Strony

08 października 2014

Home.

Witajcie BABYZ ^^.
 Jak tam u was? Wszyscy zdrowi i wypoczęci? Jak tak to super xd. Mam zaszczyt zaprezentować wam obiecany one-shot ;) Jak już przy każdej notce, i tą sprawdzała dla was Kiri ^.- Dziękujemy bardzo. Trochę tu namieszałam więc Kiri miała więcej pracy. Obiecuję że już nie będę ^^. Liczymy na wasze komentarze.
 Pozdrawiam :*

Tytuł: Home.
Pairing: BangHim.

Nigdy bym nie pomyślał, że zmiana miejsca zamieszkania jest aż tak uciążliwa. Pakowanie się jest jeszcze w porządku, pozbyłem się 1/4 nie potrzebnych rzeczy ale teraz stałem w swoim nowym pokoju i nie miałem ani chęci ani siły na rozpakowanie się. Jeszcze nie wiem kto będzie ze mną mieszkał., niby Zelo i Jongup od razu zastrzegli, że mają pokój razem, ale kto ich tam wie. Dzieciaki zmieniają preferencje jak rękawiczki.
Nie mogąc otworzyć i rozpakować trzech walizek wzrokiem, westchnąłem i wyszedłem do przedpokoju. Po drodze o mało co nie zabiłem się o jedną z deskorolek Zelo.
- Zelobaby! Posprzątaj te maszyny zagłady! - krzyknąłem i zajrzałem do pokoju na przeciwko. Jongup właśnie wkładał koszule do szafy.
- Hej, hyung. - uśmiechnął się do mnie. - Co jest?
- Gdzie maknae?
- W kuchni z resztą. Tylko Yongguk-hyung z Seurgi-hyungiem w salonie omawiają sprawę trasy.
- Dzięki. Nie mieszaj kolorów - zauważyłem gdy Moon chciał powiesić swoje różowe gatki z zwykłymi jeansami. Przymknąłem drzwi nie zważając na dziwna minę głównego tancerza. Udałem się do wspomnianego pomieszczenia w głowie nucąc sobie Warrior'a na rozluźnienie. Spokojnie Kim Himchan, to tylko sekunda - powtarzałem w myślach. Wyszedłem z dziwnie długiego przedpokoju na największą powierzchnię w naszym nowym domu. Salon połączony z kuchnią i jadalnią tworzył nie tylko duża przestrzeń, ale i miejsce spotkań czego dowodem były trzy osoby siedzące przy stole. Jedna rzecz irytowała mnie już od przekroczenia nowego mieszkania. Każde krzesło przy stole w jadalni było inne. I tu nie tylko o kolorze mowa. Yongguk stwierdził, że idziemy całym zespołem do sklepu meblowego i każdy kupuje krzesło jakie uważa za najwygodniejsze. I naprawdę nie wiem czy to było ustalone ale każdy ma krzesło w kolorze swojego matokiego. Tak więc lider wybrał całe czerwone z obiciami chyba w każdym możliwym miejscu, ja wziąłem zwykle o różowym siedzisku i brązowych nóżkach. Jung postawił na wygodę, swoje białe krzesło z miękkim oparciem właśnie dumnie zajmował. Youngjae za to zaszalał, żółte krzesło z jednego materiału idealnie pasuje do nadpobudliwego Yoo. Moon również postawił na wygodę, zakupił krzesło obite w ładny zielony materiał z podłokietnikiem i oparciem. No i maknae. Jego niebieskie krzesełko na pierwszy rzut oka może wydawać się normalne tylko jestem pewien, że za tydzień góra dwa będziemy musieli mu kupić nowe. Bowiem krzesło jest ze szkła.
Wszedłem do kuchni i od razu skierowałem sie w stronę lodówki, którą od razu otworzyłem lecz po przejrzeniu zawartości, a w sumie jej braku, westchnąłem. Obróciłem sie w stronę stołu.
- Trzeba iść na zakupy. - żadnej reakcji. - Lodówka jest pusta!- powiedziałem głośniej. Przyłożyłem palce do skroni i pomasowałem je przez moment. Spojrzałem na Junhonga, który siedział na swoim krzesełku i udawał ze słucha a tak naprawdę bardziej interesował go jego iPod, którym bawił się pod stołem. Maknae właśnie taki jest. Rwie się do pomagania przy zespole, a jak co do czego dojdzie siedzi cicho jak mysz kościelna.
Podszedłem do blatu i wychyliłem się aby móc pociągnąć za kołnierz jego granatowej koszuli. Odwrócił się do mnie i przykrył dłonią wyświetlacz telefonu.
- Nie ma pomidorków. Pójdziesz ze mną do sklepu? - zapytałem mając nadzieję, że się zgodzi.
- Skończyły się? - spojrzał na mnie tak smutnym wzrokiem, że aż mi się go żal zrobiło.
- Nie zabraliśmy ich z dormu, ale zawsze możemy iść je kupić.
- Okej - uśmiechnąłem się i odwróciłem z powrotem w stronę lodówki. Zdjąłem z niej karteczki na magnez wraz z długopisem, przysiadłem na blacie i zacząłem tworzyć listę zakupów.


