03 września 2014

Wedding...

Jak zauważycie na blogu zaszły pewne poprawy. Nazwy pairingu nie będę dodawać w tytule posta, a pod nim. Tak samo jak "coś od siebie" będę pisać na górze zamiast na dole. Więc...
coś od siebie- napisałam tego shota niedawno. Naszła mnie ochota na opisanie Daehyuna i Zelo w takiej sytuacji, gdy oglądałam starą płytę z ślubu mojego brata. A dlaczego by nie? Pomyślałam. Cóz co z tego wyszło widzicie poniżej. Mam nadzieje ze chociaż trocheje się spodoba. I oczywiście proszę o komentowanie^^


Tytuł: Wedding...
Pairing: DaeLo

-Bang, błagam cię. Ten czarny był dobry- Jęknąłem opierając się o zagłówek sofy.
- ale czy ten nie jest lepszy? Nie chcę całego czarnego. Wyglądam jak gangster.
- to górę weź czarną, a dół biały.
- pogieło cię? Jieun by mnie zabiła.
Zrezygnowany wstałem i skierowałem się do wieszaków. Mój najlepszy kumpel Bang Yongguk bierze ślub. Ślub który odbywa się już za dwa dni, a on nadal nie ma garnituru. Ślub który bierze z jego wymarzoną kobietą -Jieun. Ślub którym podnieca się już od czterech miesięcy. Ślub na którym będę jego świadkiem i jako dobry przyjaciel muszę pomóc wybrać mu garnitur. Tylko że gdy się zgodziłem nie wiedziałem że w sklepie spędzimy bite dwie godziny.
Podeszłem do wieszaków za Yonggukiem i zacząłem przebierać.
- nie. Nie. To nie. A to?- spojrzałem się na zwykłą czarną koszulę. Odwróciłem ją tyłem do siebie i odłożyłem odrazu. Kto pisze na koszuli do ślubu " Boże spraw aby przewróciła się o welon"? No nic zacząłem dalej przesuwać wieszaki- nie. Nie. Nie. Jeszcze raz nie. O Boże nie. Taaak!- wykrzyknąłem gdy znalazłem to czego szukałem. Zwykłą prosta białą koszulę z czarnymi guzikami. Wprost idealna na ślub.
Odwróciłem się z swoją zdobyczą w stronę pana młodego. Uśmiech jaki zagościł na jego ustach gdy spojrzał na koszulę utwierdził mnie że dobrze trafiłem. Podałem mu ją, a on odrazu założył ją na swoje wysportowane ciało. Czasem naprawdę zazdroszczę mu tego sześciopaka. Ja sam posiadam coś na wzór jednopaka. Pogłaskałem się po brzuchu myśląc że jednopak mi wystarczy. W końcu dla sernika mogę porzucić nawet bycie wysportowanym.
- Dae. Dae-poczułem jak ktoś potrząsa moim ramieniem. Podniosłem wzrok znad stop wprost na Yongguka, odzianego prawie w pełen garnitur.
- woow, Gukkie. Wiesz gdybym nie pomagał ci ubierać się na ślub, sam bym się Toba zainteresował.
- nie żartuj sobie. Jest w porządku?
- w porządku chłopie? Nie żartuję. Podmienili cię w tej przymierzalni? Gdzie się podział Bang uwielbiający szare koszulki?!Wyglądasz...olśniewająco-powiedziałem przyglądając się Yonggukowi. Ubrany w czarne sztyblety, czarne spodnie, koszulę którą mu wynalazłem i zwykły pasujący do wszystkiego kolorem śledzik, wyglądał jak ciacho.
- załóż marynarkę- poradziłem. Wziął ją z oparcia krzesła. Podeszłem do niego i pomogłem ją założyć.
- no. Jieun dobrze wybrała- powiedziałem wygładzając jego krawat.
Po zapłaceniu dziwnie małej sumy wyszliśmy z saloniku. Targaliśmy trzy torby. To znaczy ja targałem jedną, Yongguk dwie. Taki macho że nie pozwoli młodszemu koledze ponieść toreb.
-idziemy na...- przerwałem ponieważ usłyszałem irytujący dzwonek komórki Banga. Kto w lipcu jako sygnał ma ustawione "Last Christmas"?- zmień to bo kiedyś rozbije ci go na głowie-mruknąłem zakładając torbę na nadgarstek, a dłonie schowałem do kieszeni spodni.
