12 sierpnia 2014

Understanding (DaeJae)

ROZDZIAŁ 4


Kiedyś William Shakespeare powiedział" mówisz że kochasz deszcz, a rozkładasz parasolkę gdy zaczyna padać. Mówisz że kochasz słońce, a chowasz się w cieniu gdy zaczyna świecić. Mówisz że kochasz wiatr, a zamykasz okno gdy zaczyna wiać. Właśnie dlatego boję się gdy mówisz że mnie kochasz." Ale czy to prawda? Bo gdy robisz się cały mokry, to oczywiste że chcesz się przed tym uchronić. Gdy wiesz że przez słońce może ci się coś stać, to również wiadomo że chcesz się jak najszybciej schować. A co z wiatrem? Robi ci się zimno, od razu zamykasz okno. Wszystko można racjonalnie wytłumaczyć. Nawet to dlaczego ludzie umierają. Trzeba umrzeć, aby zrobić miejsce dla nowo narodzonej osoby. Inaczej nasza planeta za kilkaset lat nie pomieściła by nas wszystkim. Wszystko można racjonalnie wytłumaczyć...
  Dopiero na tydzień przed końcem wakacji zrozumiałem co Youngjae miał na myśli mówiąc że kończy się jego żywot. Z początkiem września nie będzie już tak sielankowo, puszyście i słodko. Nie będę go widywał codziennie, nie będę mógł go pocałować ani dotknąć. A miałem zamiar codziennie odbierać go z szkoły, jeść razem obiad i pomagać odrabiać mu prace domowe. Wchodzenie w dorosłość jednak nie jest takie super. Naprawdę nie wiem jak reszta ludzkości to przeżyła.


 Podjechałem pod dom mojego chłopaka równo o czternastej. Zabieramy się dzisiaj za kupowanie artykułów szkolnych. Książki, zeszyty, długopisy, ołówki. W tamtym roku wszystko kupowała mi mama, a w tym powiedziała tylko" jesteś już dorosły. Sam musisz sobie radzić" Pieprzona dorosłość.
  Zatrąbiłem, aby powiadomić Jae o moim przybyciu i czekałem. Oparłem się wygodniej o szary fotel i zacząłem rozmyślać. Nigdy nie myślałem co będzie za to pięć lat. W pierwszej klasie na pierwszym miejscu było tylko to, abym przetrwał rok szkolny i zdał do klasy wyżej. W drugiej zacząłem bardziej interesować się życiem. Oceny odeszły na bok. Zdałem, ledwo, ale zdałem. W trzeciej klasie spotkałem kogoś kto zmienił moje życie. Youngjae który wpadł na mnie na stołówce, sprawił ze chciałem być lepszy i dostać się na wymarzoną uczelnię. A teraz siedząc w aucie i widząc uśmiechnięta twarz mojej miłości, jedynym moim priorytetem było to, aby zatrzymać go przy sobie jak najdłużej.
- cześć- rzucił gdy już wsiadł na miejsce pasażera i obdarzył mnie całusem w policzek. Uśmiechnąłem się do niego i zanim ruszyłem odpowiedziałem mu tym samym.
- mamy dzisiaj parę sklepów do obchodzenia. Zaczynamy od księgarni?- spytałem jednocześnie kładąc mu dłoń na kolanie, gdy staliśmy na światłach. Od mojej rozmowy z bratem mam coraz częściej ochotę czegoś spróbować, ale nadal się waham.
- yhym. Myślisz że w jednej kupimy wszystko?- spytał dziwnie poruszając się na fotelu i spoglądając na moja dłoń. Czyżby to go spłoszyło? Zabrałem więc dłoń i położyłem ją na kierownicy pukając w nią palcami.
- nie sądzę. Zawsze nie mają jakieś książki. Pójdziemy do tej przy kinie a następnie do tej przy parku, w porządku?
- tak. I na lody!
-na lody powiadasz?
- tak. Mam straszna ochotę, ciągnie się to za mną od wczoraj.
- okej na lody też pójdziemy- dlaczego przez chwile myślałem, że nie o lody do jedzenia mu chodzi? Mój brat wyssał mi mózg! Muszę z nim pogadać.
 Gdy dojechaliśmy już do miasta, stwierdziliśmy że zostawimy auto na parkingu, a sami pochodzimy i poszukamy potrzebnych rzeczy. Wysiadłem z auta i skierowałem się z Jae naszego pierwszego przystanku- księgarni. Gdy weszliśmy uderzył mnie zapach starych książek. Wystrój po prawej stronie od wejścia przypominał mi strasznie bibliotekę z Harrego Pottera, za to ten po lewej już nie. Fajne rozwiązanie. Dwa w jednym. Po prawo używane książki i pasujący do nich klimat, po lewo nowoczesne regały i równie nowe książki poukładane starannie. Zza lady spojrzała na nas młoda kobieta i uśmiechnęła się przyjaźnie. Podeszła i spytała w czym może pomóc na co Younggie wyjął wcześniej zrobioną listę i zaczął przedzierać się pomiędzy regałami razem z ekspedientka. Skierowałem kroki w ta przeciwną stronę od nich i zacząłem oglądać pożółkłe strony książek. Niektóre miały już nawet ruchliwe strony, lub brak jakiś z nim. Spojrzałem za siebie gdy usłyszałem śmiech Youngjae. Pokazywał coś kobiecie i mówił podekscytowany. Zmarszczyłem brwi i skierowałem się w ich stronę, uprzednio odkładając książkę na swoje miejsce. Gdy podszedłem do niego i objąłem go ramieniem w pasie. Uśmiech młodej kobiety zmalał i zaczęła dalej szukać książek potrzebnych dla mojego chłopaka. Jae spojrzał się na mnie i zaśmiał z mojej zaciętej miny. Spojrzałem na niego i mruknąłem:
- no co?
- jesteś zazdrosny o kobietę?- spytał dalej się śmiejąc
-nie jestem wcale zazdrosny.
-taa, a ja nie jestem Koreańczykiem.
- przestań, po prostu kupmy to po co tu przyszliśmy i chodźmy na te lody.
- jeszcze tylko trzy książki. Widzisz myliłeś się, kupimy wszystkie w jednym miejscu.
- ja się nigdy nie mylę.
- na pewno? A co gdy powiedziałeś ze moskity mogą wypić krew?
- hej, to się nie liczy- puściłem jego pas i założyłem ręce na piersi. Jae spojrzał na mnie podnosząc brew do góry.
- wyglądasz jak dzieciak.
- wcale nie- zaprzeczyłem i tupnąłem nogą.
- nie, wcale- zaśmiał się, po czym wyminął mnie i z uśmiechem na ustach podszedł do sprzedawczyni pomoc jej z ciężkimi książkami.
 Po zapłaceniu ogromnej kwoty(czy wszystko już drożeje z roku na rok), wyszliśmy z trzema torbami wypchanymi książkami. Oczywiście ja jako dobry i kochany chłopak niosłem dwie i nie pozwalałem Yoo ich zabrać. Wpakowaliśmy wszystko na tyły auta i poszliśmy na umówione lody. Szliśmy ramie w ramie i parę razy stykaliśmy się dłońmi. W końcu zirytowany złapałem jego rękę, i splotłem nasze palce. Jae posłał mi przestraszone spojrzenie, na które odpowiedziałem uśmiechem i wzmocniłem uścisk.
-Dae...
-tylko raz. Jest mało osób- wskazałem głową na chodnik na którym byliśmy tylko my i trzy kobiety które szły przed nami. Tak naprawdę nie patrzyłem czy ktoś jest za nami, ale wole nie uświadamiać Jae. Czasem dobrze jest żyć w nieświadomości.

 Po zjedzeniu przez Jae jego ulubionych lodów o smaku zielonej herbaty, a przeze mnie wypiciu frappe, wyszliśmy z naszej ulubionej kawiarni. Jak na koniec sierpnia pogoda szybko się zmienia. Jeszcze tydzień temu były straszne upały, a teraz idę w długich spodniach i koszulce. Ale Younga nic nie przebije on od miesiąca ubiera się w długie spodnie i koszule lub koszulki. Chyba tylko trzy razy widziałem go w krótkich spodenkach. Ale wiedząc że mój chłopak to zmarzluch, nic z tym nie robiłem. Aż do teraz. Gdy przechodziliśmy przez jezdnię pociągłem Jae za rękaw aby pospieszył się, bo zielone światło już zaczęło migać. Odwróciłem się w jego stronę akurat w tym momencie, w którym próbował zasłonić dłonią przedramienie. Nie udało mu się to. I wtedy zauważyłem jak sina rękę miał. I to cały kawałek który zobaczyłem. Stanąłem na środku jezdni, olewając światła i złapałem go za dłoń którą przykrywał siniaki(?)
-Daehyun...
-co to jest?- spytałem poważnie i spojrzałem na jego twarz. Malowało się na niej przerażenie. Odwróciłem się do jakiegoś palanta, który darł się na nas abyśmy zeszli z ulicy. Pociągłem bruneta te trzy metry dalej i ponowiłem pytanie.
- ja byłem dzisiaj w szpitalu...- zaczął
- po co. Coś ci dolega, coś z głową?- spytałem przypominając sobie że ostatnio trzy razy Jae odesłał mnie z kwitkiem przez bóle głowy.
- nie, nie z głową, to...- zaciął się i przygładził drugi rękaw. Spojrzałem się i tam. Głaskał się po rękę, oplatając drobne palce wokół nadgarstka. Wyciągnąłem swoją dłoń i kazałem mu pokazać również druga rękę. Zawahał się, ale szybkim ruchem położył mi ja na dłoni. Odrazu zaczął się tłumaczyć.
- byłem w szpitalu. Ale tylko po to, aby zobaczyli na co jestem uczulony i pobrali krew na badania. Mam za słabe żyły, stąd tyle siniaków. Nie mogli się wbić i kuli mnie paręnaście razy. Potem jeszcze nakłuwali mnie tymi igiełkami od alergii. To wszystko spotęgowało. Nie patrz się tak na mnie- dodał gdy patrzyłem się to na niego to na jego poharatane ręce. Dotknąłem najbardziej fioletowego siniaka tuż przy zgięciu łokcia i zacząłem kręcić na nim kółka palcem.
- boli?
- nie, to nie są prawdziwe siniaki.  Ostatnim razem też byłem w szpitalu. Dzisiaj musiałem iść ponownie, bo idioci zgubili moją próbkę z krwią.
- zgubili?
- tak powiedzieli- spojrzał się na nasze dłonie. Znaczy moje dłonie, trzymające jego ręce- nie patrz się na to. Wygląda paskudnie- próbował zakryć je z powrotem materiałem czarnej koszulki, ale ja najpierw je złapałem i pocałowałem te trzy największe. Potem pomogłem mu opuścić rękawy.
- dlaczego mi nie powiedziałeś? Poszedł bym z Tobą.
- nie było potrzeby. Byłem tam wcześnie rano, a ty wspominałeś że się nie wysypiasz-  to prawda, bo myślę o nas, ciołku. Odkąd rozmawiałem z swoim bratem o seksie, nie mogę tego zapomnieć. Muszę się przyznać, że raz obudziłem się z mokrą bielizną, ponieważ śniło mi się że kochałem się z Younggim. I...zacząłem myśleć o naszym pierwszym razie. Czytałem w internecie...oglądałem i stwierdzam że...chciał bym zrobić to z nim jak najszybciej. Tylko jest mały problem. Ja w domu mam całą rodzinkę. Rodzice Youngjae co prawda wyjechali do Chin, ale za to na ich miejscu zjawił się Youngwon. Który jak na złość nie chodzi na imprezy, jak to ma w zwyczaju. Ale ja sprawie, abyśmy przeżyli nas pierwszy raz jeszcze przed końcem wakacji.
 Jeżeli ktokolwiek, kiedykolwiek myślał, że bycie dorosłym jest fajne...mylił się.

  24.08
Te dwie liczby wryją mi się w psychikę tak samo jak 31.12. Te dwie liczby maja dla mnie większe znaczenie niż sernik, herbata z cytryną, i studia. Te dwie liczby sprawiają, że na mojej twarzy momentalnie pojawia się uśmiech. Te dwie liczby sprawiają, że gdy leżę już w swoim łóżku i zaczynam rozmyślać nie mogę zasnąć. Te dwie liczby sprawiają, że stałem się jeszcze bardziej szczęśliwy. Bo te dwie liczby są dla mnie bardzo ważne. Bo właśnie dwudziestego czwartego sierpnia kochałem się z Youngjae pierwszy raz. Bo to właśnie tego dnia dowiedziałem się, jak bardzo wrażliwą ma on szyję. I to też tego dnia, dowiedziałem się o paru innych, równie wrażliwych miejscach.
Nawet nie wiecie ile się napracowałem, gdy dowiedziałem się że Youngwon idzie na imprezę(Bóg jednak istnieje) Żuliłem od niego klucze do mieszkania trzydzieści minut, i tyle samo zajęło mi pojechanie do paru sklepów. Kolejne trzydzieści minut zajęło mi porozrzucanie płatków róż w domu. Kolejne tyle przeznaczyłem na napisanie kilku karteczek. I równe trzydzieści minut czekałem zdenerwowany na łóżku Youngjae. Ale te dwie i pół godziny nerwicy i stresu wynagrodził Youngjae, który nieśmiało wszedł do swojego pokoju w dłoni dzierżąc sześć żółtych, samoprzylepnych, karteczek. Jego zaszklone oczy były aż nazbyt widoczne w pokoju, w którym panował półmrok. Jego oczy po prostu świeciły od łez. Ramiona trzęsły się pod skórzana kurtka, którą pewnie zapomniał zdjąć, gdy wrócił od Jongup'a. I tylko trzydzieści sekund zajęło mi, aby dojść do niego i go mocno przytulić. Kolejne trzydzieści minut spędziliśmy na całowaniu się. Następne, na powolnym rozbieraniu. Te trzydzieści minut jednak było najlepsze. Kochanie się, pierwszy raz, z osobą którą miłujesz całym sercem to najpiękniejsze co może być. A ja po tym wszystkim patrzyłem przez trzydzieści minut razy dwa na śpiącego Youngjae wtulonego we mnie.
A wiecie ile potrzeba aby coś spieprzyć? Mniej niż trzy sekundy.


Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie może przybrać żadnego kształtu i osiada ciasno na dnie serca, jak śnieg podczas bezwietrznej nocy.



Opowiadanie miało mieć maksimum cztery rozdziały ;p. Cóż nie wyszło mi. Ale piąty rozdział będzie na pewno tym ostatnim. Następnie dodawać będę one shoty, tak abym miała czas napisać kolejne opowiadanie a już mam jego zarys w główce C;. Aaa i jeszcze jedno. Wiecie żę na fejsie można głosować na najlepszy fandom?( jak nie wiecie to wejdźcie na B.A.P Poland, tam powinno to być) Jak na razie Baby są na piątym miejscu( nieźle, nieźle). Bardzo się z tego cieszę bo B.A.P jest z małej wytwórni a wspięło się na sam szczyt. I tak jeszcze od siebie...uwielbiam "First Sensibility". Nie mam pojęcia dlaczego dopiero teraz sciagłam na telefon cały album, ale wcześniej miałam tylko pięć piosenek. Polecam bo nutki są SUPER!( przysłuchajcie się "Body&Soul- Jongup i Daehyun wymiatają)
Do zobaczenia kochani..
Stonka

4 komentarze:

  1. Co się dzieję , co się dzieje ?? Album już na samym poczatku przesluchalam cały. Ale i tak moją ulubioną piosenką B.A.P jest No Mercy. Czekam na kolejny rozdzialik. Ten jest świetny^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam że odpowiadam dopiero teraz, ale nie miałam dostępu do internetu ^^. Tak naprawde lubię wszystkie piosenki bapciaków. Od "Warrior" do "Stop It" a nawet jazzowy klimat" Coffee Shop". Po prostu uwielbiam ten zespół i wszystko co wyjdzie spod ręki TS i Banga jest dla mnie super. Dziekuje również za komentarz. Statystyki nie kłamią-widzę ze są odwiedziny-ale chyba rozdziały nie są az tak dobre aby je komentowac. Postaram sie poprawić.
    stonka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie gadaj głupot dziewczyno! Rozdzialy są naprawde dobre i niech cię nie zniechęci brak komentarzy. Po prostu innym nie chcę się ruszyć i napisać paru słów zachęty. Ale czytać to by chcieli^^. Czekam niecierpliwie na kolejny (i już ostatni :'( rozdział). Weny, weny, i jeszcze raz weny życzę xdd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3. Takie komentarze naprawde daja kopa;). Nie płacz, myślę że następne opowiadanie również ci się spodoba.Myślę że może co nie którzy nie mają czasu na napisanie zwykłego "dobry rozdział". W sumie nie chcę ich również usprawiedliwiac, ale sama nie komentowalam kiedyś opowiadan bo nie wiedziałam o funkcji anonimowosci a konto bałam się zakładać ^^

      Usuń