Po pięciu minutach zapisane miałem co jest nam potrzebne do przetrwania najbliższego tygodnia. Wyrwałem kartkę z notesiku, pozostały plik powiesiłem z powrotem na lodówce, a gdy miałem zejść z blatu do kuchni wbił Yongguk.
- Nie siadaj na blacie! - powiedział na wstępie. Zeskoczyłem więc z czarnej szafki i wygładziłem swoje spodnie.
- Idę na zakupy. Daj kartę. - wyciągnąłem dłoń. Bang spojrzał sie na nią a następnie przeniósł wzrok na mnie.
- Jakie zakupy?
- Spożywcze. Lodówka jest pusta. - na dowód moich słów chwyciłem rączkę i otworzyłem wspomniany sprzęt.
- Kupisz coś na obiad?
- Jasne tylko daj kartę. - poruszałem nerwowo palcami u dłoni która nadal wisiała w powietrzu. Szybciej Bang wyciągnął portfel z tylnej kieszeni spodni i wyciągnął z niej mały prostokącik.
- Może iść z Tobą?
- Junhong-ah ze mną idzie. - powiedziałem chowając kartę do swojego portfela. Szybko wyszedłem z kuchni i skierowałem kroki do pokoju najmłodszych. Gdy tylko stanąłem pod drzwiami wiedziałem, że o coś sie sprzeczają, a gdy otworzyłem drzwi moje przypuszczenia potwierdziły się.
- Hyung to moje łóżko! Złaź z NIEGO! - przystanąłem w drzwiach i oparłem się ramieniem o futrynę. Zabawny widok, Jongup leży na łóżku przy oknie, a Junhong na ścianie. Dokładnie to Junnie stara się zrzucić Moona z łóżka zapierając sie o ścianę, ale Jong ani drgnie.
- Hyung. Ach... - Jęknął najmłodszy gdy stopa odziana w gruba skarpetę poślizgnęła sie na ścianie, a sam właściciel runął tyłkiem na łóżko.
- Zelo... - Jongup chciał odwrócić sie w stronę maknae, ale on wykorzystał to i zrzucił w końcu tancerza z łóżka. Gdy widziałem jak Moon sturlał się z łóżka aż przymknąłem powieki. Usłyszałem tylko pusty dźwięk a następnie śmiech. Otworzyłem oczy nie ogarniając sytuacji, bo to Uppie zwijał się ze śmiechu na podłodze obok szafki nocnej a Junhong za to siedział na łóżku i wychylał się aby dojrzeć przyjaciela.
-  Ekhem. - jak na zawołanie obydwoje spojrzeli na mnie. - Zelo idziesz ze mną do tego sklepu czy nie? - spytałem. On jednak spojrzał się na mnie, następnie na Jonga a potem na łóżko. 
- Nie! Jongup-hyung zajmie mi łóżko! Powiedz mu hyung, że to łóżko jest moje! - Jęknąłem w duchu. Wiedziałem, że jeżeli Junnie czegoś zapragnie będzie musiał to dostać. Mały wykorzystuje fakt, że jest maknae.
- Jongup-ah błagam. Łóżko przy ścianie jest dla ciebie lepsze.
- Tak? - spytał tancerz podnosząc sie z klęczek.
- Lubisz długo spać, a przy oknie słońce będzie ci przeszkadzać. - Puściłem do Choi oczko i skinąłem palcem aby się zbierał. Wyszedłem z pokoju najmłodszych samemu kierując swoje kroki do swojego, po coś cieplejszego, a że na wierzchu w walizce leżała czarna bluza, bez ociągania zarzuciłem ją na siebie opuszczając pomieszczenie. W salonie na kanapie zastałem Daehyuna i Yongguka grających na PSP, które już zdążyli podłączyć. Musiałem jakoś cichaczem przedostać się do drzwi i gdy już myślałem, że udało dostać mi się do wieszaka niezauważonym, usłyszałem.
- Hyung, kup mi sernik! - Westchnąłem i stanąłem płasko na stopach zamiast na palcach. Może gdy nie będę sie odzywać pomyśli że mnie jednak tu nie ma? - Hyung! Kup sernik! Wiem, że tam jesteś! - krzyknął.
- Dobra. - powiedziałem głośniej. Po sekundzie usłyszałem plask. Co za cham! To na pewno Yongguk powiedział Jungowi, że idę do sklepu, a teraz sobie jeszcze piąteczki przybijają.
- Zelo-ah pospiesz... - nie dokończyłem, bo chłopak pojawił się przy mnie.
- Już jestem hyung. Przepraszam ale musiałem podpisać łóżko - uśmiechnął się do mnie. Założyłem swoje buty i wyprostowałem się.
- Podpisać łóżko?
- Jongup-hyung powiedział, że nie jest podpisane więc może sobie je zająć. Więc je podpisałem i teraz go nie zajmie. - wzruszył ramionami. Zaśmiałem sie i poczochrałem go po włosach.
- Chodź już - powiedziałem ze śmiechem.


