24 września 2014

Battle vs. Love III

Witajcie kochani :*. Jak wam minął tydzień ?? Mi spokojnie z paroma zdenerwowaniami( zwłaszcza wczoraj gdy weszłam na bappoland) Muszę się pozalic że drugi rozdział BvsL miał baaardzo mało wyswietlen przez co jest mi smutno :(. No cóż mam nadzieję że kolejne rozdziały przypadna wam bardziej do gustu. Rozdział sprawdzala dla was Natalia Kiryk. Dziękuję bardzo ^^. Nie przedluzajac zapraszam do czytania...i komentowania xdd.




ROZDZIAŁ 3
 Oczywiście, że zaspałem. Oczywiście, że Youngwon nas nie obudził i sam zaspał. Biegałem teraz po całym domku rodziny Yoo i szukałem swojego buta, który nie wiadomo jak zniknął. Jeżeli za dwadzieścia minut nie będę w szkole, spóźnię się na drugą godzinę lekcyjną.
 - Znalazłeś?- dobiegł mnie krzyk Jae, który pomagał mi szukać mojej zguby.
 - Nie! - odkrzyknąłem i zajrzałem do łazienki. Spojrzałem za pralkę i pod prysznic, ale buta nigdzie nie było. Stanąłem więc na środku pomieszczenia, z nadzieją na oświecenie.
 - Mam! - usłyszałem okrzyk któregoś z braci. Mają podobne do siebie głosy i gdyby starszy Young chciał zrobić mi kawał, na pewno bym się nabrał. Podbiegłem do przedpokoju. Youngwon stał przy barierce i wymachiwał moim białym butem.
 - Gdzie był? - spytał Jae wychodząc ze swojego pokoju.
 - Nie wiem co wczoraj robiliście chłopaki, ale but Junhonga był w kuchni. W szafce. - dodał, po czym rzucił do mnie obuwiem. Złapałem go i spojrzałem z niedowierzaniem na szatyna.
- Błagam... W której szafce?
 - Spoko, z garnkami. Ciesz się, że nie w lodówce.
- Dzięki chłopaki - powiedziałem zakładając moją zgubę.
- To co, jedziemy?
 - Tak - wziąłem od Youngwona kurtkę, którą mi podał.
- Hej, poczekajcie na mnie! - oburzył się młodszy zbiegając ze schodów w jednej ręce dzierżąc torbę a w drugiej telefon.
 - Z kim on tak pisze?- spytał mnie jego brat, gdy czekaliśmy na Jae pod autem.
- Z kolegą z Instagrama. Poznali się niedawno. Mają wspólne tematy - wyjaśniałem.
 - Mój brat ma Instagrama?
 - Nie wiedziałeś?
- Nie chwalił się- powiedział z błyskiem w oku. Już wiedziałem że Youngwon będzie obserwował Jae i pisał krępujące komentarze. Pod tym względem brat Jae i mój niewiele się od siebie różnią.



 Biegłem przez pusty korytarz w stronę sali od biologii. Miałem nadzieję, że nie spóźnię się na drugą lekcje, ale moje marzenia legły w gruzach gdy staliśmy w korku. Stwierdziliśmy wtedy z Jae, że szybciej dobiegniemy do szkoły niż dojedziemy. Tak więc wysiedliśmy z auta Youngwona dwie ulice przed szkołą i biegiem się do niej dostaliśmy. Odpuściłem sobie nawet dostanie się do swojej szafki i schowania do niej kurtki. Zrobię to na następnej godzinie.
Wpadłem do sali zwracając tym samym na siebie uwagę. Po prostu nienawidzę gdy cała klasa odwraca się w moja stronę i patrzy się jak na okaz w zoo. Ukłoniłem się pani od biologii i przeprosiłem za spóźnienie. Stwierdziła, że nic się nie stało i kazała mi usiąść. Odetchnąłem dyskretnie. Biologia to drugi przedmiot (zaraz za fizyką), który w ogóle mi nie idzie. Jakoś zapamiętywanie części ciała, organów, narządów i miesiączkowanie dziewczyn, zdecydowanie mnie nie interesuje.
 Usiadłem w swojej ławce, dopiero teraz zwracając uwagę, że ta za mną jest pusta. Czy Jongup nie przyszedł do szkoły? Wczoraj gdy leżałem już w łóżku Jae, zastanawiałem się czy zrobić coś z tym, że chłopak o fioletowych włosach mnie olał. W końcu pani Jung prosiła mnie abym oprowadził go po szkole, a ja nie lubię zawodzić ludzi. Doszedłem wtedy do wniosku, że opieprzę go po całości i dam plan budynku. Niech się buja. Chciałem być miły i go kulturalnie oprowadzić? Chciałem. Czekałem na niego pod szkołą? Czekałem. Mogłem się nawet z nim zakumplować, aby nie był samotny. Tylko no naprawdę, to jest aż taki problem aby powiadomić kogoś, że się z tą osobą nie spotka? Zwłaszcza że widzieliśmy się jeszcze trzy razy. I za każdym tym razem, czułem mrowienie w ciele. Nie byłem pewny czy chłopak się na mnie patrzy, a odwrócenie się do niego i zobaczenie tego na własne oczy, wydawało mi się dosyć dziwne. No bo jak to? Odwrócę się w jego stronę. Spojrzę się na twarz. Zobaczę że jednak się na mnie nie patrzy, a mnie po prostu bierze przeziębienie, i z powrotem zajmę pozycje przodem do tablicy? Tak po prostu? Bez "be" ani "me"? To nie w moim stylu.



  Jongupa spotkałem prędzej niż przypuszczałem. Kulturalnie jak na drugoklasistę przystało, wyciągałem z swojej szafki książki na następną lekcję. Akurat gdy wyciągnąłem podręcznik od matematyki drzwiczki szafki zamknęły się z hukiem. Najpierw spojrzałem na dłoń ozdobioną paroma rzemykami i skórzaną bransoletką, później przejechałem po dobrze zbudowanym przedramieniu, na którym rosły ledwo widoczne czarne włoski, następnie była podwinięta biała koszula, a na końcu wykrzywiona w złości twarz nowego ucznia naszej szkoły. Jongup stał przede mną z mordem wypisanym na twarzy. Przełknąłem ślinę i powoli postawiłem krok do tyłu.
- Gdzieś ty wczoraj był? - spytał na wstępie. Spojrzałem się na niego nic nie rozumiejąc. Robi sobie ze mnie jaja? Przecież na niego czekałem.
- Kpisz sobie ze mnie? Czekałem wczoraj na ciebie pod szkoła całą godzinę lekcyjną, a ty nawet nie raczyłeś mnie poinformować, że nie przyjdziesz!
- Nawet mnie nie denerwuj - zabrał dłoń z drzwiczek mojej szafki i oparł się o nią plecami. Jest niższy szybko przemknęło mi przez myśl - byłem wczoraj po lekcjach przed szkołą. Czekałem jak ten debil i nie przyszedłeś. Nie kłam, bo wiem, że ciebie tam nie było!
- To ty kłamiesz - wskazałem na niego palcem. - Byłem i czekałem czterdzieści pięć minut przed główną bra... - przerwałem uzmysławiając coś sobie.
 - Gdzie czekałeś?- spytałem już łagodniej.
 - Przed wejściem do szkoły, a gdzie? Czy nie tam byliśmy umówieni? - odetchnąłem płytko i stanąłem już w mniej bojowej pozycji.
 - Nasza szkoła ma dwa wejścia.
- Co?
- Nasza szkoła ma dwa wejścia - powiedziałem głośniej.  Potarłem nasadę nosa palcami. - Czekałem od strony parku. To jest główne wejście, ty zapewne byłeś po drugiej stronie. Jako nowy w szkole... - nie dokończyłem, bo poczułem ból w ramieniu. To Jongup odbił się od mojej szafki i przechodząc obok mnie walnął mnie z tak zwanego "bara". Zachwiałem się i przytrzymałem mocniej książki w dłoniach.
- Jesteś debilem - usłyszałem jeszcze. Potarłem lekko pieczące miejsce. Rozejrzałem się i aż odetchnąłem z wyraźnie słyszanym cierpieniem w głosie. Darmowego przedstawienia nikt nie odpuści. Zwłaszcza gdy jest szansa na to, że mogą sie bić. Nadal trzymając się za rękę przepchnąłem się przez tłum gapiów i skierowałem do najbliższej toalety. Wchodząc przez niebieskie drzwi kątem oka zauważyłem Himchana hyunga biegnącego w moją stronę. Wszedłem szybko do toalety i zbliżyłem się do umywalek. Położyłem książki na blacie i opukałem twarz. Gdy wycierałem ją papierowym ręcznikiem usłyszałem otwierające sie drzwi.
- Junnie....
- W porządku hyung. Nic mi nie jest. -odpowiedziałem z uśmiechem. Himchana jednak to nie przekonało, bo zamknął powoli drzwi i podszedł do mnie patrząc w oczy. Naprawdę nie wiem co ten człowiek w sobie ma, ale pod wpływem jego dużych oczu czuję sie malutki. I chociaż jestem od niego wyższy to przytuliłem go ściskając jak misia.
- Cii. Junnie, spokojnie. Nic się nie stało, słyszysz? Ten debil jeszcze mnie..
 - Nie- powiedziałem puszczając jego bluzkę.
- sorry- wskazałem palcem na plamę na ramieniu.
 - Nic nie szkodzi - machnął dłonią - Junhong, przepraszam że to powiem, ale już na pierwszy rzut oka widać że ten koleś cię nie trawi. Inni by to olali, a on zrobił z tego awanturę. Dokopię mu, jak kawę kocham. - zaśmiałem się z tego stwierdzenia. Wytarłem mokre policzki i spojrzałem na hyunga.
 - Dzięki, ale mnie to nie obchodzi. Nie mam zamiaru wchodzić mu w drogę, a tym bardziej pozwalać aby on wchodził na moją ścieżkę. Po prostu będę go olewał.- wzruszyłem ramionami.
 - No, moja krew - poklepał mnie po ramieniu. - Masz ochotę na lody? Możemy iść na po lekcjach do kawiarni.
- Jasne- powiedziałem zbierając z blatu moje zeszyty. - A Daehyun-hyung i Youngjae-hyung też z nami pójdą?
- Pójdą, ale trzeba najpierw ich znaleźć. - wyszliśmy na zatłoczony korytarz. Trochę skuliłem się na widok wlepionych we mnie oczu, ale obecność Channiego dodała mi otuchy.
 - Zgubili się?
 - Nie, po prostu pogodzili. Yoo chciał nam pokazać jakieś nowe drzewka które zasadzili na patio. Jung dał się namówić, ja musiałem do toalety i wymienić książki. Cóż... nadal ich nie ma - powiedział. Przeszliśmy przez korytarze w stronę ogródków, aż nagle chłopak zaczął dziwnie się uśmiechać.
  - Co się stało?- spytałem. Himchan-hyung pokazał tylko na coś palcem, więc podążyłem w tamtym kierunku. Sam uśmiechnąłem się na obrazek jaki zastaliśmy. Bowiem Damchu ganiał Youngjae po całym patio. Nie wiem o co poszło, ale Daehyun-hyung biegnący z patykiem w dłoni wygląda zabawnie. Youngjae odwracał się do niego przodem i biegnąc tyłem krzyczał, że ma za słabą kondycję i że go nie złapie. Daehyun wyglądał wtedy jakby zaraz miał się na niego rzucić.
 - Ach, te dzieciaki - westchnął Kim i wyszedł przez oszklone drzwi na jesienne słońce. To zadziwiające, że w listopadzie jest nawet ciepło... I bardzo mokro. Udałem się za starszym i usiadłem na murku, biorąc Andersona, który leżał na nim, w dłonie. Youngjae schował się za Himchana i używał go jako tarczy.
- Dorwę cię. Spalę wszystkie twoje zdjęcia. Powiem twojej mamie, że masz płytę porno! - zaczął wykrzykiwał Jung goniąc Jae wokoło najstarszego z nas. W tym czasie Yoo zaśmiewał się i nie mógł złapać oddechu.
 - Cz-czekaj. Poczekaj chwilę - wyciągnął przed siebie dłonie i przystanął. Jung zatrzymał się parę metrów od niego i spojrzał zmartwionym wzrokiem na najlepszego kumpla.
 - Wszystko w porządku? Jae?- spytał odrzucając drewniany badyl. Podszedł do Jae i położył mu dłonie na ramiona.
- Tak, tak. Po prostu się zmęczyłem.
- Usiądź lepiej. - Jung zaczął prowadzić Youngjae ku nam. Prawie zakrztusiłem się śliną, gdy powstrzymywałem wybuch śmiechu. Youngjae puścił nam oczko i uśmiechnął się lekko. Wziął Daehyuna na litość. Ha, dobry aktor z niego.
- Jae, może pójść ci po wodę?- spytał Himchan-hyung przesadnie zmartwionym głosem.
- Nie, muszę tylko odetchnąć. Dziękuję ci hyung za troskę - poklepał go po ramieniu, gdy już siedział obok mnie na murku. Nie mogąc się powstrzymać wybuchłem gromkim śmiechem. Złapałem się za brzuch i śmiałem się jak nigdy. Dae patrzył raz na mnie, raz na Kima szczerzącego zęby i w końcu na Youngjae przykładającego dłoń do ust. Nagle zaczął otwierać i zamykać usta jak ryba, co spowodowało jeszcze większą salwę śmiechu.
 - Yoo Youngjae! Nie żyjesz!!





Miłego wieczoru ^^

5 komentarzy:

  1. Himchan eomma!! Super rozdzialik. I chyba wiem już jaki pairing będzie na pewno...ale nie zdradzę xdd. Moon taki bad boy nie ładnie ^^. Kurcze już nie mogę doczekac się rozdz. gdzie Up dowie się z kim walczy w klubie. To dopiero będzie akcja.
    Weny i Hwaiting.
    Madzia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cśśś jak wiesz jaki pairing yo nie zdradzaj ^.- Nie wiem dlaczego, ale Jong zawsze mi się z bad boyem kojarzył xd. I masz rację, jak dowiedza się z kim walczą w klubie to dopiero będzie rozruba :) Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Wybacz, ze dopiero dzisiaj komentuje, ale sama wiesz, ze moje sr sa dosc mocno nabite^^"
    Nie mniej jednak, znajdujac wolna chwile, zabieram sie do roboty! xp

    Wg mnie, ten rozdzial na serio jest dobry! Rozwalil mnie frag gdy znalezli buta w Zelo w szafce... Wole nie wnikac co sie dzialo w nocy, ze znalazl sie on w takim miejscu xD
    A DaeJae jak zawsze boskie! <3 No po prostu shippuje ich jak cholera! *^* Pairing idealny~
    Na odchodne jeszcze dodam, ze zdjecie HimLo genialne dobralas!^^

    A tak troszke juz poza tym, chcialam bardzo podziekowac za wyroznienie mnie i wzmianke o mojej os~ ^^' Wg mnie nic wielkiego nie robie, jedynie odrobinke pomagam, wiec to dla mnie wiele, ze zostalam wspomniana~ ;3
    Mam nadzieje, ze nikogo nie zawiode, dobrze bd poprawiac, bo czuje teraz swego rodzaju odpowiedzialnosc spoczywajaca na moich barkach xp

    Nie przedluzajac! Rozdzial jak zawsze jest boski i teraz moja w tym glowa abys miala wiecej wejsc, bo piszesz na prawde rewelacyjnie i wiecej os musi sie o tym przekonac!^.-

    Weny i hwaiting!~

    OdpowiedzUsuń
  3. UWAGA!: OSOBY PONIŻEJ 16-GO ROKU ŻYCIA NIECH NIE CZYTAJA TEGO KOMENTARZA!!
    Jebne ci !! Będę to powtarzala do śmierci. Jesteś ważna. Jesteś częścią blogu. Bez ciebie rozdziały były by do dupy. Nie od dziś wiadomo że czyta się lepiej z poprawionyni błędami ^^ I moja w tym głowa aby wkuc ci do rudego łebka że twoja robota również jest ważna. Zapamietaj sobie to raz na zawsze !! xdd

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha xD Rozwalilas mnie swoja odp~ xD Nie mniej jednak, czuje sie bardzo doceniona wiec juz nie bd Cie denerwowac moim "glupim gadaniem" ^.-
    (Bo moj rudy leb nie lubi byc molestowany xp)

    OdpowiedzUsuń