- nie. Lubię ta piosenkę- odparł i odebrał telefon do którego  cały czas szczerzył. Jak mniemam dzwoni...
-Jieun, gdzie jesteś?- zawsze się tak witają. Nie ma "hej myszko". Jest "Jieun, gdzie jesteś?"
-okej. Spróbuję. Dobrze. Wiem. Wiem. Wiesz jaki on jest- czy mówią o mnie?- wiem jak go przekupić- taaa, mówią o mnie. Spojrzałem się na Guka, a on na mnie. Uśmiechnął się lekko i już wiedziałem że mnie w coś wkopał.
-pa. Też cię kocham.- rozłączył się i spojrzał na mnie-Daehyunnie
-to co mam zrobić?- spytałem na wstępie wiedząc że coś ode mnie chce.
- na sali są jakieś problemy. Pojechał byś ta.. Ja jadę z Jieun na...
-wiem gdzie jedziecie i wiem że mnie nie zabieracie!- burknąłem niczym małe dziecko zakładając ręce na klatkę piersiową.
- przywiozę ci trochę sernika-odebrał ode mnie torbę- dzięki.
- ma być cała blacha. Nie kawałek, a cała blacha- krzyknąłem za nim, ale widząc że skręca w uliczkę odetchnąłem z irytacji.
- żeby się kurwa bujali-powiedziałem na głos, tak że starsza pani przechodzącą obok mnie z wnuczką zasłoniła jej uszy i spojrzała na mnie gniewnie.
- to nie o pani. To o parze młodej- tym stwierdzeniem chyba naraziłem się jej bardziej bo złapała dziewczynkę za rękę i z uniesiona głową poszła w stronę lodziarnia z której dopiero wyszliśmy. Już więcej mnie do niej nie wpuszcza.


Na salę którą wynajęli (niedługo) państwo Bang dojechałem po czterdziestu minutach. Po dwóch przesiadkach i dziesięciu minut dojścia piechotą stanąłem przed hotelem. Utrzymany w starym stylu dworek robił wrażenie nawet na mnie. A mnie trudno czymś wzruszyć.
Wszedłem przez duże drzwi do recepcji. Już tutaj parę osób kręciło się przy komputerze i sprawdzało czy robi wszystko z wytycznymi świadka. Tak nie jestem jedynym świadkiem na tym ślubie. Jieun zamiast druhny, wybrała sobie świadka. Parę dziewczyn podobno mówiło jej że druhny przynoszą pecha, więc Jieun czym prędzej wybrała swojego kuzyna Junhonga. Nie widziałem chłopaka. Dzisiaj mam go poznać. Wiem tylko tyle że ma brązowe włosy, jest wysoki i blady. To nie za dużo, ale Jieun stwierdziła że odrazu go rozpoznam.
Podszedłem do dziewczyny która siedziała za biurkiem.
-dzień dobry- Przywitałem się jak na dżentelmena przystało.
- witam- odparła poprawiając włosy- w czym mogę pomóc?
- w którą stronę do sali bankietowej, dekorowanej na ślub dwudziestego lipca?
- proszę iść cały czas prosto przez ten korytarz- wskazała drzwi po mojej prawej stronie- dojdzie pan nimi na sale bankietową.
- dziękuję.
- proszę bardzo- uśmiechnęła się do mnie, a ja pomyślałem że jest naprawdę ładna. Krótkie kręcone brązowe włosy i uroczy uśmiech. Pewnie ma powodzenie.
Skierowałem się w stronę jasnego korytarza. Był krótki i już przekraczając próg drzwi widziałem, jaki kolor ścian ma sala. Karmelowy z białymi wykończeniami przy sufitach.
- o ja cię kręcę. Ile oni na to wydali?- spytałem sam siebie gdy wszedłem do sali. Była duża.  Ba, była wielka. Z osobnym parkietem i miejscem na stoliki. W każdym rogu stały potężne wazony z kwiatami. Ich mniejsze wersje znajdywały się na białych, okrągłych stolikach. Przy jednym stoliku usiąść mogło pięć osób. Na samym końcu sali znajdował się jeszcze jeden stół. Inny, prostokątny. Dla młodej pary, rodziców i świadków.
Wyjąłem telefon z kieszeni dżinsów, gdy zaczął wściekle wibrować.
Od:Bbang.
Dotarłeś na miejsce?
Do:Bbang.
Jestem. To co mam robić?
Od:Bbang.