Zakupy z maknae to najlepszy sposób na poprawę humoru. Niby już taki dorosły a zachowuje się nadal jak dziecko, zamiast normalnie iść podskakiwał co parę kroków. Ludzie się na nas dziwnie patrzyli. Parę dziewczyn chyba rozpoznało nas, bo zaczęły miedzy sobą szeptać i piszczeć kiedy Zelo obrócił sie w ich stronę. Gdy zobaczyłem jakiś market złapałem Choi za dłoń i pociągnąłem w jego stronę. Stanąłem przed drzwiami i zwróciłem sie w stronę Zelo.
- Możesz kupić tylko trzy rzeczy - zastrzegłem. Pamiętam jak to wysłaliśmy Maknae Line na zakupy. Nie dość, że kupili niemalże same słodycze, to Bang potem nie wiedział gdzie kasa na karcie wyparowała. Od tamtego czasu najczęściej na zakupy chodzę ja lub Youngjae.
- A pomidorki?
- Pomidorki to nie słodycze - powiedziałem łapiąc za klamkę - Je kupimy. Ale słodyczy tylko trzy sztuki. Tak więc musisz sie zastanowić. - przepuściłem maknae przez drzwi. No to sie zaczęło.
Dwie godziny. Sześć toreb. Dwie kawy. Czego są to akronimy? Zakupów. Dwie godziny chodziłem z maknae po markecie. Sześć toreb z niego wynieśliśmy. Dwie kawy zakupiliśmy po drodze. Musimy jeszcze znaleźć jakąś restauracje i wstąpić po obiad na wynos. Nie wiem tylko jak my to wszystko przytargamy do domu. Już teraz ledwo idę z czterema torbami. Najwyżej zamówię taksówkę, w końcu mam kartę Banga, która nie ma dna. Zawsze byłem ciekaw ile jest na niej forsy. Ehh mógł bym to sprawdzić, ale nie mam siły szukać bankomatu.
- Hyung może tutaj? - Zelo wskazał jakąś restaurację. Skierowałem więc do niej kroki.
- Byle gdzie Junnie. Ważne aby był obiad. - otworzyłem łokciem drzwi i wszedłem do ładnie urządzonego lokalu w stylu koreańskim. Podszedłem do pustego stolika i położyłem wszystkie torby na krześle. Junhong poszedł w moje ślady i już po chwili siedział na ławce masując nadgarstek.
- Ramen i bibimbap?- spytałem wyciągając portfel.
- Mi pasuje.
Tak więc skierowałem się w stronę lady, za którą stał starszy mężczyzna z siwą brodą i wąsami. Ukłoniłem się lekko i spojrzałem na menu które wisiało za staruszkiem.
- Poproszę sześć razy ramen i bibimbap na wynos. - Oparłem łokcie o bar i czekałem.
Po dziesięciu minutach znów wyruszyliśmy w trasę. Junhong uparł się, że będzie niósł jedzenie, ponieważ ja i tak mam za dużo toreb. Nie chciałem sie już z nim kłócić.
W windzie w końcu mogliśmy odetchnąć. Oparłem się o zimna ścianę i pomasowałem ramię. 
- Mówiłem ci hyung, abyś dał mi jedną z toreb. Musiałeś się uprzeć więc nic dziwnego, że teraz cię boli - poczułem się jakby to moja mama mnie zbeształa. Spojrzałem na chłopaka, na co się skulił.
- Przepraszam hyung. Ale możesz czasem mnie posłuchać. Nie jestem już dzieckiem.
- Wiem Zelo. W końcu niedługo twoje urodziny. Będziesz dorosły.
- Nawet nie wiesz jak sie cieszę! Nareszcie nikt już nie będzie patrzał na mnie jak na piętnastolatka z burzą loków.
- Już od dawna tak na ciebie nie patrzę - spojrzałem sie na niego czujnie - przeszkadza ci to że cię tak traktujemy?
- Trochę. Zwłaszcza Yongguk-hyung. Uważa, że moje teksty nie są jeszcze wystarczająco dobre a nawet na nie nie spojrzy!
- Wiesz Junnie, Bang nie ma teraz czasu. Pisze piosenki na kolejny comeback. Jest zajęty trasą. Wylatuje na Kostarykę. Zrozum go. - uzmysłowiłem maknae. Bo to prawda. Yongguk od naszego debiutu jest strasznie zapracowany. Nie chce zawieść fanów i nas. Widzę jak po nocach siedzi przy oknie i skrobie coś ołówkiem w swoim notatniku a rano jego oczy przypominają dwa pomidory przez to, że są zaczerwienione. Powtarzałem mu już tyle razy, aby dał sobie odpocząć, bo przecież fani zrozumieją gdy nie będziemy powracać sześć razy w ciągu roku z hitem. Tak bardzo chciał aby nasza  czołowa piosenka z  pierwszego albumu zdobyła jakąś nagrodę. No i udało się, ale Gukkie przypłacił to paroma kilogramami mniej i dwoma przeziębieniami. I to ciągu miesiąca! W tamtym okresie zacząłem się o niego naprawdę martwić. Znam go najdłużej z zespołu. Zawsze się przyjaźniliśmy. Lubię spędzać z nim czas mimo, że często są i takie dni kiedy nie rozmawiamy za dużo, ale sama jego obecność wpływa na mnie kojąco, bo tylko Yongguk potrafi mnie uspokoić. Tylko Yongguk potrafi mnie tak na prawdę zrozumieć. Ponieważ tylko Yongguka darzę taką miłością.

Skutki przemęczenia Banga można było usłyszeć w nocy. Niestety gdy ja z maknae wybrałem się na zakupy reszta zespołu zdążyła rozdzielić pokoje. I czego ja się mogłem spodziewać po Daehyunie i Youngjae? To przecież było oczywiste że Jung zajmie pokój z Younggim po tym jak Jae oddalił się trochę od Daehyuna, Jung starał się o jego względy parę miesięcy. W końcu jakiś miesiąc temu zaczęli zachowywać się jak stare, dobre DaeJae.
Przekręciłem się w stronę łóżka bruneta i próbowałem coś dojrzeć w ciemności. W końcu podniosłem się i zapaliłem lampkę nocna. Yongguk przykrywał usta dłonią próbując zagłuszyć kaszel.
- Yongguk? Może zrobię ci gorącej herbaty?
- Nie trzeba. Po prostu... - nie dokończył, ponieważ wstrząsnął nim kolejny atak kaszlu. Wysunąłem stopy spod ciepłej kołderki i wsunąłem je w kapcie.
- Podnieś się a nie leżysz. - podszedłem do jego łóżka wcześniej zabierając ze swojego poduszkę. Podsunąłem ją Bangowi pod plecy i przykryłem go szczelnie kołdrą. - Zaraz przyjdę. - wyszedłem z pokoju oświetlając sobie drogę telefonem. Dostałem się do kuchni, a w niej już normalnie zapaliłem światło. Wstawiłem wodę w czajniku, wyjąłem sporych rozmiarów kubek, do którego wsypałem półtorej łyżeczki cukru i wrzuciłem dwie herbaty o smaku malinowym. Gdy woda sie zagotowała zalałem wszystko wrzątkiem i zaniosłem do pokoju po drodze gasząc światło. Yongguk siedział w tej samej pozycji przy zgaszonym świetle, oczy zakrywając przedramieniem. Położyłem jego ulubiony kubek na szafce nocnej, a sam usiadłem na łóżku. Przyłożyłem dłoń do czoła lidera. Nie ma gorączki.
- Boli cię coś?
- Gardło. Chyba za dużo krzyczałem - odpowiedział z lekką chrypka. No to pięknie.
- Więcej się nie drzyj pacanie, to gardło nie będzie cię boleć! - uderzyłem go w ramie.
- Ała! To bolało - zaczął rozmasowywać sobie prawe ramię. Powtarzałem sobie w myślach, że to jest lider zespołu, do którego należę i że muszę go jednak jako tako szanować.
- Przepraszam. A teraz wypij herbatę. - podałem mu czerwony kubek. Przerażony patrzyłem jak Guk wypija prawie wszystko jednym duszkiem. Przecież tam był wrzątek!  
- Dzięki Himchan. Nie wiem co bez ciebie bym zrobił. - złapał mnie za dłoń, która leżała na kolanach. Dobrz,e że nie włączałem światła, bo wtedy na pewno zobaczyłby moje rumieńce.
- A tam - machnąłem drugą dłonią - pewnie radziłbyś sobie równie dobrze - próbowałem ukryć zażenowanie gdy Bang zaczął głaskać moją dłoń swoim kciukiem.
- Nie prawda. Bez ciebie nie byłbym tym samym człowiekiem, pewnie wyrósłbym na zgorzkniałego kolesia, dla którego liczy się tylko forsa. Ale dzięki naszej przyjaźni nauczyłem się pomagać ludziom, dostrzegać w nich dobro. Wiedząc, że mam osobę, na którą zawsze mogę liczyć sam starałem się być oparciem dla innych.
- Yongguk co ty...
- Nie przerywaj mi - podniósł dłoń w geście uciszenia. Zamknąłem usta i słuchałem.

Naprawdę starałem się skupić na obiedzie. No właśnie starałem. Ale trójka mężczyzn siedzących na kanapie w salonie mi to nie umożliwiała. No i właśnie znalazłem kolejny minus naszego nowego mieszkania a jest nim brak ścian w głównym pomieszczeniu, bo przez to, że kuchnie z jadalnia łączy aneks, a jadalnie od salonu oddziela tylko szafa za kanapa, dokładnie wszystko słyszałem. A w tym momencie były to okrzyki Youngjae który dopingował Daehyuna. Mieszkamy w nowym mieszkaniu już dwa tygodnie. Dwa tygodnie w ciągu których, Zelo już zdarzył zbić wazon i zarysować ścianę obok szafki na buty, poduszki Yoo zostały upaćkane sosem do nachos, co wieczór słyszę główne wiwaty, wystrzały lub odgłosy puszczenia opon. Bowiem Daehyun i Yongguk znaleźli dobry sposób (oczywiście tylko według nich) na wyznaczenie nowej kolejki do łazienki. A mianowicie, ten kto wygra w ich durne gry na PSP idzie sie kąpać pierwszy, potem młodsza osoba i tak aż do maknae. Następnie starsi. Powiem tylko tyle, że już drugi dzień myje sie przedostatni. Chyba zaczynam rozumieć co Junhong czuł, gdy czekał na swoja kolej do kąpieli.
Rzuciłem łyżką o blat gdy zamiast trzech liści laurowych wrzuciłem cztery do gotującego się sosu.
- Wale to. Niech coś sobie zamówią. - zacząłem zbierać wszystkie przyprawy i układać je w odpowiednich miejscach. Gdy wkładałem biały pieprz do najwyższej z półek poczułem jak czyjeś ramiona oplatają się wokół mojej tali, a następnie ktoś kładzie mi głowę na ramieniu. Ciepłe usta zaczęły składać drobne pocałunki na moim kartki.
- Yongguk, wszyscy są w domu - powiedziałem kładąc własne dłonie na tych Guka.
- Powiedziałem Daehyunowi aby zabrał dzieci do kina - wymruczał mi do ucha. - mamy jakieś trzy godziny dla siebie.
Obijanie się o ścianę jest jeszcze w porządku, ale gdy wpadłem plecami na klamkę miałem ochotę walnąć Banga w głowę. Powstrzymałem się jednak, bowiem moje dłonie zostały przyszpilone do drzwi. Wyciąłem plecy w łuk gdy Yongguk zassał się mi na grdyce.
-Yongguk błaga-achh... Oni jeszcze nie wyszli. - chciałem powstrzymać go gdy zaczął odpinać mi pasek od spodni. Na marne.
- Ale zaraz ich nie będzie. Zobaczysz naprawdę niedobrego Yongguka. - bądź co bądź na te słowa trochę się przestraszyłem. W ciągu tych dwóch tygodni, ilość razy w ciągu których uprawialiśmy seks można policzyć na palcach obu rąk!
Podniosłem posłusznie ręce, tak aby moja bluzka mogła spokojnie znaleźć nowe miejsce na dywanie. Guk dosłownie zmiażdżył moje usta w pocałunku. Oddawałem go równie zachłannie starając się dotrzymać tępa i przejąć kontrole choć na moment. Niestety i to mi się nie udało. Od pewnego czasu zastanawiam się jak taki spokojny mężczyzna jak Yongguk, momentalnie może zmienić się w istną bestie. W dzień ułożony chłopak, kochający lider, pragnący ocalić cały świat od smutku, a nocą rządny przygód, pełen temperamentu kochanek. Już nawet nie rozchodzi się o malinki na całym moim ciele. Ale zespół w końcu zauważy, że nie mogę chodzić, a głupie docinki Guka im w tym pomogą.
Opadłem z jękiem na łóżko odbijając sie od sprężyn. Yonggukowi jednak to nie przeszkodziło w pocałunku, wręcz przeciwnie, przeniósł sie na szyje, gdzie wiedział, że mam najbardziej czułe miejsca na ciele i szaleję od każdego, nawet najmniejszego muśnięcia.
- Taki piękny. Taki idealny. I mój. - zaczął mruczeć zdejmując mi spodnie. Po momencie się zreflektowałem i także zacząłem go rozbierać. To nie fair, że ja jestem już tylko w bokserkach a on w pełnym odzieniu więc bez zbędnego ociągania pozbyłem się jego koszuli, która dołączyła do mojej szarej koszulki. Złapałem Banga za ramiona i przeturlałem się po łóżku tak abym to teraz ja siedział okrakiem na jego biodrach. Przybliżyłem się do niego z zamiarem pocałowania go, ale do głowy wpadł mi pomysł. Zatrzymałem usta dosłownie centymer od tych należących do niego, spojrzałem mu w oczy i szybko położyłem dłoń na rozporku. Yongguk zachłysnął sie powietrzem i warknął.
- Nie rób tak do cholery!
- Jak? Tak? - odpiąłem suwak i włożyłem dłoń w bokserki, na co oczy mojego chłopaka pociemniały. - Czy może tak? - przybliżyłem się jeszcze troszeczkę do ust i jęknąłem z premedytacja wiedząc, że Guka to podnieca.
- Ani tak, aniiiii TAK! - krzyknął gdy na nowo zacząłem poruszać nadgarstkiem.
- Ja tylko odgrywam się za środę, kochanie - powiedziałem słodkim głosem.
- Himchaaan. Nie wstaniesz jutro. Zobaczysz!
- Coś ci nie wierzę - wyjąłem dłoń z bokserek i odsunąłem się tak aby widzieć go w pełniej krasie rozanielonego i cholernie seksownego. Krzyknąłem gdy jednym ruchem zostałem przewrócony do pozycji leżącej.
- Popamiętasz mnie.

Obudziłem się rano sam w łóżku. Przeciągnąłem się, ale od razu tego pożałowałem. Ból w dole pleców był nie do zniesienia. Powoli podniosłem się do siadu, a jeszcze wolniej wstałem i założyłem bokserki i koszulę Banga. Koślawo, stawiając małe kroczki udałem się do kuchni. Wychodząc z korytarza słyszałem śmiechy i rozmowy z jadalni. Pięknie jeszcze wszyscy są już w kuchni. Próbowałem sie nie krzywić za każdym krokiem co było wręcz niewykonalne. Wszedłem do pomieszczenia mając nadzieję, że nikt nie przyjrzy się mojemu dziwnemu chodowi. Jednak ktoś się znalazł.
- Channie, dlaczego dziwnie chodzisz? - zacisnąłem dłoń na kubku, który właśnie wyciągałem z szafki. Odwróciłem sie w stronę Yongguka dumnie zajmującego swoje cholerne czerwone krzesło. Posłałem mu gniewne spojrzenie, ale widząc, że go to nie ruszyło, postanowiłem zignorować jego osobę. Sięgnąłem po dzbanek z kawą i zalałem do pełna mój ulubiony kubek, który dostałem od Jongupa.
- Ja zawsze dotrzymuje obietnic. - usłyszałem szept prosto do mojego ucha. Spojrzałem na Banga, który tak jak ja chciał nalać sobie kawy.
- A ja zawsze się odgrywam.
- Dlatego nasze życie erotyczne, Skarbie, nie jest nudne.








2 komentarze:

  1. Yay!~ Bycie pierwsza zdecydowanie mi odpowiada ;3

    I racja, troche namodzilas z tym ff ale warto bylo sie meczyc, bo jest dobry i przede wszystkim smieszny xp
    W dodatku, narobilas kilku smaczkow przez to, ze przerwalas w takich momentach! No ale wszyscy wiedza co sie wtedy dzialo, wiec nie trudno bylo sobie dopowiedziec te frag xp

    No i pokazalo sie gdzies w tle moje DaeJae!~ <3 xD Czyli czuje sie w pelni zadowolona xp

    No ale i tak czekamy na kolejny rozdzial BvsL!

    Weny i hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  2. ogólnie jestem za podstawowymi shippami w bap i kiedyś nie przepadałam za banghim, ale czytając tego ff jakoś znowu zaczęłam fangirlować do tej dwójki (ale banglo nadal forever together~!)
    co do samego one shota to twój styl pisania jest taki swobodny, że aż miło się wszystko czyta. nie umiałam się oderwać, oczywiście pośmiałam się też na niektórych momentach. podoba mi się też to, że nie pomijasz członków reszty zespołu, a jednoczeście potrafisz skupić się na głównym paringu : )
    jak widze daejae wiecznie żywe (zresztą zawsze ich wszędzie pełno, heh)
    czekam na więcej i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń