20 sierpnia 2014

Understanding (DaeJae)

ROZDZIAŁ 5


Jestem człowiekiem. Mam ręce którymi piszę, dotykam. Mam nogi dzięki którym chodzę. Mam głos dzięki któremu mogę porozumieć się z innymi. Posiadam wzrok aby widzieć to co dzieję się wokół mnie. Dzięki uszom słyszę te piękne i przerażające rzeczy. I jak każdy człowiek posiadam szereg ważnych organów w ciele. Bez żołądka nie było by sensu jeść. Bez płuc nie potrafił bym oddychać. Gdybym nie posiadał mózgu nie zrozumiał bym nawet najprostszej rzeczy. A jaki jest najważniejszy organ w ciele człowieka? Serce. Bez serca i mnie by nie było.

 Zostały tylko dwa dni do końca wakacji. Ten czas chciałem w pełni wykorzystać. Od mojego i Jae pierwszego razu minęło dokładnie pięć dni, podczas których rąk nie mogłem przy sobie utrzymać. Cały czas bym go dotykał. Doszło nawet do tego, że gdy w poniedziałek wieczorem byliśmy z Youngwonem na pizzy, macałem kolano jego młodszego brata pod stołem. I nie jest mi wstyd! Wręcz przeciwnie, jestem z nas dumny ze W końcu po ośmiu miesiącach przełamaliśmy się. Ja nie posiadam już oporu, a Youngjae nie jest wstyd przy każdym bliższym kontakcie. I to jest naprawdę niesamowite jak bardzo wrażliwą szyje posiada mój chłopak. Zwłaszcza obok żuchwy. I to właśnie tego samego dnia, którego myślałem że będę sie lenił z moim kochanym brunetem, wyszło że spędzę go sam.
Wiedziałem że Jae ma czasem dziwne pomysły. Przeczytanie stu książek w ferie zimowe, kurs malowania portretów, czy jazda konno podczas której złamał nogę to dopiero początek długiej listy. Ale tym razem przebił dosłownie wszystko. Nawet to że w zimę(po trzech miesiącach naszej przyjaźni) chciał skakać z spadochronu. I nie wyszło to z jego zachcianek. On po prostu chciał zrobić na złość swojej mamie za to że nie pozwoliła mu jechać na weekend to swojego młodszego o trzy lata kuzyna- Zelo. Bo on myśli że rodzice są idiotami i nie wiedzą co ich syn będzie robił z świrniętym poszukiwaczem tornad. Tylko że ten pomysł tak właściwie to zainicjowałem ja poprzez swoją własną głupotę. Otóż Jae powiedział że nie wytrzymam nawet dnia bez niego. Oczywiście ja(debil) musiałem chronić swoją dumę i powiedziałem że wytrzymam nawet dwa dni. Okazało sie że mojemu chłopakowi dzień wystarczy na to abym dowiódł mu że potrafię sam o siebie zadbać. I tak po dziwnie długim i czułym pożegnaniu, patrzę jak Jae znika za zakrętem na swoim czerwono-czarnym rowerze. Wypuściłem powoli powietrze z płuc i spojrzałem na wyświetlacz telefonu, aby zobaczyć która godzina. Trzynasta szesnaście. Czyli jednak spędzę sam prawie dwa dni. Jestem debilem.


Youngjae POV
Chciałem pojechać szybko. Jak najszybciej można jechać na cholernym góralu. Ale oczywiście za zakrętem musiałem się zatrzymać i to nie dlatego że łzy uniemożliwiały mi widzenie. Musiałem zsiąść z roweru ponieważ wsiadałem do auta mojej mamy i nie mogłem oddychać. Cholerna choroba. Usiadłem na miejscu pasażera, a moja mama już automatycznie podała mi inhalator. Przyłożyłem maseczkę do ust i próbowałem przestać łkać. Tylko że nie potrafiłem. Mama pogłaskała mnie po głowie i uśmiechnęła sie do mnie smutno. Próbuje udawać twardą, ale słyszę jak w nocy płacze. Słyszę dokładnie jak każdy płacze. Tata gdy idzie do garażu "coś" naprawić. Mój brat który mówi że musi poćwiczyć. I moja mama która płacze gdy jest sama w domu, ale gdy wracam widzę jej zapuchnięte powieki. Wszyscy płaczą oprócz Daehyuna. I dobrze, nie chce aby i on wylewał teraz łzy. Niech płacze po wszystkim. Bo ja umieram. Umieram i nic tego już nie zmieni. Mam raka płuc. Od stycznia. Nigdy nie paliłem, a mam raka. Pierdolona sprawiedliwość. Dowiedziałem się wszystkiego po mojej kłótni z mama. Chciałem jechać do mojego kuzyna, ale moja mama nie chciała mnie puścić. W domu zasłabłem i uderzyłem głową o krzesło. Mama spanikowała i zawiozła mnie do szpitala. Dostała dobrą i złą wiadomość. Ta dobra-w głową wszystko w porządku. Ta zła-mam raka. Taki mały dodatek.
  Na początku jakoś specjalnie nie odczuwałem tego że jestem śmiertelnie chory. Dopiero od wakacji zacząłem się źle czuć. Zacząłem słabnąć, wymiotować, nawet najprostsza czynność sprawiała mi problem. Wystarczyło mocniej ścisnąć moja dłoń aby już pojawiały się siniaki. Chudłem, chociaż próbowałem jeść jak najwięcej. Niestety apetyt też straciłem. Cieszyłem się z tego że traciłem tylko na ciele kilogramy. Po twarzy nic nie było widać, moje pulchne policzki trzymają się do dzisiaj. Trafiłem za to coraz częściej oddech. Butla z tlenem od tygodni była wyposażeniem mojego pokoju. I będzie nim aż do mojej śmierci. Czyli do końca września. Bo tak, ja umieram. Zostały mi cholerne dwa dni życia. Miałem plan jak wszystko powiedzieć Daehyunniemu, ale wszystko kończyło się na myśleniu, nie wykonaniu. I tak więc w końcu zrodził się plan który właśnie wykonałem. Tylko że ten plan podoba się tylko i wyłącznie mi. Rodzice i Youngwon kłócili się ze mną, wrzeszczeli, ale w końcu dali za wygrana i pozwolili robić co chcę. Bo mój plan miał to w sobie że Hyunnie o niczym nie wiedział. Dowie się po wszystkim. 