Junhong się spóźni. Coś tam zrobił czy coś. Mniejsza. Dopilnuj, aby porozstawiać karteczki na stolikach dla gości. Złote i białe balony poprzyczepiać do kolumn. Jak byś mógł zobacz też czy zamówili świeże kwiaty dzikiej róży.
Do:Bbang.
Długi SMS^^. Gdzie mam się spytać o te kwiatki?
Od:Bbang.
W recepcji.
Do:Bbang
Spoko:)
Od:Bbang.
Dzięki Daehyun. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
Do:Bbang.
Nie poznał Jieun ;p
Od:Bbang.
Tak. To przede wszystkim. Junhong będzie za jakieś piętnaście minut. Polubisz go.
Do:Bbang.
Zobaczymy. Masz mi przywieść BLACHĘ sernika. Pamiętaj Yongguk!!
Od:Bbang.
Zobaczymy.
Do:Bbang.
Nie zobaczymy, tylko przywieź!!
Do:Bbang.
Yongguk!
Do:Bbang.
Yongguk!!
Do:Bbang.
Bang Yongguk !!! Nie lubię Cię!!!
Walnąłem się telefonem o czoło. Co za cham. Ja dobry przyjaciel, tłukę się pół miasta, aby zobaczyć co się dzieje z miejscem gdzie mają ślub, bo jakiś bachor zaspał czy coś. A on mi nawet ciasta nie chcę przywieść.
- mam za dobre serce-burknąłem kierując się do recepcji.


Dwadzieścia minut i butelkę wody mineralnej później, siedziałem na jednym z krzesełek w sali i studiowałem karki. Nie wiedziałem że ułożenie malutkich prostokątnych plakietek na stolikach to taki wyczyn. Niby wszystko jest rozpracowane, każdy ma już przypisane swoje miejsce, ale na planie jaki dał mi jeden z pracowników(który właśnie wiesza balony na kolumnach)nie ma narysowane gdzie jest wejście. Obracałem go już chyba z dziesięć razy do góry nogami, ale nadal nie mogę się połapać. Rzuciłem clipboard na stół, który odbił się pustym dźwiękiem. Odwróciłem się w stronę pracownika który dostarczył mi to gówno, ale mężczyzny nie było. Chwyciłem papiery z powrotem w ręce i skierowałem się do korytarza. W między czasie próbowałem znowu coś załapać z tych kółeczek i kwadracików narysowanych na białej kartce.
-uwaaaga-ktoś krzyknął w moją stronę. Podniosłem głowę akurat w tym momencie w którym jakaś szybko poruszająca sie maszyna walnęła prosto we mnie. Uderzenie było mocne, szybkie i sprawiło że upadłem prosto na tyłek, upuszczając kartki.
-kurwa-Jęknałem rozmasowując obolałe miejsce. Szybko podniosłem głowę do góry, chcąc opieprzyć kogoś kto porusza sie na pojeździe w pomieszczeniu, ale gdy zobaczyłem z kim mam do czynienia nie mogłem uwierzyć. Patrzyłem się na wysokiego chłopaka o brązowych włosach, szeroko otwartymi oczami. Zresztą jego mina też nie mówiła nic innego jak strach i zdziwienie.
-Zelo?- spytałem chcąc się podnieść. Chłopak jakby otrząsł się z szoku, chwycił deskorolkę i wybiegł z pomieszczenia.
- nie, czekaj- krzyknąłem za nim, ale on już skręcił w prawo wybiegając z korytarza- o mój Boże- powiedziałem do siebie, siadając wygodniej na podłodze. Czy ja właśnie spotkałem Zelo? Tego wysokiego chłopaka z blond włosami? Nie teraz jest szatynem- o mój Boże- powtórzyłem uzmysławiając sobie że to jest pewnie świadek Jieun. Blady, wysoki o brązowych włosach...-i o hipnotyzujących oczach- dodałem cicho. Zaraz jednak wygoniłem tą myśl z głowy potrząsając nią. Nie,nie, nie. Ja nie wieżę że go znowu spotkałem. Po dwóch latach walki z samym sobą, spotkałem chłopaka który wywrócił moje życie do góry nogami.
Zakryłem oczy dłońmi przypominając sobie chwile z nim spędzone.
~~~~
-cześć młody, zatańczysz?-spytałem się blond włosego nastolatka, który na pierwszy rzut oka wyglądał na młodego. I na takiego który nie chce tu być.
