Yo~
Nie wiem dlaczego, ale chyba jestem już jakoż zakodowana na pisanie 5 stron... Rozdział nie jest sprawdzony ponieważ nasza kochana Kiri ma wakacje!! ^^
Odpoczywaj kochana ;*
Liczę na wasze komentarze.
Do poczytania BABY ;)
ROZDZIAŁ XIII
POV Junhong
- Junhong, co ty tu robisz?
Odwróciłem się do tyłu słysząc niski całkiem znajomy głos. Na chodniku przed mną stał Yongguk hyung z torbą na ramieniu ubrany w czarną kurtkę i czerwony szalik. Spojrzał się na mnie, potem na Moona marszczac brwi.
- W dodatku z takim towarzystwie.- dodał wchodząc w uliczkę.
- Hyung, skąd ty... Się tu wziąłeś?- spytałem nie wiedząc co zrobić. Rozmawiałem już z Yonggukiem hyungiem parę razy, ale nigdy sam na sam. Czułem się skrępowany nie tylko jego obecnością, ale i tym że za mną stoi Moon.
- Odprowadzałem Youngjae do domu. Od dzisiaj tuataj pracuje. Mogę wiedzieć co robisz w Apokalipsie?
-Ja... tu... byłem po...
- Tańczy.- usłyszeliśmy zniekształcony głos. Spojrzałem na Moona wzrokiem pełnym nienawiści. Idiota! Teraz Yongguk może wszystko powiedzieć Youngjae, a ten Daehyunowi, a Damchu Himchanowi. Błędne koło. Każdy będzie wiedział że tańcze w Apokalipsie. Zaczną się niepotrzebne pytania! Nie po to ukrywałem przed nimi prawdę, aby teraz w jednwj chwili wszystko zepsuć.
- Tańczysz?- spytał patrząc na mnie z zaskoczeniem. Oblałem się rumiencem.- Ej, czekaj!- krzyknął w stronę Moona, który jakby nigdy nic zaczął się wycofywać. Stanął w miejscu jakby krzyk Yongguka go zamroził.
- Ja nie mogę!- nagle przez tylnie drzwi zaczął się przepychać jakiś chłopak. Kopnął kubeł na śmieci prawię się przy tym wywalając. Stanął na równych nogach podnosząc z ekscytacji ręce.- Ale jazda, chcę jeszcze raz!-wykrzyknął spoglądając na Yongguka hyunga stojącego obok mnie. Podskoczył w miejscu z cichym piskiem czy tam krzykiem...- O Yonggukie! Kocham cię!- podbiegł do niego zarzucając mu ręce na ramiona i przytulił mocno się wtulajac. Zdecydowanie nie tego się spodziewałem. Stałem zdezorientowany nie wiedząc co jest grane. Skakałem wzrokiem od tulacej się pary (?)do Moona chcąc znaleźć wyjaśnienie.
-Kto to?- spytałem w końcu widząc że nikt nie kwapi się mi odpowiedzieć. Może i jestem najmłodszy(Moon od pierwszej bitwy wydawał mi się starszy ode mnie) ale to nie znaczy żę można mnie ignorować.
-Mój brat bliźniak, Yongnam.- odpowiedział jakby nigdy nic. Potarłem nasadę nosa. Nie ogarniam!
- Masz brata i to bliźniaka?- Przekrzywiłem głowę. Jakby się tak dokładniej przyjrzeć to są podobni.
- Taa, niestety. - mruknął smętnie w odpowiedzi.
- Yongukkie, Banggie, Yonggie, chceli mnie pobić.- pożalil się jego brat bliźniak odrywając się od niego. Nagle uśmiechnął się podejrzenie- Pożycz kasiorki.
- Nie! Jezu co ja z tobą mam? Choć zaprowadzę cię do domu.- objął go ramieniem, ponieważ Yongwon zaczął dziwnie się kołysać i śpiewać pod nosem.
- W klubie rozwalili bar. Chyba nas szukali Moon.- zwrócił się do cicho stojącego w kącie Moona- Pozatym świnie naprawdę potrafią latać!
- Junhong poradzisz sobie?- ocknąłem się i spojrzałem na Yongguka hyunga- Jest zalany i naćpany muszę go przetransportować do domu.
- J-jasne.- odparłem.
- Tylko odrazu idź do domu.- podszedł do mnie ściągając z siebie czerwony szalik, aby następnie owinąć go wokół mojej szyji- Rodzice mogą się o ciebie martwić.
- Dobrze, hyung.- pokiwałem głową zbyt oszołomiony po tym co hyung zrobił i próbując coś pojąć. Więc Yongguk hyung ma brata bliźniaka który zna Moona. Na dodatek od,jak mniemam, następnego piątku będę widywac Yongguka w klubie. Jeżeli powie Youngjae o moim sekrecie ten może mi zabronić tutaj przychodzić lub co gorsza wypaplać wszystko rodzicom! Youngwon ćpa i ludzie którzy zrobili rozróbę w Apokalipsie chcieli dorwać go i Moona. Tak powiedział brat Yongguka hyunga. Kucnąłem pod ścianą od natłoku informacji. Za dużo jak na jeden wieczór się wydarzyło. Yongguk dowiedział się o moim innym świecie, poznałem jego brata a Moon mnie widz... Moon! Podniosłem szybko głowę szukając chłopaka, lecz nigdzie go nie znalazłem. Uciekł! Widział moją twarz a ja jego nie. Skurczybyk! Poza tym nie wiem o co poszło w klubie. O jakieś narkotyki?
- W co ja się wplatalem?- mruknąłem do siebie podnosząc się z klęczek. Zacząłem kierować się w stronę domu akurat wtedy, gdy z nieba zaczęły padać pierwsze krople deszczu, a pod klub podjechała policja. Ale mają zapłon...
***
POV Jongup
Ewakuowałem się z ciemnej uliczki, w tym samym czasie co Youngwon razem z swoim bratem. Szedłem ulicami Seulu nie mogąc uwierzyć w to co przeżyłem i widziałem. Po pierwsze- Ktoś próbował mnie dopaść, a przecież nie mam już żadnych długów i skończyłem z dragami. Po drugie- Junhong to Zelo. Zelo to Junhong. Przecież to są dwie różne osobowości do cholery! Nie mogę pojąć jak mogło mi to umknąć. I Junhong i Zelo są wysocy. Wyżsi ode mnie o parę ładnych centymetrów. Junhong wyróżniał się na tle szkolnym swoimi blond włosami. Zelo też takie ma... Miał. Teraz nosi czapki więc nie widziałem jego nowych brązowych włosów. Za to zawsze widziałem jego oczy. Te Zelo tak głęboko brązowe niczym gorąca czekolada, podczas gdy oczy Junhonga nie wyróżniały się niczym. Styl Zelo jest bardziej hip- hopowy podczas gdy Junhong ubiera się bardziej swobodniej. Teraz nawet zauważyłem że mają taki sam telefon! Dużego samsunga z czerwoną obudowa w szkole widziałem sporo razy za to w klubie tylko raz. Może gdybym bardziej interesował się Junhongiem bym się skapnął a tak... Zaraz. Dlaczego miałbym się bardziej interesować tą dziecinną Żyrafką? Irytująca, wymądrzała i piekielnie świetną w tańcu ciamajdą, która potyka się na prostej drodze w szkole,podczas gdy na parkiecie potrafi nawet mnie zadziwić. Zarzuciłem kaptur bluzy kiedy zaczęło kroplić. Muszę wszystko sobie powoli poukładać. Napewno nie powiem Junhongowi o tym że to ja jestem Moon. Bądź co bądź lubię nasze "spotkania" co piątek w klubie i nie chcę ich kończyć, a jestem wręcz na sto procent pewny że gdyby Junhong dowiedział się że to ze mną się zmierza w Apokalipsie, natychmiast przestałby do niej przychodzić. Cóż zajęcia z tańca na które chodziłem jeszcze w poprzedniej szkole zaczęły mnie nudzić, a ja tańczyć muszę bo to uwielbiam. Na zajęciach z tańca ćwiczyliśmy zazwyczaj kroki do jednej składanki, na której było tylko czternaście piosenek. Po pewnym czasie potrafiliśmy całą grupą zatańczyć je bezbłędnie, podczas gdy nasz trener wmawiał nam że nadal robimy błędy. W pewnym momencie zrozumiałem że zajęcia z tańca nie są mi już potrzebne i zrezygnowałem. Cóż ale nadal kocham tańczyć.
Ostanie metry dzielące mnie od schowania się przed coraz bardziej przybierającym na sile deszczem pokonałem w paru podskokach. Wbiegłem do budynku ściągając czapkę po czym zacząłem nią potrząsać zyskując naganny wzrok starego ochroniarza.
- Za to panu płacą- mruknąłem tylko wciskajac przycisk w windzie.
- Ta dzisiejsza młodzież- mruknął starzec wchodząc powoli w jakieś drzwi za sobą. Po chwili wrócił z kubełem i mopem. Zaczął wycierać to co nanosiłem, a mi zrobiło się głupio. Nie zrobiłem tego specjalnie. Nie pomyślałem zaniam zacząłem pozbywać się wody z ciuchów. Ruszyłem w stronę woźnego któremu akurat upadła rączka od mopa więc zaczął się po nią schylac. Ubiegłem go podnosząc kijek.
- Przepraszam. Ja to zrobię- zaskoczyłem sam siebie przepraszając staruszka jednak gdy uśmiechnął się do mnie w podzience i ruszył powolnym krokiem w stronę swojego biurka pomyślałem że dobrze zrobiłem.
***
POV Youngjae
Siedziałem w własnym łóżko nie wiedząc co mam myśleć. Zastałem pocałowany przez mojego najlepszego przyjaciela. Chłopak którego kocham, ale miłością inną niż on mnie. Jęknąłem zrezygnowany odrzucając kolejne połączenie w telefonie. Daehyun próbuje się do mnie dobić już czwarty raz, ale ja nie jestem gotów na rozmowę z nim... i chyba nigdy nie będę. Zsunąłem się po poduszkach głębiej zakopując się w czarnej pościeli. Wszystko układało się wręcz idealnie. Moje życie było idealne. Mam kochającą się rodzinę, wspaniałych przyjaciół, zyskałem następnego- Yongguka. Oceny w szkole nie są jakieś wyśmienite, ale nie narzekam, aż tu nagle w ciągu jednej minuty cały twoj świat wali się przez jedno dociśnięcie warg do drugich. Nieświadomie dotknąłem ust. Mój pierwszy pocałunek. Było... Cudownie... Co? Nie! Znaczy byłoby cudownie, gdyby to ktoś inny mnie całował. Pozatym już nawet nie rozchodzi się o to że Damchu jest chłopakiem lecz, kurde no, moim przyjacielem. Bawiliśmy się razem łopatkami w piaskownicy, razem graliśmy w gry. To z nim pierwszy raz poszedłem na wagary, wypiłem piwo, a on odwala coś takiego. Gdyby chociaż wcześniej dawał mi jakieś znaki może inaczej bym zareagował, a takto? Sam nie wiem.
- Dlaczego ja?- spytałem nie oczekując odpowiedzi jednak coś zadzwoniła mi w telefonie.- Co?- sięgnąłem po urządzenie odblokowując ekran.
"Wiadomość od Damchu- hyung"
Otworzyłem wiadomość będąc pewien że Dae zacznie na mnie przeklinać przez konwersacje, ale czekała mnie, jako tako miła, niespodzianka.
Od: Damchu-hyung
Younggie. Przepraszam cię! Naprawdę z całego serca bardzo cię przepraszam. Tylko... odpisz mi. Nie ignoruj mnie. Proszę. :(
Nie mogłem zostać na taką treść obojętny, natychmiast wziąłem się za odpisywanie.
Do: Damchu-hyung
Daehyun... nie wiem co mam myśleć >.< Zaskoczyłeś mnie i to nawet bardzo! Mogłeś powiedzieć...
Od: Damchu-hyung
Pokazywałem ci na każdym kroku że cię kocham! :(
Wessałem zdziwiony powietrze. Napisał mi to! Napisał że mnie kocha. Zacząłem pisać wiadomość zawrotną gdy przyszła jeszcze jedna.
Od: Damchu-hyung
Te karteczki, zazdrośc i przymilanie się nic ci nie mówiło ?!
Zdziwiony skasowałem pierwotny wzór zastąpiwszy go innym.
Do: Damchu-hyung
To ty je pisałeś?! Jak mogłeś? Rozmawiałem z tobą o tym że ktoś mi je podsyla, a ty nic !! -.-
Zacząłem się martwić że pisze je jakiś pedofil podczas gdy cały czas pisał je Dae!
Od: Damchu-hyung
Przepraszam. Youngjae, jak teraz pomiędzy nami będzie?
Pytanie warte milion. Sam tego nie wiedziałem, ale wiem jedno. Nie kocham Daehyuna tak jak on mnie. I chociaż wiem że sprawie mu ból muszę mu to uświadomić.
Do: Damchu-hyung
Daehyunnie. To ja cię przepraszam, ale ja cb nie kocham.
Od: Damchu-hyung
Wiem :(
Poczułem jak pod moimi powiekami wzbierają się łzy. Jeżeli mi jest smutno i czuję się podle to jak musi czuć się Daehyun?
Do: Damchu-hyung
Przepraszam!
Napisałem jedynie mrugając powiekami i pociągając nosem.
Od: Damchu-hyung
Dlatego mam plan. Rozkocham cię w sobie !!<3
CO ?!
Zerwałem się z łóżka zabierając telefon, po czym pobiegłem do pokoju na przeciwko mojego. Wszedłem w ciemne pomieszczenie kierując się do łóżka mojego brata. Przykucnąłem przy jego głowie, próbując opanować drżenie dłoni gdy potrząsałem jego ramieniem.
- Youngwon. Youngwon! Obudź się, proszę cię.- powiedziałem szeptem ściskając mocniej telefon.
- Yhym...- mruknął otwierając powoli oczy- Youngjae? Co jest? Znowu widziałeś cienie za oknem?- powiedział tonem pełnym humoru, lecz szybko go zmienił dostrzegając, zapewne, łzy na moich policzkach.
- Youngwon, proszę cię nie żartuj sobie. Stało się coś...- przerwałem nie wiedząc jak ująć moje myśli w słowa.
- Youngjae. Ej, ej, cśśś, co jest?
- Daehyun on...-załkałem nie wiedząc co powiedzieć.
- Zrobił ci coś?- zaniepokoił się odrazu podnosząc się do siadu.
- On mnie kocha!
- Jak to? Skąd wiesz?- nie odpowiedziełem. Jedynie podałem mu telefon,a on zaczął czytać wiadomości.
- Wow. Dziwię się że dopiero teraz zdobył się na odwagę.- powiedział po przeczytaniu naszej konwersacji.
- Wiedziałeś?- spytałem niedowierzając.
- Nie. Podejrzewałem. Widać było po nim jak cię traktuję. To nie była normalna przyjaźń.
- Nie wiem co mam robić!- załkałem.
- Chodź tu.- odsunął swoja kolorową pościel robiąc mi miejsce. Wcisnąłem się na miejsce obok niego przytulając do siebie jego małą poduszkę w równie malutkie Pororo. Przykrył nas oboje kołdrą kładąc się na swojej stronie!- Wszystko będzie dobrze. Musicie tylko z sobą porozmawiać, aby wszystko wyjaśnić. Uwierz mi.
- Wierzę i chcę aby było. - mruknąłem bardziej wtulajac się w poduszkę pachnąca ulubioną wodą kolońską hyunga.
- Tylko obiecaj mi jedno...- powiedział po dłuższej chwili kiedy to już prawie spałem.
- Yhym?- spytałem sennie.
- Nie zakochuj się w niewłaściwych osobach.
