Zastanawialiście się kiedyś nad definicja miłości? Jeżeli nie to spróbujcie ubrać to w słowa. Święty Paweł z Taresu powiedział " Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawda" Chcecie poznać moja wersje? Zaczynamy.
Już od samego rana byłem wnerwiony. To oczywiste ze wstałem lewą nogą. Taaa, tak naprawdę to nie
wierze w te przesądy. Powód mojego zdenerwowania był prosty. Tym powodem był mój "przyjaciel " Daehyun. Po pierwsze siedział w łazience o 15 minut dłużej niż powinien. Dwa, nie posprzątał jej po sobie (wiem ze od tego mamy gosposie, ale ktoś po nim chciałby się umyć, a nie na wejściu wdepnąć w rozlany szampon) Po trzecie, zakosił mi słuchawki. Wiem że to on ale się tego wypiera, jestem pewien że je rozwalił. No i po czwarte, ta rozmowa z Himchanem. Zawsze mnie nią denerwuje.
- Dae nie znasz się, Bomi to prawdziwa suczka, widziałeś jak robi szpagat?
- Nie i chyba nie chce widzieć. Mnie bardziej podoba się Hyoeung.
No właśnie i tak jest prawie codziennie, ktora lepsza, ktora ma ładniejsze nogi, biust, głos, doszło do tego ze sprawdzali na Internecie ktora ma więcej fanek. Czasem to tak strasznie boli. Mam ochotę podejść do niego i wykrzyczeć mu w twarz żeby zwrócił na mnie uwagę, ale nie mogę tego zrobic zespołowi. Nie możemy być razem, społeczeństwo by się z tym niepogodzilo. Dwójka nastoletnich idoli razem. Fanki walczą o nasze spojrzenie. Gdyby dowiedziały by się ze mamy kogoś prawdopodobnie wydrapaly by tej osobie oczy.A ja kocham chłopaków ponad wszystko, szczególnie jednego.
- Dobra chłopaki ogarniajcie się za półgodziny do radia- Bang jak zawsze wkroczył do kuchni żwawym krokiem. Dłubałem w swoich naleśnikach widelcem, nie chcę jako mi się jeść. Nic mi się nie chciało.
- jeżeli ich nie jesz to ich też nie maltretuj i oddaj je innym. Na przykład mnie.- podniosłem głowę i spojrzałem w oczy temu cholernemu i piekielnie seksownemu chłopakowi. Podsunąłem mu talerz pod twarz i wstałem od stołu. W przejściu Yongguk złapał mnie za ramie.
- wporządku Yoo? Marnie wyglądasz. Nie jesteś chory?-przyłożył mi dłoń do czoła. Pokręciłem głową.
- wszystko w porządku, nie wyspałem się. Piłem kawę zaraz mi przejdzie-pierwsze lepsze kłamstwo w mojej głowie ujrzało światło dzienne.
- kiedy ty nie lubisz kawy- powiedział Jongup stojący obok nas przy blacie.
-wiem, ale jestem nieprzytomny- wzruszyłem ramionami." tylko nie ciągnij tego Upiie, błagam "
- to dobrze, wiem ze mało śpimy ale niedługo poproszę o krótki urlop, myślę ze nam dadzą. Wkońcu pracowaliśmy ...
- Bang, radio- przerwałem mu jego monolog, bo wiem ze lider jak się rozkręci to prędko nie skąńczy. Jego monologi na temat B.A.P i naszej działalności potrafią nie mieć końca.
- ach, no tak. To zbierajcie się- powiedział w przestrzeń, tak aby każdy w kuchni słyszał.
Wskoczyłem do naszego pokoju, potrzebowałem bluzę albo cokolwiek co mnie okryje i przytuli. Przegrzebałem nasza wspólną szafę i znalazłem szary sweterek, który odrazu na siebie wciągnąłem. Gdy wyciągałem kołnierzyk dżinsowej koszuli na wierz do pokoju wszedł Daehyun. Przeklinałem swoje szczęście. Zamknął drzwi i oparł się o nie. Spojrzałem na niego pytająco.
- Co się dzieje, Youngjae?- spytał sciszonym głosem który w jego wykonaniu brzmi niezwykle zmysłowo. Zamknąłem oczy i policzyłem do pięciu odganiając ta myśl od siebie.
- nic, naprawdę, jestem poprostu zmęczony- na dowód tych słów Potarłem pięścią oczy. Uwierz w to błagam. Dae przechyli głowę na lewo i przyglądał mi się moment.
- to dobrze, chce zobaczyć ten twój sławny uśmiech. Twoje policzki wtedy tak słodko wyglądają.- pisnął niczym piętnastoletnia fanka. Uśmiechnął się szeroko, na co nie pozostałem dłużny.- no widać że się zrozumieliśmy- nagle odbił się od drzwi o które się opierał, podszedł do mnie i przytulił. Wypuściłem powietrze z płuc, pozwalając aby objął mnie w pasie. Ja pozostałem w bezruch, ręce miałem spuszczone wzdłuż ciała- wiedziałem, co jest?!-odsunął mnie od siebie na długość ramiona i spojrzał w oczy. Nie mogłem wytrzymać tego wzroku wiec odwróciłem się spoglądając na łóżka.
-ja...- strzepnalem jego rękę z ramienia- muszę siku- i uciekłem do łazienki. Zamknąłem się w niej i oparłem ręce o brzeg umywalki. Spojrzałem w lustro. Sam siebie nie poznawałem,to fakt sypiamy po 4 może 5 godzin na dobę ale to niebyło zwykle zmęczenie, to była chęć zakopania się pod ziemia i nigdy z tamta nie wyjścia. Miałem poprostu dość, czy musiałem zakochać się akurat w Daehyun'nie? Nie! Wiec dlaczego to zrobiłem do cholery!? Dla mnie miłość jest czymś co sprawia ból i cierpienie. Nie wiem co ludzie w tym widzą. Spojrzałem ostatni raz w lustro i westchnąłem. Przepłukałem twarz wodą i wyszedłem z łazienki. W salonie na kanapie siedział tylko Zelo i Jongup rozmawiali o czymś. Czasem ich nie rozumiem zachwycają się rzeczami które nie są tak naprawdę warte uwagi. Każdy mówi ze to dzieci ale Jongup jest ode mnie młodszy o rok a Zelo o dwa i pół.
Usiadłem w fotelu i Westchnąłem. Zelo odrazu to wychwycił i spojrzał na mnie czujnie.
-co jest?-spytał.
- jejuu, nic mi nie jest. Dlaczego każdy się mnie o to pyta?
- bo widać że cos cię gryzie?- odparł Moon
Już chciałem odbić piłeczkę gdy do salonu wszedł Yongguk.
- zbierać się, menadżer już jest.
No i się zebraliśmy. Oczywiście w busie każdy chciał zająć swoje zwyczajowe miejsca. Moon z Zelo, Bang z Channiem no i ja z Dae. Podszedłem do menadżera z małą prośbą.
- usiądź z tyłu.- prośba prawda?
- dlaczego?- spytał nie zabardzo ogarniając sytuacje.
- źle się czuje, potrzebuje ...tlenu, a z tyłu jest za ciepło.- wymyśliłem na wdechu. Ha, nie wiedziałem że granie mi tak dobrze idzie, no ale można to zobaczyć w MV do " one shot" Serio sam byłem zdziwiony.
- no dobra , brałeś jakieś tabletki?
- nie to tylko przemęczenie. Jest wporządku.
Wzruszył jedynie ramionami i usiadł obok Dae. Nawet nie chciałem się odwracać do tyłu i widzieć jego wzroku. Już i tak czułem jak wypala mi dziurę w plecach.
W radiu mieliśmy być trzy godziny, a następnie był czas wolny. Czas wolny! Już powoli zapominałem jak to fajnie brzmi. Puścili sporo naszych piosenek, popytali się trochę, pograliśmy w pytania i tyle, trzy godziny zleciały w bardzo miłej atmosferze. Czasem sam śmiałem się z dziwnych żartów Himchana i Zelo.
- ile wazy koń trojański?- spytał Himchan.
- pewnie z trzy kilo- odparł Zelo.
- skąd wiesz?- widać było po Jongupie że go to zainteresowało.
- bo trojański. Troja to trzy, wiec z trzy kilo.
Było to aż tak denne że śmieszne. Śmiałem się razem z innymi gdy nagle wyłapałem wzrok Daehyuna na sobie. Natychmiast przestałem się śmiać i patrzyłem mu w oczy. Spoglądał na mnie tak jakoś inaczej. Dogłębniej, jakby chciał zajrzeć do wnętrz mojej duszy. Gdy zrozumiałem że patrzymy sobie w oczy od dłuższego czasu zerwałem tą więź, i spojrzałem w prawo. No nie teraz Zelo patrzył mi się w oczy. Podniosłem brew w pytających geście ale on tylko odpowiedział.
- no wiesz hyung, mnie nie powiedziałeś?
No fuck o co mu chodzi o czym mu nie powie... O fuck, czyżby on zobaczył że Dae i ja .. Że ja w Daehyunie ...a Jung nic? O FUCK! Wstałem gwałtownie z krzesła tak że to wywróciło się do tyłu.
- co się stało?- nawet nie wiem kto to powiedział.
- muszę do toalety.- i wybiegłem z studia. Wbiegłem do niebieskiego pomieszczenia i zsunąłem się po drzwiach. Nie. Nie. Nie. Zelo napewno nic nie zauwarzył, on skapnął się że ..że ...że mam na sobie dzisiaj szary sweterek. Tak nie powiedziałem mu o tym ze chce go włożyć. Napewno on chciał. Taak Youngjae tłumacz sobie to tak, twoja psyhika napewno nie zostanie naruszona! Kurwa już została!
- aish- Westchnąłem i schowałem twarz w dłoniach. Już chciałem się podnieść ale nie dane mi było bo ktoś z rozmachem otworzył drzwi, tak ze wylądowałem na plecach. Powiem tylko tyle że Zelo do góry nogami wygląda niezwykle ciekawie.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, jak mogłeś mi nie powiedzieć! Myślałem ze mnie lubisz , że jesteśmy przyjaciółmi! No nie dopiero teraz się skapłem, ile to już trwa, on wie ? Nie on niewie, jest na tyle głupi że mu tego nie powiedział.- ostatnie zdanie mruknął bardziej do siebie. Wszedł do łazienki, olewając to że leżę w przejściu. Podniosłem się szybko na równe nogi i spojrzałem mu w oczy.
- Zelo o czym ty pierdolisz?
- przeklinasz, to nie wróży nic dobrego. Youngjae, ile mam lat?
- yyy, no osiemnaście. Co to ma do rzeczy do cholery?- spytałem nie wiedząc dlaczego tak nagle o to spytał.
- wiesz, nie jestem już dzieckiem, widzę pewne rzeczy, a zwłaszcza to jak od pewnego czasu zachowujesz się w towarzystwie naszego chłopaka z Busan.
- o Boże, błagam tylko nie znienawidz mnie przez to że jestem innej orientacji!- złapałem go za ramiona.
- co! Myślałeś że nie będę cię lubił tylko dlatego ze wolisz chłopców. Walnij się tu Jae, może ci pomoże- wskazał palcem na moje czoło- poza tym, osoby takie jak my muszą trzymać się razem.- dodał z uśmiechem. Puściłem jego ramiona wypuszczając trzymane w płucach powietrze.
- to dobrze, już myślałem ... Jak to razem!?
Dzisiejszy dzień należał do niezwykle pokręconych, a jest dopiero 15! Otóż nasz maknae przyznał mi się że jest gejem. Że kocha Moon'a, ale nie potrafi mu tego powiedzieć. I ten szczyl się do mnie dowala że nic nie powiedziałem Daehyunowi. Przecież to hetero z krwi i kości! Po powrocie z radia zamknąłem się z Choi na balkonie i pogadaliśmy sobie z kubkiem goraczej czekolady w ręku(raz na jakiś czas można sobie pozwolić ).Tak naprawdę dziwnie mi się go słuchało, nie w tym złym sensie tylko pozytywnym. Pierwsza rozmowa o homoseksualizmie. Zelo jak to Zelo dawał rady, mówić co robić z Dae. Jedno jego zdanie mnie rozwaliło a mianowicie gdy powiedział.
- bierz go ogierze, jest twój.
Spojrzałem się wtedy na niego krzywo i nagle do głowy przyszła mi pewna myśl.
- możemy się założyć!- prawie krzyknąłem.
- hee, o co?
- kto pierwszy powie że kocha? Nieźle nie?- dla mnie to może i było nieźle. Będę chociaż miał powód dla którego muszę powiedzieć co czuje Dae.
- no nie wiem, a o co mieli byśmy się założyć?