 Gdy zajechaliśmy pod mój dom piorunem zdjąłem maseczkę z ust i (na tyle na ile mogłem)pobiegłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko zanosząc się płaczem. Za nie całą godzinę jedziemy do szpitala. Wszystko mam już naszykowane. Czy się boję? Na początku byłem przerażony, ale teraz chcę tylko aby było już po wszystkim. Nie chcę już sprawiać bólu i przede wszystkim problemów. Rodzice już za długo męczyli się ze mną. Wożenie do szpitali, chodzenia na kolejne badania chociaż i tak wiesz że twój stan się nie poprawi. Pamiętam jak mój lekarz oświadczył mi że zostały mi tylko mniej więcej dwa miesiące życia. Siedziałem wtedy i Wpatrywałem się w niego jak w idiotę, który powiedział że ogień nie parzy. Moja mama momentalnie wybuchła głośnym płaczem. Tata objął ją ramieniem. Starał się trzymać i być silnym, ale łzy i tak pociekły mu po policzkach. Tylko ja nie płakałem. Przetwarzałem tą wiadomość i zastanawiałem się czy powiedzieć w końcu Dae o swojej chorobie.  Bo po pewnym czasie chyba i tak by sam zauważył że się zmieniam, że nie mogę robić tych rzeczy co kiedyś. Że częściej nie mam dla niego czasu. Próbowałem wszystko trzymać w tajemnicy do samego końca. Cóż...udało mi się.
 Gdy mama zawołała mnie abym zszedł na dół, nie chciałem. Tak mocno nie chciałem. Mógł bym umrzeć już tu i teraz. Otarłem ostatnie łzy z policzków i z ociazeniem wstałem aby udać się do kuchni, gdzie jestem pewny że siedzieli już wszyscy. Gdy tylko przekroczyłem próg pomieszczenia, gratulowałem sobie. Bowiem w kuchni przy stole siedział mój brat nerwowo okręcając kubek z herbatą. Mama szorowała uparcie naczynia chociaż widziałem że już lśnią. Tata stał przy czajniku i coś przy nim majstrował. I gdy tylko przekroczyłem próg kuchni mogłem wyczuć jaka panowała tu atmosfera. Każdy próbował zająć się czymkolwiek aby przetrwać te czterdzieści pięć minut.
Podszedłem do mamy i wyjąłem jej szklankę z dłoni. Podałem ściereczkę i skierowałem do stołu przy którym siedział Youngwon. Tata zwabiony ruchem odwrócił się w nasza stronę, wiec Skinąłem na niego tylko głową aby i on usiadł obok mnie. Zabrałem również kubek z rąk mojego brata i usiadłem obok niego. Gdy już każdy siedział na swoim zwyczajowym miejscu, wypuściłem powietrze z płuc i spojrzałem na każdego po kolei.
- chcę wam coś powiedzieć- zacząłem- mamo, wiem co teraz czujesz tylko... błagam cię masz jeszcze jednego syna nie załamuj się- zwróciłem się do swojej rodzicielki, która już z powrotem miała oczy pełne łez- wiesz że ja zawsze będę przy tobie, prawda?- gdy pokiwała głową kontynuowałem- tato zajmij sie nią dobrze? Ja wiem że pomimo mojej prośby nie poradzi sobie z tym, chociaż wiemy to od dawna. Youngwon- spojrzałem w stronę mojego starszego brata- do ciebie mam specjalną prośbę.
- co tylko chcesz- powiedział ściskając moją dłoń.
- zajmiesz się Daehyunem? Po wszystkim...- przerwałem, aby złapać oddech-po wszystkim zajmij się nim. Nie pozwól, aby pogrążył się w rozpaczy. Na początku nie zrozumie. Będzie się winił tego jestem pewny. Ale...podnieś go na duchu, to przecież nie jego wina.
 Bo to wszystko jest moją winą. Bo ja nie potrafiłem się przełamać i powiedzieć Daehyunowi prawdę. Bo chciałem go uchronić. Bo przez cholerna chorobę prze zemnie ludzie będą płakać. Bo każdy kiedyś umiera, prawda?


Daehyun POV
Nawet nie wiecie jam stęskniłem sie za Jae. Ten dzień bez niego, był koszmarem. No dobra nie był, bo oglądałem anime i zajadałem się lodami, ale tak czy tak chcę już go zobaczyć i pocałować te soczyste usta. Zaparkowałem auto przed domem. Szybko złapałem za wiązankę polnych kwiatków i niemal że biegiem dostałem się pod drzwi. Zadzwoniłem szczęśliwy że zaraz go zobaczę. Drzwi otworzył mi Youngwon. Uśmiechnął się słabo na mój widok i bez słowa wpuścił mnie do środka. Dopiero gdy zamknął drzwi i odwrócił się do mnie przodem przywitał się.
- Daehyun...-zaczął, ale mu przerwałem.
- Younggie u siebie?- spytałem przestępując z nogi na nogę.
- eee...idź do jego pokoju. Coś dla ciebie zostawił- powiedział de spuszczona głową.
- nie ma go?- spytałem. Przecież umawialiśmy się że w niedzielę o dwunastej przyjdę do niego. 
- Daehyun...po prostu idź. Po wszystkim zejdź do salonu. Dobrze?
- no...dobra- zgodziłem się nie wiedząc o co chodzi. Może wymyślił jakąś grę?
Wspiąłem się na schody, po czym wszedłem do pokoju mojego chłopaka. Był pusty. Wszedłem głębiej. Na łóżku leżała żółta koperta. Usiadłem więc odkładając kwiatki obok siebie i wziąłem ja do dłoni. Na wierzchu starannie napisane było"Daehyun". Zmarszczyłem brwi otwierając ja. W środku był list. Czyli gra- pomyślałem, ale czytając następne zdania w moich oczach wzbierały się łzy. Gdy list wypadł mi z dłoni, zerwałem się szybko z łóżka i pognałem do salonu po drodze zahaczając o własne nogi. Wpadłem do pomieszczenia gdzie na kanapie siedziało państwo Yoo. Youngwon opierał się o regał i poruszał nerwowo palcami. Zatrzymałem się w przejściu, zwracając tym samym na siebie uwagę. Pani Yoo podniosła się odrazu i zaczeka kierować w moja stronę.
- to jakiś żart, prawda?- spytałem powoli, nerwowo się śmiejąc. Ale gdy kobieta zaprzeczyła delikatnie głową, wykrzyknąłem:
- to jakiś cholerny i głupi żart? Gdzie jest Youngjae?!
-Daehyunnie...- zaczęła kobieta stawiając w moja stronę małe kroczki.
- proszę tak do mnie nie mówić- wykrzyknąłem- Gdzie Jae?! Gdzie on jest?!
- Daehyun, wysłuchaj nas proszę- odezwał się pan Yoo, podchodząc do żony która zaczęła szlochać. Objął ją ramieniem i zaprowadził na kanapę aby usiadła.
- gdzie Younggie?- szepnąłem spuszczając głowę. Zaraz jednak ja podniosłem i spojrzałem na Youngwona- znowu miał jakiś głupi pomysł, co nie? Schował się gdzieś, prawda? Prawda Youngwon?- podszedłem do niego i złapałem za ramiona.
- Daehyun...to co jest napisane w liście to prawda- odezwał się pan Yoo- Jae ma...miał raka płuc. Zmarł wczoraj o dwudziestej szesnaście.
- nie...nie, nie, nie, nie. Kłamie pan. Pan kłamie! Dlaczego mi to robicie?!
- Hyunnie, błagam usiądź- odezwała się pani Yoo pomiędzy pocignieciami nosem. Opadłem na najbliższy fotel, kładąc ręce na kolanach. Ja śnię. To jakiś głupi koszmar, zaraz się obudzę.
- Daehyun...Younggie miał raka płuc. Od początku roku. Nic ci nie chciał mówić. Chciał ci oszczędzić bólu i rozczarowań przy kolejnych badaniach. Nic się mu nie polepszało. Choroba jakby stanęła w miejscu a potem... A potem się mu pogorszyło. Tydzień przed twoimi urodzinami, gdy pojechaliśmy na badania kontrolne lekarze stwierdzili że guz urósł do naprawdę sporych rozmiarów. I to tak nagle. Operacja mogła jeszcze bardziej pogorszyć stan Jae, a nawet go zabić...odrazu. Younggie nie chciał tego. Chciał przeżyć w spokoju dwa miesiące. Z Toba.
 Gdy słuchałem ojca Jae, przed oczami stanęła mi jego roześmiana twarz. Jego piękne czekoladowe oczy, które stawały się połówkami księżyca gdy śmiał się z moich dennych żartów na początku naszej znajomości kiedy chciałem go poderwać. Jego zgrabny nosek, który marszczył gdy coś mu się nie podobało albo gdy czegoś nie rozumiał. Pełne policzki które kocham. Usta bez których nie wiem jak przeżyłem kiedyś dni. Gęste ciemno brązowe włosy, które w słońcu jaśniały. Uwielbiam też jego dłonie. Małe, jakby nie należące do mężczyzny. Gdy wsuwały się w moje włosy podczas pocałunku i ciągnęły za nie lekko, odlatywałem. Kocham też jego blade ciało. I teraz wiem dlaczego w ostatnich tygodniach tak znikał w oczach. Choroba. Ale gdy kochaliśmy sie pierwszy i ostatni raz, miałem okazje przejechać po każdym wgłębieniu, każdym załamaniu i każdej szczelince. A te ma naprawdę wrażliwe. Obojczyki, szczeka, ucho czy zebra. Doprowadzają go do szału.
I gdy uzmysłowiłem sobie że nigdy go już nie dotknę...nigdy go już nie zobaczę, rozpłakałem się jak małe dziecko. Bo wystarczyło jedno zdanie na głupiej żółtej kartce, aby moje serce umarło.

      Brawo skarbie. Wytrzymałeś jeden dzień bezemnie.Teraz rób tak codziennie.



I tak na początek muszę napisać że ten rozdział nie przypadł mi wogóle do gustu. Chciałam aby chociaż jedna łezka poleciała, a oczy miałam suchę :'(. Na następną notkę przyszykowany jest one-shot. Tak jak wspominałam wcześniej, bedę po trochu pozbywać sie tym jednorazówek xdd.
Do zobaczenia
stonka.

12 komentarzy:

  1. Moze Ty nie plakalas ale ja rycze. Od piv Jae rycze. Jak male dziecko....
    Kurna, nie widze klswiatury przez lzy.....
    Jak moglas doprowadzic mnie do takuego stanu.....
    Nigdy az tak nie pkakalan....
    Nie jestem w stabie napisac nic kontruktywnego... Rano, sprobuje... Ale nie teraz.....

    Dlaczego....?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jak obiecalam, postaram sie napisac cos bardziek konstruktywnego niz tylko belkot, jak wczesniej, ale bedzie to na prawde trudne, bo na widok ostatnich 2 zdan, majac swiezo w pamieci caly fic, mam juz lzy w oczach.
    No nic, trudno. Sprobuje i zobaczymy co z tego wyjdzie...

    Najlepiej zaczne od samiuskiego poczatku, a mianowicie od tego, ze twojego bloga znalazlam 2 dni temu, jako nowa pozycja na www.its-just-bap.blogspot.com, a widzac ze piszesz o moim ulubionym pairingu DaeJae, zapisalam sobie link w zakladkach. Wieczorem, tuz przed pojsciem spac, mam w zwyczaju przeczytac sobie na kom jakis nowy rozdzial ff lub one shot'a, wiec tym razem zabralam sie za Twoj pierwszy wpis - Definicja milosci (DaeJae, JongLo). Zdecydowanie mi sie on spodobal, usmialam sie momentami jak glupia. Zakodowalam sobie w pamieci, ze nastepnego dnia znow odwiedze Twojego bloga. I tutaj musze Cie bardzo przeprosic za brak wystawionego komentarza. Mialam to zrobic wczoraj z rana, ale moja kochana bliźniaczka - skleroza nie ustepuje mnie na krok i totalnie o tym zapomnialam. Nie gniewaj sie^^'
    Wracajac do meritum. Wczoraj zabralam sie za pierwszy rozdzial Understanding i wciagnal mnie on w takim stopniu, ze nie moglam nie przeczytac kolejnego rozdzialu, nie patrzac nawet na pozna godz. Z dwoch rozdzialow, zrobilo sie nagle opowiadanie, ktore chwycilo mnie nie tylko za serce, ale owladnelo cala moja dusze. Nie pamietam kiedy ostatnio az w takim stopniu przezywalam i odczuwala cala soba jakas historie, a mozesz mi wie rzyc, to na prawde trudne, bo jestem uzalezniona od ff, dziennie czytajac co najmniej po jednym, jak nie wiecej i to kazdego dnia, bez wyj, nawet jak jestem niesamowicie zmeczona np. po pracy.
    Utozsamilam sie z chlopakami i na prawde, czulam sie jakbym byla czescia tego wszystkiego.
    W ostatnim rozdziale, tak jak pisalam, od pov Jae wiedzialam juz co sie stanie i nie bylam w stanie, chociaz w najmniejszym stopniu pochamowac lez. Okay, czesto sie wzruszam czy potrafie plakac czytajac angsty czy ckliwe opowiadania, ale to nie byl zwykly placz, zanosilam sie lzami, gryzac koldre, aby mnie w domu nikt nie uslyszal i zebym nikogo nie zbudzila. Nie wiem jak to zrobilas, ale przez caly ten czas czytania tego frag. jak i dobre 10/15min po zakonczeniu, nie potrafilan sie opanowac. Czulam sie jakby mnie ten bol dotyczyl, jakby to mi zmarla najblizsza os, jakby to bylo moje cierpienie. Nie wiem. Na prawde nie wiem jak tego dokonalas, ale jestem w pelnym szoku uznania. Gratuluje takiego talentu. Potrafic za pomoca slow wyrazic tyle emocji, ktore odczuje czytelnik - niesamowite! Od teraz jestem Twoja wielka i wierna fanka! Mam nadzieje, ze bd pisac dalej, bo nie obrazam sobie aby taki dar pisania mial sie zmarnowac! <3
    Od tego momentu, sama bd generowac Ci duza ilosc wejsc na bloga, sprawdzajac co najmniej 2 razy dziennie czy czegos nowego nie dodalas^^

    Btw. Tak troche juz wychodzac poza sama fabule, czytajac zauwazylam kilka bledow ortograficznych, stylistycznych czy interonukncyjnych. Chcialabys abym poprawila Ci to wszystko?^^ Bo z robie to z ogromna checia~ <3

    Na koniec przepraszam jesli gdzies w moim komentarzu sa bledy i nie ma pol znakow, ale mon komp mnie trolluje i moge wystawiac komentarze jedynie na kom. Mam nadzieje, ze nie jest to bardzo uciezliwe przy czytaniu moich wypocin~ xp

    Zycze i ogromnych pokladow weny, checi do pisania i nie poddawania sie!
    Hwaiting!~
    I mam nadzieje, ze do szybkiego poczytania i nawet pogadania?^.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz płaczemy razem. Ja z szczescia. Taki komentarz. Jak wspominalam pisze wszystko na telefonie. A jesz go nie ogarniam. Niby samsung a taki kicz ^^. Moge się jeszcze zastanowic nad betowaniem? Jak cos dam ci znac. Jeszcze raz bardzo mocno dziękuję za komentarz. <3

      Usuń
    2. Jasne, mi sie nie spieszy, nigdzie nie uciekam i tylko wysunelam taka drobna propozycje z tym betowaniem^.- Tym bardziej do niczego nie zmuszam wiec jesli jednak sie nie zdecydujesz to tez mozesz bez problemu mi o tym powiedziec^^
      Jesli chcialabys to moglybysmy sie skontaktowac np. przez twittera, jakby co to moj nick: @kiri_992 ^^ Bedzie mi bardzo milo jesli sie odezwiesz^^
      I nawet nie wiesz jak mnie cieszy fakt, ze spodobal Ci sie moj komentarz, pierwszy raz napisalam tak dlugi, zawsze sa one max 1/3 z tego co tutaj. Ale nalezalo Ci sie. Za takie dzielo jakim jest Understanding, zdecydowanie nalezy Ci sie wiecej niz tylko nagroda, najlepiej brawa na stojaco i jakas nagroda. Na prawde jestem zakochana w tym ff. Jeszcze nigdy emocje po przeczytaniu nie trzymaly mnie tak dlugo. Po prostu brawo!~

      Btw. Przez ten moj wczorajszy placz dzisiaj wygladalam z rana jak potwor i mialam niesamowity problem z przywroceniem mojej twarzy do normalnego stanu i pomalowaniem sie xD

      Usuń
    3. Plasterki świeżego ogórka na oczy czynią cuda ^^. Cieszę się że nie naciskach. Mój blog to dopiero bobas i wiesz...betowanie to duży krok.

      Usuń
    4. No to chyba bd musiala zainwestowac w cala szklarnie jesli masz w planach stworzyc wiecej angstow xp
      Spoczko, jakby co to wiesz gdzie mnie znalezc^.-
      PS. Bobasek szybko rosnie~ xp

      Usuń
  3. Woah, to było naprawdę piękne opowiadanie. Kiedy to czytałam przypomniała mi się książka "Before I die" i strasznie się cieszyłam, że będę mogła znowu przeczytać coś w tych klimatach. Bardzo lubię takie smutne motywy w dodatku tak ładnie napisane. Zdarzyło mi sie nawet płakać w niektórych momentach, bo zawsze tak mam na angstach. W dodatku DaeJae - tego paringu jest tak mało na polskich blogach, a jak już to jakiś krótki one shot, a tu taka niespodzianka. Trafiłam tutaj przez przypadek wczoraj dlatego komentuje dopiero ostatni rozdział. Ach, Daehyun był tutaj taki głupi - musiałam to napisać XD Podobało mi się to, że oprócz momentów smutnych były też te śmieszne. Szczególnie z bratem Daehyuna i ich rozmową w klubie. Jednakże postać Youngjae jakoś tak bardzo polubiłam i potem na końcu... no wiedziałam, że umrze, ale tak mi się przykro zrobiło. Byli razem tacy szczęśliwi (ich momenty były takie urocze *^*)
    Oprócz tych miłych rzeczy mam też trochę uwag, bo przewinęło mi się parę błędów i tego, że zaczynasz dialogi od małych liter. Niby drobne błędy, ale trochu rzucają się w oczy, mam nadzieje, że następnym razem je poprawisz.
    Czekam na więcej twoich opowiadań i życzę weny~!
    (Yah, naprawdę te opowiadanie było genialne. Te ostatnie zdanie jest takie smutne, a zarazem piękne~~ przepraszam, że się tak zachwycam, heh)



    zapraszam również do siebie na ff yaoi z bap: youre-my-lovesick.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yaa~~ Nowy komentarz^^ Cieszę się że ci się podobało. Widzisz piszę wszystko na telefonie. Przez to tyle błędów :) Ale od pewnego czasu mam osobke która mnie poprawia :). Dziękuję raz jeszcze za komentarz i obserwowanie bloga.

      Usuń
  4. Nie no super dzięki, teraz rycze ;_; to takie smutne!! Opowiadanie było naprawdę świetne.. jejku to zbyt smutne.. świetnie się czytało♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Płaczę, nie ważne ile razy już to przeczytam zawsze zacznę płakać ... to było piękne, takie uczuciowe. Wow. Naprawdę świetne. /arnuka

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty....ty........TY! ;;;; Jak ty mogłaś, no jak! ;;;;;;;;;;Miało być happy, miał być szczęśliwy happy end, a tu nagle choroba Jae.. Już w to zmaknięcie w toalecie mi nie pasowało, ale że śmierć? JAK MOGLAŚ.. MÓJ ULTIMATE... RYCZĘ ;;;;;;;;
    CUDOWNE PO PROSTU
    HWAITING! ;;;;

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko ta końcówka... 😭

    OdpowiedzUsuń