ROZDZIAŁ 2
Otworzyłem drzwi z uśmiechem, który jednak zaraz zgasł. Gdy widzisz smutne osoby, automatycznie i tobie robi sie przykro. Ale gdy widzisz smutną osobę, którą w dodatku jeszcze kochasz, robi ci się nie tylko smutno, ale na dodatek wielki ciężar zlatuje ci na serce. Nie możesz wydusić z siebie słowa, chociaż chciałbyś coś powiedzieć. Łzy same napływają do oczy choć je również starasz sie kontrolować. Więc już wiecie jak się poczułem, gdy wszedłem do pokoju mojego chłopaka i znalazłem go zapłakanego u nóg łóżka. Stanąłem jak wryty w drzwiach, nie wiedząc co jest grane. Kiepski żart? Chyba nie. Youngjae podniósł na mnie swoja małą główkę i wybuchł jeszcze większym płaczem. W tym momencie oprzytomniałem. Upusciłem plecak z przekąskami, zamknąłem drzwi i dosiałem się do Youngjae. Niepewnie objąłem go ramionami, na co on Wtulił się we mnie jak w pluszaka. Łzy które do tej pory chowałem dla siebie, popłynęły jedna za drugą. Przycisnąłem mocnej jego ciało do siebie i pozwoliłem sie wypłakać. Po może pięciu minutach, a może i po godzinie, Youngjae odsunął sie odemnie, pociągając nosem i przecierając oczy. Złapałem jego twarz w dłonie i złożyłem czuły pocałunek na jego czole. Cały czas patrząc mu w oczy zadałem to pytanie które gnębi mnie odkąd wszedłem do jego pokoju.
- kochanie, co sie stało?- miałem nadzieje że mówiąc spokojnie i czule także i jemu udzieli sie ten stan.
- n-nic- odpowiedział uciekając wzrokiem.
- nic sie nie stało i dlatego tak płakałeś? Nie bądź nie mądry. Przecież wiesz że mi możesz wszystko powiedzieć- uśmiechnąłem sie lekko, nieprzerwanie patrząc w jego oczy. Youngjae właśnie taki jest, nie potrafi kłamać patrząc komuś w oczy. A nawet gdy nie patrzy sie na daną osobę, kłamstwo można u niego łatwo wyłapać. Gdy kłamię nie potrafi przestać sie śmiać. Jae wypuścił powietrze z płuc z głośnym świstem i spojrzał mi w oczy.
- chodzi o te dwa tygodnie przed wakacjami...
- co się stanie?- próbowałem go jakoś pospieszyć.
- ja...
- chłopcy chodźcie na dół. Ciasto właśnie ostygło- przerwał nam głośny krzyk pani domu. Youngjae jak na zawołanie zerwał sie z podłogi i zaczął ogarniać swój wygląd. Również się podniosłem, szybkim krokiem podszedłem do niego i przytuliłem.
- pamiętaj że nie skączyliśmy rozmowy- szepnąłem mu do ucha- I kocham cię.
- ja ciebie też. Najbardziej na świecie.- odsunęliśmy sie od siebie, popatrzyliśmy w oczy i pierwszy raz w ciągu tego dnia pocałowałem te pełne wargi. Ich smak, kolor, krztałt, wszystko to przyciąga mnie jak magnes. Pamiętam gdy skradłem mu pierwszego całusa. Jego zaskoczona mina i krok w tył mówiły wszystko. Gdy przyłożył dłoń do ust i spojrzał na mnie, przeklinałem sam siebie że za szybko to wszystko rozegrałem. Znaliśmy sie niecałe cztery miesiące. Ale gdy ja dawałem sobie raz za razem mentalnego kopniaka w tyłek, Youngjae zdążył oprzytomnieć i pewnie poukładać sobie parę spraw w głowie. Spytał mnie sie tylko dlaczego. I wtedy wszystko sie zaczęło. Mój monolog trwał by napewno dłużej, gdyby coś nie zakryło mi ust. Nasz drugi pocałunek nie był już tylko delikatnym muśnięciem warg. Owszem był trochę nieporadny i za szybko się skończył, ale ja w głowie miałem wtedy tylko jedną myśl " te usta". Już wtedy śmiało mogłem powiedzieć że się od nich uzależniłem. I to jest najświętsza prawda. Przetrwać dzień bez jego warg...nie przepraszam, przetrwać dzień bez niego to by była dla mnie męczarnia. Gdy już oderwaliśmy sie od siebie, policzki Youngjae przybrały naturalny, blady odcień. Złapałem więc go za dłoń i wyszedłem z pokoju. W kuchni jego mama, stała by blacie i nakładała ciasto na talerzyki. Gdy tylko zobaczyłem CO TO za ciasto wiedziałem że na jednym kawałku się nie skąńczy. Sernik, to jest to. A sernik z lodami jest podwójnym "tym".
- no Wkońcu zeszliście. Pomyślałam sobie że dołożymy jeszcze lodów do ciasta. Tak dzisiaj ciepło. Wkońcu czuć ze wakacje- mama Jae odwróciła sie w nasza stronę i popatrzyła najpierw na syna, potem na mnie. Nie wiem dlaczego ale pod wzrokiem tej kobiety zdolny bym był zrobić wszystko.- na co czekacie? Siadajcie do stołu- wskazała ręką okrągły stół w rogu pomieszczenie- zaraz podam, tylko jeszcze sos.
O tak pani Yoo, w kuchni jest istną królową. I tu muszę przyznać że pobija nawet moja mamę. Pewnie talent kulinarny Youngjae odziedziczył po mamie. Gdy już usiedliśmy obok siebie położyłem na stole nasze splecione dłonie. Popatrzyłem na jego palce i zacząłem sie nimi bawić. Jednak nie długo, ponieważ po minucie przed moim nosem wylądował talerzyk z sporym kawałkiem sernika, dwoma waniliowymi gałkami lodu, a wszystko to polane było sosem. Chyba karmelowym.
- wygląda pięknie- powiedziałem podziwiając szachownice wykonana na wierzchu ciastka.
- ma równie świetnie smakować. No próbujcie, dodałam o jedno żółtko więcej. Mam nadzieje że jest lepszy, a nie gorszy- szybko więc zjadłem pierwszy kęs. To co działo sie w mojej buzi było nie do opisania.
- o mój Boże. Jestem w niebie. Już go uwielbiam- powiedziałem rozmarzony.
- Daehyunnie, zacznijmy od tego że ty każde ciasto uwielbiasz- zauwarzył Youngjae zjadając lody.
- o nie, te z alkoholem to nie moja bajka- odparłem. Ciasto powinno być słodkie, albo chociaż kwaskowate, a nie cierpkie i gorzkie.
-oj tak, wiem doskonale że ty nie przepadasz za alkoholem.
- widzisz? Rozumiemy się- uśmiechnąłem sie do Youngjae, co ten odwzajemnił.
- chłopcy, muszę wam cos powiedzieć. Zwłaszcza tobie Younggie- przerwała nam mama Jae.
- ee...o co c-ci chodzi m-mamo?- spytał sie jej syn dziwnie sie prostując i jąkając.
- spokojnie- poklepała go po dłoni- myśleliśmy z tatą o wakacjach. Tak właściwie to wszystko już załatwione.
- w sensie czyich wakacjach?
- moich i twojego ojca. Już dawno nigdzie razem nie byliśmy. A i odpoczynek by się nam przydał.
- ale właśnie teraz chcecie jechać na wakacje? Nie możecie za rok, będziecie mieli więcej pieniędzy.
- nie mów tak!- kobieta podniosła trochę głos, ale zaraz odchrząkneła i kontynuowała spokojnie- czemu nie możemy jechać akurat teraz?