28 stycznia 2015
21 stycznia 2015
Mine (LoJae)
Witajcie :*
Shot z LoJae leci w waszą stronę. Czuję że nie wyszedł mi on tak jak miałam zamiar. Było za mało zazdrości Żelka :(
Z dedykacją dla arnuki- mam nadzieję kochana że chociaż w małym stopniu spodoba ci się ten szot ^^
Pozdrówki ~
I do poczytania w następnym tygodniu <3.
Tytuł:Mine
Pairing: LoJae
Junhong nigdy nie rozumiał zaborczych ludzi. Uważał że rozmieszczenia na "twoje" i "moje" jest niepotrzebne, ponieważ lubił się dzielić z innymi. Nie ważne czy ciekawą historią, drugim śniadaniem czy pracą domową. Junhong od zawsze był miłym chłopakiem więc i jemu zwracano ową uprzejmość. Z czasem jednak zaczął rozumieć swoich kolegów którzy nie lubili gdy jego dziewczyna rozmawiała z innym chłopakiem, czy gdy z nim tańczyła. Przestał się dzielić wszystkim tym czym uważał że mógł. Można byłoby pomyśleć że w życiu Choi Junhonga stało się coś co zmieniło jego nastawienie, ale prawda była inna. W życiu dwudziestolatka pojawiła się pewna osoba zmieniając jego życie diametralnie. Uroczy, mądry, wyrozumiały- Youngjae.
***
Junhong nie zliczył ile wypił w ciągu trzydziestu minut, nie zaliczył ile wypalił papierosów nie dopalajac ich nawet do połowy, gasząc je wściekle w szklanej popielniczce. Interesowała go tylko jedna osoba, która niestety nie zajmowała miejsca u jego boku, a tańczyła na parkiecie śmiejąc się z ruchów swojego towarzysza który tylko i wyłącznie się kompromitował.
Dwudziestolatek nie mógł wytrzymać godziny bez pulchnych i kuszących ust swojego chłopaka, któremu to pół godziny temu do głowy wpadł świetny pomysł który nazwał "godziną nieznajomości".
Youngjae uważał że zaborczość Juna jest słodka. Kochał go i cichutko w sercu uwielbiał też to jak Junhong ostrzega innych że jest on tylko i wyłącznie jego. Sposób w jaki owija ramię wokół jego pasa przyciągając go bliżej jego boku, gdy rozmawia z kolegą z uczelni. To gdy wysyła pociski mijanym facetom na ulicy, gdy ci spoglądają się na Youngjae zbyt długo. Youngjae mogły powiedzieć że zaborczość Junhonga jest jednak trochę chora, ale to właśnie ta zaborczość wyzwala w Junhongu diabła w łóżku. Niższy chłopak posuwał się nieraz do niecnych czynów otwarcie flirtując z kolegami na oczach swojego zazdrosnego chłopaka. Wtedy to Jun karał go karami innymi jakie dostaję się od rodziców. Choi jakoś nigdy nie odgadł że Youngjae robi to wszystko specjalnie; specjalnie komplementuje oczy innych, specjalnie, niby przypadkiem, dotyka ich dłoni czy włosów, specjalnie oblizuje wargi dłużej niż ustawa przewiduje. Wtedy w głowie młodszy miał tylko jedną myśl "Dotkniesz go, a zabiję cię! "
Odpalając kolejnego papierosa zaczął stukać swoimi długimi palcami w ladę baru. Usilnie starał się nie odwracać do tyłu, aby zobaczyć z kim to tańczy jego chłopak. Ufał starszemu w pełni, ale nie ufał obcemu mężczyźnie który to właśnie przymierzał się do pocałowania jego chłopaka! Zerwał się z wysokiego barmańskiego krzesła nawet nie myśląc o papierosie. Podbiegł do dwudziestotrzy latka który właśnie starł się odepchnąć dużo starszego mężczyznę. Nie patyczkując się chwycił gościa za koszulkę którą ten miał na sobie i oderwał go od zarumienionego Youngjae.
- Nawet go nie dotykaj!- wysyczał mu prosto w twarz następnie uderzając go z zwiniętej pięści. Mężczyzna aż odchylił głowę do tyłu upadając na podłogę. Jun spojrzał na swojego chłopaka który stał metr od niego cały skamieniały i przestraszony. Widząc go takim młodszy nie zastanawiał się ani moment. Rzucił się na mężczyznę okładając go pięściami po całym ciele. Junhong był wściekły. Wściekły na swojego chłopaka który wymyślił ten głupi plan " godziny nieznajomości". Miał w dupie godzinę. Podczas małej bijatyki straszy mężczyzna obrócił ich tak że to teraz Junhong leżał przyparty do ziemi. Pięść mężczyzny wylądowałaby zapewne na szczęce Juna gdyby ten w porę nie odsunął głowy. Rzucił z siebie nieznajomego wstając szybko.
- Pieprzony staruch.- wysyczał.- On jest mój!- już chciał na nowo rozpocząć bójkę gdy za jego ramię ktoś złapał. Odwrócił głowę spoglądając na zapłakaną twarz swojego chłopaka.
- Junnie przestań, proszę cię!- powiedział ciągnąć go w stronę wyjścia. Junhong chciał zrobić jeszcze tylko jedną rzecz. Przyłożył dłonie do mokrych policzków Youngjae calując go mocno. Następnie oderwał się od niego patrząc na poturbowanego mężczyznę z wyższością. Złapał nadgarstek Jae mocno owijając palce wokół niego i zaczął iść w stronę wyjścia z klubu.
Nie interesowały go protesty starszego i to że delikatna skóra nadgarstka może być teraz przez tydzień czerwona. Nie interesowało go to. Pod klubem szybko złapali taksówkę. Otworzył tylnie drzwi spoglądając na Youngjae.
- Właź.
- Junnie...
- Powiedziałem, "Wejdź"!- warknął w końcu samemu popychając lekko chłopaka, aby ten się ruszył. Gdy siedzieli już w środku auta powiedział kierowcy adres nawet nie spoglądając na zarumienionego chłopaka który to wiedział że źle zrobić chcąc aby Junhong przez godzinę dał mu luz. On chciał tylko wzbudzić w nim zazdrość, tak aby później Jun znowu pożyczał mu swoje koszulki( choć Youngjae mógł je wziąć kiedy chcę), aby każdy na uczelni wiedział że jest on z dwudziestolatkiem.
Kiedy dotarli do mieszkania młodszego ten nawet nie dał dojść do słowa Youngjae. Przyszpilił go do ściany od razu przyciągając swojego chłopaka za kark do zaborczego pocałunku. W pewnym momencie Youngjae złapał Junhonga za ramiona, aby go odsunąć bo nie mógł złapać powietrza.
- Junhong. Ja nie chciałem! -powiedział odrazu na swoje usprawiedliwienie czując łzy pod powiekami.
- Nie obchodzi mnie to.- warknął młodszy zaczynając składać na szyji starszego pocałunki. Ugryzł skórę obojczyka ciągnąc z ust niższego ciche westchniecie - Nienawidzę kiedy inni cię dotykają.- mruknął widząc roztrzepane włosy swojego chłopaka i wymiętą koszulę. Nie chciał nawet myśleć ile osób musiało wsuwać dłoń w czekoladowe kosmyki Jae by móc skosztować tej miękkości - Byłeś bardzo niegrzeczny. Prawie lizałeś się na moich oczach z tym kolesiem!- wytknął mu nie przestając jednak lekko ssać delikatnej skóry.
- Zaskoczył mnie! Przepraszam Junnie.- jęknął, zaczął czuć jak jego uwięziony w obcisłych spodniach członek budzi się do życia.
- Przeprosiny nie wystarcza.- zastrzegł młodszy.
- Wiem... Za to że byłem nie grzeczny możesz że mną zrobić co chcesz.- wydyszał, wplatając palce w włosy Juna.
- Co tylko chcę?- odsunął się od naznaczania jego szyji krwistymi plamkami. Miał ochotę składać je na całym ciele Youngjae, tak aby nie ważne gdzie się spojrzy; czy na szyję czy na brzuch widać było że Youngjae należy do niego.
- T-tak.- wyjęczał czując jak Jun wkłada pomiędzy jego uda swoje kolano a następnie zaczyna nim ruszać do góry i do dołu sprawiając że cały świat zaczął wirować.
- Jest wiele rzeczy które chcę z tobą zrobić. Wiele rzeczy po których nie będziesz mógł chodzić czy chociażby ustać na nogach...- podsunął kolano wyżej gryząc jednocześnie szyję starszego.
- Ach... Tak, zrób to.
- Zasłużyłeś na karę, hyung.- powiedział po czym pochylił się całując go w miękkie usta.
- Tak, zasłużyłem.- odparł gdy przerwali pocałunek.
- Wolisz abym brał cię przy ścianie czy na stole?- spytał wkładając dłoń pod białą koszulę Youngjae by zacząć szczypać wrażliwą skórę wokół sutkow chłopaka.
- Gdzie... Gdzie kolwiek! Junhong, nie baw się!- syknął przez zaciśnięte zęby.
- Ale hyung, to pytanie wymaga odpowiedzi.
- Ściana!- krzyknął w końcu czując że jeżeli dalej będą się tak bawić to zwarjuje.
- Jak sobie życzysz. - Junhong zaczął w powolnym tempie rozpinać drobne guziczki koszuli, całując lekko każdy skrawek skóry której pojawiało się coraz więcej. Gdy w końcu ściągnął materiał z ramion chłopaka złapał go za podbródek patrząc głęboko w oczy- Będę cię pieprzył ostro, aż będziesz błagał abym przestał.- powiedział gryząc jego dolną wargę. Starszy nie mógł nic robić prócz bezkarnie jęczeć. Dobrze wiedział że Junhong nie żartuje i że nazajutrz będzie go przepraszał za bycie tak ostrym. Jae zdążył się przyzwyczaić i polubić taki rodzaj seksu. Czułe słówka i niemal noszenie na rękach następnego dnia wszystko rekompensują.
Zawiesił głowę gdy Junhong całował go w skórę tuż nad spodniami. Parę razy wbił w nią żeby by następnie polizać jakby na przeprosiny. Zaraz poczuł jak obcisły materiał zostaje zsunięty z jego nóg razem z bokserkami. Złapał swojego młodszego chłopaka za ramiona nie mogąc już prawie ustać na własnych nogach, a gdy ten wystawił język by polizać główkę jego penisa jęknął głucho odchylając głowę do tyłu.
- Junnie, błagam...
- To twoja kara.- powiedział odsuwając się. Szybko ściągnął swoje spodnie odkopując je tylko gdzieś pod komode.- Odwróć się- szepnął uwodzicielsko wprost do jego ucha dzięki czemu Youngjae odrazu spełnił jego polecenie. Junhong zaczął całować plecy starszego, jednocześnie masując jego pośladki dzięki czemu ten zaczął powoli rozpływać się pod naciskiem na jego czułym miejscu. Po chwili poczuł palce delikatnie napierające na jego usta, więc posłużnie je uchylił otaczając je wargami. Starszy wsparł się na ścianie czując dłoń Juna przesuwającą sie po jego męskości w ślimaczym tempie, zaczął lekko wzdychać nadal pokrywając długie palce Juna śliną. Wkrótce palce, jeden po drugim wsuwał w jego ciasny tyłek. Junhong zadławił się prawie własnym jękiem, gdy poczuł jak mięśnie Jae szczelnie zaciskając się na jego palcach, co tylko podsuwało mu wizję jak coś innego wsuwa w jego dziurkę.
Wyciągnął je i zaprzestał pracy dłonią wraz z jękiem protestu niższego.
- Spokojnie Younggie. Zaraz będziesz jęczał z większej przyjemności.- polizał go za uchem wywołując u niższego dreszcze. Po chwili naparł na jego wejście sprawiając że Youngjae jęknął z bólu.
-Ach... Jun, szybko.- wystękał próbując czegoś się złapać. Junhong spełnił jego prośbę zagłębiając się w nim jednym ruchem. Przez ten czyn z ust Jae wydostał się pełen bólu krzyk.
- Aaa... ła- Oddech wiązł mu w gardle, a łzy spłynęły po policzku. Jun od razu złapał swojego chłopaka za szyję, odwracając do pocałunku. Całował go delikatnie nie ruszając się nawet o milimetr. Może i był zaborczy i lubił ostry seks, ale na pewno nie taki podczas którego jego miłość cierpiała.
Podczas słodkiej agonii, w której wymieniali pocałunki Youngjae zaczął próbować nadziać się samemu na penisa wyższego. Zaczął wzdychać cichutko w usta Juna próbując zacisnąć pięść na powietrzu.
- Ach! Junhong, już!- wykrzyknął ruszając biodrami. Młodszy wydał cichy jęk, przykładając czoło do łopatki ukochanego. Złapał biodra Jae uniemożliwiając mu jaki kolwiek ruch, aby w następnej chwili zacząć pchać się w niego mocno z agresją, szukajac tego punktu. Youngjae jęczał coraz głośniej, więc Junhong brał te jęki jako wskazówki. Zmieniał kąt pchania, a gdy uderzył bardziej w prawo Youngjae krzyknął donośnie próbując wtopić paznokcie w tapetę na ścianie.
- Boże, Boże, Boże... J-jun! Dotknij mnie, błagam!- krzyczał zupełnie nie dbając czy sąsiedzi go słyszą. Junhong spełnił jego prośbę jeżdżąc najpierw dłonią po napiętym brzuchu, aby niespodziewanie przesunąć ją w dół i złapać mocno podnieconego penisa niższego.
- Ach, mocniej!- wyjęczał bez tchu ruszając biodrami zdzierając sobie przy tym gardło.
- Jęcz dla mnie!- Junhong szarpnął za jego biodra, znów uderzając w prostatę niższego co wywołało zdławiony jęk.- Głośniej!- warknął dopasowując ruchy nadgarstka do ruchów bioder. Youngjae nie wiedział w którą stronę ruszać biodrami. Stanął więc w miejscu pochylając głowę, gdy poczuł jak Junhong wbija mu zęby w ramię. Nogi Youngjae drżały z emocji i pewnie niższy upadłby gdyby Jun nie objął go w pasie przybliżając się bardziej do swojego starszego chłopaka. Obydwoje wiedzieli że koniec jest blisko. Ruchy Junhonga stały się bardziej drapieżne, głębsze sprawiając że przed oczami Youngjae pobielało. Doszedł on głośno krzycząc imię swojego chłopaka. Parę ruchów w jego wnętrzu przy akompaniamencie mocno zaciśniętych mięśni Jae i Junhong dołączył do niego wyrzucając z siebie przekleństwa.
- Younggie, wszystko w porządku?- spytał Junhong obracając go przodem do siebie. Czerwone policzki, ślady łez czy lekko rozcięta warga utwierdziły młodszego że tym razem mógł trochę przesadzić. Przytulił do siebie dygoczące ciałko chłopaka nie wiedząc jak ma się zachować, a przecież nie są para od dziś.
- Boli.- usłyszał cichutki głosik dochodzący z okolic jego klatki piersiowej. Mimo że Youngjae jest starszy od Junhonga prawie o trzy lata sięga mu zaledwie trochę ponad ramię co niezmiernie go denerwuje. Junhong podniósł drżące ciało do góry kierując się w stronę sypialni. Gdzieś pomiędzy tym jak Youngjae objął go za szyję a lekkim pocałunkiem jaki wyższy złożył na jego czole dało się słyszeć cichutki jęk bólu. Zaniósł swojego ukochanego do pokoju kładąc go na łóżko.
- Przepraszam cię.- szepnął odgarniając zbłąkane kosmyki z czoła.
- Nic mi nie jest.- wymruczał niższy, uśmiechając się gdy Junhong przykrył ich szczelnie kołdrą.
- Nie kłam kochanie. Naprawdę cię przepraszam, ale gdy widzę jak inni na ciebie patrzą mam ochotę ich rozerwać.
- Junnie już nic nie mów. Przytul.- Junhong spojrzał na niego czule, zaraz przesuwając się kawałek aby objąć go ramionami. Youngjae położył głowę na jego nagiej piersi wtulając się w niego mocno. Zasnął wsłuchując się w rytmiczne uderzenia serca swojego chłopaka.
***
Bywały takie dni w życiu pary gdy cały weekend potrafili spędzić w łóżku lub na sofie oglądając każdy możliwy film. Bywały też takie podczas których wspólnie sprzątali mieszkanie młodszego czy gotowali.
Junhong wiedział że Jae jest śpiochem, a że poprzedniego wieczoru troszeczkę go wymęczył, jego chłopak może pospać dłużej. Wstał więc o dziewiątej tak aby nie obudzić kulki śpiącej obok niego. Odrazu zakładając bokserki skierował się do kuchni z zamiarem przygotowania śniadania dla swojej miłości, które miało być również przeprosinami. Usmażył tak więc naleśniki i zrobił pyszną herbatę z cytryną. Położył wszystko na czerwonej i jedynej tacy jaką miał, po czym razem z jedzeniem skierował swoje kroki do swojej sypialni. Zastał Youngjae przykrytego białą kołdrą pod sam czubek głowy zwiniętego w kulkę- czyli tak jak go zostawił. Położył tace na bezpiecznej stronie łóżka samemu kucając obok głowy niższego. Odciągnął delikatnie kołdre drażniac nos Jae który zmarszczył się uroczo, przez co Jun powstrzymał śmiech. Przejechał dłonią po jego włosach starając się go obudzić.
- Wstawaj śpiochu.- dmuchnął lekko w jego policzek sprawiając że oczy Youngjae w końcu otworzyły się.- Dzień dobry, panu- pocałował go w ten sam policzek wywołujac uśmiech na zaspanej twarzy starszego.
- Witaj- mruknął próbując się pociągnąć do siadu jednak coś mu to uniemożliwiło. Westchnął spoglądając na Junhonga.
- Przepraszam.- szepnął tamten wiedząc o co chodzi.- Ja naprawdę...- Youngjae przerwał mu przyciągając go do pocałunku. Wymieniali czułości dłuższą chwilę, ale gdy starszy poczuł jak Jun bardziej na niego napiera oderwał się od niego z cichym westchnięciem.
- Wiem.- uśmiechnął się zaplatając ramiona wokół szyji Junhonga- Wiesz... - udał że się zastanawia- Teraz musisz mnie nakarmić.- obydwaj zaśmiali się. Wyższy pogłaskał zarumieniony policzek Youngjae zsuwając się na bok. Usiadł łapiąc za poduszkę by podłożyć ją pod plecy Youngjae, aby mógł on choć na wpół leżeć. Uśmiechnął się znowu do niego, całując przelotnie w uchylone wargi. Sięgnął po talerzyk z dwoma naleśnikami, ukrawając kawałek który następnie podsunął pod usta swojego chłopaka.
- Powiedz "aaa".- rzekł Choi. Wiedział że dzisiejszego dnia Youngjae będzie wykorzystywał fakt iż Junhong wczoraj go przemęczył. Cóż... wyższy nie narzekał.
Shot z LoJae leci w waszą stronę. Czuję że nie wyszedł mi on tak jak miałam zamiar. Było za mało zazdrości Żelka :(
Z dedykacją dla arnuki- mam nadzieję kochana że chociaż w małym stopniu spodoba ci się ten szot ^^
Pozdrówki ~
I do poczytania w następnym tygodniu <3.
Tytuł:Mine
Pairing: LoJae
Junhong nigdy nie rozumiał zaborczych ludzi. Uważał że rozmieszczenia na "twoje" i "moje" jest niepotrzebne, ponieważ lubił się dzielić z innymi. Nie ważne czy ciekawą historią, drugim śniadaniem czy pracą domową. Junhong od zawsze był miłym chłopakiem więc i jemu zwracano ową uprzejmość. Z czasem jednak zaczął rozumieć swoich kolegów którzy nie lubili gdy jego dziewczyna rozmawiała z innym chłopakiem, czy gdy z nim tańczyła. Przestał się dzielić wszystkim tym czym uważał że mógł. Można byłoby pomyśleć że w życiu Choi Junhonga stało się coś co zmieniło jego nastawienie, ale prawda była inna. W życiu dwudziestolatka pojawiła się pewna osoba zmieniając jego życie diametralnie. Uroczy, mądry, wyrozumiały- Youngjae.
***
Junhong nie zliczył ile wypił w ciągu trzydziestu minut, nie zaliczył ile wypalił papierosów nie dopalajac ich nawet do połowy, gasząc je wściekle w szklanej popielniczce. Interesowała go tylko jedna osoba, która niestety nie zajmowała miejsca u jego boku, a tańczyła na parkiecie śmiejąc się z ruchów swojego towarzysza który tylko i wyłącznie się kompromitował.
Dwudziestolatek nie mógł wytrzymać godziny bez pulchnych i kuszących ust swojego chłopaka, któremu to pół godziny temu do głowy wpadł świetny pomysł który nazwał "godziną nieznajomości".
Youngjae uważał że zaborczość Juna jest słodka. Kochał go i cichutko w sercu uwielbiał też to jak Junhong ostrzega innych że jest on tylko i wyłącznie jego. Sposób w jaki owija ramię wokół jego pasa przyciągając go bliżej jego boku, gdy rozmawia z kolegą z uczelni. To gdy wysyła pociski mijanym facetom na ulicy, gdy ci spoglądają się na Youngjae zbyt długo. Youngjae mogły powiedzieć że zaborczość Junhonga jest jednak trochę chora, ale to właśnie ta zaborczość wyzwala w Junhongu diabła w łóżku. Niższy chłopak posuwał się nieraz do niecnych czynów otwarcie flirtując z kolegami na oczach swojego zazdrosnego chłopaka. Wtedy to Jun karał go karami innymi jakie dostaję się od rodziców. Choi jakoś nigdy nie odgadł że Youngjae robi to wszystko specjalnie; specjalnie komplementuje oczy innych, specjalnie, niby przypadkiem, dotyka ich dłoni czy włosów, specjalnie oblizuje wargi dłużej niż ustawa przewiduje. Wtedy w głowie młodszy miał tylko jedną myśl "Dotkniesz go, a zabiję cię! "
Odpalając kolejnego papierosa zaczął stukać swoimi długimi palcami w ladę baru. Usilnie starał się nie odwracać do tyłu, aby zobaczyć z kim to tańczy jego chłopak. Ufał starszemu w pełni, ale nie ufał obcemu mężczyźnie który to właśnie przymierzał się do pocałowania jego chłopaka! Zerwał się z wysokiego barmańskiego krzesła nawet nie myśląc o papierosie. Podbiegł do dwudziestotrzy latka który właśnie starł się odepchnąć dużo starszego mężczyznę. Nie patyczkując się chwycił gościa za koszulkę którą ten miał na sobie i oderwał go od zarumienionego Youngjae.
- Nawet go nie dotykaj!- wysyczał mu prosto w twarz następnie uderzając go z zwiniętej pięści. Mężczyzna aż odchylił głowę do tyłu upadając na podłogę. Jun spojrzał na swojego chłopaka który stał metr od niego cały skamieniały i przestraszony. Widząc go takim młodszy nie zastanawiał się ani moment. Rzucił się na mężczyznę okładając go pięściami po całym ciele. Junhong był wściekły. Wściekły na swojego chłopaka który wymyślił ten głupi plan " godziny nieznajomości". Miał w dupie godzinę. Podczas małej bijatyki straszy mężczyzna obrócił ich tak że to teraz Junhong leżał przyparty do ziemi. Pięść mężczyzny wylądowałaby zapewne na szczęce Juna gdyby ten w porę nie odsunął głowy. Rzucił z siebie nieznajomego wstając szybko.
- Pieprzony staruch.- wysyczał.- On jest mój!- już chciał na nowo rozpocząć bójkę gdy za jego ramię ktoś złapał. Odwrócił głowę spoglądając na zapłakaną twarz swojego chłopaka.
- Junnie przestań, proszę cię!- powiedział ciągnąć go w stronę wyjścia. Junhong chciał zrobić jeszcze tylko jedną rzecz. Przyłożył dłonie do mokrych policzków Youngjae calując go mocno. Następnie oderwał się od niego patrząc na poturbowanego mężczyznę z wyższością. Złapał nadgarstek Jae mocno owijając palce wokół niego i zaczął iść w stronę wyjścia z klubu.
Nie interesowały go protesty starszego i to że delikatna skóra nadgarstka może być teraz przez tydzień czerwona. Nie interesowało go to. Pod klubem szybko złapali taksówkę. Otworzył tylnie drzwi spoglądając na Youngjae.
- Właź.
- Junnie...
- Powiedziałem, "Wejdź"!- warknął w końcu samemu popychając lekko chłopaka, aby ten się ruszył. Gdy siedzieli już w środku auta powiedział kierowcy adres nawet nie spoglądając na zarumienionego chłopaka który to wiedział że źle zrobić chcąc aby Junhong przez godzinę dał mu luz. On chciał tylko wzbudzić w nim zazdrość, tak aby później Jun znowu pożyczał mu swoje koszulki( choć Youngjae mógł je wziąć kiedy chcę), aby każdy na uczelni wiedział że jest on z dwudziestolatkiem.
Kiedy dotarli do mieszkania młodszego ten nawet nie dał dojść do słowa Youngjae. Przyszpilił go do ściany od razu przyciągając swojego chłopaka za kark do zaborczego pocałunku. W pewnym momencie Youngjae złapał Junhonga za ramiona, aby go odsunąć bo nie mógł złapać powietrza.
- Junhong. Ja nie chciałem! -powiedział odrazu na swoje usprawiedliwienie czując łzy pod powiekami.
- Nie obchodzi mnie to.- warknął młodszy zaczynając składać na szyji starszego pocałunki. Ugryzł skórę obojczyka ciągnąc z ust niższego ciche westchniecie - Nienawidzę kiedy inni cię dotykają.- mruknął widząc roztrzepane włosy swojego chłopaka i wymiętą koszulę. Nie chciał nawet myśleć ile osób musiało wsuwać dłoń w czekoladowe kosmyki Jae by móc skosztować tej miękkości - Byłeś bardzo niegrzeczny. Prawie lizałeś się na moich oczach z tym kolesiem!- wytknął mu nie przestając jednak lekko ssać delikatnej skóry.
- Zaskoczył mnie! Przepraszam Junnie.- jęknął, zaczął czuć jak jego uwięziony w obcisłych spodniach członek budzi się do życia.
- Przeprosiny nie wystarcza.- zastrzegł młodszy.
- Wiem... Za to że byłem nie grzeczny możesz że mną zrobić co chcesz.- wydyszał, wplatając palce w włosy Juna.
- Co tylko chcę?- odsunął się od naznaczania jego szyji krwistymi plamkami. Miał ochotę składać je na całym ciele Youngjae, tak aby nie ważne gdzie się spojrzy; czy na szyję czy na brzuch widać było że Youngjae należy do niego.
- T-tak.- wyjęczał czując jak Jun wkłada pomiędzy jego uda swoje kolano a następnie zaczyna nim ruszać do góry i do dołu sprawiając że cały świat zaczął wirować.
- Jest wiele rzeczy które chcę z tobą zrobić. Wiele rzeczy po których nie będziesz mógł chodzić czy chociażby ustać na nogach...- podsunął kolano wyżej gryząc jednocześnie szyję starszego.
- Ach... Tak, zrób to.
- Zasłużyłeś na karę, hyung.- powiedział po czym pochylił się całując go w miękkie usta.
- Tak, zasłużyłem.- odparł gdy przerwali pocałunek.
- Wolisz abym brał cię przy ścianie czy na stole?- spytał wkładając dłoń pod białą koszulę Youngjae by zacząć szczypać wrażliwą skórę wokół sutkow chłopaka.
- Gdzie... Gdzie kolwiek! Junhong, nie baw się!- syknął przez zaciśnięte zęby.
- Ale hyung, to pytanie wymaga odpowiedzi.
- Ściana!- krzyknął w końcu czując że jeżeli dalej będą się tak bawić to zwarjuje.
- Jak sobie życzysz. - Junhong zaczął w powolnym tempie rozpinać drobne guziczki koszuli, całując lekko każdy skrawek skóry której pojawiało się coraz więcej. Gdy w końcu ściągnął materiał z ramion chłopaka złapał go za podbródek patrząc głęboko w oczy- Będę cię pieprzył ostro, aż będziesz błagał abym przestał.- powiedział gryząc jego dolną wargę. Starszy nie mógł nic robić prócz bezkarnie jęczeć. Dobrze wiedział że Junhong nie żartuje i że nazajutrz będzie go przepraszał za bycie tak ostrym. Jae zdążył się przyzwyczaić i polubić taki rodzaj seksu. Czułe słówka i niemal noszenie na rękach następnego dnia wszystko rekompensują.
Zawiesił głowę gdy Junhong całował go w skórę tuż nad spodniami. Parę razy wbił w nią żeby by następnie polizać jakby na przeprosiny. Zaraz poczuł jak obcisły materiał zostaje zsunięty z jego nóg razem z bokserkami. Złapał swojego młodszego chłopaka za ramiona nie mogąc już prawie ustać na własnych nogach, a gdy ten wystawił język by polizać główkę jego penisa jęknął głucho odchylając głowę do tyłu.
- Junnie, błagam...
- To twoja kara.- powiedział odsuwając się. Szybko ściągnął swoje spodnie odkopując je tylko gdzieś pod komode.- Odwróć się- szepnął uwodzicielsko wprost do jego ucha dzięki czemu Youngjae odrazu spełnił jego polecenie. Junhong zaczął całować plecy starszego, jednocześnie masując jego pośladki dzięki czemu ten zaczął powoli rozpływać się pod naciskiem na jego czułym miejscu. Po chwili poczuł palce delikatnie napierające na jego usta, więc posłużnie je uchylił otaczając je wargami. Starszy wsparł się na ścianie czując dłoń Juna przesuwającą sie po jego męskości w ślimaczym tempie, zaczął lekko wzdychać nadal pokrywając długie palce Juna śliną. Wkrótce palce, jeden po drugim wsuwał w jego ciasny tyłek. Junhong zadławił się prawie własnym jękiem, gdy poczuł jak mięśnie Jae szczelnie zaciskając się na jego palcach, co tylko podsuwało mu wizję jak coś innego wsuwa w jego dziurkę.
Wyciągnął je i zaprzestał pracy dłonią wraz z jękiem protestu niższego.
- Spokojnie Younggie. Zaraz będziesz jęczał z większej przyjemności.- polizał go za uchem wywołując u niższego dreszcze. Po chwili naparł na jego wejście sprawiając że Youngjae jęknął z bólu.
-Ach... Jun, szybko.- wystękał próbując czegoś się złapać. Junhong spełnił jego prośbę zagłębiając się w nim jednym ruchem. Przez ten czyn z ust Jae wydostał się pełen bólu krzyk.
- Aaa... ła- Oddech wiązł mu w gardle, a łzy spłynęły po policzku. Jun od razu złapał swojego chłopaka za szyję, odwracając do pocałunku. Całował go delikatnie nie ruszając się nawet o milimetr. Może i był zaborczy i lubił ostry seks, ale na pewno nie taki podczas którego jego miłość cierpiała.
Podczas słodkiej agonii, w której wymieniali pocałunki Youngjae zaczął próbować nadziać się samemu na penisa wyższego. Zaczął wzdychać cichutko w usta Juna próbując zacisnąć pięść na powietrzu.
- Ach! Junhong, już!- wykrzyknął ruszając biodrami. Młodszy wydał cichy jęk, przykładając czoło do łopatki ukochanego. Złapał biodra Jae uniemożliwiając mu jaki kolwiek ruch, aby w następnej chwili zacząć pchać się w niego mocno z agresją, szukajac tego punktu. Youngjae jęczał coraz głośniej, więc Junhong brał te jęki jako wskazówki. Zmieniał kąt pchania, a gdy uderzył bardziej w prawo Youngjae krzyknął donośnie próbując wtopić paznokcie w tapetę na ścianie.
- Boże, Boże, Boże... J-jun! Dotknij mnie, błagam!- krzyczał zupełnie nie dbając czy sąsiedzi go słyszą. Junhong spełnił jego prośbę jeżdżąc najpierw dłonią po napiętym brzuchu, aby niespodziewanie przesunąć ją w dół i złapać mocno podnieconego penisa niższego.
- Ach, mocniej!- wyjęczał bez tchu ruszając biodrami zdzierając sobie przy tym gardło.
- Jęcz dla mnie!- Junhong szarpnął za jego biodra, znów uderzając w prostatę niższego co wywołało zdławiony jęk.- Głośniej!- warknął dopasowując ruchy nadgarstka do ruchów bioder. Youngjae nie wiedział w którą stronę ruszać biodrami. Stanął więc w miejscu pochylając głowę, gdy poczuł jak Junhong wbija mu zęby w ramię. Nogi Youngjae drżały z emocji i pewnie niższy upadłby gdyby Jun nie objął go w pasie przybliżając się bardziej do swojego starszego chłopaka. Obydwoje wiedzieli że koniec jest blisko. Ruchy Junhonga stały się bardziej drapieżne, głębsze sprawiając że przed oczami Youngjae pobielało. Doszedł on głośno krzycząc imię swojego chłopaka. Parę ruchów w jego wnętrzu przy akompaniamencie mocno zaciśniętych mięśni Jae i Junhong dołączył do niego wyrzucając z siebie przekleństwa.
- Younggie, wszystko w porządku?- spytał Junhong obracając go przodem do siebie. Czerwone policzki, ślady łez czy lekko rozcięta warga utwierdziły młodszego że tym razem mógł trochę przesadzić. Przytulił do siebie dygoczące ciałko chłopaka nie wiedząc jak ma się zachować, a przecież nie są para od dziś.
- Boli.- usłyszał cichutki głosik dochodzący z okolic jego klatki piersiowej. Mimo że Youngjae jest starszy od Junhonga prawie o trzy lata sięga mu zaledwie trochę ponad ramię co niezmiernie go denerwuje. Junhong podniósł drżące ciało do góry kierując się w stronę sypialni. Gdzieś pomiędzy tym jak Youngjae objął go za szyję a lekkim pocałunkiem jaki wyższy złożył na jego czole dało się słyszeć cichutki jęk bólu. Zaniósł swojego ukochanego do pokoju kładąc go na łóżko.
- Przepraszam cię.- szepnął odgarniając zbłąkane kosmyki z czoła.
- Nic mi nie jest.- wymruczał niższy, uśmiechając się gdy Junhong przykrył ich szczelnie kołdrą.
- Nie kłam kochanie. Naprawdę cię przepraszam, ale gdy widzę jak inni na ciebie patrzą mam ochotę ich rozerwać.
- Junnie już nic nie mów. Przytul.- Junhong spojrzał na niego czule, zaraz przesuwając się kawałek aby objąć go ramionami. Youngjae położył głowę na jego nagiej piersi wtulając się w niego mocno. Zasnął wsłuchując się w rytmiczne uderzenia serca swojego chłopaka.
***
Bywały takie dni w życiu pary gdy cały weekend potrafili spędzić w łóżku lub na sofie oglądając każdy możliwy film. Bywały też takie podczas których wspólnie sprzątali mieszkanie młodszego czy gotowali.
Junhong wiedział że Jae jest śpiochem, a że poprzedniego wieczoru troszeczkę go wymęczył, jego chłopak może pospać dłużej. Wstał więc o dziewiątej tak aby nie obudzić kulki śpiącej obok niego. Odrazu zakładając bokserki skierował się do kuchni z zamiarem przygotowania śniadania dla swojej miłości, które miało być również przeprosinami. Usmażył tak więc naleśniki i zrobił pyszną herbatę z cytryną. Położył wszystko na czerwonej i jedynej tacy jaką miał, po czym razem z jedzeniem skierował swoje kroki do swojej sypialni. Zastał Youngjae przykrytego białą kołdrą pod sam czubek głowy zwiniętego w kulkę- czyli tak jak go zostawił. Położył tace na bezpiecznej stronie łóżka samemu kucając obok głowy niższego. Odciągnął delikatnie kołdre drażniac nos Jae który zmarszczył się uroczo, przez co Jun powstrzymał śmiech. Przejechał dłonią po jego włosach starając się go obudzić.
- Wstawaj śpiochu.- dmuchnął lekko w jego policzek sprawiając że oczy Youngjae w końcu otworzyły się.- Dzień dobry, panu- pocałował go w ten sam policzek wywołujac uśmiech na zaspanej twarzy starszego.
- Witaj- mruknął próbując się pociągnąć do siadu jednak coś mu to uniemożliwiło. Westchnął spoglądając na Junhonga.
- Przepraszam.- szepnął tamten wiedząc o co chodzi.- Ja naprawdę...- Youngjae przerwał mu przyciągając go do pocałunku. Wymieniali czułości dłuższą chwilę, ale gdy starszy poczuł jak Jun bardziej na niego napiera oderwał się od niego z cichym westchnięciem.
- Wiem.- uśmiechnął się zaplatając ramiona wokół szyji Junhonga- Wiesz... - udał że się zastanawia- Teraz musisz mnie nakarmić.- obydwaj zaśmiali się. Wyższy pogłaskał zarumieniony policzek Youngjae zsuwając się na bok. Usiadł łapiąc za poduszkę by podłożyć ją pod plecy Youngjae, aby mógł on choć na wpół leżeć. Uśmiechnął się znowu do niego, całując przelotnie w uchylone wargi. Sięgnął po talerzyk z dwoma naleśnikami, ukrawając kawałek który następnie podsunął pod usta swojego chłopaka.
- Powiedz "aaa".- rzekł Choi. Wiedział że dzisiejszego dnia Youngjae będzie wykorzystywał fakt iż Junhong wczoraj go przemęczył. Cóż... wyższy nie narzekał.
14 stycznia 2015
Battle vs.Love XII
No witam was dzieciaczki :p
Jak wam minął tydzień? Spokojnie bez żadnych afer? :)
Mam dla was kolejny rozdział BvsL xd
Cóż muszę się przyznać że nie miałam czasu go pisać. Skończyłam go dokładnie jakieś dwie godziny temu. Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła :/
Wykituję niedługo, ale obiecuję że wcześniej skończę to opko ^^
Proszę was BABY o komentarzyki pod notka xD
Dziękuję i miłego wieczorku :*
ROZDZIAŁ 12
POV Daehyun
Czuliscie kiedykolwiek jak wasze serce pęka na pół? Jak łamie się w samym środku, pozostawiając dwie części które, myślisz, że nigdy się nie zlepią? Albo jak wasze oczy pieką niemiłosiernie od powstrzymywania gorzkich łez? To są objawy nie odwzajemnionej miłości. Pierwszej takiej, prawdziwej, miłości która jednak nie została ci oddana równie mocno.
Leżąc na kanapie w pustym mieszkaniu zastanawiałem się czy gdyby Youngjae nie zaczął pisać z Bangiem, sprawy by się tak potoczyły? Czy zakochałbym się w swoim najlepszym przyjacielu? Czy pocałowałbym go spontanicznie ? Bo dzwoniąc do Jae chciałem się z nim spotkać, aby pogadać i wyjawić mu swoje uczucia, a nie po to aby go pocałować. Myśl o pocałunku przyszła nagle, gdy przeciskałem się przez otwór w murze i kiedy to Youngjae zaśmiał się ze mnie. Pomyślałem wtedy" A może by tak spróbować?" Cóż spróbowałem i poczęści tego żałuję. Mógłbym z nim porozmawiać i subtelnie powiedzieć że jestem w nim po uszy zakochany, ale co się stało to się nie odstanie. Wiedziałem że moje uczucie do Youngjae jest czysto platoniczne, ale miałem nadzieję że pewnego dnia moje uczucia przestaną być jednostronne. Proszę tylko o to aby Jae nie uciekał przed mną gdy już spotkamy się w szkole...
Moje małe załamanie nerwowe przerwał dzwoniacy telefon, który spoczywał gdzieś w stercie poduszek na kanapie. Niechętnie zrzuciłem parę widząc zgubę w samyn koncie sofy. Jakośt tak widząc słodko uśmiechniętego Junhonga sam delikatnie wygiąłem wargi w górę odbierając.
- Hej hyung, masz może ochotę na pizze?- usłyszałem znieksztalcony głos Choi. Zapewne coś wcinał, bo słychać było jak przeżuwa. Westchnąłem cicho wiedząc że muszę go spławić.
- Cześć Junnie, przepraszam cię ale nie mam dzisiaj siły.
- Ej, co z wami?-prychnął- Himchan hyung znowu pojechał do babci, ty nie masz siły, a Youngjae jest u Yongguka hyunga...
- Jest u Banga ?!- podniosłem się z kanapy na której dotąd leżałem. Nie wierzę! No naprawdę nie wierzę! Trzy godziny po tym jak go pocałowałem on migdali się z jakimś tam Yonggukiem!
- Taa... oglądają coś czy jakoś tak, nie mogłem ich zrozumieć. Nie wiem który kogo gilgotał, ale śmiali się obaj.- poczułem jakby ktoś wbijał w moje już i tak złamane serce, coś ostrego co pomoże mi cierpieć jeszcze bardziej. Westchnąłem kolejny raz zamykając oczy by powstrzymać łzy powoli napływajace do oczu. Usiadłem spowrotem na kanapie i zacząłem szybko oddychać.
- Junnie, proszę cię, możesz do mnie przyjść?!- spytałem prędko, tak abym nie mógł się rozmyśleć -Zapłacę za tą pizze tylko przyjdź do mnie!- wykrzyknąłem zaciskajac palce na komórce oraz zginając się w pół. To boli. Tak cholernie mocno!
-Hyung wszystko w porządku?!
- Przyjdziesz ?
- Ale...- przerwał zapewne słysząc mój nierówny oddech-... Będę niedługo!
***
Jakoś nie mogłem uchować łez do przyjścia Junhonga. Rozpłakałem się na dobre zaraz po rozłączeniu się z maknae. Byłem zły i to nie na Junhonga czy Jae, a na siebie! Tylko ja Jung Daehyun, dziewiętnasto letni chłopak mogę zachowywać się jak piętnasto letnia dziewczyna której złamano serce pierwszy raz. Przecież to nie jest moja pierwsza miłość. Całe życie się od tego nie zawali... To dlaczego czuję jakby już się waliło? Jakby wszystko co do tej pory budowałem z Younggim nagle spadło z dużej wysokości zamieniając się w pył.
-Hyung, wszystko gra?- podniosłem głowę spoglądając na zmartwionego Junhonga. Kiedy on tu wszedł?
- Nie.- odpowiedziałem cicho kładąc głowę spowrotem w poduszki przy okazji ścierając dłonią głupie łzy.
- Co się stało?- poczułem jak kanapa nad moją głową ugina się co znaczyło że Junhong się do mnie dosiadł.
- Pocałowałem Youngjae!- wykrzyknąłem w poduszki łkając.
- Jakto? Dlaczego?
- Bo kocham tego kretyna!- podniosłem się do siadu spoglądając na zdziwioną i jakby zmartwioną twarz Juna. Nie złości się? Nie czuję obrzydzenia?
- Jak to... Kochasz?- spytał powoli przysuwając się bliżej mnie. Usiadłem wygodniej podkulając pod siebie kolana.
- Normalnie. Proszę cię Junnie nie rób aż takiej miny. Nie dobijaj mnie jeszcze bardziej.- jęknąłem marszcząc nos.
- Przepraszam, ale nie wiem co o tym myśleć- wyznał cicho spuszczając wzrok na swoje dłonie- Myślałem że stało się coś twojemu bratu, a ty mi mówisz że całowałeś się z Youngjae.
- Właściwie to on był całowany. Chyba był za bardzo zaskoczony, aby cokolwiek zrobić.- przyznałem się.
- Kiedy to się stało?
- Jakieś... Trzy godziny temu.
- Dzisiaj?!- widać było po Junhongu że jest coraz to bardziej zaskoczony całą sytuacją. Gdzie jest Chan jak go potrzeba?!- Jezu, przecież Youngjae śmieje się u Yongguka hyunga..
- Junnie, możesz nie dobijać? Proszę.- poprosiłem oczami wyobraźni widząc Banga i Youngjae leżących na łóżko starszego z nich i śmiejących się razem z jakieś komedii.
- Hyung, nie płacz.- przesunął się do mnie jeszcze kawałek, tak że przestrzeń pomiędzy nami znikła. Kolejny raz tego wieczora otarłem policzki z łez. Spojrzałem się na niego próbując się uśmiechnąć, ale cały czas usta wracamy w dół pozostając smutne- Sam wiesz że wszystko się ułoży. Youngjae napewno był zbyt zaskoczony, aby odpowiedzieć.- objął mnie powoli ramionami sprawiając że przyległem do niego. Odetchnąłem cicho, starając się trochę uspokoić, co jednak nie było łatwe.
- Odepchnął mnie i uciekł. - wymamrotałem.
- No właśnie, sam widzisz. Trzeba było najpierw z nim porozmawiać.
- Taki miałem zamiar, ale jak zobaczyłem go roześmianego nie mogłem się powstrzymać!
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. Mogę tylko cię zapewnić że nie stracisz Youngjae. Nie odwróci się on od ciebie za żadne skarby. Kocha cię. Może nie tak jak ty jego, ale kocha i potrzebuję.- zaczął głaskać mnie po głowie sprawiając że powoli uspokajałem się. Mój oddech nie był już walką o przetrwanie, a serce nie biło jak dojrzałemu ogierowi po wyścigu. Siedziałem tak wtulony w Junhonga powoli myśląc nad swoją przyszłą rozmową z Jae, kiedy to do głowy wpadła mi świetna myśl. Natychmiast oderwałem się od Choi siadając normalnie z uśmiechem na ustach.
- Co...
- Mam pomysł!
- Jaki?
- Rozkocham go w sobie!- odpowiedziałem wzruszając ramionami.
- Co?!
***
POV Junhong
- CO?!- wykrzyknąłem nie wierząc własnym uszą.
- Rozkocham. Uda mi się.
- Hyung, wiesz co ty chcesz zrobić?- spytałem ściskając nasadę nosa.
- Chcę aby Youngjae mnie pokochał.
- Chcesz zrobić z heteroseksualnego chłopaka geja.
- Ej! Czasem jednak możesz się nie odzywać. Psujesz mi nastrój- prychnął oburzony.
- Hyung według mnie powinieneś z nim pogadać- wymamrotałem.
- Zrobię to. I powiem mu o moim planie.
Wiedziałem że patrzę się na Daehyuna hyunga najgłupszą miną jakąkolwiek zrobiłem, ale nie mogłem nic poradzić, ponieważ wogóle nie rozumiałem jego toku myślenia. Po pierwsze- nie wiedziałem jak Damchu chcę w sobie rozkochac Youngjae. Po drugie- Z tego co wiem Jae jest hetero (to że nie miał w życiu dziewczyny nic nie znaczy) Po trzecie- coś czuję że Daehyun rozpocznie swój plan na teori, w prakryce nic nie zrobi.
- Czasem wkurzasz mnie bardziej niż Jongup.- powiedziałem w końcu kręcąc głową. Z kim ja się zadaję?
- Ach, drogi Jonguppie. Co u niego?- czy to ten sam Daehyun- hyung który jeszcze raptem piętnaście minut temu był załamany i myślał że jego życie się już skończyło?
-Mnie się pytasz? Spytaj się Himchana- hyunga. To on próbuję nawiązać z nim jakiś kontakt.
- I powoli mu to wychodzi. Wiedziałes że w czwartek przegadali razem całą krótką przerwę?
-Nie wiedziałem bo pani Hyosung mnie zatrzymała na przerwie.
- I co chciała twoja sekretna miłość?- odetchnąłem parę razy zanim uderzyłem go w tył głowy otwartą dłonią. Mówiłem mu już o tym pięć razy!
- Znowu zaczynasz?- warknąłem naprawdę nie wiedząc dlaczego każdy z chłopaków mówi o mojej wychowawczyni " sekretna miłość". To nauczyciel, muszę się go słuchać i respektować.
- Oj przepraszam. To co chciała?
- Spytała się czy mogę zapisać się do pomocy przy waszym balu.
- A ty oczywiście się zgodziłeś.
- Musiałem! Ostatnio zaniedbuję swoją rolę przewodniczącego. Chyba oddam ją Sumin. Ona chcę być przewodniczącym.
- Sumin wydaję się być odpowiednia na tę rolę.
- Wiem. Dlatego w poniedziałek pójdę do pani Jun i powiem jej co postanowiłem.
- Jeżeli to ma ci pomóc to zrób tak... Wracając do Jongupa...
- Nie...
- Zauważyłeś że zawsze się z tobą wita?
-Zawsze się wita, ale w jaki sposób, "Cześć żyrafko, grają nową bajkę w kinie, zabrać cię? " albo "Witaj ciamajdo, co dzisaj stłukłeś?" Ugh, nawet nie wiesz jak on mnie wkurza!- jęknąłem zjeżdżając w dół po kanapie. Plecami i pośladkami leżałem na niej podczas gdy moje nogi normalnie znajdowały się na dywanie. Świetna pozycja.
- Wiem, chodzisz cały kipiący z złości po szkole.- zaśmiał się klepiąc mnie po ramieniu.
- Gdyby nie było Jongupa moje życie nic by się nie zmieniło.- stwierdziłem wyobrażając sobie te wszystkie spokojne lekcje. Nie było by irytującego stukania mnie ołówkiem w plecy prawie na każdelych zajęciach tylko po to, aby spytać o godzinę którą widział każdy, gdyż zegarek wisiał wprost naprzeciwko nas. Skończyłby się nazywanie mnie "żyrafką" czy "ciamajdą", Himchan też miałby dla mnie więcej czasu. Nie chodziłby za Jongupem chcąc dowiedzieć się czegoś o nim bo jak dam to powiedział" Intrygujący chłopak. Chcę się trochę o nim dowiedzieć"a każdy powszechnie w szkole wie że Chan- hyung kocha plotki. W pierwszej klasie był nawet brany pod uwagę jako redaktor szkolnej gazetki lecz przegrał z Nahyun. Gdyby Jongup się nie przeprowadził nie musiałbym się również wstydzić jako przewodniczący, za to że on wagaruje albo spóźnia się prawie na każdą pierwszą lekcje. Dziwne jest to że jeszcze się u nas uczy. Gdybym to ja miałbyć dyrektorem już dawno bym go wylał. Miałbym po prostu święty spokój.- Po co on przylazł do naszej szkoły?- spytałem mając nadzieję że otrzymam odpowiedź która mnie zadowoli.
- Z tego co Kim mi mówił jego rodzice często się przeprowadzają.- nie, ta odpowiedź mnie nie zadowoliła.
- Taaa, pewnie są zadufanymi w sobie snobami. - mruknąłem wyobrażając sobie rodzine Jongupa.
- Same problemy mamy.
- Niezupełnie.- tym razem to ja się uśmiechnąłem mając dobrą nowinę- Od następnego tygodnia mama pracuję do osiemnastej, a tata ma weekendy wolne!
- Naprawdę?!
- Naprawdę! Boże jak ja się cieszę!- krzyknąłem wyrzucając ręce do góry.
- Nie dziwie ci się. Czasem też chciałbym wrócić do podstawówki i pojeździć z rodzicami na rowerach.
- Ja mogę z tobą pojeździć hyung! - zawowałem szturchając go lekko.
-Może nie teraz co? Jak zrobi się ciepło.- poczochrał mnie po włosach. Już miałem coś powiedzieć, ale widząc jak uśmiech wrócił na twarz hyunga pozostawiłem to bez komentarza.
- Okej.
***
Trzy godziny, dwie miski popcornu i dwadzieścia babeczek później zacząłem zbierać się do domu. Jest piątek a co za tym idzie wybieram się do Apokalipsy. Mam ochotę potańczyć i rozłożyć Moona na łopatki. Z takim planem wyciągnąłem fullcapa i maskę z plecaka po czym założyłem je i wyszedłem zza rogu kierując się w stronę zatłoczonego wejścia do klubu. Ochroniarz widząc mnie przepuścił mnie bez żadnego"ale", uśmiechnąłem się do niego, czego i tak nie widział. Wszedłem w mały przedsionek którego ściany przykryte były krwisto czerwoną tkaniną. Nigdy mi się to nie podobało, wolę środek parkietu nad którym rozprzescieta się prawdziwe nocne niebo. Cały sufit wyłożony jest jakby brokatem sprawiając pioronujące wrażenie. Za pierwszym razem gdy tu byłem nie widziałem tego, ale już za drugim robiąc salto do tyłu,moją uwage przykuło święcące coś nad moją głową. To samo uważam o barze którego lada zrobiona jest z szkła. Cała Apokalipsa z zewnątrz wydaję się być przeciętnym klubem, ale od środka budzi zachwyt.
Przeszukałem wzrokiem tłum osób pietrzacy się przy barze. Klub był przeładowany młodymi ludźmi, ale wychwyciłem wyróżniającą się czapkę z bykiem. Podszedłem na środek parkietu wprost pod konsole DJ'a. Gdy tylko mnie zauważył przerwał grać jakieś remiksy wyłączając muzykę kompletnie. Wziął do dłoni mikrofon pukajac w niego parę razy.
- Moon i Zelo! Round One!- krzyknął sprawiając tym samym że parkiet opustoszał. Usłyszałem pierwsze bity piosenki dla mnie i już wiedziałem co mam robić.
***
Dyszałem ciężko próbując unormować oddech. Głośne wiwaty i oklaski sprawiały wrażenie wszechobecnych powodując chwilowe omamienie. Uśmiechnęłem się w duchu wiedząc że to jeszcze nie koniec. Podskoczyłem wysoko zginając nogi, następnie obróciłem się jednocześnie schylając się. Podeszłem do Moona trącając go ramieniem, ale on wyglądał jakby miał już dosyć. To dziwne że nie widzę jego twarzy, ale mogę stwierdzić że jest zmęczony tylko po jego postawie. Opuszczone barki i głowa, ramiona luzno wiszące. Stanąłem nie wiedząc co robić, lecz w tym samym momencie rozległ się czyjś krzyk, następnie główne światła zgasły sprawiając że cały klub pogrążył się czerwono- białych lampkach wiszących nad barem i wydobywających się z różnych miejsc podłogi. Zapanował ogólny chaos, zacząłem być popychany. Ktoś coś krzyknął, jakaś dziewczyna pisneła aż nagle wszystko ucicho.
- Jong! Gliny!- Słychać było wystrzał z pistoletu a potem wrócił szum i gwar. Rozglądałem się chcąc zobaczyć co się dzieję, ale ktoś chwycił mnie za dłoń i pociągnął w stronę baru. Prawie wywróciłem się gdy wpadła na mnie jakąś nieznana mi osoba strącając mi tym samym czapkę z głowy. Spojrzałem przed siebie i doznałem małego szoku. To Moon ciągnął mnie właśnie przez zaplecze do tylniego wyjścia. Nie odwracał się w moją stronę tylko uparcie i szybko dążył do drzwi. Kiedy je dopadł wręcz wywalił mnie za mnie samemu podstawiając pod nie kosz na śmieci tak, aby nikt nie mógł ich otworzyć.
- Co to było?!- spytałem gdy skończył. Zdjąłem swoją czarną maskę ukrywającą moją twarz. Zaczęło robić mi się gorąco choć mamy połowę stycznia. Moon odwrócił się w moją stronę i zamarł. Nie mogłem widzieć jego twarzy, choć jego czapka zadarła się do góry- byliśmy na dworze gdzie panował półmrok a na uliczkę w której się znajdujemy nie wpada żadne światło.
-Junhong co tu robisz?!
Jak wam minął tydzień? Spokojnie bez żadnych afer? :)
Mam dla was kolejny rozdział BvsL xd
Cóż muszę się przyznać że nie miałam czasu go pisać. Skończyłam go dokładnie jakieś dwie godziny temu. Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła :/
Wykituję niedługo, ale obiecuję że wcześniej skończę to opko ^^
Proszę was BABY o komentarzyki pod notka xD
Dziękuję i miłego wieczorku :*
ROZDZIAŁ 12
POV Daehyun
Czuliscie kiedykolwiek jak wasze serce pęka na pół? Jak łamie się w samym środku, pozostawiając dwie części które, myślisz, że nigdy się nie zlepią? Albo jak wasze oczy pieką niemiłosiernie od powstrzymywania gorzkich łez? To są objawy nie odwzajemnionej miłości. Pierwszej takiej, prawdziwej, miłości która jednak nie została ci oddana równie mocno.
Leżąc na kanapie w pustym mieszkaniu zastanawiałem się czy gdyby Youngjae nie zaczął pisać z Bangiem, sprawy by się tak potoczyły? Czy zakochałbym się w swoim najlepszym przyjacielu? Czy pocałowałbym go spontanicznie ? Bo dzwoniąc do Jae chciałem się z nim spotkać, aby pogadać i wyjawić mu swoje uczucia, a nie po to aby go pocałować. Myśl o pocałunku przyszła nagle, gdy przeciskałem się przez otwór w murze i kiedy to Youngjae zaśmiał się ze mnie. Pomyślałem wtedy" A może by tak spróbować?" Cóż spróbowałem i poczęści tego żałuję. Mógłbym z nim porozmawiać i subtelnie powiedzieć że jestem w nim po uszy zakochany, ale co się stało to się nie odstanie. Wiedziałem że moje uczucie do Youngjae jest czysto platoniczne, ale miałem nadzieję że pewnego dnia moje uczucia przestaną być jednostronne. Proszę tylko o to aby Jae nie uciekał przed mną gdy już spotkamy się w szkole...
Moje małe załamanie nerwowe przerwał dzwoniacy telefon, który spoczywał gdzieś w stercie poduszek na kanapie. Niechętnie zrzuciłem parę widząc zgubę w samyn koncie sofy. Jakośt tak widząc słodko uśmiechniętego Junhonga sam delikatnie wygiąłem wargi w górę odbierając.
- Hej hyung, masz może ochotę na pizze?- usłyszałem znieksztalcony głos Choi. Zapewne coś wcinał, bo słychać było jak przeżuwa. Westchnąłem cicho wiedząc że muszę go spławić.
- Cześć Junnie, przepraszam cię ale nie mam dzisiaj siły.
- Ej, co z wami?-prychnął- Himchan hyung znowu pojechał do babci, ty nie masz siły, a Youngjae jest u Yongguka hyunga...
- Jest u Banga ?!- podniosłem się z kanapy na której dotąd leżałem. Nie wierzę! No naprawdę nie wierzę! Trzy godziny po tym jak go pocałowałem on migdali się z jakimś tam Yonggukiem!
- Taa... oglądają coś czy jakoś tak, nie mogłem ich zrozumieć. Nie wiem który kogo gilgotał, ale śmiali się obaj.- poczułem jakby ktoś wbijał w moje już i tak złamane serce, coś ostrego co pomoże mi cierpieć jeszcze bardziej. Westchnąłem kolejny raz zamykając oczy by powstrzymać łzy powoli napływajace do oczu. Usiadłem spowrotem na kanapie i zacząłem szybko oddychać.
- Junnie, proszę cię, możesz do mnie przyjść?!- spytałem prędko, tak abym nie mógł się rozmyśleć -Zapłacę za tą pizze tylko przyjdź do mnie!- wykrzyknąłem zaciskajac palce na komórce oraz zginając się w pół. To boli. Tak cholernie mocno!
-Hyung wszystko w porządku?!
- Przyjdziesz ?
- Ale...- przerwał zapewne słysząc mój nierówny oddech-... Będę niedługo!
***
Jakoś nie mogłem uchować łez do przyjścia Junhonga. Rozpłakałem się na dobre zaraz po rozłączeniu się z maknae. Byłem zły i to nie na Junhonga czy Jae, a na siebie! Tylko ja Jung Daehyun, dziewiętnasto letni chłopak mogę zachowywać się jak piętnasto letnia dziewczyna której złamano serce pierwszy raz. Przecież to nie jest moja pierwsza miłość. Całe życie się od tego nie zawali... To dlaczego czuję jakby już się waliło? Jakby wszystko co do tej pory budowałem z Younggim nagle spadło z dużej wysokości zamieniając się w pył.
-Hyung, wszystko gra?- podniosłem głowę spoglądając na zmartwionego Junhonga. Kiedy on tu wszedł?
- Nie.- odpowiedziałem cicho kładąc głowę spowrotem w poduszki przy okazji ścierając dłonią głupie łzy.
- Co się stało?- poczułem jak kanapa nad moją głową ugina się co znaczyło że Junhong się do mnie dosiadł.
- Pocałowałem Youngjae!- wykrzyknąłem w poduszki łkając.
- Jakto? Dlaczego?
- Bo kocham tego kretyna!- podniosłem się do siadu spoglądając na zdziwioną i jakby zmartwioną twarz Juna. Nie złości się? Nie czuję obrzydzenia?
- Jak to... Kochasz?- spytał powoli przysuwając się bliżej mnie. Usiadłem wygodniej podkulając pod siebie kolana.
- Normalnie. Proszę cię Junnie nie rób aż takiej miny. Nie dobijaj mnie jeszcze bardziej.- jęknąłem marszcząc nos.
- Przepraszam, ale nie wiem co o tym myśleć- wyznał cicho spuszczając wzrok na swoje dłonie- Myślałem że stało się coś twojemu bratu, a ty mi mówisz że całowałeś się z Youngjae.
- Właściwie to on był całowany. Chyba był za bardzo zaskoczony, aby cokolwiek zrobić.- przyznałem się.
- Kiedy to się stało?
- Jakieś... Trzy godziny temu.
- Dzisiaj?!- widać było po Junhongu że jest coraz to bardziej zaskoczony całą sytuacją. Gdzie jest Chan jak go potrzeba?!- Jezu, przecież Youngjae śmieje się u Yongguka hyunga..
- Junnie, możesz nie dobijać? Proszę.- poprosiłem oczami wyobraźni widząc Banga i Youngjae leżących na łóżko starszego z nich i śmiejących się razem z jakieś komedii.
- Hyung, nie płacz.- przesunął się do mnie jeszcze kawałek, tak że przestrzeń pomiędzy nami znikła. Kolejny raz tego wieczora otarłem policzki z łez. Spojrzałem się na niego próbując się uśmiechnąć, ale cały czas usta wracamy w dół pozostając smutne- Sam wiesz że wszystko się ułoży. Youngjae napewno był zbyt zaskoczony, aby odpowiedzieć.- objął mnie powoli ramionami sprawiając że przyległem do niego. Odetchnąłem cicho, starając się trochę uspokoić, co jednak nie było łatwe.
- Odepchnął mnie i uciekł. - wymamrotałem.
- No właśnie, sam widzisz. Trzeba było najpierw z nim porozmawiać.
- Taki miałem zamiar, ale jak zobaczyłem go roześmianego nie mogłem się powstrzymać!
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. Mogę tylko cię zapewnić że nie stracisz Youngjae. Nie odwróci się on od ciebie za żadne skarby. Kocha cię. Może nie tak jak ty jego, ale kocha i potrzebuję.- zaczął głaskać mnie po głowie sprawiając że powoli uspokajałem się. Mój oddech nie był już walką o przetrwanie, a serce nie biło jak dojrzałemu ogierowi po wyścigu. Siedziałem tak wtulony w Junhonga powoli myśląc nad swoją przyszłą rozmową z Jae, kiedy to do głowy wpadła mi świetna myśl. Natychmiast oderwałem się od Choi siadając normalnie z uśmiechem na ustach.
- Co...
- Mam pomysł!
- Jaki?
- Rozkocham go w sobie!- odpowiedziałem wzruszając ramionami.
- Co?!
***
POV Junhong
- CO?!- wykrzyknąłem nie wierząc własnym uszą.
- Rozkocham. Uda mi się.
- Hyung, wiesz co ty chcesz zrobić?- spytałem ściskając nasadę nosa.
- Chcę aby Youngjae mnie pokochał.
- Chcesz zrobić z heteroseksualnego chłopaka geja.
- Ej! Czasem jednak możesz się nie odzywać. Psujesz mi nastrój- prychnął oburzony.
- Hyung według mnie powinieneś z nim pogadać- wymamrotałem.
- Zrobię to. I powiem mu o moim planie.
Wiedziałem że patrzę się na Daehyuna hyunga najgłupszą miną jakąkolwiek zrobiłem, ale nie mogłem nic poradzić, ponieważ wogóle nie rozumiałem jego toku myślenia. Po pierwsze- nie wiedziałem jak Damchu chcę w sobie rozkochac Youngjae. Po drugie- Z tego co wiem Jae jest hetero (to że nie miał w życiu dziewczyny nic nie znaczy) Po trzecie- coś czuję że Daehyun rozpocznie swój plan na teori, w prakryce nic nie zrobi.
- Czasem wkurzasz mnie bardziej niż Jongup.- powiedziałem w końcu kręcąc głową. Z kim ja się zadaję?
- Ach, drogi Jonguppie. Co u niego?- czy to ten sam Daehyun- hyung który jeszcze raptem piętnaście minut temu był załamany i myślał że jego życie się już skończyło?
-Mnie się pytasz? Spytaj się Himchana- hyunga. To on próbuję nawiązać z nim jakiś kontakt.
- I powoli mu to wychodzi. Wiedziałes że w czwartek przegadali razem całą krótką przerwę?
-Nie wiedziałem bo pani Hyosung mnie zatrzymała na przerwie.
- I co chciała twoja sekretna miłość?- odetchnąłem parę razy zanim uderzyłem go w tył głowy otwartą dłonią. Mówiłem mu już o tym pięć razy!
- Znowu zaczynasz?- warknąłem naprawdę nie wiedząc dlaczego każdy z chłopaków mówi o mojej wychowawczyni " sekretna miłość". To nauczyciel, muszę się go słuchać i respektować.
- Oj przepraszam. To co chciała?
- Spytała się czy mogę zapisać się do pomocy przy waszym balu.
- A ty oczywiście się zgodziłeś.
- Musiałem! Ostatnio zaniedbuję swoją rolę przewodniczącego. Chyba oddam ją Sumin. Ona chcę być przewodniczącym.
- Sumin wydaję się być odpowiednia na tę rolę.
- Wiem. Dlatego w poniedziałek pójdę do pani Jun i powiem jej co postanowiłem.
- Jeżeli to ma ci pomóc to zrób tak... Wracając do Jongupa...
- Nie...
- Zauważyłeś że zawsze się z tobą wita?
-Zawsze się wita, ale w jaki sposób, "Cześć żyrafko, grają nową bajkę w kinie, zabrać cię? " albo "Witaj ciamajdo, co dzisaj stłukłeś?" Ugh, nawet nie wiesz jak on mnie wkurza!- jęknąłem zjeżdżając w dół po kanapie. Plecami i pośladkami leżałem na niej podczas gdy moje nogi normalnie znajdowały się na dywanie. Świetna pozycja.
- Wiem, chodzisz cały kipiący z złości po szkole.- zaśmiał się klepiąc mnie po ramieniu.
- Gdyby nie było Jongupa moje życie nic by się nie zmieniło.- stwierdziłem wyobrażając sobie te wszystkie spokojne lekcje. Nie było by irytującego stukania mnie ołówkiem w plecy prawie na każdelych zajęciach tylko po to, aby spytać o godzinę którą widział każdy, gdyż zegarek wisiał wprost naprzeciwko nas. Skończyłby się nazywanie mnie "żyrafką" czy "ciamajdą", Himchan też miałby dla mnie więcej czasu. Nie chodziłby za Jongupem chcąc dowiedzieć się czegoś o nim bo jak dam to powiedział" Intrygujący chłopak. Chcę się trochę o nim dowiedzieć"a każdy powszechnie w szkole wie że Chan- hyung kocha plotki. W pierwszej klasie był nawet brany pod uwagę jako redaktor szkolnej gazetki lecz przegrał z Nahyun. Gdyby Jongup się nie przeprowadził nie musiałbym się również wstydzić jako przewodniczący, za to że on wagaruje albo spóźnia się prawie na każdą pierwszą lekcje. Dziwne jest to że jeszcze się u nas uczy. Gdybym to ja miałbyć dyrektorem już dawno bym go wylał. Miałbym po prostu święty spokój.- Po co on przylazł do naszej szkoły?- spytałem mając nadzieję że otrzymam odpowiedź która mnie zadowoli.
- Z tego co Kim mi mówił jego rodzice często się przeprowadzają.- nie, ta odpowiedź mnie nie zadowoliła.
- Taaa, pewnie są zadufanymi w sobie snobami. - mruknąłem wyobrażając sobie rodzine Jongupa.
- Same problemy mamy.
- Niezupełnie.- tym razem to ja się uśmiechnąłem mając dobrą nowinę- Od następnego tygodnia mama pracuję do osiemnastej, a tata ma weekendy wolne!
- Naprawdę?!
- Naprawdę! Boże jak ja się cieszę!- krzyknąłem wyrzucając ręce do góry.
- Nie dziwie ci się. Czasem też chciałbym wrócić do podstawówki i pojeździć z rodzicami na rowerach.
- Ja mogę z tobą pojeździć hyung! - zawowałem szturchając go lekko.
-Może nie teraz co? Jak zrobi się ciepło.- poczochrał mnie po włosach. Już miałem coś powiedzieć, ale widząc jak uśmiech wrócił na twarz hyunga pozostawiłem to bez komentarza.
- Okej.
***
Trzy godziny, dwie miski popcornu i dwadzieścia babeczek później zacząłem zbierać się do domu. Jest piątek a co za tym idzie wybieram się do Apokalipsy. Mam ochotę potańczyć i rozłożyć Moona na łopatki. Z takim planem wyciągnąłem fullcapa i maskę z plecaka po czym założyłem je i wyszedłem zza rogu kierując się w stronę zatłoczonego wejścia do klubu. Ochroniarz widząc mnie przepuścił mnie bez żadnego"ale", uśmiechnąłem się do niego, czego i tak nie widział. Wszedłem w mały przedsionek którego ściany przykryte były krwisto czerwoną tkaniną. Nigdy mi się to nie podobało, wolę środek parkietu nad którym rozprzescieta się prawdziwe nocne niebo. Cały sufit wyłożony jest jakby brokatem sprawiając pioronujące wrażenie. Za pierwszym razem gdy tu byłem nie widziałem tego, ale już za drugim robiąc salto do tyłu,moją uwage przykuło święcące coś nad moją głową. To samo uważam o barze którego lada zrobiona jest z szkła. Cała Apokalipsa z zewnątrz wydaję się być przeciętnym klubem, ale od środka budzi zachwyt.
Przeszukałem wzrokiem tłum osób pietrzacy się przy barze. Klub był przeładowany młodymi ludźmi, ale wychwyciłem wyróżniającą się czapkę z bykiem. Podszedłem na środek parkietu wprost pod konsole DJ'a. Gdy tylko mnie zauważył przerwał grać jakieś remiksy wyłączając muzykę kompletnie. Wziął do dłoni mikrofon pukajac w niego parę razy.
- Moon i Zelo! Round One!- krzyknął sprawiając tym samym że parkiet opustoszał. Usłyszałem pierwsze bity piosenki dla mnie i już wiedziałem co mam robić.
***
Dyszałem ciężko próbując unormować oddech. Głośne wiwaty i oklaski sprawiały wrażenie wszechobecnych powodując chwilowe omamienie. Uśmiechnęłem się w duchu wiedząc że to jeszcze nie koniec. Podskoczyłem wysoko zginając nogi, następnie obróciłem się jednocześnie schylając się. Podeszłem do Moona trącając go ramieniem, ale on wyglądał jakby miał już dosyć. To dziwne że nie widzę jego twarzy, ale mogę stwierdzić że jest zmęczony tylko po jego postawie. Opuszczone barki i głowa, ramiona luzno wiszące. Stanąłem nie wiedząc co robić, lecz w tym samym momencie rozległ się czyjś krzyk, następnie główne światła zgasły sprawiając że cały klub pogrążył się czerwono- białych lampkach wiszących nad barem i wydobywających się z różnych miejsc podłogi. Zapanował ogólny chaos, zacząłem być popychany. Ktoś coś krzyknął, jakaś dziewczyna pisneła aż nagle wszystko ucicho.
- Jong! Gliny!- Słychać było wystrzał z pistoletu a potem wrócił szum i gwar. Rozglądałem się chcąc zobaczyć co się dzieję, ale ktoś chwycił mnie za dłoń i pociągnął w stronę baru. Prawie wywróciłem się gdy wpadła na mnie jakąś nieznana mi osoba strącając mi tym samym czapkę z głowy. Spojrzałem przed siebie i doznałem małego szoku. To Moon ciągnął mnie właśnie przez zaplecze do tylniego wyjścia. Nie odwracał się w moją stronę tylko uparcie i szybko dążył do drzwi. Kiedy je dopadł wręcz wywalił mnie za mnie samemu podstawiając pod nie kosz na śmieci tak, aby nikt nie mógł ich otworzyć.
- Co to było?!- spytałem gdy skończył. Zdjąłem swoją czarną maskę ukrywającą moją twarz. Zaczęło robić mi się gorąco choć mamy połowę stycznia. Moon odwrócił się w moją stronę i zamarł. Nie mogłem widzieć jego twarzy, choć jego czapka zadarła się do góry- byliśmy na dworze gdzie panował półmrok a na uliczkę w której się znajdujemy nie wpada żadne światło.
-Junhong co tu robisz?!
07 stycznia 2015
Battle vs. Love XI
ROZDZIAŁ XI
POV Junhong
Pierwszy stycznia - Międzynarodowy Dzień Kaca, Międzynarodowych Dzień Pokoju i inne bzdety.
Pierwszego stycznia obudziłem się w sypialni Youngjae z nogami Hyuna na brzuchu i bólem głowy tak wielkim, że radio grające piętro niżej w kuchni drażniło moje bębenki tak mocno jakby ktoś przybliżył mi głośnik do ucha. Tego również dnia dowiedziałem się, że po wypuszczeniu petard w powietrze i złożeniu sobie życzeń noworocznych tańczyłem na stole z jakąś dziewczyną i schlałem się niemal do nieprzytomności pijąc shota za shotem. Około czwartej nad ranem Youngjae nie mógł sobie poradzić z dwoma pijanymi chłopakami i zadzwonił po brata, który łaskawie przyjechał po nas, pomógł zaprowadzić nas do auta i do pokoju młodszego braciszka. Nigdy nie wybaczę rodzeństwu Yoo tego, że gdy wszedłem do kuchni szurając stopami o płytki, Youngwon uciekł do salonu, Youngjae został w kuchni i komunikowali się z sobą krzycząc. Później dopiero dowiedziałem się, że to kara za to, iż podobno pięć razy nazwałem Youngjae - Jijae (nawet nie pamiętam kiedy!). Daehyun obudził się parę minut po mnie i zaszedł do kuchni opatulony w czerwony koc. Pierwsze co zrobił to podszedł do zlewu, włożył pod niego głowę i puścił wodę. Następnie wrzasnął i z mokrymi włosami udał się do salonu dalej wylegiwać się na kanapie.
Teraz siedząc w ławce na lekcji geografii uśmiecham się na wspomnienia z Sylwestra, który odbył się tydzień temu. I choć alkoholu starczy mi na najbliższe pół roku stwierdzam, że warto było pójść do Kyunga i zabawić się w innym towarzystwie.
Wyszedłem razem z innymi uczniami z klasy od razu kierując się w stronę szafek trzecioklasistów. Byłem "umówiony" z Youngjae i Damchu. Mieliśmy przecisnąć Chana i nawet siłą wyciągnąć z niego dlaczego dziwnie się zachowuje. Od sylwestra chodzi jakoś dziwnie wystraszony tak jakby obawiał się, że kogoś spotka. Raz nawet uciekł do toalety gdy podeszła do nas Jieun i Sunhwa.
Już z końca widziałem chłopaków stojących przy szafkach. Daehyun wcinał ciastka, które tym razem zapakował w niebieski pojemnik ponieważ filetowy wpuścił z rąk i pękł. Youngjae przeglądał coś w telefonie a Chan rozglądał się po korytarzu. Gdy tylko mnie zobaczył pomachał do mnie z uśmiechem, odwzajemniłem go stając obok nich.
- O! Jesteś Junnie. Bierzmy się do roboty - Daehyun otrzepał dłonie z czekoladowych okruszków chowając pudełko z powrotem do szafki.
- Jakiej roboty? - spytał Himchan hyung zapinając torbę.
- Mamy do ciebie parę pytań. - Youngjae stanął na przeciwko niego z poważna miną.
- Do mnie ?
- Dokładnie. Pytanie pierwsze: Co się dzieje? - spytał Daehyun stając po prawej stronie Yoo. Wyglądał jak jego ochroniarz.
- Nic.- wzruszył ramionami.
- Pytanie drugie: Dlaczego kłamiesz?
- O co wam chodzi?
- Mów prawdę ty zakłamany fajfusie! - wybuchłem.
- Junhong! - stkarcił mnie Jae.
- Sorry. - mruknąłem.
- Himchan stało się coś w ...
- Chyba spałem z Sunhwa !
- Co?! - powiedziałem równocześnie z Youngjae i Daehyunem.
- Chyba uprawiałem z nią seks.
- Skąd takie przypuszczenia? - Damchu nie wyglądał na przekonanego.
- Może stąd, że obudziłem się nagi?!
- A... A Sunhwa ?
- Nie wiem do cholery, nie sprawdzałem!
- To może z nią pogadaj, a nie? - Daehyun zmrużył oczy widząc jak Kim na niego patrzy. Czy o czymś nie wiem ?
- I kto to mówi?
- O co chodzi? - spytał Youngjae będący w centrum małej wojny na spojrzenia.
- Nie już o nic. Pogadam z nią ale nie teraz. Po prostu się boję. - zgarbił się opuszczając głowę jak i ręce.
- Pamiętaj tylko, że zawsze możesz na nas liczyć. - Jae położył Chanowi dłoń na ramieniu okazując mu tym wsparcie.
- Wiem i dzięki chłopaki.
Uśmiechnąłem się lekko wiedząc że i ja mam w nich zawsze wsparcie.
***
POV Youngjae
Wyszedłem z domu cały w skowronkach. Umówiłem się z Yonggukiem i właśnie kieruję do jego domu abyśmy mogli obejrzeć film. Ostatnimi czasy bardzo przywiązałem się do Yongguka hyunga. Naprawdę. Jakoś te wszystkie spacery i wypady do kina sprawiają mi radość. Może i chodzi tu o samo towarzystwo, ale i o to, że wracając z Bangiem z kina o dwudziestej w czwartek czuję się bezpiecznie. Może to i zasługa postury hyunga, jego wzrostu czy niskiego głosu ale ja właśnie uważam, że to "delikatność" sprawia, że nie boję się. Sam nigdy nie przeszedłbym przez cały park, wiedząc, że o takiej porze, gdzie noc ustępuje miejsce nowemu dniu chodzą osoby, których nikt nigdy w życiu nie chciałby spotkać.
Naciągnąłem granatowe rękawiczki chowając tak czy tak dłonie do czarnej kurtki. Pierwsze dni stycznia przyniosły ze sobą mróz jakiego dawno nie było. Rano wychodząc do szkoły widzę osoby zeskrobujące lód z swojego auta, lub szron na dachach budynków. Lubię zimę, jest miłą odskocznią od gorącego lata czy deszczowej wiosny i jesieni, ale bez przesady. Biały puch pokrywający większość miasta wystarczy aby każdy obywatel odczuwał nadejście nawet pory roku.
Skręciłem w główną ulicę ruszając palcami w kieszeniach. Nie czuję ani ich ani nosa. Dobrze, że mama wcisnęła na mnie gruby szary sweter pod kurtkę, bo gdybym nadal chciał założyć koszulę w kratę, to nie jestem pewny czy doszedłbym chociażby do sklepu monopolowego w dole ulicy na której mieszkam.
Jęknąłem cicho czując jak mój telefon wibruje w kieszeni spodni. Wyjąłem więc dłonie z kieszeni a następnie pozbawiłem ich jedynego ciepła. Wyciągnąłem telefon myśląc już nad karą jaką obdaruje tego nienażartego lenia.
- Daehyun hyung. Mógłbym wiedzieć czego chcesz ? - spytałem spokojnie ignorując drerwiaca dłoń.
- Hej, Younggie... Wiesz... Chciałem... Gdzie jesteś?- jąkał się niemiłosiernie zapewne chowajac dłoń pomiędzy uda. Zawsze tak robi gdy się denerwuje. Tylko czym się denerwuje ?
- Obok parku, a co?-spytałem zamieniając dłoń tak aby teraz prawa mogła się ogrzać.
- Możesz się ze mną spotkać?
- Teraz?- ale ja idę do Yongguka.
- Zabiore ci tylko dziesięć minut.
- No... - zastanowiłem się moment. I tak wyszedłem wcześniej więc się nie spóźnię.-...w porządku. Będę czekał przy huśtawkach.
- Yhym... Dzięki.- rozlaczylem się zatrzymując się na pasach. Ciekawe co się stało. Daehyun często może wydawać się roztrzepany, jak na haju po czekoladzie ale tak naprawdę ciężko jest go wyprowadzić z równowagi. Zawsze w tych najcięższych chwilach to on zachowuje zdrowy rozsądek, nie ja. A słysząc jego roztrzesiony głos zaczynałem się martwić choć wiem ze gdyby stało się coś poważnego już dawno bym o tym wiedział. Mam pełne zaufanie do Dae, w każdej sprawie. Kiedyś potłuklem waze jego mamy. Miałem wtedy może z jedenaście lat, gdy przez przypadek wpadłem na komode stojąca w przedpokoju i strąciłem jedną mise. Daehyun nic nikomu nie powiedział choć jego mama i tak wiedziała że to my. Jak to się mówi " Prawdziwy przyjaciel nie spyta się dlaczego zabiłeś człowieka, a gdzie go zakopiemy".
Wszedłem do parku tak zwanym tylnim wejściem, które jest po prostu dziurą w murze który odgradza starą fabrykę zabawek od parku. Żeby przedostać się przez ten niewielki otwór trzeba się nieźle nagimnastykować, ale wolę przejść tędy i mieć bliżej do starych huśtawek niż przechodzić przez cały park . Oparłem się o duże drzewo raptem dwa metry od muru,kładąc dłonie na udach. Od mieszkania Junga do tego miejsca jest może pięć minut drogi więc wiedziałem że jeszcze chwilka a pojawi się i on przechodząc przez dziurę w ogrodzeniu. I nie myliłem się. Zdążyłem tylko sprawdzić godzinę, gdy usłyszałem ciche przekleństwo i Dae próbującego przejść przez dziurę bez szwanku. Zaśmiałem się cicho nie ruszając się z miejsca.
- Weź hyung, robisz się stary. Kiedyś ten otwór nie był dla ciebie problemem, a teraz? Gdzie się podział dawny ... Hyung?-spytałem widząc minę Dae- Coś się stało?
- Tak. Już jakiś czas temu.- odparł podchodzac do mnie.
- Jakiś czas te....- przerwałem a raczej ktoś mi przerwał. Czas jakby się zatrzymał, a dźwięki dobiegające z ruchliwej ulicy ucichły. Daehyun przyparl mnie do drzewa kładąc swoje ciepłe dłonie na moich zmarznietych policzkach. Rozszerzyłem oczy patrząc na jego przymkniete powieki. On mnie całował! Daehyun mnie całuje! Położyłem obydwie dłonie na jego torsie okrytym puchową kurtka próbując go odepchnąć, nie miałem jednak siły. Muskal moje wargi delikatnie nie pogłębiając pocałunku. Mojego pierwszego pocałunku!. Przymknąłem oczy otwierając trochę usta. Nagle uderzyła mnie świadomość tego że całuje się z chłopakiem w dodatku z najlepszym przyjacielem. Znalazłem w sobie siłę aby go odetchnąć, tak że upadł na trawę pokrytą teraz cienką warstwą śniegu. Spojrzałem się na niego z łzami w oczach, w następnej chwili biegłem już przez park. Jak on mógł to zrobić?! Przyjaźnimy się od najmłodszych lat. Kocham go ale jak brata! Jest dla mnie bardzo ważny a on odstawia jakiś cyrk skradają mi pierwszy pocałunek!
Wytarłem policzki mokre od łez biegnąc przez park. Jak on mógł to zrobić?
Wybiegłem przez wysoką bramę parku potracając jakąś panią, nawet jej nie przepraszajac. W głowie miałam tylko jedną myśl"Dostać się jak najszybciej do Yongguka"
***
Zapukałem do brązowych drzwi, próbując przywołać na twarz uśmiech i unormować oddech. Biegłem przez całą drogę z parku nie myśląc o niczym. Dwa razy przebiegłem chyba nawet na czerwonym świetle.
Odrazu uśmiechnąłem się gdy drzwi otworzyła mi Natasha -strsza siostra Yongguka hyunga.
- Youngjae, witaj- przepuściła mnie zamykając następnie drzwi na klucz.- Yongguk jest u siebie- uśmiechnęła się do mnie odgarniając włosy za ucho- Chcesz kawy?
- Ee... nie dziękuję jest za późno- odwzajemnilem uśmiech ściągając kurtkę następnie wieszajac ją na wieszaku.
- Idę na nocną zmianę, kawa pomoże mi nie usnąć.- scisnela kubek z parujaca kawa opierajac biodra o blat w kuchni którą widać z przedpokoju.
- Acha- mruknąłem teraz rozumiejąc dlaczego Natasha pije dziennie tyle kawy co Chan.- Ja już...-wskazałem kciukiem na schody prowadzące do pokoju Yongguka.
- Jasne idz, tylko przyszykuj się na górę popcornu i chipsów. Yongukkie się przyszykował- uśmiechnąłem się do siebie kierując swoje kroki na schody. Na piętrze są trzy drzwi. Pierwsze prowadzą do pokoju Natashy, drugie do pokoju hyunga trzecie to sypialnia rodziców. Yongguk hyung ma brata bliźniaka który jednak nie mieszka z rodziną. Yongwon jest starszy od Yongguka o parę minut i jest bardzo do niego podobny. Nigdy go nie spotkałem widziałem go tylko na rodzinnych fotografiach. Nie wiem też dlaczego nie mieszka z rodzicami, a wizja spytania się o to Yongguka wydaję sie być dla mnie nie tyle niegrzeczna co chamska.
Zapukałem do ciemno brązowych drzwi przestępując z nogi na nogę.
-Wbijaj!- popchnąłem lekko drzwi wchodząc do jasnego pokoju hyunga. W jego mieszkaniu byłem już... pięć razy? Coś takiego. Za każdym razem witała mnie Natasha która pracuje jako barmanka w klubie gdzieś w Seulu. Rodzina hyunga przyjęła mnie zadziwiająco dobrze jak na przyjaciela z internetu. Gdy pierwszy raz Yongguk przedstawił mnie swoim rodzica w kawiarni przeżyłem niemały szok. Nigdy bym nie pomyślał że to Yongguka rodzice prowadzą "HeavenCoffee". Moja pierwsza mysl wtedy to"Czyli to mama Banga robi tą pyszną tarte truskawkową?"
- Co tak stoisz?
-Hee?
- Co tak stoisz? Wchodź- zasmiał się podchodzą do mnie i ciągnąc mnie w stronę niewielkiem czarnej kanapy. Usiadłem na niej splatając palce razem.
-Chcesz coli, może piwa? W końcu dzisiaj piątek.- spytał chodząc po pokoju. Na czarnym biurku pietrza się stosy chipsów i dwie wielkie miski z popconem. Uśmiechnąłem się widzac jak Guk przygotował się na seans filmowy.
- Nie dzięki...- pokrecilem głową zaciskajac dłoń w pięść drugą natomiast naciskajac na nią tak że coś w niej chrupneło- Yongguk?
- Co jest?- zatrzymał się na środku pokoju ściągając granatową bluzę.
- Co myślisz o gejach?- spytałem na jednym wdechu zamykając oczy i szykujac się na krzyki.
- Są spoko.
- Co?!- otworzyłem oczy zdziwiony.- Nie kłam.
- Serio mówię.- usiadł obok mnie z puszka coca coli- Kolega z uczelni jest homo i jest zajebisty. Mają takie odpały z swoim chłopakiem że każdy ich lubi.- wzruszył ramionami otwierając trzymaną puszkę.
- Naprawdę?
- No jasne. Dlaczego pytasz?
- Bo... Kolega... On...
- Younggie, weź nie kręć.
- Daehyun mnie pocałował.- wypaliłem na nowo zamykając oczy.
- Wow.- szepnął. Otworzyłem oczy spoglądając na niego- To grubo.
-Nie pocieszasz.- jęknąłem podciągając pod siebie nogi. Objąłem je ramionami kładąc na kolanach głowę.
- Sorki młody, ale to takie dziwne. Mówiłeś mi że Daehyun to twój przyjaciel, a nie chłopak.
- Bo tak jest!- uniosłem się trochę-Ja nie wiem co mu dzisiaj odbiło.
- Dzisiaj? Nie zachowuje się dziwnie od dłuższego czasu?
- No...- zastanowiłem się.
- Pomyśl.
- O boże.- szepnąłem wstając z kanapy.
- Czyli to trwa od dłuższego czasu?
- Ja nie wiem dokładnie. Tak mi się wydaje ale... Na sylwestrze Dae powiedział że mnie kocha, ale on był pijany po alkoholu...
- Mówi się że po procentach człowiekowi rozplatuje się język.- Yongguk oparł się o oparcie kanapy patrząc na mnie poważnie.
- Czyli mówił prawdę?- spytałem cicho.
- Tego nie wiem.- nagle przypomniałem sobie to co mówił dzisiaj Daehyun w parku. Jak mogłem to przeoczyć?!
- O boże! On dzisiaj powiedział że jakiś czas temu!- krzyknąłem. Zacząłem chodzić po pokoju z przerażeniem przypominając sobie wszystkie te dwuznacze gesty które teraz dopiero dostają jakiegoś zarysu.
- Ale co ?
- Przed pocałunkiem spytałem się go czy coś się stało, on odpowiedzial że już jakiś czas temu.
- No, czyli masz adoratora Jay.- zaśmiał się sięgając po puszkę cola zostawiona na małym stoliku.
- Przestań! To mój przyjaciel.- załamany z powrotem usiadłem na kanapie obok Guka.
- Który cię kocha.
- Kiedy ja nie jestem gejem!- teraz to już byłem bliski płaczu.
- Wiesz... Nie miałeś nigdy dziewczyny, nie?
- Nie.- odpowiedziałem cicho troszeczkę się rumieniac.
- Widziałem jego fotki na twoim aparacie. Niezłe ciacho z niego.
- Przefarbował włosy na czarno plus zaczął używać eyelinera teraz dopiero wygląda jak cia... - zatrzymałem się powoli studiując to co powiedziałem-... Nie.- jęknąłem zakrywajac twarz dłońmi.
- Sam to powiedziałes.
- Jezuuu...- pochyliłem się opierając czoło o kolano Guka. Co ja przed chwilą powiedziałem ?! Dlaczego to powiedziałem? Przecież ja tak nie myślę. Nigdy nie pociagali mnie mężczyzni. A jeżeli już dłużej na którymś zawiesiłem wzrok to tylko dlatego że miał super wyrzezbione ciało w porównaniu do mojego.
- Youngjae nie załamuj się i nie chowaj.- poczułem dłoń powoli wplatujaca się w moje włosy by następnie zacząć je przeczesywac. Zadziwiające że to uspokajało- Porozmawiaj z nim bo omijanie się szerokim łukiem nic nie da a wręcz może zepsuć waszą przyjazn.- powiedział cichobi spokojnie.
Tak, przyjaźń.
POV Junhong
Pierwszy stycznia - Międzynarodowy Dzień Kaca, Międzynarodowych Dzień Pokoju i inne bzdety.
Pierwszego stycznia obudziłem się w sypialni Youngjae z nogami Hyuna na brzuchu i bólem głowy tak wielkim, że radio grające piętro niżej w kuchni drażniło moje bębenki tak mocno jakby ktoś przybliżył mi głośnik do ucha. Tego również dnia dowiedziałem się, że po wypuszczeniu petard w powietrze i złożeniu sobie życzeń noworocznych tańczyłem na stole z jakąś dziewczyną i schlałem się niemal do nieprzytomności pijąc shota za shotem. Około czwartej nad ranem Youngjae nie mógł sobie poradzić z dwoma pijanymi chłopakami i zadzwonił po brata, który łaskawie przyjechał po nas, pomógł zaprowadzić nas do auta i do pokoju młodszego braciszka. Nigdy nie wybaczę rodzeństwu Yoo tego, że gdy wszedłem do kuchni szurając stopami o płytki, Youngwon uciekł do salonu, Youngjae został w kuchni i komunikowali się z sobą krzycząc. Później dopiero dowiedziałem się, że to kara za to, iż podobno pięć razy nazwałem Youngjae - Jijae (nawet nie pamiętam kiedy!). Daehyun obudził się parę minut po mnie i zaszedł do kuchni opatulony w czerwony koc. Pierwsze co zrobił to podszedł do zlewu, włożył pod niego głowę i puścił wodę. Następnie wrzasnął i z mokrymi włosami udał się do salonu dalej wylegiwać się na kanapie.
Teraz siedząc w ławce na lekcji geografii uśmiecham się na wspomnienia z Sylwestra, który odbył się tydzień temu. I choć alkoholu starczy mi na najbliższe pół roku stwierdzam, że warto było pójść do Kyunga i zabawić się w innym towarzystwie.
Wyszedłem razem z innymi uczniami z klasy od razu kierując się w stronę szafek trzecioklasistów. Byłem "umówiony" z Youngjae i Damchu. Mieliśmy przecisnąć Chana i nawet siłą wyciągnąć z niego dlaczego dziwnie się zachowuje. Od sylwestra chodzi jakoś dziwnie wystraszony tak jakby obawiał się, że kogoś spotka. Raz nawet uciekł do toalety gdy podeszła do nas Jieun i Sunhwa.
Już z końca widziałem chłopaków stojących przy szafkach. Daehyun wcinał ciastka, które tym razem zapakował w niebieski pojemnik ponieważ filetowy wpuścił z rąk i pękł. Youngjae przeglądał coś w telefonie a Chan rozglądał się po korytarzu. Gdy tylko mnie zobaczył pomachał do mnie z uśmiechem, odwzajemniłem go stając obok nich.
- O! Jesteś Junnie. Bierzmy się do roboty - Daehyun otrzepał dłonie z czekoladowych okruszków chowając pudełko z powrotem do szafki.
- Jakiej roboty? - spytał Himchan hyung zapinając torbę.
- Mamy do ciebie parę pytań. - Youngjae stanął na przeciwko niego z poważna miną.
- Do mnie ?
- Dokładnie. Pytanie pierwsze: Co się dzieje? - spytał Daehyun stając po prawej stronie Yoo. Wyglądał jak jego ochroniarz.
- Nic.- wzruszył ramionami.
- Pytanie drugie: Dlaczego kłamiesz?
- O co wam chodzi?
- Mów prawdę ty zakłamany fajfusie! - wybuchłem.
- Junhong! - stkarcił mnie Jae.
- Sorry. - mruknąłem.
- Himchan stało się coś w ...
- Chyba spałem z Sunhwa !
- Co?! - powiedziałem równocześnie z Youngjae i Daehyunem.
- Chyba uprawiałem z nią seks.
- Skąd takie przypuszczenia? - Damchu nie wyglądał na przekonanego.
- Może stąd, że obudziłem się nagi?!
- A... A Sunhwa ?
- Nie wiem do cholery, nie sprawdzałem!
- To może z nią pogadaj, a nie? - Daehyun zmrużył oczy widząc jak Kim na niego patrzy. Czy o czymś nie wiem ?
- I kto to mówi?
- O co chodzi? - spytał Youngjae będący w centrum małej wojny na spojrzenia.
- Nie już o nic. Pogadam z nią ale nie teraz. Po prostu się boję. - zgarbił się opuszczając głowę jak i ręce.
- Pamiętaj tylko, że zawsze możesz na nas liczyć. - Jae położył Chanowi dłoń na ramieniu okazując mu tym wsparcie.
- Wiem i dzięki chłopaki.
Uśmiechnąłem się lekko wiedząc że i ja mam w nich zawsze wsparcie.
***
POV Youngjae
Wyszedłem z domu cały w skowronkach. Umówiłem się z Yonggukiem i właśnie kieruję do jego domu abyśmy mogli obejrzeć film. Ostatnimi czasy bardzo przywiązałem się do Yongguka hyunga. Naprawdę. Jakoś te wszystkie spacery i wypady do kina sprawiają mi radość. Może i chodzi tu o samo towarzystwo, ale i o to, że wracając z Bangiem z kina o dwudziestej w czwartek czuję się bezpiecznie. Może to i zasługa postury hyunga, jego wzrostu czy niskiego głosu ale ja właśnie uważam, że to "delikatność" sprawia, że nie boję się. Sam nigdy nie przeszedłbym przez cały park, wiedząc, że o takiej porze, gdzie noc ustępuje miejsce nowemu dniu chodzą osoby, których nikt nigdy w życiu nie chciałby spotkać.
Naciągnąłem granatowe rękawiczki chowając tak czy tak dłonie do czarnej kurtki. Pierwsze dni stycznia przyniosły ze sobą mróz jakiego dawno nie było. Rano wychodząc do szkoły widzę osoby zeskrobujące lód z swojego auta, lub szron na dachach budynków. Lubię zimę, jest miłą odskocznią od gorącego lata czy deszczowej wiosny i jesieni, ale bez przesady. Biały puch pokrywający większość miasta wystarczy aby każdy obywatel odczuwał nadejście nawet pory roku.
Skręciłem w główną ulicę ruszając palcami w kieszeniach. Nie czuję ani ich ani nosa. Dobrze, że mama wcisnęła na mnie gruby szary sweter pod kurtkę, bo gdybym nadal chciał założyć koszulę w kratę, to nie jestem pewny czy doszedłbym chociażby do sklepu monopolowego w dole ulicy na której mieszkam.
Jęknąłem cicho czując jak mój telefon wibruje w kieszeni spodni. Wyjąłem więc dłonie z kieszeni a następnie pozbawiłem ich jedynego ciepła. Wyciągnąłem telefon myśląc już nad karą jaką obdaruje tego nienażartego lenia.
- Daehyun hyung. Mógłbym wiedzieć czego chcesz ? - spytałem spokojnie ignorując drerwiaca dłoń.
- Hej, Younggie... Wiesz... Chciałem... Gdzie jesteś?- jąkał się niemiłosiernie zapewne chowajac dłoń pomiędzy uda. Zawsze tak robi gdy się denerwuje. Tylko czym się denerwuje ?
- Obok parku, a co?-spytałem zamieniając dłoń tak aby teraz prawa mogła się ogrzać.
- Możesz się ze mną spotkać?
- Teraz?- ale ja idę do Yongguka.
- Zabiore ci tylko dziesięć minut.
- No... - zastanowiłem się moment. I tak wyszedłem wcześniej więc się nie spóźnię.-...w porządku. Będę czekał przy huśtawkach.
- Yhym... Dzięki.- rozlaczylem się zatrzymując się na pasach. Ciekawe co się stało. Daehyun często może wydawać się roztrzepany, jak na haju po czekoladzie ale tak naprawdę ciężko jest go wyprowadzić z równowagi. Zawsze w tych najcięższych chwilach to on zachowuje zdrowy rozsądek, nie ja. A słysząc jego roztrzesiony głos zaczynałem się martwić choć wiem ze gdyby stało się coś poważnego już dawno bym o tym wiedział. Mam pełne zaufanie do Dae, w każdej sprawie. Kiedyś potłuklem waze jego mamy. Miałem wtedy może z jedenaście lat, gdy przez przypadek wpadłem na komode stojąca w przedpokoju i strąciłem jedną mise. Daehyun nic nikomu nie powiedział choć jego mama i tak wiedziała że to my. Jak to się mówi " Prawdziwy przyjaciel nie spyta się dlaczego zabiłeś człowieka, a gdzie go zakopiemy".
Wszedłem do parku tak zwanym tylnim wejściem, które jest po prostu dziurą w murze który odgradza starą fabrykę zabawek od parku. Żeby przedostać się przez ten niewielki otwór trzeba się nieźle nagimnastykować, ale wolę przejść tędy i mieć bliżej do starych huśtawek niż przechodzić przez cały park . Oparłem się o duże drzewo raptem dwa metry od muru,kładąc dłonie na udach. Od mieszkania Junga do tego miejsca jest może pięć minut drogi więc wiedziałem że jeszcze chwilka a pojawi się i on przechodząc przez dziurę w ogrodzeniu. I nie myliłem się. Zdążyłem tylko sprawdzić godzinę, gdy usłyszałem ciche przekleństwo i Dae próbującego przejść przez dziurę bez szwanku. Zaśmiałem się cicho nie ruszając się z miejsca.
- Weź hyung, robisz się stary. Kiedyś ten otwór nie był dla ciebie problemem, a teraz? Gdzie się podział dawny ... Hyung?-spytałem widząc minę Dae- Coś się stało?
- Tak. Już jakiś czas temu.- odparł podchodzac do mnie.
- Jakiś czas te....- przerwałem a raczej ktoś mi przerwał. Czas jakby się zatrzymał, a dźwięki dobiegające z ruchliwej ulicy ucichły. Daehyun przyparl mnie do drzewa kładąc swoje ciepłe dłonie na moich zmarznietych policzkach. Rozszerzyłem oczy patrząc na jego przymkniete powieki. On mnie całował! Daehyun mnie całuje! Położyłem obydwie dłonie na jego torsie okrytym puchową kurtka próbując go odepchnąć, nie miałem jednak siły. Muskal moje wargi delikatnie nie pogłębiając pocałunku. Mojego pierwszego pocałunku!. Przymknąłem oczy otwierając trochę usta. Nagle uderzyła mnie świadomość tego że całuje się z chłopakiem w dodatku z najlepszym przyjacielem. Znalazłem w sobie siłę aby go odetchnąć, tak że upadł na trawę pokrytą teraz cienką warstwą śniegu. Spojrzałem się na niego z łzami w oczach, w następnej chwili biegłem już przez park. Jak on mógł to zrobić?! Przyjaźnimy się od najmłodszych lat. Kocham go ale jak brata! Jest dla mnie bardzo ważny a on odstawia jakiś cyrk skradają mi pierwszy pocałunek!
Wytarłem policzki mokre od łez biegnąc przez park. Jak on mógł to zrobić?
Wybiegłem przez wysoką bramę parku potracając jakąś panią, nawet jej nie przepraszajac. W głowie miałam tylko jedną myśl"Dostać się jak najszybciej do Yongguka"
***
Zapukałem do brązowych drzwi, próbując przywołać na twarz uśmiech i unormować oddech. Biegłem przez całą drogę z parku nie myśląc o niczym. Dwa razy przebiegłem chyba nawet na czerwonym świetle.
Odrazu uśmiechnąłem się gdy drzwi otworzyła mi Natasha -strsza siostra Yongguka hyunga.
- Youngjae, witaj- przepuściła mnie zamykając następnie drzwi na klucz.- Yongguk jest u siebie- uśmiechnęła się do mnie odgarniając włosy za ucho- Chcesz kawy?
- Ee... nie dziękuję jest za późno- odwzajemnilem uśmiech ściągając kurtkę następnie wieszajac ją na wieszaku.
- Idę na nocną zmianę, kawa pomoże mi nie usnąć.- scisnela kubek z parujaca kawa opierajac biodra o blat w kuchni którą widać z przedpokoju.
- Acha- mruknąłem teraz rozumiejąc dlaczego Natasha pije dziennie tyle kawy co Chan.- Ja już...-wskazałem kciukiem na schody prowadzące do pokoju Yongguka.
- Jasne idz, tylko przyszykuj się na górę popcornu i chipsów. Yongukkie się przyszykował- uśmiechnąłem się do siebie kierując swoje kroki na schody. Na piętrze są trzy drzwi. Pierwsze prowadzą do pokoju Natashy, drugie do pokoju hyunga trzecie to sypialnia rodziców. Yongguk hyung ma brata bliźniaka który jednak nie mieszka z rodziną. Yongwon jest starszy od Yongguka o parę minut i jest bardzo do niego podobny. Nigdy go nie spotkałem widziałem go tylko na rodzinnych fotografiach. Nie wiem też dlaczego nie mieszka z rodzicami, a wizja spytania się o to Yongguka wydaję sie być dla mnie nie tyle niegrzeczna co chamska.
Zapukałem do ciemno brązowych drzwi przestępując z nogi na nogę.
-Wbijaj!- popchnąłem lekko drzwi wchodząc do jasnego pokoju hyunga. W jego mieszkaniu byłem już... pięć razy? Coś takiego. Za każdym razem witała mnie Natasha która pracuje jako barmanka w klubie gdzieś w Seulu. Rodzina hyunga przyjęła mnie zadziwiająco dobrze jak na przyjaciela z internetu. Gdy pierwszy raz Yongguk przedstawił mnie swoim rodzica w kawiarni przeżyłem niemały szok. Nigdy bym nie pomyślał że to Yongguka rodzice prowadzą "HeavenCoffee". Moja pierwsza mysl wtedy to"Czyli to mama Banga robi tą pyszną tarte truskawkową?"
- Co tak stoisz?
-Hee?
- Co tak stoisz? Wchodź- zasmiał się podchodzą do mnie i ciągnąc mnie w stronę niewielkiem czarnej kanapy. Usiadłem na niej splatając palce razem.
-Chcesz coli, może piwa? W końcu dzisiaj piątek.- spytał chodząc po pokoju. Na czarnym biurku pietrza się stosy chipsów i dwie wielkie miski z popconem. Uśmiechnąłem się widzac jak Guk przygotował się na seans filmowy.
- Nie dzięki...- pokrecilem głową zaciskajac dłoń w pięść drugą natomiast naciskajac na nią tak że coś w niej chrupneło- Yongguk?
- Co jest?- zatrzymał się na środku pokoju ściągając granatową bluzę.
- Co myślisz o gejach?- spytałem na jednym wdechu zamykając oczy i szykujac się na krzyki.
- Są spoko.
- Co?!- otworzyłem oczy zdziwiony.- Nie kłam.
- Serio mówię.- usiadł obok mnie z puszka coca coli- Kolega z uczelni jest homo i jest zajebisty. Mają takie odpały z swoim chłopakiem że każdy ich lubi.- wzruszył ramionami otwierając trzymaną puszkę.
- Naprawdę?
- No jasne. Dlaczego pytasz?
- Bo... Kolega... On...
- Younggie, weź nie kręć.
- Daehyun mnie pocałował.- wypaliłem na nowo zamykając oczy.
- Wow.- szepnął. Otworzyłem oczy spoglądając na niego- To grubo.
-Nie pocieszasz.- jęknąłem podciągając pod siebie nogi. Objąłem je ramionami kładąc na kolanach głowę.
- Sorki młody, ale to takie dziwne. Mówiłeś mi że Daehyun to twój przyjaciel, a nie chłopak.
- Bo tak jest!- uniosłem się trochę-Ja nie wiem co mu dzisiaj odbiło.
- Dzisiaj? Nie zachowuje się dziwnie od dłuższego czasu?
- No...- zastanowiłem się.
- Pomyśl.
- O boże.- szepnąłem wstając z kanapy.
- Czyli to trwa od dłuższego czasu?
- Ja nie wiem dokładnie. Tak mi się wydaje ale... Na sylwestrze Dae powiedział że mnie kocha, ale on był pijany po alkoholu...
- Mówi się że po procentach człowiekowi rozplatuje się język.- Yongguk oparł się o oparcie kanapy patrząc na mnie poważnie.
- Czyli mówił prawdę?- spytałem cicho.
- Tego nie wiem.- nagle przypomniałem sobie to co mówił dzisiaj Daehyun w parku. Jak mogłem to przeoczyć?!
- O boże! On dzisiaj powiedział że jakiś czas temu!- krzyknąłem. Zacząłem chodzić po pokoju z przerażeniem przypominając sobie wszystkie te dwuznacze gesty które teraz dopiero dostają jakiegoś zarysu.
- Ale co ?
- Przed pocałunkiem spytałem się go czy coś się stało, on odpowiedzial że już jakiś czas temu.
- No, czyli masz adoratora Jay.- zaśmiał się sięgając po puszkę cola zostawiona na małym stoliku.
- Przestań! To mój przyjaciel.- załamany z powrotem usiadłem na kanapie obok Guka.
- Który cię kocha.
- Kiedy ja nie jestem gejem!- teraz to już byłem bliski płaczu.
- Wiesz... Nie miałeś nigdy dziewczyny, nie?
- Nie.- odpowiedziałem cicho troszeczkę się rumieniac.
- Widziałem jego fotki na twoim aparacie. Niezłe ciacho z niego.
- Przefarbował włosy na czarno plus zaczął używać eyelinera teraz dopiero wygląda jak cia... - zatrzymałem się powoli studiując to co powiedziałem-... Nie.- jęknąłem zakrywajac twarz dłońmi.
- Sam to powiedziałes.
- Jezuuu...- pochyliłem się opierając czoło o kolano Guka. Co ja przed chwilą powiedziałem ?! Dlaczego to powiedziałem? Przecież ja tak nie myślę. Nigdy nie pociagali mnie mężczyzni. A jeżeli już dłużej na którymś zawiesiłem wzrok to tylko dlatego że miał super wyrzezbione ciało w porównaniu do mojego.
- Youngjae nie załamuj się i nie chowaj.- poczułem dłoń powoli wplatujaca się w moje włosy by następnie zacząć je przeczesywac. Zadziwiające że to uspokajało- Porozmawiaj z nim bo omijanie się szerokim łukiem nic nie da a wręcz może zepsuć waszą przyjazn.- powiedział cichobi spokojnie.
Tak, przyjaźń.


Subskrybuj:
Posty (Atom)