-ja...- zaczął, ale ja złapałem go za dłoń splatając nasze palce i poprowadziłem na parkiet. Odrazu odwróciłem go do siebie tyłem i zacząłem bujać się w rytm piosenki. Chłopak odetchnął cicho i złapał mnie za dłonie, które splotłem na jego brzuchu.
-jak ci na imię?-szepnąłem mu do ucha lekko wyciągając głowę. Bądź co bądź, chłopaczek mimo młodego wieku był naprawdę wysoki.
-Zelo-odparł wzdychając kiedy moje zimne ręce znalazły się pod jego koszulką.
- milo mi cię poznać Zelo. Jestem Daehyun.
~~~~
-Hyung, błagam cię, chodźmy tam -Zelo wskazał coś na wzór kolejki górskiej. Spojrzałem na nią krzywo, a następnie na chłopaka obok mnie. I to był mój błąd. Wyglądał tak słodko. Palce u dłoni przeplótł pomiędzy sobą i ułożył je w pięść, oczy które wyglądały jak u szczeniaczka wlepił we mnie i niemo prosił o pozwolenie.
-jeeezu, masz mnie. Chodźmy- powiedziałem łapiąc go za dłoń.
- dziękuję hyung-podskoczył i podążył za mną. To była nasza pierwsza randka.
~~~~
-hyung, lubię cię wiesz?-spytał mnie któregoś wieczoru. Właśnie siedzieliśmy na dachu jednego z bloków i czekaliśmy. Dzisiaj jest noc spadających gwiazd.
- ja ciebie też lubię Zelo-odparłem wygodniej opierając się o komin.
-tylko...tylko ja nie lubię cię w TEN sposób- powiedział wykręcając palcami. Obróciłem się cały w jego stronę i spojrzałem na twarz. Zagryzał wargę i uciekał wzrokiem za każdym razem, gdy spojrzał na mnie.
- a w jaki?
- bardziej jako...chłopka niż brata.
- kochasz mnie?- zapytałem prosto z mostu.
- tak- odparł cichutko.
Przysunąłem się do niego jak najbardziej mogłem i dotknąłem ramienia. Spojrzał na mnie przez sekundę, ale z powrotem spuścił głowę. Złapałem go za podbródek i pocałowałem delikatnie. Akurat w tym momencie niebo przecięła pierwsza spadają a gwiazda. Moje marzenie się spełniło.
~~~~
-hyung tylko...bądź delikatny, dobrze?
- obiecuję- szepnąłem i wsunąłem się w niego. Odrazu ustami odnalazłem drogę do tych należących do niego. Całowałem je z pasją i oddaniem. Pieściłem językiem podniebienie, jednocześnie uniemożliwiając jękom wydobycie się. Dłońmi jeździłem po jego brzuchu, wywołując napięcie się mięśni i drżenie. Nagle Zelo odchylił głowę do tylu i jęknął głośno
-ach...hyung, pro- proszę zrób to jeszcze raz-zaczął błagać. A co ja mogłem zrobić jak nie wykonać jego prośby? W końcu go kochałem.
~~~~
- co?- spytałem głucho.
-przepraszam hyung- odparł przygryzając wargę.
- Zelo, żartujesz sobie ze mnie?- spytałem mając nadzieje ze odpowie" tak, hyung. Nie gniewaj się.". Ale zamiast tego on odpowiedział:
- nie hyung. Przepraszam- i szybko wskoczył na swój rower, zarzucając kaptur na głowę. Stałem tam, na moście, jeszcze długo, nie zdając sobie sprawy że razem ze mną, płacze również niebo.
Wróciłem do rzeczywistości dopiero gdy ktoś zaczął potrząsać moim ramieniem. Podniosłem głowę i spojrzałem w ciemne oczy.
- nic się panu nie stało? Nie kontaktował pan- powiedziała wystraszona recepcjonistka.
- przepraszam. Myślałem- skłamałem gładko i podniosłem się z podłogi. Spojrzałem na rozsypane karki na niej, a następnie na dziewczynę.
- wie pani może jak porozstawiać karki na stolikach?
- oczywiście- odpowiedziała wesoło i zaczęła zbierać porozrzucane papiery. Po chwili się zrefektowalem i zacząłem jej pomagać.
- i proszę mówić mi na ty. Hyosung jestem- powiedziała podając mi małą dłoń.
- Daehyun- odparłem uciskając ją.

Seks na poprawę humoru jest dobry, ale tylko wtedy gdy tej osoby więcej nie spotkasz. Niestety ja dziewczynę z recepcji, której imienia nawet nie pamiętam, spotkałem już następnego dnia. Sprzedała mi liścia, ponarzekała, nawrzucała na mnie, po czym usiadła za biurkiem i wzięła jakieś czasopismo do ręki ukazując światu że jest wszech i wobec zfochana. Standard.
Skierowałem się w stronę sali pewnym krokiem. Wiem że nie spotkam na niej Zelo...Junhonga. Jak trudno przyzwyczaić mi się do tego imienia. Zawsze był Choi Zelo. Przez całe trzy miesiące naszej znajomości właśnie tak się do niego zwracałem. Jaki byłem głupi. Wczoraj przeżyłem mały kryzys czego dowodem jest mój marny wygląd i butelki, które walają się po moim mieszkaniu. Nie wspomnę o dziwnym zapachu.
Pchnąłem drewniane drzwi i aż przystanąłem w miejscu. Sala wygląda jak z bajki. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Brakuje tylko jednego. Kwiatów. Ale one załatwione są już na jutro rano.
Oparłem się o drzwi i przyglądałem się ludziom poprawiającym ostatnie niedociągnięcia. Też bym chciał u siebie coś poprawić.


W dziej ślubu biegałem jak szalony. Jest dziewiąta rano, za trzy godziny zaczyna się ślub. Kwiaty jeszcze nie przyjechały, a Jieun złamała obcas. Yongguk nie może usiedzieć w miejscu i krąży po całym hotelu. Chociaż on mi nie wchodzi w paradę tak jak...
- jesteś skończonym gnojem- Hyosung wycelowała we mnie palcem- nie wiem...
- jak mogłaś się na to namówić. Już nigdy więcej się na to nie nabierzesz. Jestem gnojem, dupkiem i kretynem. Sorry mała, mówiłaś mi to już wczoraj. A teraz przesuń się bo muszę biec po kwiaty- odsunąłem ją delikatnie na bok i pognałem do wyjścia. Usłyszałem za sobą coś jeszcze w stylu "debil".
Wiedziałem że w końcu spotkam Zelo. Myślałem że będzie to przed ołtarzem...stop, Boże jak to brzmi. Chodzi o to że spotkam go dopiero na ślubie! No tak, ale spotkałem go w kwiaciarni, czego wynikiem jest stłuczony wazon i rozlała woda nie tylko na podłodze ale i na naszych bluzkach. Dobrze że nie założyłem już garnituru, teraz dopiero miał bym problem.
Siedziałem na podłodze w kwiaciarni i patrzyłem się na szatyna. Z miną która wyraża zaskoczenie i przyklejonych do czoła włosach, wygląda słodko. Bo mogę mówić co chce, ale uczuć nie da się nie słyszeć. Bo ja go chyba nadal....
-Hyung-powiedział w końcu podnosząc się z podłogi. Chciał złapać się stolika który stał za nim i się podnieść, ale na stoliku leżały róże. Zerwałem się szybko i nie wiele myśląc złapałem jego dłoń w ostatniej chwili. Gdyby nie to miała by bliskie spotkanie z kolcami. Zelo spojrzał na mnie zaskoczony, a następnie spuścił głowę. Wypuściłem jego dłoń z mojej i cofnąłem się o krok.
- co tu robisz?
- przyjechałem po kwiaty- powiedział cicho.
-to ja przyjechałem po kwiaty- powiedziałem zirytowany. Czy w tym hotelu każdy robi co chce, czy są jakieś zasady co wykonuje personel?
- o Boże co tu się stało?-spytała starsza kobieta wychodząc z zaplecza.
-bliskie spotkanie. Przyszliśmy po kwiaty dzikiej róży. Na ślub- mówiłem do kobiety, ale wzrok trzymałem cały zaś na młodszym chłopaku.
-na ślub? Na nazwisko Bang? Już dawno pojechały, i dostałam wiadomość że zostały dostarczone.
- dostarczone? Gdzie?- spytałem patrząc już na kobietę.
-do recepcji.
-Hyosung-mruknąłem. Już wiem co się stało z kwiatami. A to szuja.
-dziękuję bardzo i przepraszam za stłuczony wazon. Ile się należy....
 
Wiecie jak to jest iść za osobą którą znacie i nie odezwać się słowem? Stać pod tym samym przystankiem i nawet na siebie nie spojrzeć? Jechać tym samym autobusem, stać w nim obok siebie i udawać że ta druga osoba nie istnieje? Jeżeli wiecie jak to jest, to chyba wiecie również jak się teraz czuje. Serce bije mi jak oszalałe, próbuje zaczepić wzrok na wszystkim-byle nie na nim, mam ochotę wykrzyknąć na cały autobus "dlaczego" i wyciągnąć odpowiedź z niego chociażby siłą. Ale się powstrzymałem. Bo wiem że to nic nie da.
Zacząłem stukać opuszkami palca o udo. Atmosfera jest gęsta. I tylko dwie osoby w tym przeklętym autobusie o tym wiedzą.
Złapałem się mocniej drążka, gdy autobus gwałtownie za hamował. W myślach powtarzałem że to jeszcze trzy przystanki i wyjdę z zatłoczonego autobusu. I nie będę stał tak blisko Zelo. Tak blisko że aż czuje jego słodki zapach. Truskawki. Nadal nie zmienił żelu pod prysznic.
Spojrzałem się na chłopaka przedemna. Stał oparty o okno, zgarbiony z spuszczoną głową.
Wypuściłem głośno powietrze z płuc i pociągłem nosem. Miałem ochotę płakać, ale starałem się trzymać.
- hyung-usłyszałem TEN głos. Spojrzałem się na chłopaka, który również na mnie patrzył.
-tak?-spytałem zachrypniętym głosem.
- ja...- nie dokończył ponieważ autobus znowu za hamował i sprawił że chłopak wpadł prosto w moje ramiona. Objąłem go w pasie i spojrzałem na twarz, która znajdowała się tak blisko mojej. Gdybym tylko się pochylił, mógłbym pocałować te słodkie wargi.
-...przepraszam- powiedział szybko i z powrotem oparł się o szybę.
Tylko za co?



Stałem za Yonggukiem i przechwytywałem wszystkie kwiaty i bombonierki jakie dali goście parze młodej. Usilnie starałem się nie patrzeć na chłopaka po mojej prawej. Ubrany w biały garnitur z czarnymi wstawkami, granatową myszkę i brązowy kapelusz wyglądał jednocześnie dojrzale jak i uroczo.
-Daehyun
- tak?- spojrzałem na Yongguka.
- weźmiesz to i zaniesiesz do schowka? Jest obok kuchni.
- jasne- odparłem i złapałem wielki bukiet kwiatów w obie dłonie.
- Junnie, pomóż mu- powiedziała jeszcze Jieun, a ja miałem ochotę kupić koszule, którą w salonie odłożyłem odrazu na wieszak.
Skierowałem się do wejścia, nie patrząc nawet czy chłopak idzie za mną. Przeszedłem szybko korytarz i gdy już trafiłem do kuchni przystanąłem aż w miejscu. To wszystko na wesele? Będzie wyżerka. Uśmiechnąłem się pod nosem i szybciutko wszedłem do składziku uważając na duży próg. Położyłem kwiaty i bombonierki na szafkach i odwróciłem się. Zelo akurat wchodził do pomieszczenia. Przez to że on nie złapał kwiatów, a po prostu je położył na swoich ramionach widoczność miał słabą. Skrzywiłem się kiedy runął jak długi na panele. Nie zauważył progu. Szybko do niego podszedłem i pomogłem wstać.
- nic ci nie jest?- spytałem, łapiąc go za dłonie, tak aby mógł złapać równowagę.
- chyba nie- odpowiedział i stanął na prawej nodze, potem na lewej. Gdy stwierdził że nic nie ucierpiało uśmiechnął się do mnie promieniście. Odpowiedziałem tym samym i przez moment czas jakby stanął. Był tylko on i ja. W tym małym pomieszczeniu. Patrzyłem się na jego oczy dłuższą chwile a następnie zjechałem wzrokiem na usta. Słodkie, malinowe i tak świetnie całujące. Naprawdę nie wiem dlaczego w tamtej chwili przybliżyłem się do niego o ten jeden krok i pocałowałem powoli. Zelo pozostawał bierny na pieszczoty, i gdy już miałem się oderwać od tej słodkości i go przeprosić za moje zachowanie, on nieśmiało zaczął oddawać pocałunki. Złapałem go więc za kark i przybliżyłem jeszcze bliżej siebie, tak aby już żadna przerwa po miedzy nami nie została. Całowałem go z pasja i oddaniem. Tak jak kiedyś. Tak jak dwa lata temu. Przejechałem ostatni raz językiem po jego wargach i odsunąłem się. Jednak chłopakowi było chyba mało po objął mnie ramionami za szyje i ponownie się pocałowaliśmy. Zacząłem napierać na niego, aby oparł się o ścianę. Gdy już jego plecy spotkały się z tynkiem, nie wiele myśląc przeniosłem swoje dłonie na jego spodnie. Pocierałem ręką mały namiocik, który zdarzył się już utworzyć i wsłuchiwałem się w westchnienia które leciały prosto w moje usta.
-achhh, hyung- oderwał się odemnie aby zaczerpnąć powietrza i wygiąć plecy w łuk- proszee p-przestań...ja zaraz...
- o to mi chodzi- powiedziałem obcałowywując jego szyje. Dwa lata. Tyle na to czekałem. Aby znowu móc go pocałować i wysłuchiwać się w jego urywany oddech. Dwa lata czekałem aby móc znowu złapać go za rękę. I równe dwadzieścia cztery miesiące czekałem aby móc znowu powiedzieć mu te dwa słowa
-kocham cię- szepnąłem mu prosto w ucho. Chłopak zachłysnął się powietrzem i doszedł z głośnym jękiem. Zjechał trochę plecami po ścianę, a następnie oparł się czołem o moje ramie. I dopiero teraz zrozumiałem co takiego powiedziałem.
- k-kochasz mnie?- szepnął unormowywując oddech.
- cały czas. Nie przestałem- powiedziałem po czym objąłem go ramionami.
- hyung...przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam- zaczął szlochać.- ja nie chciałem cię zostawiać. Kochałem cię. Nadal kocham!
- cśśś- zacząłem pocierać mu plech które zaczęły  drżeć.
- nie. Ja muszę ci to wytłumaczyć. Muszę- powiedział podnosząc głowę i ocierając łzy. Złapałem go za podbródek i musnąłem jego wargi.
- dobrze.


Nigdy bym nie powiedział że taka historia może przydarzyć się mi. Zwykłemu chłopakowi z Busan, który kiedyś uwielbiał imprezować. Który kiedyś spotkał miłość swojego życia. Który zakochał się w chłopaku z bogatej rodziny. Który potem przez pół roku miał złamane serce. Który potem zaliczał kogo popadnie. Który po dwóch latach walki z samym sobą spotkał osobę która wywróciła jego świat do góry nogami ponownie. I gdy ten chłopak myślał że jego historia kończy się właśnie w tym momencie, wszystko sie wyjaśniło. Zelo nie zerwał ze mną z własnej woli. Nie wiem czy kiedyś wspominałem, ale uczył się on w elitarnej akademi do której chciał uczęszczać odkąd skończył dziesięć lat. Tak wiec ojciec Zelo dowiedział sie że jego syn jest gejem i że spotyka się z nic nie wartym padolkiem- czyli mną. Może posada barmana nie jest jakim spełnieniem marzeń, ale ja nie narzekam. Wracając do tematu. Ojciec Zelo kazał mu wybierać. Albo ja albo rodzina i akademia. Zelo się wtedy załamał. Kompletnie nie wiedział co ma robić. Wtedy do akcji wtrąciła się jego mama. Powiedziała żeby ojcu mówił że wybiera to drugie, a ona będzie go kryć gdy my będziemy się spotykać. Niestety plany się pokrzyżowały, gdy ojciec Choi zabrał ich z Seoulu do Tokyo, gdzie miał również małą firmę. Tak więc wtedy Zelo stracił i mnie i akademie. Dopiero gdy skończył dziewiętnaście lat, przyjechał z powrotem do stolicy. Oczywiście jako argument wziął ślub swojej kuzynki, dlatego jego ojciec go puścił. Nie miał pojęcia że na tym ślubie się spotkamy. Zresztą ja też nie. Kto by pomyślał? Widocznie jesteśmy sobie przeznaczeni.


Siedziałem właśnie na kanapie w swoim mieszkaniu i przeglądałem płyty z filmami na DVD. Miałem ochotę na coś mrożącego krew w żyłach. Z znudzeniem odrzuciłem na bok kolejna płytę z filmem dla nastolatek.
- jak można coś takiego oglądać?- mruknąłem przebierając dalej. Gdy w końcu trafiłem na opakowanie z horrorem wstałem i włożyłem płytę do odtwarzacza. Teraz czekałem tylko na swojego rodzaju kaloryfer. Gdy wsunął się obok mnie i przytulił do boku mogłem spokojnie włączyć film i wygodnie się ułożyć.
- co oglądamy?- spytał Junnie kładąc mi głowę na ramieniu.
- never...coś tam- powiedziałem nie mogąc siebie teraz przypomnieć tytułu.
- horror?
- yep.
- dlaczego?- jęknął bardziej naciągając koc na barki.
- bo tak.
- ale ja będę się bał.
- nie masz czego Junnie- objąłem go ramieniem- jestem z Toba i nie dam nikomu cię skrzywdzić.
- Obiecujesz?
- obiecuje.


haha, a jednak jakaś notatka ode mnie jest na dole. Mam wiadomość dla Natali Kiri tak więc...chcę cię jako betę. Stwierdziłam że to nie będzie tylko plus dla bloga ale i dla mnie. Tylko mam jedno ale...nie będzie ci to zabierało czasu? Bo jeżeli betujesz już komuś opowiadania i jeżeli nie masz czasu ja zrozumiem, każdy ma swoje prywatne życie. Tak więc podałabyś mi swoje maila? Odrazu po zapisaniu go sobie usunę go z komentarzy tak aby nikt inny go nie miał. Sorry,ale nie posiadam ani facebooka ani twittera. Z góry bardzo ci dziękuję <3.

9 komentarzy:

  1. Ha...wiedzialam ze to DaeLo. No wiedzialam poprostu. Jestes chyba jedyna osoba która pisze rozne pairingi z tego zespołu. I bardzo mnie to cieszy, oby tak dalej :)
    Madzia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzialam ze pod poprzednim postem obstawialas DaeLo. Zgadlas^^. Dziękuję za komentowanie notek. To dużo dla mnie znaczy <3

      Usuń
  2. Te smsy mnie rozbroiły xdd. Fajny one shot. Podoba mi się z jaką lekkością piszesz. Chociaż twoje "Understanding" sprawiło że ryczałam, podobalo mi się to strasznie. Oby tak dalej ^^. Faithing <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych smsow akurat miało nie być. W ostatnim momencie dodalam ten fragment. Cieszy mnie to ze się podobalo ^^ Dziękuję za konentarz ;)

      Usuń
  3. OMG! OMG! OMG!
    Jestem taka podjarana, ze nie wiem od czego zaczac!
    To moze najpierw przeprosze, ze dopiero dzis komencik. Co prawda, wczoraj (a w sumie to dzisiaj, bo bylo kolo 1:30 nad ranem xp) przeczytalam tego ficzka ale w trakcie pisania komentarza, kom mi padla -.- a wczesniej, jak nigdy, nie mialam mozliwosci nawet na przeczytanie jakiegokolwiek rozdzialu, nawet przed pojdciem spac! Moje serce krwawilo przed ograniczenie do mojego nalogu T.T xp

    Co do samego DaeLo to Omomomo~~~ to jest takie slodkie, kochane i urocze! *^* <3 zawsze mi sie ten pairing taki wydawal, a Twoja opowiesc i historia byly piekne! Czesciej ogladaj jakies filmy albo nagrania, jesli dzieki temu masz wene, bo ten ff jest boski!^^ No po prostu wielbie wszystko co jest Twojego autorstwa~

    A co do samego betowania to: yay!~ ^^ Z checia bd Twoja beta^.-
    I sie nie przejmuj, gdybym nie miala checi i czasu to bym nie oferowala swojej pomocy ;3
    Mam ta przyjemnosc byc zespawana z kom wiec powinnysmy byc w stalym kontakcie~ ^^ (maila podam w osobnym komentarzu)

    Weny zycze przy kolejnych ficach!
    Hwaiting~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odrazu usunęłam twój kom z mailem. Dziękuję, wkrótce napiszę do ciebie notke. Może potem się jakoś dogadamy ^^ Wiesz z betowaniem. Co i jak ;). Fajne że się podobalo. Dziękuję za komentarze od cb. To dodaje skrzydeł. Jakie to fajne uczucie ^^

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne jak zawsze.Bardzo podoba mi się jak piszesz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Miły komentarz. Mam nadzieję że z biegiem czasu będę pisać jeszcze lepiej ^^

      Usuń