- napewno o rzecz którą obydwoje nie znosimy- powiedziałem zaraz myśląc o tej rzeczy. Wiem!- czy czasem nasza gosposia nie ma wolnego przez trzy tygodnie?
- do czego pijesz?
- do łazienki!- odpowiedziałem.
- że co?
- oj no chodzi o to ze chlewu po nas nie da się ogarnąć co nie?- no niestety muszę przyznać sobie racje, nie wiem jak ta biedna pani to wykonuje, ale napewno jest czarodziejka z nibylandi.
- o nie, nie, nie- Zelo podniósł ręce na wysokość klatki piersiowej i zaczął się wycofywać.
- pieniasz?- spytałem retorycznie choć wiedziałem ze teraz napewno przyjmie zakład.
- ja?- spytał prostując się tak aby nademną gotować. Cholerne dziecko szatana.
- pieniasz, no nic muszę sobie jakoś poradzić- chwyciłem za klamkę od balkonowych drzwi.
- stój.- krzyknął. Uśmiechnąłem się w duchu. Mam go.
- co jest?- odwróciłem się do niego.
- przyjmuje zakład!- wyciągnął w moim kierunku dłoń, ktora zaraz ująłem.
- więc zaczynamy!
Na zrealizowanie planu mieliśmy trzy dni, nie zamierzałem czekać, czekałem juz prawie rok. Mam dość, definitywnie zakończyłem fazę w której denerwuje się przy Daehyunie. Już umyty i przebrany w luźniejsze rzeczy miałem zamiar wylegiwać się na moim łóżeczku słuchając muzyki. Wszedłem do naszego wspólnego pokoju jak nigdy nic. Na moje szczęście był w nim Dae. Dae bez koszulki. Dae bez koszulki który wyglądał jak młody bóg. Może fazę na nie denerwowanie się w obecności Daehyuna zacznę od jutra? Odwróciłem się z powrotem do drzwi z zamiarem wyjścia ale powstrzymał mnie jego stanowczy głos.
- nigdzie nie idziesz- stanąłem jak słup soli- teraz grzecznie się odwrócisz i usiądziesz na łóżku- wykonałem jego prośbę...rozkaz.- nie będziesz się ruszał dopóki nie wrócę!- nie odzywałem się, nie mogłem. Patrzyłem się na niego jak sroka w gnat i nie mogłem wydusić z siebie słowa.-rozumiesz mnie, Youngjae?- kiwnąłem głową. Bożeee, jak mi gorąco. Co mu się stało nigdy nie mówił do mnie takim tonem, a co gorsza podoba mi się ten ton. Dae wrócił do pokoju po chwili z apteczka w ręce. Usiadł obok mnie na łóżku Himchana, zbyt blisko. Odsunałem się trochę zbyt gwałtownie, ale udawałem ze nie widzę jego urażonego wzroku. Wyciągnął z apteczki termometr, wstrząsnął nim i mi podał.
- mierzysz czy masz gorączkę- wziąłem do ręki malutki przyrząd i włożyłem sobie pod pachę. Siedziałem cały sztywny, gdy Dae dotknął ręką mojego czoła. Po trzech minutach ciszy wyjąłem termometr i pokazałem chłopakowi.
- trzydziescisiedem. Jest w porządku. Boli cię brzuch?- potrzasnąłem głową na "nie"- głowa?- znowu "nie"- plecy, ręce, nogi?
- nie- wychrypiałem. Czułem jak zasycha mi w gardle.
- to może kurwa tyłek?
- c-coo?
- jeżeli w ciągu trzydziestu sekund nie powiesz mi dlaczego mnie unikasz, wyciągnę to z ciebie siłą- ostrzegł mnie. Zacząłem panikować.
- muszę ..muszę siku - podniosłem się z zamiarem zwiania, ale Dae złapał mnie za nadgarstek i podciągnął tak mocno ze wylądowałem na łóżku w pozycji horyzontalnej. Zaraz usiadł mi na biodrach i pochylił się nademną.
- Dae...hyun, złaź w tej chwili- powiedziałem łamiącym się głosem. A tak bardzo chciałem w tej chwili być stanowczy jak koleś który na mnie siedzi jeszcze dwie minuty temu.
- nie będziesz mnie spławiał takimi tanimi tekstami. Już raz dzisiaj dałem się na niego nabrać. Powiedziałem wydusić w końcu z siebie to dlaczego mnie unikasz, czy mam ci pomoc?
- nie wiem o co ci chodzi- odwróciłem głowę w lewo nie mogłem znieść jego natarczywego wzroku.
- kiedy ja doskonale wiem, że ty wiesz o co mi chodzi.
- nie, nie wiem.- broniłem się jak mogłem. W pewnej chwili chciałem go poprostu z siebie zwalić ,ale ten zablokował mi ręce nad głową i tyle było po mojej sile.
- wiesz Jae, Zelo rozmawia z Jongupem o czymś bardzo ważnym- pochylił się bardziej do mojej twarzy, tak że wstrzymałem na moment oddech, ale widząc że się zatrzymuje zacząłem juz spokojnie oddychać. Jeżeli mój oddech można nazwać spokojnym.
- czy ich rozmowy kiedykolwiek są poważne?- spytałem tylko po to aby odciągnąć go od tematu który sobie wybrał.
- ta jest. Sam Zelo mi to powiedział, i powiedział że ty też chcesz mi coś powiedzieć- schylił się jeszcze bardziej, tak ze jego usta prawie dotykały mojego ucha. Zadrżałem mimowolnie.
- Dae , przestań- Westchnąłem kiedy pocałował jego płatek. Co on wyprawia?!- powiedziałem, przestań! Nie baw się mną. Mam juz tego dość!
- to powiedz to co trzymasz w sobie, już od roku.
Nie wytrzymałem. Nie mogłem. Już tak długo się z tym kryje, już tak długo znoszę jego zachowanie. Wybuchłem i to dosłownie, czułem jak bym się cały palił. Zebrałem w sobie siłę i odepchnałem go z całej siły. Jak ja się cieszę ze posiadamy wyższe łóżka.
- chcesz wiedzieć do cholery o co mi chodzi. Chodzi o ciebie idioto, o to jak czasem robisz mi na złość, ale ja i tak nie potrafię się na ciebie długo gniewać, o to jak rozmawiasz z Himchanem o dziewczynach, o to że nawet gdy jesz nie mogę się na ciebie patrzeć, bo do głowy przychodzą mi głupie myśli!- wziąłem głębszy wdech- o to że Cię kocham, debilu. Kocham cię i mam juz dość ukrywania tego. Ja. Już.Nie mogę.- złapałem się za klatkę piersiowa w miejscu gdzie jest serce, schowałem głowę pomiędzy kolana i zacząłem płakać. W tym momencie chciałem tylko aby Dae wyszedł. Wyszedł zostawił mnie samego, tak jak to zawsze się dzieje.
-Jae- szepnął.
- idź sobie- powiedziałem połykając łzy.
- spójrz na mnie.- poprosił. Czułem jak przysuwa się do mnie.
- Daehyun, błagam zostaw m-mnie.
- nie mam zamiaru nigdzie wychodzić, skarbie. Nie teraz gdy wiem co do mnie czujesz.- Skarbie ? Podniosłem na niego wzrok. Debil uśmiechał się i płakał jednocześnie.
- d-dlaczego płaczesz?- spytałem.
- bo wiem co do mnie czujesz, i jestem szczęśliwy.
- szczęśliwy?- szepnąłem wycierając łzy z lewego policzka.- jak to szczęśliwy?- powiedziałem już głośniej.
- bo...- złapał mnie za policzki i starł kciukami resztę łez. Przysunął się do mnie na tyle blisko abym mógł czuć jego oddech.-...kocham cię.- ostatnie słowo wypowiedział wprost w moje wargi,zanim nie połączył ich w czułym pocałunku. Otworzyłem szeroko oczy, niedowierzając. Pozostałem bierny na pieszczoty z strony bruneta.- tak bardzo mocno, nawet nie wiesz jak się cieszę że Wkońcu mi to powiedziałeś.
- ale jak kochasz?- czy to wszystko mi się śni?
- tak jak chłopak może kochać innego chłopaka. Ponad wszystko.
-ale...od kiedy?
- od pewnego czasu, a twoja dzisiejsza rozmowa z Joonhongiem tylko potwierdziła mi że ty czujesz to samo.
- podsłuchiwałeś?- odsunałem się od niego tak abym mógł spojrzeć mu w oczy. Podsłuchiwał mnie! Nie no nie wierze, czy on musi mnie irytować nawet w takiej sytuacji?
- wcale nie podsłuchiwałem, nie moja winę że nie zamknęliście drzwi, a Jongup chciał ze mną porozmawiać!
- nie tłumacz się już.- uśmiechnąłem się w jego stronę, uświadamiając sobie że właśnie chłopak którego kocham od dłuższego czasu wyznał mi miłość! Spuściłem głowę, na bank się rumieniąc.
- Youngjae,mam do ciebie prośbę.
- Hmm?- mruknąłem podnosząc głowę. Czy tylko ja jestem zestresowany, bo Daehyun wygląda na zrelaksowanego.
- mogę cię pocałować?- na to pytanie serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Kiwnąłem głową, zaciskając ręce na kołdrze. Daehyun przysunął się do mnie. Cały czas patrząc mi w oczy położył mi dłoń na policzku , a następnie zjechał nią na dolna wargę, obrysował jej krztałt, zjeżdżając również na nią wzrokiem. Serce biło mi jak szalone, a ja bałem się oddychać aby nie zepsuć tej chwili. Wkońcu brunet zakończył te tortury i pocałował mnie jak nikt inny wcześniej. Delikatnie muskał moje wargi nie pogłębiając pocałunku. Ciepło jakie rozlało się wewnątrz mnie było niesamowitym przeżyciem. W jednej chwili czułem się szczęśliwy, bezpieczny, spokojny i tak niesamowicie zakochany. Zarzuciłem mu ręce na szyje chcąc więcej tej słodkości. Daehyun prosił o pocałunek a było ich już spokojnie z dziesięć. Niestety musiałem się od niego oderwać, zabrakło mi powietrza. Odsunałem się od niego na minimalna odległość, nie przestając się delikatnie uśmiechać. Patrzyliśmy sobie w oczy i to był najpiękniejszy moment z całego dnia. Oczywiście zaraz po tym jak Daehyun wyznał mi miłość, i również zaraz po naszym pocałunku.
-kocham cię.-ajć, już wiem że mógłbym słuchać tego godzinami.
- ja ciebie też.
Już wiem ze swoja definicje miłości powinienem zmienić. A zmieniam je na jedno słowo "Daehyun".
W tym samym czasie, salon w dormie B.A.P .
- wygrałem.- powiedziałem z entuzjazmem. Phh, to u mnie normalka, każdego ogram w Chińczyka.
-nieee- jęknął mój przeciwnik.
- niestety, przegrałeś. Jak zawsze.- wiem jestem złem wcielonym.
- pograjmy w coś innego, w coś gdzie będziemy mieli równe szanse.- ach Jongup siedzący po turecku, z ręką podpierają brodę wyglądał niewiarygodnie uroczo. Oczywiście jak na prawie dwudziestoletniego mężczyznę przystało.
- znaj ma litość. W co chcesz zagrać?
- w butelkę.- powiedział odrazu jak tylko skączyłem zdanie.
- w butelkę?- dobrze słyszałem? To jest ta gra gdzie jest prawda i wyzwanie, czy to jest to gdzie trzeba się rozbierać? Jeżeli to drugie to chyba spasuję.
- w butelkę.
- ale dlaczego butelkę? Jest tyle innych gier na świecie.- załamałem ręce.
- ale ja chce butelkę, czekaj zaraz jakąś załatwię.- i olewając moje protesty pobiegł do kuchni.
- bądź poważny.- powtarzałem sobie po cichu.
- kto poważny?- spytał Dae. Skąd on tu się wziął?
- nic, muszę na poważnie porozmawiać z Jongup'em.
- okej, to nie przeszkadzam- już chciał wyjść ale odwrócił się w przejściu- Albo moment, wiesz gdzie Yoo się szwęda?
- no rozmawialiśmy na balkonie, a teraz chyba bierze prysznic.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- no dobrze. To teraz ja chce z nim porozmawiać i mam taka prośbę aby nikt nam nie przeszkadzał, dopóki nie zejdziemy na dół. Powtórz to też Yonggukowi i Himchanowi jak wrócą z TS. Będziemy w sypialni.- i wyszedł nie czekając na moja odpowiedź.
- wporządku.- mruknąłem do siebie. Nawet chyba bał bym się wejść do naszej sypialni po tym jakim tonem to wypowiedział. Śmierć na miejscu. Położyłem się jak długi na dywanie i zakryłem oczy ramieniem. A jak Jae mu teraz wszystko powie, to będę musiał czyścić łazienkę przez prawie miesiąc. O nie, co to, to nie!
- nie leń się.- usłyszałem od strony wejścia do salonu. Stał w nich Jongup z oprożnioną butelka po cocacoli.- to zaczynamy.
Oj tak i zaczęło się. Gdzieś tak po czwartym pytaniu zrozumieliśmy że butelka nie jest nam potrzebna. Tak czy tak pytania zadawaliśmy pomiędzy sobą. Zaczęło się niewinnie, ulubiony film (chodź znam odpowiedź) piosenka (znam odpowiedź),kolor (pff,łatwe, czarny). Wyzwań też nie brakowało. Stanie na rękach przez minutę, wyzerowanie puszki cocacoli(nie próbujcie tego w domu), pompki, przysiady. Norma. Aż w pewnej chwili gdy wzięliśmy z kanapy poduszki i leżeliśmy tak na nich na środku pokoju, Jongup zadał TO pytanie.
- całowałeś się już kiedyś?
Nie wiedziałem co robić. Skłamać i powiedzieć że się całowałem czy powiedzieć prawdę że nigdy jeszcze tego nie robiłem?
- nie.- odpowiedziałem. Przekręciłem głowę w tą przeciwna od Uppiego aby nie widział jak oblewam się rumieńcem.
-ja też nie.- nie dowierzałem, odwróciłem szybko głowę w stronę Moon'a. Patrzał na mnie z lekkim uśmiechem.- Zelo muszę ci coś powiedzieć.- powiedział podciągając się na łokcie.
- co?- spytałem słabo. Sam nie wiem dlaczego.
- słyszałem twoja rozmowę z Youngjae na balkonie.
- co?
- twoja rozmowę z Jae. Całą.
- co?
- Zelo, uważam że to... Hmm, słodkie.- odwrócił się bokiem do mnie. No i cały czas się uśmiechał.
- ale...nie...o Boże.- zasłoniłem dłońmi twarz. To się nie dzieje naprawdę.
- Zelo spójrz na mnie.
- nie chce, wstydzę się.-Jęknałem.
- to ja się wstydzę zrobić jedna rzecz.
- o co ci chodzi?- o czym on pierdzieli?
- zdejmij ręce z twarzy to zobaczysz.
Wypuściłem powietrze z płuc tłumacząc sobie w myślach ze to Jongup, że on napewno zrozumie albo co lepsze zapomni. Odsunałem ręce, ale oczy nadal pozostawiłem zamknięte. Jednak nie na długo. Otworzyłem je szeroko gdy coś miękkiego spoczęło na moich ustach. Tym czymś miękkim były usta należące do Jongupa. Nie wiedząc zabardzo co robić, zacząłem poprostu poruszać wargami, jak to robią w filmach. O mamusiu, to zwykle tarcie się ust o siebie, nic więcej, a daje tyle przyjemności że aż przymknąłem oczy spowrotem. Wplotłem swoje dłonie w włosy Jongupa, tylko po to aby odsunąć go trochę od siebie na złapanie oddechu. Wdech i spowrotem przykleiłem się do jego warg. Ten pocałunek różnił się od poprzedniego. Jongup dodał do niego język dzięki czemu,niesamowity dreszcz przebiegł mi przez kręgosłup. Nie mogąc się opanować Jęknałem mu w wargi. Chłopak jakby oprzytomniał i oderwał się odemnie.
-Zelo, chce spróbować.
- czego?- spytałem, łapiąc oddech.
- bycia z Tobą.- odparł patrząc mi w oczy swoimi uśmiechniętymi. Nic nie powiedziałem tylko ponownie przyciągnąłem go do pocałunku. Chyba odstawkę pomidorki i deskę. Mam nowe uzależnienie.
Woow, nawet nie wiecie jak mi teraz serce wali. Na pewno z 140/minutę. Jestem ciekawa waszej reakcji. Jak już pisałam wcześniej WSZELKA KRYTYKA DOZWOLONA. Możecie wrzucać śmiało. Chcę się dowiedzieć co się wam podoba, a co uważacie za banalne. Bierzcie wszystko pod uwagę. Długość, przecinki, kropki itp.
Do zobaczenia.C;