- mamoo- Youngjae starał sie chyba powiedzieć to na tyle cicho abym nie usłyszał, ale niestety coś nie wyszło i usłyszałem.
- skarbie, każdemu należy sie odpoczynek. Również twoim rodzicą. Poradzisz sobie sam.
- tydzień przed końcem wakacji przyjedzie Youngwon z Londynu. Poza tym, my z tatą też nie chcemy zrobić sobie długiej przerwy. Pięć do sześciu dni nam w zupełności wystarczy.
- ale jeżeli COŚ się stanie?- upierał sie jej syn. Nie rozumiałem go. Każdy inny w jego wieku cieszył by sie z wolnej chaty, a on na siłę chce zatrzymać rodziców przy sobie.
- nic sie nie stanie. Jesteś już na tyle duży że poradzisz sobie bez nas. Wiesz gdzie co jest i jak się rozporządzać.
Przez parę sekund Youngjae i jego mama patrzyli sobie w oczy i toczyli jakby taką niemą dyskujcię. Wkońcu mój chłopak przerwał tą więź i spojrzał na mnie.
- skończyłeś?- wskazał na mój talerzyk na którym była juz tylko brązowa maź po sosie.
- eee, tak.
- to idziemy na górę- stwierdził podnosząc sie z krzesła i zabierając mój, już pusty talerz i swój jeszcze z ciastem.
- ale...
- nie ma "ale"- położył wszystko na blacie zaraz obok i zlewu i odwrócił się do mnie- idziesz czy będziesz tak tu siedział?
- idę,idę- wstałem, wsunąłem swoje krzesło i zwróciłem sie do jedynej kobiety w tym domu- dziękuję proszę pani, było jak zawsze przepyszne.
- och, nie czaruj Daehyun. Nie czaruj. Zmykajcie już na górę.
Czy każdy z was kocha te słodkie chwilę pełne lenistwa z swoją ukochana osobą? Ja tak, ale tych chwil w dzisiejszym repertuarze nie było.
Zaraz po zamknięciu drzwi, rzuciłem sie na łóżko Youngjae z zamiarem odpoczęcia po mało sytym deserze. Ech, a planowałem zjeść jeszcze jeden kawałek. Niestety mój chłopak ma humorki jak kobieta w ciąży i najwyraźniej nic nie mówiąc pokłócił się z swoją mamą. O co? Nie mam zielonego pojęcia. Pamiętam dokładnie jak mój brat zawsze się cieszył z tego że rodzice wyjeżdżają. A gdy dowiadywał się jeszcze że mnie z sobą zabierają to już wogóle nie mógł usiedzieć, aż go roznosiło. Gdy później przeglądałem portale społeczne, dobrze wiedziałem dlaczego tak jest. Gdyby rodzice się dowiedzieli że u nas w domu był wąż i to nie taki zwykły, bo chyba boa(nie znam się) zabili by mojego starszego brata na miejscu. Zawsze się dziwiłem że udaje mu sie na czas ogarnąć ten syf i wywieść wszystkie rzeczy, tak aby mama z tatą niczego sie nie dowiedzieli.
- odpłynąłeś- stwierdził Youngjae przysiadając przy biurku.
- zastanawiam sie dlaczego nie chcesz, aby rodzice pojechali na wakacje- powiedziałem przewracając się na bok, i podkładając sobie rękę pod głowę.
- poprostu nie chce aby mama zostawiła mnie tu samego- wzruszył ramionami.
- dziwny sie ostatnio zrobiłeś. Masz zmiany nastroju, nie chcesz aby twoi rodzice zostawili ci chatę na prawie tydzień, a do tego płacze... Właśnie!- przypomniałem sobie że jeszcze jakież czterdzieści minut temu znalazłem Jae zapłakanego- dlaczego płakałeś?
Na moje pytanie Youngjae wyprostował sie niczym struna i wlepił wzrok w laptopa.
- Youngjae, pytam sie o coś-wstałem z łóżka i podszedłem do niego. Schyliłem się tak abym mógł go objąć po czym pocałowałem go w szyję na co on chyba bez pracy "mózg-ciało" odchylił lekko głowę w bok. Uśmiechnąłem sie do siebie. Teraz mi wszystko wyśpiewa.
- wiesz dobrze że mi możesz wszystko powiedzieć- zacząłem składać drobne pocałunki na jego bladej szyji i karku. Przy obojczykach pozostałem na dłużej i to je obdarzyłem największą uwagą- więc, o co chodzi?
- o...o to że ja...ach- jęknął gdy zassałem się na skórze tuż przy szyi-że dwa tygodnie...- nie, tak jest nie wygodnie. Okręciłem go przodem do mnie na krześle, usiadłem mu na biodrach i kontynuowałem wędrówkę po jego ciele. Odpiąłem mu dwa pierwsze guziki jego błękitnej koszuli i zjechałem ustami na klatkę piersiową.
- możesz mi powiedzieć- powiedziałem w przerwie miedzy pocałunkami.
- Daehyun, proszę cię aach przestań. Moja...moja mama jest na dolee.
- wiem i to mnie bardzo podnieca- odparłem. Kurdę odbiegamy od tematu. Nie mogę aż tak bardzo się wczuwać- więc...dlaczego płakałeś?- złapałem jego twarz w dłonie i spojrzałem mu w oczy. Jednak on szybko uciekł wzrokiem. Zmarszczyłem brwi usilnie starając się złapać z nim jakikolwiek kontakt wzrokowy- Youngjae, myślałem że mówimy sobie wszystko- zszedłem z jego kolan i ukucnąłem przed nim, opierając dłonie na jego kolanach- hmm?
- chodzi o to że...ja wcześniej wiedziałem że rodzice wyjeżdżają na wakacje. Myślałem że zabiorą mnie z sobą, ale mama z tatą już zadecydowali że jadą tylko w dwójkę- mówił z prędkością światła. Czy on uważa mnie za idiotę? Wiem ze nie, ale naprawdę taki kit to może wciskać Jongupowi, a nie mnie!
- Youngjae, a tak na serio?
- no przecież m-mówię- spuścił głowę i poprawił opadającą grzywkę- nie chce zostać sam- mruknął pod nosem.
- Youngjae, nie rób że mnie głupka. Dobrze wiem że kłamiesz! Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć to się stało?- wiem że nie powinienem unosić na niego głosu, ale ja już dłużej tego nie wytrzymam. Każdy głupi stwierdził by że on kłamie- poza tym nie został byś sam. Masz mnie! Ale widzę że nawet nie brałeś mnie pod uwagę.
- Daehyunnie to nie...
-nie tak? To powiedz mi jak, o co chodzi?
- ja...naprawdę o to- szepnął.
Westchnąłem i podniosłem sie z klęczków. Otrzepałem niewidzialny pył z kolan i skierowałem się do drzwi.
- wiem że kłamiesz i to mnie boli. Nie chcę nieporozumień. Nie chcesz mi powiedzieć to nie mów, ale gdy dorośniesz do powiedzenia mi prawdy, zadzwoń.
- Daehyun!- Youngjae wstał z krzesła obrotowego i zaczął iść w moja stronę.
- nie Younggie. Ja...nie wiem o co chodzi. Ta twoja rozmowa z mamą wogóle nie miała sensu. Dzieje się coś o czym nie chcesz...albo nie możesz mi powiedzieć?
- nie, nic się...- zawachał sie przez moment, po czym odetchnął głęboko- No dobrze powiem ci prawdę.
- więc słucham- oparłem sie o drzwi i czekałem.
- chodzi o to że wszystko sie ostatnio waliło. Youngwon nie przyjechał tak jak mówił, miał być dwa tygodnie przed końcem wakacji, a przyjedzie tydzień. Nie widziałem go od świąt. Mama z tatą sie pokłócili, i nawet nie wiem o co. Tata więcej pracuje, i nie ma go w domu- westchnął- a ja tęsknię za rodzinną atmosferą która panowała zanim Youngwon wyjechał. Wszyscy sie od siebie oddalamy. Przed twoim przyjściem oglądałem jeszcze smutny film. I to już wystarczyło abym zaczął ryczeć jak głupi. Gdy zobaczyłem ciebie w drzwiach, wiedziałem że prędzej czy później zaczniesz sie wypytywać. Nie chciałem abyś sie dowiedział że płakałem na filmie jak jakaś piętnastolatka. Wymyśliłem tą historyjkę na poczekaniu. Tak myślałem że w nią nie uwierzysz. Ale jednak miałem nadzieję- Jae gdy zaczyna się wstydzić robi sie niezwykle uroczy. Poprostu stał i trzymał dłonie złączone z przodu, do tego kręci nogą i ma głowę spuszczoną w dół. To robi wrażenie na wszystkich. Podszedłem do niego i po prostu przytuliłem. Czułem jak odpręża sie w moich ramionach, tak jakby spadł z niego wielki ciężar.
- nie mogłeś mi tego odrazu powiedzieć tylko owijasz w bawełnę? Nie lubię sie kłócić, a z Tobą to już wogóle.
- ale to takie kompromitujące- schował głowę w zagłębieniu mojej szyi- Zachowuje się jak nastolatka.
- nastolatka którą kocham- poprawiłem na co Youngjae sie zarumienił. Nagle przypomniało mi się cos- Jae, kochanie.
- tak ?
- może miałbyś ochotę dokończyć to co zaczęliśmy?
- to co zaczęliśmy?
Wsunięcie moich dłoni pod jego koszulkę dało mu chyba jasną odpowiedź, bo przeszedł przez niego dreszcz i momentalnie mnie od siebie odepchnął.
- nie ma mowy. Mama jest na dole- niemal krzyknął poprawiając wcześniej przeze mnie rozpiętą koszulę.
- chłopcy muszę wyjść. Będę za jakąś godzinę- dobiegł nas krzyk pani Yoo. Uśmiechnąłem się zadziornie , na Youngjae jęknął. Zacząłem podchodzić do bruneta który powoli zaczął sie wycofywać.
- słyszałeś, całą godzinę. My to mamy szczęście.
- nie nazwał bym tego szczęściem- Youngjae Wkońcu natrafił na swoje łóżko i usiadł na nim. W dwóch krokach znalazłem sie przy nim i pocałowałem go krótko.
- a jak byś to nazwał? Nie potrzebnie je zapinałeś- wskazałem głową guziki które zdarzył zapiąć jakąś minutkę temu- dodatkowe 3 minuty straconego czasu.
- kara za moje kłamstwo to właściwa nazwa.
- karę to ty zaraz dostaniesz. Ale ode mnie- nie czekając na żaden jego ruch, popchnąłem go na łóżko i zacząłem wznawiać to co wcześniej przerwaliśmy.
Może i ten wieczór nie należał do tych słodkich, a tym bardziej leniwych, ale ja nie narzekam.
Ehh, widzę ze dużo osób odwiedza bloga, a co za tym idzie i czyta posty. Tylko nie rozumiem dlaczego nie komentujecie? Nie ubiegam się o komentarze, ale to naprawdę sprawia że chcę się pisać. Miło by było również wiedzieć co wam nie pasuje a co sie podoba. Mam nadzieje ze za jakiś czas to sie zmieni :D A teraz co do opowiadania. Myślę że będą jeszcze z dwa rozdziały i pożegnamy sie z opowiadaniem "Zrozumienie". Na telefonie mam jeszcze parę zapasowych shotow, a i pomysłów w głowie mi nie brakuje. Tak wiec mam nadzieje ze się wam spodoba i ...
Do zobaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz