Strony

26 listopada 2014

Children (JongLo, DaeJae)

Heloo~ Szocik leci w waszą stronę :) Chcę się tylko pochwalic że ma 11 stron ^.-
Miłego czytaniaa :*
~~~
Kiri: Z tej str Kiri - beta naszej drogiej Stonki~ ^.- Przykro mi, że moja pierwsza notka będzie zapowiedzią niezbyt przyjemnego faktu, za co was strasznie przepraszam! A mianowicie chodzi o to, że tym razem nie udało mi się na czas poprawić całego tekstu (czy nawet połowy T-T), za co jeszcze raz was przepraszam, jednocześnie obiecując poprawę! Nie będę pisać powodów, dla których syt. ta miała miejsce, gdyż miałabym wtedy wrażenie, że bezsensownie bym się tłumaczyła. Proszę was jedynie o przymrużenie na to oka^.- Postaram się, by do piątku cały tekst był już zbetowany, więc jeśli komuś źle się czyta z błędami, to zapraszamy w weekend~
Jeszcze raz 죄송합니다 i miłej lektury^^

Tytuł:Children
Pairing: Jonglo ( poboczne: DaeJae, BangSong i HimSun )

- Hyung! Oddaj to! One są moje.
- Ty swoje zgubiłeś. Te są moje.
- Nieprawda! Zostały tutaj i to są właśnie te.
- Kłamiesz!
- To ty kłamiesz.
- A właśnie, że ty.
- Nie bo ty!
- Chłopcy, spokojnie. Zaraz rozdzielimy zabawki.
Są takie dni w miejskim przedszkolu w Seulu, gdy parę dzieci zostaje po godzinach. Poniedziałek, środa i piątek zostają o dwie godziny dłużej w przedszkolu niż w pozostałe dni. Jedni oglądają bajki inni bawią się, ale są i tacy co się kłócą. Jak ta dwójka.
- Ale one na pewno są moje. Żółty Angry Birds był porysowany, o tu widzi pani? - niski, pięcioletni chłopiec o okrągłej twarzyczce i pulchnych policzkach wyjął z dłoni kolegi figurkę ptaszka, nie zauważając na jego skwaszoną minę.
- Rzeczywiście jest rysa. Czy jesteś pewny, że to twoja figurka, Youngjae? - młoda przedszkolanka położyła dłoń na ramieniu chłopca i ukucnęła, aby moc spojrzeć mu w oczy. Ten spoglądał a to na żółtą figurkę, a to na kolegę stojącego obok.
- Jest taka sama. - powiedział w końcu, ściskając ptaszka w swojej malutkiej piąstce.
- No dobrze. A więc żółty ptaszek wędruje do Youngjae, a ten czarny będzie Daehyuna, okej?
- Ale ja chcę żółtego. On się trzy... tro... robią się z niego trzy ptaszki. Czarny wybucha i już go nie ma - jęknął wyższy chłopczyk.
- Daehyunnie, nie możecie się razem poba...
- Hyung! Hyung! - do grupki podbiegł niziutki i najmłodszy chłopczyk z całej trójki. Uśmiechał się cały czas, więc jego oczka znikały i pozostawały po nich tylko urocze szparki.
- Jongup, czy to...? -Youngjae patrzył z niedowierzaniem na dłonie nowo przybyłego.
- To Chooper! Tatuś mi kupił. Pobawisz się ze mną, hyung? - Jongup spojrzał błagalnie na kolegę.
- No jasne! - Youngjae aż podskoczył w miejscu, po czym oddając Daehyunowi żółtego ptaszka poszedł za Jongupem na dywan, aby moc wypróbować nową zabawkę.
- Ale... - za to Daehyun patrzył na śmiejących się chłopczyków z załzawionymi oczami.
- Choć Hyunnie. Chcesz może sernika? Został z podwieczorku - brunet pokiwał energicznie głową. Przedszkolanka poprowadziła już rozpogodzonego malucha do stołówki.

***

- Aaa puuu! A masz. Nie żyjesz! - przy stolikach w świetlicy siedział chłopak i bawił się żołnierzykami ze swoim kolegą, ustawiali z nich mur po czym niszczyli go jednym szybkim ruchem. Jeden uwielbiał się nimi bawić, za to drugi wolał bajki, ale że jego najlepszy przyjaciel lubił bijatyki, zgadzał się i ustawił z nim mury z malutkich ludzików, aby potem je zepsuć i tak od początku. Nudziła go już ta zabawa, zwłaszcza że jego kolega powiedział, że po pół godzinie pójdą oglądać Pororo. Spojrzał na zegarek w kształcie biedronki, ale nic nie potrafił z niego odczytać.
- Gukkie - złapał za łokieć o miesiąc starszego chłopczyka, po czym mocno go pociągnął, strącając przy okazji niechcący parę żołnierzyków.
- Himchan! Patrz, zniszczyłeś! - najstarszy chłopczyk jaki zostawał po godzinach przedszkolu spojrzał na kolegę z wyrzutem.
- Ale Gukkie, pół godziny już minęło.
- Skąd to wiesz ?
- Eee...bo ta krótka strzałka musi minąć jedna cyferkę, wtedy mija pół godziny.
- Oo, naprawdę?  Nie wiedziałem - chłopak nie ukrywał zaskoczenia. Spojrzał na parędziesiąt figurek porozrzucanych nie tylko na stole ale i na podłodze, po czym westchnął. - Pomożesz mi, prawda?
- Aha. Ale pójdziemy obejrzeć potem Pororo?
- No dobra. - westchnął kolejny raz, po czym wspólnie zabrali się za sprzątanie.

 ***

Wszystkim pięciu chłopcom uczęszczającym do miejskiego przedszkola w Seulu, przyglądał się najmłodszy i najmniejszy w grupie chłopak. Choi Junhong zawsze wolał pobawić się sam, pooglądać inne bajki niż reszta dzieci. Często też same maluchy zaczepiały Junniego, ponieważ nie miał on mamusi, ale Junhong nie narzekał, miał tatusia i braciszków, kochał ich, a mamusia pilnowała całą jego rodzinę z najwyższego budynku na świecie.
Ścisnął mocniej swoją ukochaną maskotkę w kształcie królika. Siedział właśnie na parapecie i liczył autka jeżdżące po jednej z głównych ulic w mieście, prawie że spadł z wysokiego blatu, na który trudno było mu sie wspiąć, gdy ktoś pstryknął go w ucho. Odwrócił się powoli łapiąc króliczka w jedną dłoń. Stał przednim starszy chłopiec z innej grupy, ten sam co wykłócał się z Youngjae i który bawi się z Jongupem. Zna obu chłopców, ponieważ chodzą razem do grupy, mają obok siebie szafeczki i wspomniana dwójka często chce zaciągnąć Junniego do zabawy w piratów, ale Junhong zawsze im odmawia.
- Cześć. Jestem Jung Daehyun. Lubisz Angry Birds? - starszy spojrzał na swoje dłonie, w których znajdowało się sześć figurek złych ptaszków.
- Ja... - Junhong patrzył na chłopaka, który spoglądał na niego z wygiętymi kącikami ust do dołu. Mały Junnie poczuł smutek i chęć rozweselenia nowego kolegi. - Choi Junhong i tak, lubię Angry Birds.

***

Gdy przyszła zima przedszkole miejskie w Seulu zamieniło się w lodowy zamek. Wszędzie były porozwieszane białe gwiazdki, powycinane przez dzieci, bombki, łańcuchy a przedszkolanki na dodatek udekorowały okna sztucznym śniegiem.  Wszystko to sprawiało, że dzieci czuły zimę ale nie chłód. Wolały pobawić się w ciepłym pomieszczeniu tylko przypominającym podwórko. Lecz pewna szóstka chłopców miała inne zdanie, z chęcią wyszliby na ogródek przydzielony do przedszkola, aby ulepić bałwana, czy chociaż zrobić anioła na śniegu. Cała szóstka leżała właśnie na dywanie podczas gdy jedna z przedszkolanek czytała bajkę. W malutkiej główce Daehyuna zrodził się plan aby uciec na dwór i pobawić się w śniegu. Nie słuchał bajki o siedmiu krasnoludkach, potajemnie podczołgał się do Junhonga, który traktował swoją maskotkę królika jako poduszkę.
- Psss - Daehyunnie położył się obok, patrząc na młodszego chłopca.
- Hyung. Hej - Jun uśmiechał się lekko obracając się przodem do wyższego.
- Chcesz wyjść na podwórko?
- Ale ciocia nie pozwoli, jest za zimno.
- Pozwoli. Już ja to załatwię. - powiedział próbując naśladować Shreka. Junhong tylko pokiwał głową patrząc przez chwilę na zaczytaną panią Sunhwe. Kobieta kochała dzieci, ale i trzymała się ścisłych zasad panujących w placówce. Tak więc, gdy temperatura na dworze osiągnie co najmniej  minus dziesięć stopni, dzieciom nie wolno wychodzić na zewnątrz. Poza tym szóstka chłopców, która zastawała po godzinach jest pilnowana tylko i wyłącznie przez młoda kobietę, którą wychowankowie zwykli nazywać "ciocią".
Daehyun w tym samym czasie wyobrażał sobie, że jest ninja i musi dostać się do innych braci. Podczołgał się więc do drzemiącego Yongguka oraz siedzącego po turecku Himchana, usiadł za nimi tak aby pani Hana go nie dojrzała i wyszeptał swój plan na ucho koledze, który chodzi z nim do grupy Pszczółek.
Najgorsze zadanie było dopiero przed nim, ponieważ musiał przedostać się do Youngjae i Jongupa, którzy nie dość, że leżeli najbliżej przedszkolanki, to Daehyun nie darzył tego ostatniego za dużą sympatią. Z malutkim Junnim zakolegował się bardzo szybko, najmłodszy chłopczyk był miły, lubił się bawić oraz oglądać Pororo, a gdy zostawali po godzinach w przedszkolu i czekali na rodziców, wspólnie się bawili, i wygłupiali. Junhong co prawda jest skryty, woli posiedzieć na parapecie i policzyć autka, ale często również podchodził do swojego hyunga i przysiadał obok niego na dywanie aby pobawić się figurkami Angry Birds.
Daehyun po cichu dostał się do młodszych kolegów. Pani Hana podniosła wzrok i uśmiechnęła do dzieci, chłopak mógł odetchnąć. Poklepał Jongupa po ramieniu tak aby ten odwrócił się w jego stronę.
- Hyung? Co się stało? - Jongup zapytał szeptem zerkając na przedszkolankę.
- Chcecie iść do ogródka? - spytał prosto z mostu spoglądając na Youngjae, który energiczne pokiwał głową. - Mam plan jak stąd wyjść... tylko potrzebuję ochotnika.

***

Po całej placówce miejskiego przedszkola przeszedł rozrywający krzyk. Pani Hana siedząca do tej pory przy swoim biurku zerwała się z krzesła i pobiegła do toalety skąd wydobywały się przerażające odgłosy. Mały Jung Daehyun wykorzystał tą okazję aby razem z czwórką innych chłopczyków przedostać się do szatni, gdy ściągali z wieszaków swoje kurtki nagle odezwał się Junhong.
- Hyung, to chyba zły pomysł - powiedział jednak zaczął zakładać swoją niebieską kurteczkę.
- Spoko młody. Uda się - Daehyunnie miał to do siebie, że często słysząc jakieś teksty w telewizji zapamiętywał je i używał w życiu codziennym, nieraz rozśmieszając starsze osoby, a te młodsze wprowadzając w stan osłupienia.
- Gdzie Youngjae? - Yongguk pomógł nie radzącemu sobie z sznurówkami Jongupowi. - Gorzej jeżeli ciocia kazała mu sprzątać toaletę.
- Ja nie idę bez hyunga! - Jongup siedzący do tej pory cicho wyraził swoje niezadowolenie.
- Bądźcie cicho, zaraz przyjdz... - mózg całego pomysłu zamilkł widząc Youngjae wybiegającego ze świetlicy.
- I jak hyung, udało się?  - Junhong poderwał się z ławeczki na której siedział i spojrzał z niemą prośbą na starszego chłopczyka.
- Jasne. Ciocia wygoniła mnie z łazienki. Powiedziała abym się dzisiaj na oczy nie pokazywał... Ciekawe co to znaczy?
- Ale wrzuciłeś papier? - Daehyun nie wytrzymał i złapał Youngjae za ramię.
- Całe trzy rolki. Wziąłem nawet z toalet obok. Woda w kibelku zaczęła dziwnie wirować i zamiast do dołu zaczęła iść w górę.  Przestraszyłem się!
- Możemy już wyjść? Ciepło mi...
- Himchan nie narzekaj - Yongguk podszedł do przyjaciela i poprawił mu szalik. Złapał go za rączkę i skierował się do wyjścia dla pań, które gotują im pyszne obiadki. Za dwójką najstarszych ruszyła także reszta maluchów.

***

Genialny plan Jung Daehyuna może i był genialny, może i wypaliłby na początku. Jednak po piętnastu minutach zabawy w śniegu, małej bitwie na śnieżki i zrobieniu przez chłopaków minimum po jednym aniołku, na tarasie stanęła pani Hana z płaszczem na ramionach. Jej twarz wyrażała smutek i zawód z domieszką złości.
- Nie spodziewałam się tego po tobie Youngjae - powiedziała donośnie lustrując zmarznięte ciała szóstki chłopców. - Nie przemyślany plan, zwłaszcza, że okna będące z sali wychodzą na ogródek. - opiekunka naciągnęła bardziej płaszcz na barki patrząc na małego Yoo z powątpiewaniem - Zapchać toaletę i wyciągnąć swoich przyjaciół na dwór w taki ziąb, samych? Przecież mogło się wam coś stać! - pokręciła głową - Niestety ale poczekasz na rodziców przy "ósemce".
- Ale to był mój pomysł. Niech ciocia nie każe Youngjae, tylko mnie! - Daehyun podbiegł do kobiety zatrzymując się za barierkami.
- Twój?
- To był mój pomysł! - Junhong krzyknął widząc, że pani Hana może teraz stanąć Daehyunowi przy "ósemce"
- Nie, bo mój! - dało się słyszeć kolejny dziecięcy głos.
- Przecież ja to wymyśliłem!
- A właśnie, że ja!

***

Ósemka była tak naprawdę zwykłą ścianą w holu, z wielką leżąca ósemką namalowana na niej. Gdy jakieś dziecko było naprawdę niedobre przyprowadzano je tutaj i kazano obrysowywać ósemkę kciukiem bez odrywania palca. Po paru kółkach dzieci zaczynała cierpnąć dłoń, bądź boleć stopy od ciągłego chodzenia. Tak więc przepraszały opiekunki tylko po to aby już więcej nie mieć styczności z "ósemką".
Pod tą też ścianą stało właśnie sześciu chłopców. Wszyscy ze spuszczonymi głowami i ramionami tak jakby wiedzieli, że źle zrobili wychodząc na dwór bez opiekunki.
- Przepraszam - ciszę przerwał cichy głos Daehyuna.
- Nic się nie stało - Yongguk wychylił się do tyłu aby móc spojrzeć na przygnębiona twarz kolegi, po czym uśmiechmął się do niego mając nadzieję, że to go choć trochę rozweseli.
- Ja też przepraszam. Mogłem więcej tego papieru włożyć do kibelka. Może dłużej ciocia by nie wychodziła z łazienki?
- Hyung, jaka była mina cioci gdy weszła do toalety i zobaczyła tyle wody? - Po chwili ciszy, Junhong stojący po jego prawej uśmiechnął się delikatnie wyobrażając sobie przerażenie przedszkolanki, ale gdy Youngjae zaprezentował strach jaki wystąpił na twarzy pani Hany nie mógł już pohamować śmiechu tak jak reszta. Chłopcy nie wiedzieli wtedy jeszcze, że ta przygoda połączy ich na całe życie.

***

- Przestań!
- Haha, nie!
- Hyung, weź się ogarnij! To nie jest śmieszne!
- Dla mnie jest.
Zadziwiające jest to, że po karze jaką dostało sześciu chłopców z miejskiego przedszkola w Seulu, wszyscy się ze sobą zakolegowali. Nawet Daehyun i Youngjae, którzy nie darzyli siebie dużą sympatią, teraz skoczyliby dla drugiego w ogień.... a aktualnie kłócili się, jak to mieli w zwyczaju.
- Odczep się ode mnie! Nie pójdę z tobą do wesołego miasteczka!
- No ale Younggie, tak ładnie cię proszę - spojrzał w oczy przyjaciela ze smutną minką -
Prooszęęę.
- Ech... No dobra - dał się poprowadzić w stronę wejścia do wesołego miasteczka - Ale nie idziemy do domu strachów.
- Dobrze, dobrze - Daehyun już go nie słuchał. Miał przygotowaną niespodziankę dla swojego chłopaka, tak chłopaka. Zeszli się prawie siedem miesięcy temu, gdy na jednej z domówek Daehyun miał pocałować Youngjae. Po tym pocałunku coś się w nich zmieniło. Ich nastawienie do siebie nie było już takie samo. Zawsze się ze sobą sprzeczali, nawet o błahe sprawy ale po tym pocałunku obydwaj się zmienili. Lubili się bardziej. Daehyun uwielbiał patrzeć na Youngjae przez dłuższy czas, podczas gdy ten spuszczał wzrok rumieniąc się. Jung miał wtedy dziwną satysfakcje z tego, że to właśnie przez niego Young się rumieni. Po całych dwóch tygodniach gier i zabaw w końcu Daehyun wyłożył swoje uczucia na stół, a Yoo je przyjął i odwzajemnił.
Po przejściu przez dużą czarną bramę Dae puścił dłoń swojego chłopaka i zakrył nią jego oczy.
- Po co to? - jęknął młodszy łapiąc się na oślep drugiej ręki Hyuna, by o coś nie zawadzić i nie upaść.
- Zaraz zobaczysz.
- No ale chociaż obiecaj, że nie idziemy do domu strachów!
- Obiecuję. Dom strachów ominiemy szerokim łukiem - Daehyun zaśmiał się, skracając w uliczkę ze straganami. Olewał wszystkie spojrzenia rzucane w ich stronę. Liczyło się teraz tylko to aby niespodzianka wypaliła i aby zdąrzyli na czas, bo Youngjae gdy tylko zobaczył bramę od wesołego miasteczka nie chciał do niego wejść i Daehyun musiał go przekonać kilkoma słówkami wyszeptanymi do ucha, które jednak spowodowały zaróżowienie się policzków młodszego z chłopaków.
- Możesz otworzyć oczy - stanął za swoim chłopakiem, po czym zdjął swoją dłoń z jego twarzy. Youngjae spełnił polecenie mrugając parę razy powiekami. Stał przed dużym namiotem, pod którym znajdowali się jego najlepsi przyjaciele. Jongup i Himchan trzymali razem różowe banery z napisem "200 dni z DaeJae" choć u Jongupa widział mały dopisek "wnerwiającym" przed DaeJae. Junhong stał parę kroków dalej tuż obok Sunhwy i Yongguka obejmującym Jieun.
Może i Youngjae na początku nie wiedział po co Daehyunnie go tu zabrał, ale widząc najważniejsze osoby w swoim życiu, po prostu odwrócił się i rzucił swojemu chłopakowi na szyję. Dae zaśmiał się dźwięcznie i objął Youngjae w pasie. Spodziewał się raczej oburzenia i tekstu "mogłeś mi powiedzieć", niż rzucenia, przytulenia i buziaku w usta. Zdziwiło go to nie dlatego, że Jae był aż tak niemiły, a dlatego, że zazwyczaj to Daehyun musiał organizować wszystkie wypady, randki czy choćby pocałunki. Jego młodszy o siedem miesięcy chłopak był na tyle wstydliwy, że wystarczyło pocałować go w szkole, gdzie wszyscy o nich wiedzą, w rozchylone wargi aby jego policzki oblały się purpurą. Zawsze wtedy spuszczał wzrok i wtulał się w szyję swojego ukochanego. Pod tym względem Youngjae nie zmienił się nic, zawsze był bardzo nieśmiały.
- Zaraz zwymiotuje. Daehyun, zaraz zjesz mu twarz. - Jongup jak zawsze udawał oburzenie i obrzydzenie w towarzystwie DaeJae jak to ich nazywały Sunhwa i Jieun, a że się przyjęło... cóż to nie ich wina.
- Zazdrość dzieciaku, każdy wie, że też tak byś chciał... każdy oprócz tej osoby - Daehyun objął w pasie Jae i spojrzał na najmłodszego członka ich paczki, który nic nie świadomy nalewał soku do plastikowych kubków.
- Zamknij się, hyung - Jongup już chciał iść w stronę swojego hyunga i najlepszego przyjaciela, ale powstrzymała go dłoń mocno zaciśnięta na jego ramieniu.
- Dobra dzieciaki za moment się zacznie. Brać soczek w łapki i nad rzekę - Yongguk pokazał kciukiem strumyk za nim, po czym chwycił dwa kubeczki z czego jeden podał Jieun ubranej w kwiecistą sukienkę, która dodawała jej uroku.
- Co się zacznie? - Jae upił pomarańczowego soku i spojrzał na przyjaciół idących przodem. Yongguk obejmował swoją uroczą dziewczyne, z którą był już od roku i nic nie wskazywało na to aby prędko się rozeszli. Jongup, Himchan i Sunhwa szli obok siebie słuchając akurat jakiegoś żartu Chana. Dziewczyna co chwila zakrywała usta dłonią aby tylko się nie roześmiać z trochę nieudanych żartów swojego chłopaka. Junhong szedł spokojnie po prawej stronie Daehyuna i co moment sprawdzał godzinę na swoim telefonie.
- Niespodzianka.
- No ale...
- Cśśś, zaczyna się - cała grupka doszła już do małej rzeczki, która otaczała jedną trzecią cześć wesołego miasteczka. Roztaczało się z tego miejsca widok na las po drugiej stronie rzeki, który nie ukrywajmy potrafił przerazić. Youngjae od zawsze nie znosił horrorów, a i zawsze miał tak, że gdy patrzył się w czarne okno wydawało mu się, że coś czai się po drugiej stronie. Więc chcąc nie chcąc przesunął się trochę bliżej Daehyuna i spoglądał w głąb lasu poszukując jakiegokolwiek ruchu.
Prawie krzyknął gdy w głębi coś wybuchło a zmierzchające niebo pokryły tysiące kolorowych fajerwerków. Daehyun uśmiechał sie pod nosem przytulając do siebie swojego chłopaka.
- szczęśliwych dwustu dni z DaeJae, kochanie.
 
***

Wszyscy, którzy chodzą do szkoły lubią wakacje. Nie ważne czy ma się siedem czy siedemnaście lat. Wakacje to czas aby odetchnąć od ciągłego przesiadywania w książkach, ciągłych sprawdzianów i nie oszukujmy się od nauczycieli również. Niestety, są takie osoby, które w wakacje również ciężko pracują.
Jongup i Daehyun pracowali razem w kinie na wieczorne zmiany. Daehyun ulokował się jako kasjer i sprzedawał bilety, Jongup za to doskonale przyrządzał popcorn. Oprócz tej dwójki w kinie pracowało jeszcze pięć osób.
W ten ciepły piątek w kinie można było usłyszeć tylko parę razy dzwoneczek nad drzwiami, ale tym razem słychać go było aż cztery razy pod rząd. Zarówno Dae jak i Jongup podnieśli głowy zaciekawieni tak nagłym ruchem w zazwyczaj uśpionym małym kinie w Seulu.
Jako pierwszy do kina wszedł Himchan zamykając za sobą drzwi i podbiegając do baru, przy którym sprzedawał Jongup, za nim wbiegł Junnie od razu ukrywając się pod ladą. Następnie wszedł czerwony Youngjae, a po nim najnormalniej Guk z Jieun. To nie pierwszy raz, gdy przyjaciele odwiedzają Jongupa i Daehyuna w pracy. Zazwyczaj robią to trochę ciszej i później, ale widocznie nie mieli już naprawdę nic do roboty.
- Junhong! - krzyknął Youngjae - Gdzie się ukrył? - tym razem zwrócił się do swojego chłopaka, który zaśmiał się cicho i wskazał palcem na bar. Youngjae wszedł za lade i ukucnął. Dało się słyszeć krzyk maknae,  a następnie jego śmiech.
- H-hyung. Hyung, już nie będę tylko nie gi...gilgocz!
- Co zrobił? I gdzie Sunhwa? - Daehyun wyszedł ze swojego okienka i podszedł do Yongguka i Jieun którzy siedzieli na kanapach postawionych w holu.
- U lekarza. Dłoń coraz to częściej ją boli. I... Nie chcesz wiedzieć - odpowiedziała Jieun.
- Chcę. Więc?
- Junhong powiedział po prostu Jae, że na pewno dzisiaj go przelecisz w toalecie. Youngjae... sam wiesz jaki on jest. Zaczerwienił się po czym dosłownie rzucił się na Choi. Gonił go aż do tutaj. Cóż, a że na maknae siła nie działa, to go zagilgocze - Yongguk poklepał przyjaciela po ramieniu wracając zaraz wzrokiem do czwórki przyjaciół przy kinowym barze. Himchan jak gdyby nigdy nic siedział na wysokim barowym krześle i pił colę zamówiona u Jonga. Dalej dało się słyszeć głośny śmiech Junhonga, co wskazywało na to, że Yoo nadal się nad nim znęca. Moon w końcu nie wytrzymał i wyciągnął za nogawkę młodszego przyjaciela spod lady. Junhong nie mógł złapać oddechu i przyciskał dłonie do brzucha. Uśmiechnął się do starszego kolegi gdy ten podał mu dłoń aby móc się podnieść.
- Dziękuję. Już myślałem że tam umrę!- jęknął najmłodszy z całej paczki. I mimo, że Choi był wyższy od Jongupa całe dziesięć centymetrów ten poczochrał go po włosach. 
- Chcesz coli? - spytał tylko po to aby zacząć jakąś rozmowę. Siedzenie w ciszy z Junnim strasznie stresowało Jonga. Zawsze wtedy przed oczami przewijały mu sie sceny gdzie wyznaje mu swoje uczucia. W jednych Junnie je odwzajemnia w innych wręcz przeciwnie. Dlatego Jongup woli zacząć jakąś rozmowę na blachy temat, niż siedzieć w ciszy, bo wtedy zapewne wyznał by swoje uczucia, a sceny w jego głowie są w dużej mierze tymi gdzie Junhong nie chcę widzieć już nigdy więcej przyjaciela.

***

- Myślisz, że się uda?
- Kochanie, mój plan miałby się nie udać?
- Skarbie, czy ty czasem sam nie podnosisz swojego ego?
Daehyun i Youngjae to specyficzna para. Kochają się, pragną ale i potrafią sobie dopiec. Kłótnie o błahostki są u nich na porządku dziennym, a i te podczas, których nie odzywają się do siebie parę dni spotykają parę.
O tym, że Jae jest nieśmiały w stosunku do swojego chłopaka wie każdy, a o tym, że Daehyun uwielbia wprowadzać go w stan zakłopotania chyba też.
- Ego mi się nie podniosło, ale coś innego może - Znajdowali się właśnie w kuchni w domu Youngjae. Jego rodzice byli w pracy, więc para wykorzystywała czas wolny aby w pełni się sobą nacieszyć. Daehyun podszedł do Jae, który siedział na blacie. Złapał go za kolana i jednym szybkim ruchem rozłożył je na boki. Sam zajął pozycje pomiędzy nimi i pocałował swojego chłopaka krótko w usta. Gdy są sami i dochodzi pomiędzy nimi do zbliżeń, nie ma w Youngjae tego zażenowania co w towarzystwie, więc czym prędzej zarzucił ramiona na szyję Dae i odwzajemnił pocałunek. Ich plan może poczekać.

***

- Że co do kurwy nędzy... hyung?
- To co słyszałeś. Na jutro masz załatwioną randkę z Junnim.
- Youngjae, błagam powiedz, że dosypałeś mu czego do sernika!
- Jonguppie, powinieneś być nam wdzięczny - Youngjae podszedł do przyjaciela kładąc mu dłoń na ramieniu - Zastanów się przez moment, czy kiedykolwiek sam, z własnej woli zaprosiłbyś Junhonga na randkę?
- Nope.
- Czy wyciągnąłbyś z niego to, że woli chłopców?
- Woli chłopców!?
- Wiesz Jong, Youngjae oprócz zajebistego tyłka i gwarantowanych wrażeń w łóżku, ma jednak coś więcej do zaoferowania. - Wtrącił swoje trzy grosze Daehyun, siorbiąc mrożoną herbatę.
- Że co proszę?
- Ja... To znaczy.... Kocham cię?
- Masz szlaban na seks przez najbliższy miesiąc, dupku! - Warknął w stronę starszego na dobre przesiadując się na ławkę Moona.
- Ej! Wczoraj było nam zajebiście, a ty dzisiaj dajesz mi szlaban na cały miesiąc? Jak mam to wytrzymać?
- Och skarbie, nie pomyślałem o tobie. Zmieniam czas trwania na.... Hmm... Dwa miesiące!
- Ale Younggie!
- Ja tu, kurwa, jestem hyung i chcę wiedzieć w co mnie wpakowaliście! Wasze sprawy dotyczące ruchania przełóżcie na kiedy indziej!
- Jongup! Jak ty się odzywasz?
- Youngjae ja chcę seksu!
Oba zdania wydostały się z ust Daehyuna i Youngjae w jednym momencie przez co niego załamany Jongup poddał się doszczętnie.
- Ech... Po prostu powiedzieć kiedy i gdzie jestem z nim umówiony.

***

Jongup nie był romantykiem. Nie był też dobry w umawianiu się. Jeżeli chodzi o utrzymanie rozmowy też nie szło mu to dobrze. Był minimalistą, wolał załatwić wszystko szybko i bezboleśnie.
Więc, gdy czekał w piątek na Junhonga pod głównym kinem w Seulu, odtwarzał sobie w myślach co takiego powie młodszemu na przywitanie. "Siemka, wyglądasz zjawiskowo", " Hej Junnie, możemy wejść, bo zimno?", "Elo młody, dziś zostaniesz moim chłopakiem... tak tylko cię uprzedzam". Jong w ciągu dziesięciu minut w ciągu, których czekał na Choi przestudiował wszystkie trzy powitania dokładnie. Na początku wybrał drugie, ale po dłuższym zastanowieniu, wybraniu wszystkich "za" i "przeciw" postawił na pierwsze zdanie.
Jego plan jednak nie pyknął, ponieważ gdy Junhong pojawił się pod kinem wszystko pokrzyżował.
- Cześć hyung, wejdziemy do środka? Zimno mi!
Jongup stał przez moment i wpatrywał się uważnie w zaróżowiona twarz przyjaciela. Tłumaczył sobie, że ten róż wstąpił na zazwyczaj blade policzki Juna przez zimno panujące na dworze... wszystko było by dobrze, gdyby nie było plus osiemnaście stopni. Lecz Moon zauroczony wyglądem Junhonga pokiwał tylko głową i niczego nie świadomy otworzył drzwi przed nim, powodując, że policzki młodszego pokryła dodatkowa warstwą pigmentu.
- Eee... Na co idziemy?
- Na byle co tylko nie horror, komedie romantyczną i film psychologiczny. - Zaczął wyliczać wyższy powodując śmiech Jonga.
- Równie dobrze możemy na nic nie iść, wiesz? Wymieniłeś wszystkie gatunki jakie dzisiaj grają - wskazał palcem na repertuar rozmieszczony na podświetlanej tablicy.
- Ale.... Serio? - niedowierzanie wystąpiło na twarzy Junniego. Podszedł do tablicy i sam zaczął studiować kartę z wypisanymi filmami. - O to jest podobno dobre! - wskazał palcem na film wyświetlany o godzinie dziewiętnastej piętnaście. - Mamy jeszcze dziesięć minut. Pójdziemy na to hyung? Prooszę.
- J-jasne.

***

- Ej, gdzie wcięło naszą słodka parę? - Imprezy urządzane w domu są naprawdę fajną sprawą. Nie dość, że zapraszana jest na nie niemal cała populacja szkoły to i alkoholu na nich nie brakuje. Właśnie na jednej z wielu imprez tego lata znajdowała się paczka przyjaciół. Jieun niemal siłą zaciągnęła Yongguka do tańca, Sunhwa podeszła do grupki znajomych z klasy i rozmawiają aktualnie na temat nowego koloru włosów dziewczyny Himchana. Sam Kim podszedł do ościskujących się w kącie DaeJae, chcąc się dowiedzieć gdzie wcięło najmłodszych.
- Tu jesteśmy. - Damchu oderwał się od ust swojego chłopaka, obejmując go w pasie aby ten nie spadł z jego kolan.
- Nie o was chodzi debile.... poza tym wy nie jesteście słodcy. Zwłaszcza sposób w jaki zjadasz twarz Youngjae jest obrzydliwy. Jae nie zniesmacza cię to?
- W żadnym wypadku. - Yoo zarzucił ramiona na szyję starszego przytulając się do niego.
- Tylko ślinotoku nie dostańcie, nie jesteście u siebie!
- Channie uwierz mi, twój pokój widział już nie jedną naszą igraszkę.
- Dobrze wiem, że kłamiesz! A teraz przepraszam, ale idę poszukać Junhonga i Jongupa. Czy tylko ja się o nich martwię?
- Spokojnie, bo jeszcze zmarszczek dostaniesz - Niestety Himchan już tego nie usłyszał.... lub po prostu nie chciał słyszeć.
- A może naprawdę coś się stało i powinniśmy iść ich poszukać?
- Jae skarbie, pamiętasz jak w pierwszej klasie podstawówki Jongup uderzył Guka w głowę łopatką i uciekł ze szkoły tylko po to aby ciebie odwiedzić, gdy leżałeś w domu chory?
- Pamiętam, ale co to ma do rzeczy?
- Tak właściwie to nic, jakoś tak mi się przypomniało. - wyruszył ramionami przyciągając do siebie młodszego.

***

Kim Himchan mógł przeszukać cały swój dom. Mógł wejść i na strych, i do piwnicy, lecz ani tu ani nie znalazłby Junniego i Jonga. Chłopcy znajdowali się na tyłach domu, gdzie wśród starszych osób Junhong znalazł Jongupa palącego papierosa. Gdy tylko zauważył, że jego hyung przymierza się do zaciągnięcia małym rulonikiem, podbiegł do niego i wyrwał wciąż tlącą się fajkę.
- Hyung! Co ty odwalasz? - zirytował się.  Przecież Jongup dobrze wiedział jak dym papierosowy i osoby palące denerwują go.
- Ja... Junnie chciałem tylko spróbować.
- Tylko spróbować?! - spytał patrząc się na niego z zawodem. - Próbuj sobie dalej, nie będę przeszkadzać!
- Nie, Junhong! Poczekaj! - pobiegł za przyjacielem zostawiając znajomych z zajęć tanecznych samych.
- Odczep się ode mnie, idź do kumpli - mruknął Junhong idąc dziarskim krokiem w stronę ogrodu.
- Jun, zwolnij trochę! - młodszy od razu spełnił jego prośbę zatrzymując się przy małej szklarni pani Kim. Odwrócił się w stronę niższego hyunga zaciskając mocno pięści.
- Dobrze wiesz na co zmarła moja mama! Dobrze to wiesz! A teraz sam chcesz się wciągnąć w nałóg? I nie mów, że chciałeś tylko spróbować, każdy tak mówi! - Junhong poczuł jak pod jego powiekami zbierają się niechciane łzy. Tak bardzo nie chciał płakać, nie przed Jongupem.
- Junnie, hej tylko nie płacz. - Jongup wręcz nienawidził gdy maknae płacze. Czuje wtedy, że jego serce sypie się na miliony kawałków i nie jest w stanie nic zrobić. Zazwyczaj, gdy Jun płacze to na jakimś filmie i może tylko patrzeć z końca kanapy jak młodszy zanosi sie łzami. Taka sytuacja miała miejsce może dwa miesiące temu kiedy to Yongguk zaprosił ich na film, który okazał się bardzo smutny. Oglądając "Gwiazd Naszych wina" nawet Daehyun chlipał tuląc Youngjae.
- Tylko nie próbuj już tego świństwa, proszę. - przytulił się do przyjaciela obejmując go ramionami za szyję.
- Nie będę, obiecuję. 
 Od ich pamiętnej randki tydzień temu wiele zmieniło się zarówno w zachowaniu Junhonga jak i Jongupa. Młodszy z nich dążył by osiągnąć jeden cel, starszy natomiast bał się wykonać krok w przód.
Ich randka w kinie skończyła się na bubble tea i odprowadzeniu Juna przez Jongupa. Przełomem było to, że gdy Choi miał już wchodzić do domu nagle szybko pocałował starszego w policzek i uciekł do klatki od swojej kamienicy. Jongup wtedy przez chwilę nie wiedział nawet jak się nazywa. Stał pod mieszkaniem Choi Junhonga dobre pięć minut, aż z transu nie wybudził go dzwonek jego telefonu. Wiadomość od Junniego była krótka "Dzięki hyung, było super. Dobranoc :*" Osoby przechodzące obok Moona mogły by wziąć go za wariata, ponieważ na jego ustach wykwitł szeroki uśmiech, który nie chciał zejść przez całą drogę do jego domu. I właśnie wtedy obiecał sobie, że sprawę z Junnim załatwi w góra dwa dni, ale niestety aż do teraz nie wiedział jak wziąć się za rozmowę.
- Junhong ja chciałem... Wiesz, ja bardzo... - niższy nie wiedział jak zacząć zdanie. Daehyun mówił, że to proste!
- Tak hyung? - Choi oderwał sie od przyjaciela i spojrzał się na niego błyszczącymi oczami.
- Wtedy po kinie, kiedy mnie pocałowałeś...
- Przepraszam.
- Nie, nie właśnie chodzi o to, że ja... bardzocięlubięichciałbymbyćztobą.
- Zazwyczaj na filmach proszą aby powiedzieć to wolniej, ale ja cię zrozumiałem. Też cię lubię i chciałbym być z tobą.
Obydwoje na TEN pocałunek czekali długo, ale czekanie się opłaciło.


6 komentarzy:

  1. Wow pierwsza! <3
    Teraz mi łatwiej się wczuć w sprawy yaoi, bo mój kolega to... homo boy :-)
    Ale tak czy siak go kocham za to jaki jest :-)

    Teraz rozdział... BOSKI, a końcówka słodka i urocza! :-)
    Nie znam zbytnio tego parringu ale dzię tki temu one shot KOCHAM Z CAŁEGO MOJEGO ZIMNEGO SERCA! :-)

    Czekam na kolejne dzieła <3
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój kolega to homo boy ^^ Sąsiad mojej koleżanki też jest homo boy'em w dodatku z narzeczonym ^.-

      Zimne serce?? Nie nie nie, osoby komentujące i czytające bloga nie mogą mieć zimnego serduszka :) A jeżeli już to sprawie że lód się roztopi :p

      Dziękuję za komentarz :*
      Stonka~

      Usuń
  2. Nienienienienienie!
    Co się stało?!
    Dlaczemu ja jestem druga?!
    Oneinneinnein!
    Poprawię się:')
    Na początku nie chciałam tego czytać, bo "eee, JongLo". Nio ale patrzę, aż 11 stron zapisałaś, szkoda by było to zmarnować!
    Tak więc, dla mnie tutaj było o wiele więcej DaeJae niż innych pairingów razem wziętych:'D
    Widać, że nie betowane, ale nie przeszkodziło mi to w czytaniu:>
    Tak słodko się zaczęło, od czasów przedszkola~<3
    One Shot szybko się czytało, bardzo fajny i w ogóle. Zresztą wszystko, co piszesz jest supi C':
    Tak więc pozdrawiam, postaram się poprawić (pierwsza komentować, hihi) iii weeny życzę:3
    ~Wajlet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, dla mnie ważne jest to abyś czytała a nie abyś była pierwsza xp.

      Dlatego też zmienilismy układ szotów tak aby osoby wiedziały z jakim pairingiem będzie one shot ^^ Cieszy mnie to że przeczytalas go podczas gdynie przepadasz za JongLo xD Dziękuję :*

      Chyba dopisze to DaeJae do tytułu ^.-

      Dziękuję za komentarz i odwiedziny <3
      Stonka ~

      Usuń
  3. Mnie się podoba i parring super :-)
    Świetne!
    ~~Mia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamy na B.A.P Fanfic ~~
      Cieszy mnie to że przybywa nam czytelnikow oraz to że shot się podobał!^^
      Do poczytania :)
      Stonak.

      Usuń