- Jęcz dla mnie!- Junhong szarpnął za jego biodra, znów uderzając w prostatę niższego co wywołało zdławiony jęk.- Głośniej!- warknął dopasowując ruchy nadgarstka do ruchów bioder. Youngjae nie wiedział w którą stronę ruszać biodrami. Stanął więc w miejscu pochylając głowę, gdy poczuł jak Junhong wbija mu zęby w ramię. Nogi Youngjae drżały z emocji i pewnie niższy upadłby gdyby Jun nie objął go w pasie przybliżając się bardziej do swojego starszego chłopaka. Obydwoje wiedzieli że koniec jest blisko. Ruchy Junhonga stały się bardziej drapieżne, głębsze sprawiając że przed oczami Youngjae pobielało. Doszedł on głośno krzycząc imię swojego chłopaka. Parę ruchów w jego wnętrzu przy akompaniamencie mocno zaciśniętych mięśni Jae i Junhong dołączył do niego wyrzucając z siebie przekleństwa.
- Younggie, wszystko w porządku?- spytał Junhong obracając go przodem do siebie. Czerwone policzki, ślady łez czy lekko rozcięta warga utwierdziły młodszego że tym razem mógł trochę przesadzić. Przytulił do siebie dygoczące ciałko chłopaka nie wiedząc jak ma się zachować, a przecież nie są para od dziś.
- Boli.- usłyszał cichutki głosik dochodzący z okolic jego klatki piersiowej. Mimo że Youngjae jest starszy od Junhonga prawie o trzy lata sięga mu zaledwie trochę ponad ramię co niezmiernie go denerwuje. Junhong podniósł drżące ciało do góry kierując się w stronę sypialni. Gdzieś pomiędzy tym jak Youngjae objął go za szyję a lekkim pocałunkiem jaki wyższy złożył na jego czole dało się słyszeć cichutki jęk bólu. Zaniósł swojego ukochanego do pokoju kładąc go na łóżko.
- Przepraszam cię.- szepnął odgarniając zbłąkane kosmyki z czoła.
- Nic mi nie jest.- wymruczał niższy, uśmiechając się gdy Junhong przykrył ich szczelnie kołdrą.
- Nie kłam kochanie. Naprawdę cię przepraszam, ale gdy widzę jak inni na ciebie patrzą mam ochotę ich rozerwać.
- Junnie już nic nie mów. Przytul.- Junhong spojrzał na niego czule, zaraz przesuwając się kawałek aby objąć go ramionami. Youngjae położył głowę na jego nagiej piersi wtulając się w niego mocno. Zasnął wsłuchując się w rytmiczne uderzenia serca swojego chłopaka.

***

Bywały takie dni w życiu pary gdy cały weekend potrafili spędzić w łóżku lub na sofie oglądając każdy możliwy film. Bywały też takie podczas których wspólnie sprzątali mieszkanie młodszego czy gotowali.
Junhong wiedział że Jae jest śpiochem, a że poprzedniego wieczoru troszeczkę go wymęczył, jego chłopak może pospać dłużej. Wstał więc o dziewiątej tak aby nie obudzić kulki śpiącej obok niego. Odrazu zakładając bokserki skierował się do kuchni z zamiarem przygotowania śniadania dla swojej miłości, które miało być również przeprosinami. Usmażył tak więc naleśniki i zrobił pyszną herbatę z cytryną. Położył wszystko na czerwonej i jedynej tacy jaką miał, po czym razem z jedzeniem skierował swoje kroki do swojej sypialni. Zastał Youngjae przykrytego białą kołdrą pod sam czubek głowy zwiniętego w kulkę- czyli tak jak go zostawił. Położył tace na bezpiecznej stronie łóżka samemu kucając obok głowy niższego. Odciągnął delikatnie kołdre drażniac nos Jae który zmarszczył się uroczo, przez co Jun powstrzymał śmiech. Przejechał dłonią po jego włosach starając się go obudzić.
- Wstawaj śpiochu.- dmuchnął lekko w jego policzek sprawiając że oczy Youngjae w końcu otworzyły się.- Dzień dobry, panu- pocałował go w ten sam policzek wywołujac uśmiech na zaspanej twarzy starszego.
- Witaj- mruknął próbując się pociągnąć do siadu jednak coś mu to uniemożliwiło. Westchnął spoglądając na Junhonga.
- Przepraszam.- szepnął tamten wiedząc o co chodzi.- Ja naprawdę...- Youngjae przerwał mu przyciągając go do pocałunku. Wymieniali czułości dłuższą chwilę, ale gdy starszy poczuł jak Jun bardziej na niego napiera oderwał się od niego z cichym westchnięciem.
- Wiem.- uśmiechnął się zaplatając ramiona wokół szyji Junhonga- Wiesz... - udał że się zastanawia- Teraz musisz mnie nakarmić.- obydwaj zaśmiali się. Wyższy pogłaskał zarumieniony policzek Youngjae zsuwając się na bok. Usiadł łapiąc za poduszkę by podłożyć ją pod plecy Youngjae, aby mógł on choć na wpół leżeć. Uśmiechnął się znowu do niego, całując przelotnie w uchylone wargi. Sięgnął po talerzyk z dwoma naleśnikami, ukrawając kawałek który następnie podsunął pod usta swojego chłopaka.
- Powiedz "aaa".- rzekł Choi. Wiedział że dzisiejszego dnia Youngjae będzie wykorzystywał fakt iż Junhong wczoraj go przemęczył. Cóż... wyższy nie narzekał.



14 stycznia 2015

Battle vs.Love XII

No witam was dzieciaczki :p
Jak wam minął tydzień? Spokojnie bez żadnych afer? :)
Mam dla was kolejny rozdział BvsL xd
Cóż muszę się przyznać że nie miałam czasu go pisać. Skończyłam go dokładnie jakieś dwie godziny temu. Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła :/
Wykituję niedługo, ale obiecuję że wcześniej skończę to opko ^^
Proszę was BABY o komentarzyki pod notka xD
Dziękuję i miłego wieczorku :*

ROZDZIAŁ 12

POV Daehyun
Czuliscie kiedykolwiek jak wasze serce pęka na pół? Jak łamie się w samym środku, pozostawiając dwie części które, myślisz, że nigdy się nie zlepią? Albo jak wasze oczy pieką niemiłosiernie od powstrzymywania gorzkich łez? To są objawy nie odwzajemnionej miłości. Pierwszej takiej, prawdziwej, miłości która jednak nie została ci oddana równie mocno.
Leżąc na kanapie w pustym mieszkaniu zastanawiałem się czy gdyby Youngjae nie zaczął pisać z Bangiem, sprawy by się tak potoczyły? Czy zakochałbym się w swoim najlepszym przyjacielu? Czy pocałowałbym go spontanicznie ? Bo dzwoniąc do Jae chciałem się z nim spotkać, aby pogadać i wyjawić mu swoje uczucia, a nie po to aby go pocałować. Myśl o pocałunku przyszła nagle, gdy przeciskałem się przez otwór w murze i kiedy to Youngjae zaśmiał się ze mnie. Pomyślałem wtedy" A może by tak spróbować?" Cóż spróbowałem i poczęści tego żałuję. Mógłbym z nim porozmawiać i subtelnie powiedzieć że jestem w nim po uszy zakochany, ale co się stało to się nie odstanie. Wiedziałem że moje uczucie do Youngjae jest czysto platoniczne, ale miałem nadzieję że pewnego dnia moje uczucia przestaną być jednostronne. Proszę tylko o to aby Jae nie uciekał przed mną gdy już spotkamy się w szkole...
Moje małe załamanie nerwowe przerwał dzwoniacy telefon, który spoczywał gdzieś w stercie poduszek na kanapie. Niechętnie zrzuciłem parę widząc zgubę w samyn koncie sofy. Jakośt tak widząc słodko uśmiechniętego Junhonga sam delikatnie wygiąłem wargi w górę odbierając.
 - Hej hyung, masz może ochotę na pizze?- usłyszałem znieksztalcony głos Choi. Zapewne coś wcinał, bo słychać było jak przeżuwa. Westchnąłem cicho wiedząc że muszę go spławić.
- Cześć Junnie, przepraszam cię ale nie mam dzisiaj siły.
- Ej, co z wami?-prychnął- Himchan hyung znowu pojechał do babci, ty nie masz siły, a Youngjae jest u Yongguka hyunga...
- Jest u Banga ?!- podniosłem się z kanapy na której dotąd leżałem. Nie wierzę! No naprawdę nie wierzę! Trzy godziny po tym jak go pocałowałem on migdali się z jakimś tam Yonggukiem!
- Taa... oglądają coś czy jakoś tak, nie mogłem ich zrozumieć. Nie wiem który kogo gilgotał, ale śmiali się obaj.- poczułem jakby ktoś wbijał w moje już i tak złamane serce, coś ostrego co pomoże mi cierpieć jeszcze bardziej. Westchnąłem kolejny raz zamykając oczy by powstrzymać łzy powoli napływajace do oczu. Usiadłem spowrotem na kanapie i zacząłem szybko oddychać.
- Junnie, proszę cię, możesz do mnie przyjść?!- spytałem prędko, tak abym nie mógł się rozmyśleć -Zapłacę za tą pizze tylko przyjdź do mnie!- wykrzyknąłem zaciskajac palce na komórce oraz zginając się w pół. To boli. Tak cholernie mocno!
-Hyung wszystko w porządku?!
- Przyjdziesz ?
- Ale...- przerwał zapewne słysząc mój nierówny oddech-... Będę niedługo!

***

Jakoś nie mogłem uchować łez do przyjścia Junhonga. Rozpłakałem się na dobre zaraz po rozłączeniu się z maknae. Byłem zły i to nie na Junhonga czy Jae, a na siebie! Tylko ja Jung Daehyun, dziewiętnasto letni chłopak mogę zachowywać się jak piętnasto letnia dziewczyna której złamano serce pierwszy raz. Przecież to nie jest moja pierwsza miłość. Całe życie się od tego nie zawali... To dlaczego czuję jakby już się waliło? Jakby wszystko co do tej pory budowałem z Younggim nagle spadło z dużej wysokości zamieniając się w pył.
-Hyung, wszystko gra?- podniosłem głowę spoglądając na zmartwionego Junhonga. Kiedy on tu wszedł?
- Nie.- odpowiedziałem cicho kładąc głowę spowrotem w poduszki przy okazji ścierając dłonią głupie łzy.
- Co się stało?- poczułem jak kanapa nad moją głową ugina się co znaczyło że Junhong się do mnie dosiadł.
- Pocałowałem Youngjae!- wykrzyknąłem w poduszki łkając.
- Jakto? Dlaczego?
- Bo kocham tego kretyna!- podniosłem się do siadu spoglądając na zdziwioną i jakby zmartwioną twarz Juna. Nie złości się? Nie czuję obrzydzenia?
- Jak to... Kochasz?- spytał powoli przysuwając się bliżej mnie. Usiadłem wygodniej podkulając pod siebie kolana.
- Normalnie. Proszę cię Junnie nie rób aż takiej miny. Nie dobijaj mnie jeszcze bardziej.- jęknąłem marszcząc nos.
- Przepraszam, ale nie wiem co o tym myśleć- wyznał cicho spuszczając wzrok na swoje dłonie- Myślałem że stało się coś twojemu bratu, a ty mi mówisz że całowałeś się z Youngjae.
- Właściwie to on był całowany. Chyba był za bardzo zaskoczony, aby cokolwiek zrobić.- przyznałem się.
- Kiedy to się stało?
- Jakieś... Trzy godziny temu.
- Dzisiaj?!- widać było po Junhongu że jest coraz to bardziej zaskoczony całą sytuacją. Gdzie jest Chan jak go potrzeba?!- Jezu, przecież Youngjae śmieje się u Yongguka hyunga..
- Junnie, możesz nie dobijać? Proszę.- poprosiłem oczami wyobraźni widząc Banga i Youngjae leżących na łóżko starszego z nich i śmiejących się razem z jakieś komedii.
- Hyung, nie płacz.- przesunął się do mnie jeszcze kawałek, tak że przestrzeń pomiędzy nami znikła. Kolejny raz tego wieczora otarłem policzki z łez. Spojrzałem się na niego próbując się uśmiechnąć, ale cały czas usta wracamy w dół pozostając smutne- Sam wiesz że wszystko się ułoży. Youngjae napewno był zbyt zaskoczony, aby odpowiedzieć.- objął mnie powoli ramionami sprawiając że przyległem do niego. Odetchnąłem cicho, starając się trochę uspokoić, co jednak nie było łatwe.
- Odepchnął mnie i uciekł. - wymamrotałem.
- No właśnie, sam widzisz. Trzeba było najpierw z nim porozmawiać.
- Taki miałem zamiar, ale jak zobaczyłem go roześmianego nie mogłem się powstrzymać!
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. Mogę tylko cię zapewnić że nie stracisz Youngjae. Nie odwróci się on od ciebie za żadne skarby. Kocha cię. Może nie tak jak ty jego, ale kocha i potrzebuję.- zaczął głaskać mnie po głowie sprawiając że powoli uspokajałem się. Mój oddech nie był już walką o przetrwanie, a serce nie biło jak dojrzałemu ogierowi po wyścigu. Siedziałem tak wtulony w Junhonga powoli myśląc nad swoją przyszłą rozmową z Jae, kiedy to do głowy wpadła mi świetna myśl. Natychmiast oderwałem się od Choi siadając normalnie z uśmiechem na ustach.
- Co...
- Mam pomysł!
- Jaki?
- Rozkocham go w sobie!- odpowiedziałem wzruszając ramionami.
- Co?!

***

POV Junhong

- CO?!- wykrzyknąłem nie wierząc własnym uszą.
- Rozkocham. Uda mi się.
- Hyung, wiesz co ty chcesz zrobić?- spytałem ściskając nasadę nosa.
- Chcę aby Youngjae mnie pokochał.
- Chcesz zrobić z heteroseksualnego chłopaka geja.
- Ej! Czasem jednak możesz się nie odzywać. Psujesz mi nastrój- prychnął oburzony.
- Hyung według mnie powinieneś z nim pogadać- wymamrotałem.
- Zrobię to. I powiem mu o moim planie.
Wiedziałem że patrzę się na Daehyuna hyunga najgłupszą miną jakąkolwiek zrobiłem, ale nie mogłem nic poradzić, ponieważ wogóle nie rozumiałem jego toku myślenia. Po pierwsze- nie wiedziałem jak Damchu chcę w sobie rozkochac Youngjae. Po drugie- Z tego co wiem Jae jest hetero (to że nie miał w życiu dziewczyny nic nie znaczy) Po trzecie- coś czuję że Daehyun rozpocznie swój plan na teori, w prakryce nic nie zrobi.
- Czasem wkurzasz mnie bardziej niż Jongup.- powiedziałem w końcu kręcąc głową. Z kim ja się zadaję?
- Ach, drogi Jonguppie. Co u niego?- czy to ten sam Daehyun- hyung który jeszcze raptem piętnaście minut temu był załamany i myślał że jego życie się już skończyło?
-Mnie się pytasz? Spytaj się Himchana- hyunga. To on próbuję nawiązać z nim jakiś kontakt.
- I powoli mu to wychodzi. Wiedziałes że w czwartek przegadali razem całą krótką przerwę?
-Nie wiedziałem bo pani Hyosung mnie zatrzymała na przerwie.
- I co chciała twoja sekretna miłość?- odetchnąłem parę razy zanim uderzyłem go w tył głowy otwartą dłonią. Mówiłem mu już o tym pięć razy!
- Znowu zaczynasz?- warknąłem naprawdę nie wiedząc dlaczego każdy z chłopaków mówi o mojej wychowawczyni " sekretna miłość". To nauczyciel, muszę się go słuchać i respektować.
- Oj przepraszam. To co chciała?
- Spytała się czy mogę zapisać się do pomocy przy waszym balu.
- A ty oczywiście się zgodziłeś.
- Musiałem! Ostatnio zaniedbuję swoją rolę przewodniczącego. Chyba oddam ją Sumin. Ona chcę być przewodniczącym.
- Sumin wydaję się być odpowiednia na tę rolę.
- Wiem. Dlatego w poniedziałek pójdę do pani Jun i powiem jej co postanowiłem.
- Jeżeli to ma ci pomóc to zrób tak... Wracając do Jongupa...
- Nie...
- Zauważyłeś że zawsze się z tobą wita?
-Zawsze się wita, ale w jaki sposób, "Cześć żyrafko, grają nową bajkę w kinie, zabrać cię? " albo "Witaj ciamajdo, co dzisaj stłukłeś?" Ugh, nawet nie wiesz jak on mnie wkurza!- jęknąłem zjeżdżając w dół po kanapie. Plecami i pośladkami leżałem na niej podczas gdy moje nogi normalnie znajdowały się na dywanie. Świetna pozycja.
- Wiem, chodzisz cały kipiący z złości po szkole.- zaśmiał się klepiąc mnie po ramieniu.
- Gdyby nie było Jongupa moje życie nic by się nie zmieniło.- stwierdziłem wyobrażając sobie te wszystkie spokojne lekcje. Nie było by irytującego stukania mnie ołówkiem w plecy prawie na każdelych zajęciach tylko po to, aby spytać o godzinę którą widział każdy, gdyż zegarek wisiał wprost naprzeciwko nas. Skończyłby się nazywanie mnie "żyrafką" czy "ciamajdą", Himchan też miałby dla mnie więcej czasu. Nie chodziłby za Jongupem chcąc dowiedzieć się czegoś o nim bo jak dam to powiedział" Intrygujący chłopak. Chcę się trochę o nim dowiedzieć"a każdy powszechnie w szkole wie że Chan- hyung kocha plotki. W pierwszej klasie był nawet brany pod uwagę jako redaktor szkolnej gazetki lecz przegrał z Nahyun. Gdyby Jongup się nie przeprowadził nie musiałbym się również wstydzić jako przewodniczący, za to że on wagaruje albo spóźnia się prawie na każdą pierwszą lekcje. Dziwne jest to że jeszcze się u nas uczy. Gdybym to ja miałbyć dyrektorem już dawno bym go wylał. Miałbym po prostu święty spokój.- Po co on przylazł do naszej szkoły?- spytałem mając nadzieję że otrzymam odpowiedź która mnie zadowoli.
- Z tego co Kim mi mówił jego rodzice często się przeprowadzają.- nie, ta odpowiedź mnie nie zadowoliła.
- Taaa, pewnie są zadufanymi w sobie snobami. - mruknąłem wyobrażając sobie rodzine Jongupa.
- Same problemy mamy.
- Niezupełnie.- tym razem to ja się uśmiechnąłem mając dobrą nowinę- Od następnego tygodnia mama pracuję do osiemnastej, a tata ma weekendy wolne!
- Naprawdę?!
- Naprawdę! Boże jak ja się cieszę!- krzyknąłem wyrzucając ręce do góry.
- Nie dziwie ci się. Czasem też chciałbym wrócić do podstawówki i pojeździć z rodzicami na rowerach.
- Ja mogę z tobą pojeździć hyung! - zawowałem szturchając go lekko.
-Może nie teraz co? Jak zrobi się ciepło.- poczochrał mnie po włosach. Już miałem coś powiedzieć, ale widząc jak uśmiech wrócił na twarz hyunga pozostawiłem to bez komentarza.
- Okej.

***

Trzy godziny, dwie miski popcornu i dwadzieścia babeczek później zacząłem zbierać się do domu. Jest piątek a co za tym idzie wybieram się do Apokalipsy. Mam ochotę potańczyć i rozłożyć Moona na łopatki. Z takim planem wyciągnąłem fullcapa i maskę z plecaka po czym założyłem je i wyszedłem zza rogu kierując się w stronę zatłoczonego wejścia do klubu. Ochroniarz widząc mnie przepuścił mnie bez żadnego"ale", uśmiechnąłem się do niego, czego i tak nie widział. Wszedłem w mały przedsionek którego ściany przykryte były krwisto czerwoną tkaniną. Nigdy mi się to nie podobało, wolę środek parkietu nad którym rozprzescieta się prawdziwe nocne niebo. Cały sufit wyłożony jest jakby brokatem sprawiając pioronujące wrażenie. Za pierwszym razem gdy tu byłem nie widziałem tego, ale już za drugim robiąc salto do tyłu,moją uwage przykuło święcące coś nad moją głową. To samo uważam o barze którego lada zrobiona jest z szkła. Cała Apokalipsa z zewnątrz wydaję się być przeciętnym klubem, ale od środka budzi zachwyt.
Przeszukałem wzrokiem tłum osób pietrzacy się przy barze. Klub był przeładowany młodymi ludźmi, ale wychwyciłem wyróżniającą się czapkę z bykiem. Podszedłem na środek parkietu wprost pod konsole DJ'a. Gdy tylko mnie zauważył przerwał grać jakieś remiksy wyłączając muzykę kompletnie. Wziął do dłoni mikrofon pukajac w niego parę razy.
- Moon i Zelo! Round One!- krzyknął sprawiając tym samym że parkiet opustoszał. Usłyszałem pierwsze bity piosenki dla mnie i już wiedziałem co mam robić.

***

Dyszałem ciężko próbując unormować oddech. Głośne wiwaty i oklaski sprawiały wrażenie wszechobecnych powodując chwilowe omamienie. Uśmiechnęłem się w duchu wiedząc że to jeszcze nie koniec. Podskoczyłem wysoko zginając nogi, następnie obróciłem się jednocześnie schylając się. Podeszłem do Moona trącając go ramieniem, ale on wyglądał jakby miał już dosyć. To dziwne że nie widzę jego twarzy, ale mogę stwierdzić że jest zmęczony tylko po jego postawie. Opuszczone barki i głowa, ramiona luzno wiszące. Stanąłem nie wiedząc co robić, lecz w tym samym momencie rozległ się czyjś krzyk, następnie główne światła zgasły sprawiając że cały klub pogrążył się czerwono- białych lampkach wiszących nad barem i wydobywających się z różnych miejsc podłogi. Zapanował ogólny chaos, zacząłem być popychany. Ktoś coś krzyknął, jakaś dziewczyna pisneła aż nagle wszystko ucicho.
- Jong! Gliny!- Słychać było wystrzał z pistoletu a potem wrócił szum i gwar. Rozglądałem się chcąc zobaczyć co się dzieję, ale ktoś chwycił mnie za dłoń i pociągnął w stronę baru. Prawie wywróciłem się gdy wpadła na mnie jakąś nieznana mi osoba strącając mi tym samym czapkę z głowy. Spojrzałem przed siebie i doznałem małego szoku. To Moon ciągnął mnie właśnie przez zaplecze do tylniego wyjścia. Nie odwracał się w moją stronę tylko uparcie i szybko dążył do drzwi. Kiedy je dopadł wręcz wywalił mnie za mnie samemu podstawiając pod nie kosz na śmieci tak, aby nikt nie mógł ich otworzyć.
- Co to było?!- spytałem gdy skończył. Zdjąłem swoją czarną maskę ukrywającą moją twarz. Zaczęło robić mi się gorąco choć mamy połowę stycznia. Moon odwrócił się w moją stronę i zamarł. Nie mogłem widzieć jego twarzy, choć jego czapka zadarła się do góry- byliśmy na dworze gdzie panował półmrok a na uliczkę w której się znajdujemy nie wpada żadne światło.
-Junhong co tu robisz?!