30 lipca 2014

Ciekawostki part 1

1. Członkowie B.A.P znalezli sie na top 100 Idols Popularity Ranking J-Chards May 2013
- 66 Daehyun
-81 Zelo

2.W indonezyjski  magazynie został umieszczony artykuł o B.A.P , ale przez pomyłkę zamieszczone zostało zdjecie EXO-K
3. 2013.05.17 B.A.P było na obiedzie w Koreatown, osoby które chciały również coś tam zjeść nie mogły dostać się do środka ponieważ fani(BABYz) blokowały wejście.

4. Zelo i Jongup wygladali wtedy na naprawdę zmęczonych...

5. Za to Daehyun i Yongguk byli cały czas uśmiechnięci ( Bang miał taką super czapkę z pikachu)

6. Po koncercie w Nowym Jorku, Yongguk wrócił z powrotem na scenę ponieważ zapomniał swojego prezentu jaki dali mu fani.

7. Podczas kręcenia teledysku do hitu " Hurricane" w Las Vegas , jakaś kobieta podeszła do B.A.P i tańczyła razem z nimi.

8.Yongguk zdawał na prawo jazdy 2 razy .( Youngjae i Himchan go tak fajnie wspierali)
9. Himchan z Bangiem ogładali film "World Invasion". Niestety w połowie zasneli .

10.Yongguk przyznał że czytał jeden z ficków z nim w roli głównej . Gdy pytano sie go co o nim sądzi, nie potrafił wydusić z siebie słowa .
                    
11.Gdy sa za granica Himchan zawsze chodzi do pokojów młodszych członków powiedzieć im "Dobranoc"
12.Yongguk chce nauczyć się tańczyć krumping .

13.Himchan i Daehyun uwielbiają razem oglądać dramy. Uwielbiają również rzucać cytatami z nich .

14.Himchan mówi że Youngjae trzyma wszystko w sobie, ale on chciałby aby Jae wyrażał swoje emocje .

14. Himchan chciałby sie nauczyć grać na gitarze i pisać teksty.

15.Daehyun przed debiutem nie wiedział ze malowanie sie jest takie trudne .

16.Daehyun twierdzi ze zazwyczaj nie kłóci sie z swoim bratem , ale gdy już dojdzie do sprzeczki po miedzy nimi robi się niebezpiecznie .

17.Himchan jest jak teściowa dla członków . Dba o nich a jednocześnie im dokucza.

18.Daehyun wykorzystuje wolny czas na naukę do testów SAT w tym roku.

19. Daehyn mówi "Wow" gdy widzi ABS Jongup'a, ale wzdycha gdy widzi swój.

20.Youngjae tak na prawdę nie przepada za gadżetami elektronicznymi. Taka postać wykreowało TS do "Ta-Dah it's B.A.P"

21.Youngjae jest porównywany do Kururu z "Keroro" przez Daehyun'a.

22.Jedna fanka w Music Core chciała dać prezent Daehyun'owi, ale go upuściła przez innych fanów. Jednak Dae podniósł go i powiedział"to dla mnie, prawda? Dziękuję."

23.MC: Co zabrał byś na bezludną wyspę?
Daehyun: sernik i i'poda.

24.Gdy chłopaki z Boyfriend tańczyli na scenie do piosenki "Janus", Zelo i Jongup tańczyli do tego za kulisami.  

25.Daehyun płakał podczas nagrywania piosenki "It's all lies"
 
26.Gdy Jongup miał wolny czas to uczył się do egzaminów na kolegium do późna . Maknae mu towarzyszył (JongLo sweet)

27.Daehyun twierdzi ze jego ukrytym talentem jest to iż może jeść ile chce a nie przytyje .

28. Dorm B.A.P znajduje sie w Hannamdong w Seulu.

29.Gdy jadą gdzieś autem Daehyun i Jongup często rozluźniają gardła po przez śpiew.

30.W "Ta-Dah it's B.A.P" Daehyun gdy nie wiedział jak lub pop prostu nie chciał odpowiedzieć na zadane mu pytanie , mówił "no comment" i odchodził.

31.Youngjae wybrał Jongupa na męża dla swojej siostry(jeżeli by miał)Twierdzi ze Jongup byłby jej oddany.

32. w "Stop it" B.A.P wróciło do blondu bo jak sami twierdzą "Chcieliśmy rozpocząć i za kończyć rok 2012 z blondem"

33. Podczas nagrywania MV do "Power" Zelo kopnął Banga przez przypadek w twarz.

34.Youngguk i Himchan to jedyni z zespołu którzy maja siostry.

35.Yongguk wybrał Himchana jako najbardziej rycerskiego członka zespołu .

36. Jongup z problemami zawsze chodzi do Banga i Himchan , ponieważ uważa że są najmądrzejsi .
       
37.Daehyun ma pieprzyk pod lewym okiem , a Jongup na nosie .

38. Manager B.A.P twierdzi że chłopską brakuje życzliwości w porównaniu do innych grup.

39. Kiedyś Jongup zjadł czekoladki które należały do Dae. Ten tak sie wściekł że nie odzywał się do Moon'a dopóki ten go nie przeprosił.

40. Yongguk wybrał Daehyuna jako członka który wyglądał by najlepiej jako kobieta .

41.Za kulisami MAMA, Youngjae płakał .
42. Daehyun zazdrości Youngjae głosu ponieważ brzmi on jak wokalista R&B.

43.Jongup zazdrości Zelo wyrostu, a Zeluś Jongupowi mięśni.

44.Daehyun o Youngjae: Jego skora jest miękka i delikatna (czyżby DaeJae?)
        
45.Kiedyś Youngjae miał obejrzeć z Channim film , ale zaspał  

46.W koreańskiej wersji do klipu "Warrior" używany był prawdziwy ogień , Yongguk się nim poparzył, dlatego też do japońskiej wersji wysmarował się grubą warstwą kremu .

47.Himchan o przyjaźni Daehyuna z Youngjae:
- to jest tak ze jak Daehyun szuka jedzenia to Youngjae szuka czegoś co on mógłby zjeść .

48.Q: Kto wygląda najbrzydziej gdy śpi?
BABYz:Zelo,
B.A.P:Zelo.
49.Yongguk wybrał Himchana jako najbardziej przystojnego z męskiego punktu widzenia , Himchan wybrał Jongupa.          

50. Jongup lubi" World of Warcraft "

51.Ich singiel "One shot" przez trzy miesiace utrzymywał sie na pierwszym miejscu niemieckiego Asian Music Chart.

52.Zelo miał kiedyś zwierzątko...tym zwierzątkiem był skorpion .

53.B.A.P to zespół który miał jako pierwszy ( w kpop'ie) solowy koncert od debiutu .

54.Himchan zaczął grać na pianinie w wieku pięciu lat . Jego marzeniem było zagrać razem z  siostra .

55.W szkole Bang grał w koszykówkę . Jego drużyna zakwalifikowała się nawet do National Sport Festival

56. Fan:czy Daehyun jest twoim najlepszym przyjacielem
Youngjae:nie, nie, nie.
Na to samo pytanie Daehyun odpowiedział że tak i że kocha Youngjae.(Czyżby mała kłótnia?)

57:Bang swój pierwszy tekst wstawił na internetowe forum . Reakcje ludzi po przeczytaniu go były bardzo dobre.

58.Youngjae zajął pierwsze miejsce w JYP 6th Audition. Rywalizował wtedy z ponad Trzydiestoma osobami.

59. Trzy miesiące po debiucie B.A.P zyskali 35.000 członków na swojej kafejce internetowej .

60.Himchan lubi popisywać się że na najwięcej numerów dziewczyn na telefonie .


Przepraszam. Naprawde przepraszam. Na to że nie wstawilam rozdziału składają się trzy czynniki.
1. Nie mam szczescia do telefonow. Zgubilam kolejny, a to wlasnie na telefonie mialam wszystkie shoty i rozdziały.
2. Napisalam cos tam z "Understanding" ale jest tego tak malo i bez zadnej prawie fabuły że po prostu nie chce sie upokazac.
3. Internet. Zamula mi tak strasznie ze musze sie podlanczac po Wi-Fi i kozystac z telefonu, a  każdy wie że w telefonie posta bede wstawiac o wiele dluzej niz przez komputer.
W przyszlym tygodniu juz na pewno wstawie rozdzial ale w tym nie ma bata abym sie wyrobila. Musze wszystko od nowa pisac i tak dalej. Tymczasem daje wam porcje ciekawostek ktore sama wynajdowalam. Pomoglo mi strasznie B.A.P Poland gdzie po przez czytanie wywiadow i ogladanie ich mam wlasnie ciekawostki. Jest ich okolo 200 ale wstawilam tylko 60. Dlaczego? Na wypadk gdybym znowu zgubila telefon albo po prostu nie mogla wstawic rozdzialu bede dodawać ciekawostki. Jeszcze raz mocno przepraszam i
Do zobaczenia. ;)

22 lipca 2014

To tylko 6 lat...(BangLo) +18

Z dedykacją dla JiHan ( liczyłaś na BangLo) :D

Domówki to najlepsza rzecz, jaką człowiek mógł wymyślić od czasów zapałek. To dobra, jeszcze ekspres do kawy jest zajebistym wynalazkiem, ale to nie o tym. Imprezy w domu. Taka chujowa nazwa, a kryje a w sobie tyle dobrego. A Domówki u Himchana mają jeszcze większe znaczenie.
Nie zamierzałem się dzisiaj opić. Zamierzałem kulturalnie sączyć jedno piwko za drugim, tak abym nie musiał po nie wstawać mniej więcej co dziesięć minut. Zazwyczaj imprezy tego typu rozkręcają się po około godzinie, ale nie u Channiego. U niego wszystko zaczyna się od przekroczenia progu jego wielkiego domu. Nie nazwał bym tego willą, ale jego dom ma (jeżeli dobrze pamiętam) sześć sypialni, cztery łazienki, salon trzy razy większy od mojego i kuchnię jak w restauracji. Do tego dochodzi parę hektarów ogrodu na którym znajduje się basen, kort do tenisa i koszykówki. Taa, wy też nie nazwalibyście tego willą, prawda?  Jego ojciec jest znanym biznesmenem, posiada własną firmę. Mocha za to jest prawniczką. Z tego co wiem- a raczej zaobserwowałem- są szczęśliwą rodziną, tylko często nie ma ich w domu. Ach do tej uroczej rodzinki dochodzi jeszcze syn pani domu. Tak, dokładnie Himchan ma brata, ale nie rodzonego. W sumie Kim zawsze chciał mieć brata, ale los sprawił że posiada starszą siostrę która studiuje i mieszka  w akademiku. Junhong- bo tak nazywa się jego przybrany brat- ma niecałe szesnaście lat, włosy w kolorze blondu i niezwykle ciemne oczy w których można się utopić. Ogólnie dzieciak rośnie jak na drożdżach, co za tym idzie niedługo i mnie przewyższy. Ale jest na tyle drobny i słodki że to wszystko rekompensuje. Widziałem go w życiu multum razy, ale rozmowy które razem przeprowadziliśmy można policzyć na palcach u rąk. Większość z nim przeprowadzana była w  czasie, gdzie jego starszy brat znikał na chwilę w swoim pokoju aby zostawić torbę i zmienić obcisłe rurki na zwykłe szare dresy.  Zazwyczaj zaczynała się tak:
- cześć młody.
- um...dzień dobry hyung.
- co robisz?
- pracę domową z historii.
A kończyła tak:
- może potrzebujesz pomocy?
- nie, dziękuję hyung. Poradzę sobie.
 I na koniec uśmiechał sie w ten swój szczególny sposób, tak aby w policzkach powstały dołeczki, a oczy skryte za okularami stały się mniejsze. Zazwyczaj uczy sie w kuchni przy stole, albo w salonie na dywanie. Kiedy tylko my przychodzimy chcę zostawić nas samych, ale Himchan jako dobry brat pozwala mu zostać. Bo Himchan to ogólnie dobra duszyczka. Pomoże tu, tam kogoś uszczęśliwi. Jesteśmy w tym samym  wieku, a czasami czuję się jak dziecko przy nim. Zresztą swojego brata nie traktuje inaczej. I dlatego też boje sie zrobić to, co od dłuższego czasu śni mi się po nocach. Wiem że jak Himchan by sie o tym dowiedział zabił by mnie gołymi rękoma i nie pozwolił by zbliżyć się do swojego brata na krok. 
Po około godzinie siedzenia na kanapie i szukania wzrokiem Junhonga zrezygnowałem z funkcji szpiega i udałem sie do łazienki. " Może gdy nie będę go szukać, sam mi sie nawinie?" bo przecież zazwyczaj tak jest, prawda? Gdy zgubisz pewną rzecz szukasz jej nie wiadomo ile, aż Wkońcu rezygnujesz. Po pewnym czasie ta rzecz sama znajduje ci się w dłoniach. Gdy już załatwiłem sprawy fizjologiczne i umyłem dłonie, udałem się na oględziny domu. I wcale nie szukam młodego chłopaka o pięknych blond włosach. I to wcale nie podchodzi pod obsesje. Ja poprostu muszę z nim pogadać. I troszeczkę opić, ale to tylko po to aby łatwiej mi sie z nim rozmawiało! Naprawdę. Gdy okrażyłem już któryś raz z kolei basen, udałem się zrezygnowany po jeszcze jedno piwo. Gdy wchodziłem przez duże szklane drzwi do salonu, wpadła na mnie jakaś laska. Złapałem ją więc w pasie i pomogłem utrzymać równowagę. Kiedy odrzuciła długie fioletowe włosy z twarzy przeklinałem swoje szczęście.
- Yonggukie, wszędzie cię szukałam. Gdzie chodziłeś?- zaćwierkała.
- tu i tam. Patrzyłem jak zabawa się rozkręca. Wiesz Hyosung muszę...
- zatańcz ze mną, zatańcz. Chociaż raz. Yonggukie proszę- wysunęła dolną wargę i chyba myślała że będzie wyglądać słodko. No dobra może dla innych i wygląda słodko, ale dla kolesia o innych preferencjach to nie jest fajne.
Ach, dlaczego laski nie rozumieją jasnego przekazu"odpierdol się ode mnie!" ? Można powtarzać i trzydzieści razy, ale one wiedzą lepiej. Poza tym, ja nie potrafię tańczyć. Mam dwie lewe nogi i potrafię na parkiecie zabić nie tylko siebie, ale i wszystkich w promieniu dziesięciu metrów. Dziewczyna jednak olewając moje protesty złapała mnie za ręka i pociągnęła na parkiet. Dobrze że leciała chociaż jakaś skoczna piosenka, można się trochę pobujać i udawać że się tańczy. Niestety Hyosung noonie to chyba nie wystarczało, bo w trymiga odwróciła się tyłem i zaczęła ocierać się o mnie tyłkiem.  Złapałem ją za biodra z zamiarem odwrócenia jej przodem do mnie, ale ona położyła swoje dłonie na moich , unieruchamiając je, i tańczyła dalej jakby nigdy nic. Błagałem w myślach aby ta piosenka już się skończyła, i moje modły chyba zostały wysłuchane bo po nie całej minucie puścili jakiś metal.
- idziemy się czegoś napić?- spytała dziewczyna.
- wiesz noona, muszę do toalety- chciałem się jej jakoś pozbyć, ale to co mi odpowiedziała przeszło moje oczekiwania.
- Yonggukie- przybliżyła się do mnie- jak chcesz mogę iść z Tobą- wzruszyła ramionami jakby proponowała mi pożyczenie długopisu, a nie wizytę W DWOJE w toalecie. Przecież każdy dobrze wie po co chodzi się do toalety w dwoje na takich imprezach. Wymyślałem w głowie jakieś kłamstwo na poczekaniu.
- tylko że ja naprawdę muszę siku. Może zamówiła byś mi drinka? Jak wyjdę z toalety to do ciebie dołączę.
- okej- klasnęła w dłonie- to czego chcesz sie napić?
- Black Jean z czterema kostkami lodu wstrząśnięte nie mieszane. Acha tylko nie pomyl z Black Jeans bo zrobię się zły- Jezu moja wyobraźnia działa na pełnych obrotach. Ha, tylko ja potrafię wymyślić nazwy drinków w sekundę. Widząc jak dziewczyna zaczyna powtarzać sobie nazwę pod nosem, za pierwszym razem myląc Jeans z Jean miałem ochotę parsknąć śmiechem ale powstrzymałem się i udałem się do" toalety". Przecież tak naprawdę nie chciało mi sie lać. Zgarnąłem z kominka nie otworzone piwo w puszcze i udałem się do kuchni. Gdy byłem w przedpokoju ktoś zadzwonił do drzwi. W oka mgnieniu znalazł się obok mnie Himchan (jak on usłyszał dźwięk dzwonka przez tą muzykę?)otworzył drzwi w których stał nie kto inny jak Daehyun z jakimś uroczym chłopakiem. Channie wydał z siebie coś pomiędzy krzykiem a piskiem i rzucił się Hyunowi na szyję. Koleś który stał obok niego tylko uśmiechnął się w tak uroczy sposób że przez moment nie mogłem oderwać wzroku od jego policzków.
- Daehyun! Boże jak wyrosłeś. Bang widzisz ty go, jakie ciacho. Dawno cię nie widzieliśmy- zlustrował wzrokiem kompana Junga- I kim jest ten Słodziak z Toba- skinął na niego głową. 
- Himmie, spokojnie. To Youngjae. Skarbie to mój kuzyn Himchan, a ten obok z ślinotokiem na twarzy to Yongguk. Ich możesz olewać.
- miło was poznać- chłopak odezwał sie pierwszy raz, i już wiedziałem że jego głos był stworzony do śpiewu. Jezu Yongguk, ogarnij się chłopie, bo ci stanie.
- Ach, parka?- spytał Kim, a gdy obydwoje skineli głową i złapali sie za dłonie, nie mógł opanować się i wydał z siebie głośne "awwww"- Yonggukie powiedz coś. Ej co z Tobą?
- heee?- spytałem, bo naprawdę się zawiesiłem. Ten cały Youngjae jest śliczny. Mała twarz, zadarty nosek, pełne wargi, kosmyki krótkich włosów postawione były do góry co dawało chyba jeszcze bardziej uroczy wygląd, a muszka pod szyją potęgowała to wszystko.
- hyung...odrazu ci mówię. ON JEST MÓJ- Daehyun objął ramieniem Youngjae, na co ten tylko się zarumienił i spuścił głowę. No mówiłem do cholery że kurwa Słodziak. Ale zajęty, a mnie tacy nie interesują. Poza tym mam dzisiaj innego słodziaka na celu, który tak na marginesie gdzieś zaginął. Ale postanowiłem się podroczyć.
- Daehyun, serio? Nie widzieliśmy się prawie rok, a ty nie podzielisz się?- spytałem z niby smutkiem w głosie.
- Bang uwierz że jeżeli go tkniesz- oberwiesz.
- Ach Dae- Westchnąłem teatralnie- dawno sie nie widzieliśmy- i przytuliłem go w męski sposób w który wchodzi klepanie po plecach.
- też tęskniłem debile. Sorry że tak późno ale pociągi w Busan strasznie się opóźniają.
- nic sie nie stało gołąbeczki. Chodźcie do salonu tam się napijemy... Aaaa chyba jednak nie. Yongguk- zwrócił się w moja stronę- wiesz może gdzie wcieło Junhonga? Nigdzie nie mogę go znaleźć.
- nie widziałem go- odpowiedziałem zgodnie z prawdą, na co Chan wypuścił powietrze z płuc i pokręcił głową.
- sorry, ale chyba sie nie napijemy. Muszę znaleźć brata...- czerwona lampka zaświeciła mi sie w głowie.
- ja go poszukam, ty naciesz się kuzynem i jego chłopakiem- odrazu sie zaoferowałem.
- serio?- spytał Channie- nie chcę ci psuć imprezy.
- nie psujesz i tak chowam się przed Hyosung.
- nadal zatruwa ci życie?-spytał Daehyun
- tak jakby- odparłem- jak go znajdę to co mam mu przekazać?
- tak w sumie to nic. Po prostu nie mogłem go znaleźć i trochę sie martwię- na "trochę" pokazał odległość pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym. Ja już wiem jakie jest to trochę. Pewnie chodził po całym dole i pytał ludzi o Junniego. Na piętro nie maja wstępu. Imprezka jest tylko na parterze i w ogrodzie. No cóż ja jako dobry przyjaciel mam ten przywilej i mogę sobie chacać po całym domku.
- to do zobaczenia później- rzuciłem w przestrzeń, i udałem się na górę po szklanych schodach. Miałem zamiar sprawdzić wszystkie pokoje. Znaczy się wiem ze cztery są zamknięte. Pokój Himchana, sypialnia ich rodziców, pokój Junhonga i sypialnia siostry Himchana. Więc można powiedzieć że mam ułatwione zadanie. Wszedłem do pierwszego pokoju po lewej i na szczęście nie zastałem tam nikogo. Gdyby Chan dowiedział się że ktoś naruszył jego rozkaz było by po " tym kimś". Zamknąłem drzwi i skierowałem sie do końca korytarza i do drugich otwartych drzwi. Gdy te uchyliłem nie zastałem już tak miłego widoku jak w pierwszym pokoju. Na wielkim łóżku obściskiwała się z jakimś kolesiem Hyosung. Odchrząknąłem aby zwrócić ich uwagę na siebie, na co koleś tylko machnął na mnie ręką.
- radzę wam...- zacząłem ale widząc że w ogóle mnie nie słuchają podjąłem inne kroki. Wycofałem się trochę za drzwi przymknąłem je i krzyknąłem na tyle cicho aby nie usłyszeli mnie na dole , ale też na tyle głośno aby usłyszeli mnie ci za drzwiami.
- gliny przyjechały- zajrzałem przez szparkę którą zostawiłem czy podziałało. No i podziałało. Zerwali się szybko z łóżka. Koleś zaczął ubierać koszulkę, a Hyosung poprawiać włosy. Parsknąłem śmiechem i udałem się do ogrodu. Basen cały był oblegany przez prawie nieznanych mi ludzi. Parę razy mignęły mi twarze które kojarzyłem z uczelni. Szukałem w tłumie wyróżniające się blond włosy, ale jak na złość nie widziałem żadnych. Żadnej blondynki, ani blondyna. Czy tylko Junnie jest unikatowy? Stanąłem na jednym z plastikowych krzeseł, tak aby górować nad wszystkimi. O kręciłem się parę razy wokół własnej osi, aż nagle zobaczyłem malutkie światełko w oddalonej części ogrodu gdzie większość terenu to drzewa. Nie zaszkodzi się tam przejść, może akurat trafię na Junhonga? Zeskoczyłem z krzesełka i szybkim krokiem skierowałem sie po dwa piwa. Dzierżąc dwie puszki alkoholu wymijałem dziwnie kujące krzaki i wysokie drzewa. Podskoczyłem gdy nagle obok mnie zaszelestała wysoka trawa. Wpatrywałem się przez moment w tamto miejsce chcąc być pewien że zaraz stamtąd nic nie wyskoczy. Po chwili zdałem sobie sprawę ze zaczęło mocniej wiać i to wywołało poruszenie krzaków. Walnąłem sie w czoło z własnej głupoty.
- o czym ja myślę w wieku dwudziestu dwóch lat. Przecież ja nie wieżę w duchy- powiedziałem sam do siebie. Zaśmiałem sie cicho i wznowiłem swoją wędrówkę do światełka, które z każdym krokiem jest coraz bliżej. Gdy W końcu znalazłem się na małym skrawku ziemi gdzie nie było żadnych roślin, upewniłem się że znalazłem swoja zgubę. Junhong siedział do mnie bokiem na starej ławce z kolanami podciągniętymi pod brodę. Światło z lampy solarnej rzucało na niego poświatę, koloryzując jego włosy na srebrno. Przyglądałem mu sie moment, aż w końcu stwierdziłem ze trzeba wznowić akcje. Wyszedłem tak więc z cieniu drzew i podszedłem do ławki.
- impreza cię nudzi?- spytałem na początek. Junhong podskoczył na ławce i złapał sie za serce.
- h-hyung, wystraszyłeś mnie- zająkał się i obrócił w mogą stronę.
- przepraszam, nie chciałem- powiedziałem skruszony- Mogę?- wskazałem na ławkę.
- jasne- przesunął sie trochę w prawo tak abym mógł usiąść, ale też tak abym nie był zbyt blisko niego.  
- to co? Impreza za nudna?- spytałem podając mu piwo, które ten przyjął!
- to nie moje klimaty- powiedział kładąc piwo na ziemi. Ehhh, a jednak nie piję- poza tym...nie znam tu nikogo.
- hej, a ja?
- szukałem cię, ale nie mogłem znaleźć.
- szukałeś mnie?- spytałem zdziwiony. To ja go szukałem!
- n-no...tak- zająknął sie, i muszę przyznać że mi się to spodobało
- ja ciebie też szukałem, ale nie było cię w domu. Długo tu siedzisz?
- od...- zastanowił się moment-Nie wiem nie mam zegarka ani telefonu- odwrócił się bardziej w moja stronę- eee...wiesz może która godzina?- spytał się zagryzając dolna wargę. Wyjąłem telefon z kieszenie spodni z spojrzałem na wyświetlacz.
- dochodzi dwudziesta trzecia. Jest wcześnie.
- wcześnie?
- a późno?
- no nie późno, ale nie wcześnie. Technicznie rzecz biorąc jest już noc, i jest też po ciszy nocnej.
- jesteś za mądry- rzuciłem, bo chłopak powiedział to zdanie jak mój profesor od historii.
- bez przesady.
Patrzyłem się na niego w komfortowej ciszy. Chłopak jakby wyczuł że się na niego gapie, bo spojrzał się na mnie z uniesioną bladą brwią.
- mam coś na twarzy?- spytał.
- wręcz przeciwnie. Jesteś śliczny- powiedziałem od niechcenia.
- eee...d-dziękuję. Chyba.
- nie pijesz?- zmieniłem szybko temat i  wskazałem głową puszkę, samemu pociągając spory łyk. 
- nie.
- nie lubisz?
- nie to że nie lubię. Po prostu nie chcę zdenerwować Himchana tym że otworzyłem piwo. 
- nie musisz otwierać piwa- upiłem łyk i nie czekając na jego odpowiedz złapałem go za podbródek i wpiłem się w jego różowe usta. Rozchyliłem je językiem i wlałem do środka alkohol. Gdy poczułem że go połknął zacząłem go całować, a nie widząc sprzeciwu z jego strony pogłębiłem tą pieszczotę. Ten pocałunek należał do niezdarnych ale i słodkich. Już mogłem stwierdzić że nie ma on zbyt wielkiego doświadczenia w tym zakresie. Przejechałem językiem ostatni raz po jego wargach i odsunąłem się.
- nie- jęknął-jeszcze- i przyciągnął mnie do siebie. A ja co mogłem zrobić jak nie ulec? Złapałem go za kark, i przyciaganałem bliżej. Chłopak jęknął mi w usta i zarzucił ręce na szyje. W tej pozycji było mi piekelnie niewygodnie. Kolana chłopaka zagradzały drogę do bliższego kontaktu. Przerwałem więc pocałunek i usadziłem go na swoich biodrach. Gdy już stabilnie siedział na mnie okrakiem zacząłem obcałowywać jego bladą skórę na szyji. Zassałem się parę razy tworząc piękne krwiste ślady. Włożyłem mu dłonie pod jego szarą bluzę i zacząłem jeździć nimi bo gładkich plecach. W zamian on obdarzał mnie pięknymi westchnieniami i jękami.
- Banggie...ja... Achh- zajęczał
- Banggie?- spytałem nie odrywając się od jego skóry.
- jeżeli ci się n-nie podoba to...to...
- bardzo mi się podoba. Mów tak do mnie- zażądałem. Przeniosłem się z pocałunkami na jego usta, potem za ucho. Gdy polizałem go po płatku usłyszałem ten piękny dźwięk.
- Banggie...ach proszę.
- o co mnie prosisz?- stwierdziłem że się z nim trochę podrażnię.
- więcej....o wię- więcej.
- czego więcej? Tego- zrobiłem mu kolejna malinkę tuż nad obojczykiem- czy tego- przeniosłem swoje ręce na jego klatkę piersiową i zacząłem pocierać sutki na co chłopak odchylił głowę do tyłu.
- wszystko. Wszystko hyung.
Gdy już miałem zdejmować z niego bluzę, Junhong zamarł.
- co jest?- spytałem. Jeżeli teraz będzie chciał przestać to go normalnie uduszę.
- słyszałeś?
- ale co?
- posłuchaj- nasłuchiwałem przez moment, ale że niczego nie usłyszałem po za muzyka, wznowiłem obcałowywanie jego szyi i pozbywanie się ubrań.
- Hyung, chodźmy do mojego pokoju. Tu...tu ktoś może...ach, po prostu...po prostu chodźmy.
Przecież nie jestem aż tak pijany, aby wziąć go na ławce. No dobra może przez chwilę miałem w głowie  wizje Junhonga opartego o ławkę i proszącego mnie abym go ostro przerżnął. Ale to tylko przez moment, przyrzekam! Gdy już byliśmy przy basenie i wymijaliśmy ludzi którzy nawet w ubraniach wskakiwali do wody, zauważyłem że nikt nie zwraca na nas uwagi. Dwójka chłopaków idąca za rękę. Każdy zajęty był swoim drinkiem albo swoja połówką, która jest tą na zawsze albo tą na krótką chwilę. Już chciałem iść przez taras w salonie, ale chłopak którego prowadziłem zatrzymał sie w miejscu i nie chciał się ruszyć.
- o co chodzi?
- chodźmy przez garaż. W salonie na pewno jest mój brat, a ja nie chcę...nie chcę aby widział nas dzisiaj razem- nie powiem że nie zabolało, ale czego ja się spodziewałem po takim dzieciaku? Myśli sobie pewnie że ma doskonałą okazję do stracenia dziewictwa. A ja go naprawdę lubię. Nawet bardzo. Jestem za stary na takie zabawy, ale posłusznie udałem się w stronę garażu.  Nigdy nie byłem w jego pokoju, więc jestem ciekaw jak wygląda. Wiem że lubi jeździć na deskorolce, ale nie jest skejtem. Wręcz przeciwnie. Jest najlepszym uczniem w swojej klasie, bierze udział w konkursach. Jego styl ubierania się mówi że jest normalnym dzieciakiem, ale okulary w grubej okrągłej oprawce temu zaprzeczają. Nosi je tylko do czytania, ale czyta on prawie w każdej wolnej chwili więc się z nimi nie rozstaje. Tak naprawdę wszystko co wiem o Junhongu, wiem od jego brata. Gdy byliśmy już obok jego pokoju, nie mogłem się opanować zacząłem go całować.
- Hyung, jeszcze nie tutaj- szepnął, ale ja go nie słuchałem. Byłem w własnej krainie przyjemności. Chciałem więcej i więcej. Złapałem go za pośladki i lekko podniosłem na co on zgrabnie na mnie wskoczył i oplótł mnie nogami w pasie. Przyparłem do do drzwi i zacząłem rozpinać tą nieszczęsną bluzę za którą zabrałem się już pięć minut temu. 
- Banggie, proszę wejdźmy do środka.
- gdzie masz klucz?
- z tyłu w kieszeni- zabrałem więc rękę z jego tali i położyłem na pośladku. Ale zamiast wyciągnąć z klucz z kieszeni jego jeansow zacząłem ugniatać jego tyłek.
- Hyung, błagam cię k-ktoś nas może zobaczyć.   
- niech zazdrości.
- proszę Banggieee, wejdźmy do środka.
Wyciągnąłem w końcu złoty kluczyk z tylnej kieszeni jego spodni, i otworzyłem drzwi nawet na moment nie przestając całować Junhonga. W środku na nowo Przyparłem go do ściany i zamknąłem drzwi na klucz. Gdy chłopak przerwał pocałunek i spojrzał na klamkę poczułem sie dziwnie zakłopotany.
- chyba nie chcemy żeby ktoś wszedł do środka? 
- nie, nie chcemy- odparł i to on mnie pocałował. Jego pocałunki różniły się od moich. Były powolne, słodkie ale i namiętne. Nie agresywne i pełne dzikości. Złapał mnie za policzek i zszedł ze mnie. Ostatni raz zassał się na dolnej wardze i łapiąc mnie za rękę poprowadził w stronę łóżka. Miałem sekundkę, aby rzucić okiem na jego pokój. Tak jak myślałem wielkością przypominał pokój Himchana, ale było w nim mniej elektroniki, a więcej klasyki. Zaraz obok drzwi był pokaźny regał po brzegi zastawiony książkami. Na biurku leżał wyłączony laptop i parę papierków po batonikach czekoladowych. Na ścianach wisiały zdjęcia Junhonga a to z bratem, a to z jakimś chłopakiem. Jedno z nich przedstawiało ich, trzymających w dłoniach medale. Zaraz nad łóżkiem też było sporo ich wspólnych zdjęć. Wyłapałem jedno imię które było na pocztówce-Jongup. Przyjaciel? Muszę się potem dowiedzieć. To co jednak najbardziej przykuło moją uwagę to kolekcja deskorolek które były zawieszone na ścianach tak jak zwykłe półki. Jedna za drugą tworzyły kolorowy wzór. Było ich spokojnie z piętnaście, a i widziałem jeszcze trzy rozwalone w domu. Gdy Junnie w końcu usiadł na jego dwuosobowym łóżku, na którym była położona narzuta w m&m przypomniałem sobie że mam przecież do czynienia z dzieciakiem, a w dodatku jak mniemam prawiczkiem, którego dzisiejszej nocy chce wprowadzić w świat prawdziwej rozkoszy. Popchnąłem go lekko, tak aby posunął się w głąb łóżka i usiadłem pomiędzy jego kolanami. rozpiąłem do końca zamek bluzy, a kiedy mi się to udało odetchnąłem z ulga że nikt nam w tym nie przeszkodził. Rzuciłem ubranie na podłogę i pochyliłem się, aby złączyć nasze wargi. Całowałem go powoli, tak aby eis odprężył. Nie wiem dlaczego, ale chciałem aby i on poczuł rozkosz. Znaczy się taki plan miałem od samego początku. Tylko że wcześniej aż tak mi na tym nie zależało. Dopiero gdy wszedłem do pokoju który w pełni oddaję jego pasję i wiek, uświadomiłem sobie że to będzie pierwszy raz który zapamięta na zawsze! Ja nie miałem pięknego pierwszego razu, a jednak pamiętam aż nazbyt wszystkie szczegóły.
 Zacząłem napierać na jego ciało tak aby sie położył, i zrozumiał moją aluzje bo pod chwili podtrzymywałem się na łokciach położonych po bokach jego blond czupryny. Niespiesznie przesuwałem się z pocałunkami na bladą szyje, a stamtąd na osłonięte obojczyki do których miałem dostęp, przez wcięcie w jego białej koszulce. Ręce ulokowałem pod nią i zacząłem ją podwijać. Gdy i ona znalazła swoje miejsce obok bluzy, chciałem pozbyć się swojej koszuli, ale Junhong złapał mnie za ręce i odciągnął je od guzików.
- ja chce to zrobić- powiedział patrząc mi prosto w oczy. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie i Skinąłem głową. Usiadłem obok niego i pociągnąłem go na swoje kolana. Trzęsącymi się dłońmi zaczął mi odpinać jeden guziczek za drugim. Po chwili gdy nie mógł sobie poradzić z jednym, westchnął, spojrzał na mnie i pocałował w nagą pierś. Westchnąłem gdy jego ciepłe wargi spotkały się z moja skórą. Teraz to on zaczął sunąć ustami po całej skórze jaką miał w zasięgu oczu...to znaczy ust. Złapał mnie za ramiona i stanowczym ruchem położył plackiem na łóżku. Gdy zszedł z moich bioder i ulokował się pomiędzy udami i całował skórę tuż nad linia spodni wiedziałem do czego zmierza i nie zamierzałem na to pozwolić.
- Junhong nie...nie rób tego- wystękałem.
- nie chcesz?- podciągnął się tak aby spojrzeć się mi w oczy. Czy mi się tylko zdawało, czy usłyszałem smutek w jego głosie.
- chcę i to bardzo, ale to Toba mam się dzisiaj zająć- i na dowód swoich słów objąłem go w pasie i przeturlałem się tak abym to ja był na górze. Zacząłem obcałowywać jego blada klatkę piersiowa i brzuch. Junhong wplótł mi palce w włosy i zaczął wyginać się z rozkoszy gdy ssałem jego sutki. Usiadłem pomiędzy jego nogami i dokończyłem rozpinanie swojej czarnej koszuli, rzuciłem go niedbale gdzieś za siebie. Wróciłem wargami do ciała chłopaka. Całowałem najpierw jego płaski brzuch i zrobiłem na nim kilka malinek, następnie przeniosłem się na pierś gdzie też pozostałem na chwile. Gdy byłem już przy szyji, a Junnie nie mógł opanować jęków stwierdziłem że muszę usłyszeć z jego ust że jest prawiczkiem. Tak dla pewności. Pocałowałem go w brodę i spojrzałem w oczy.
- powiedz mi...uprawiałeś już kiedyś seks?- jego reakcja była taka jak się spodziewałem. Rozszerzył oczy, uciekł wzrokiem a jego policzki przybrały słodki różowy odcień. Cieszyłem się że blondyn zdecydował aby jednak zapalić lampkę nocna.
- powiedz mi- nalegałem.
- hyung...dobrze znasz odpowiedź.
- ale chce ja usłyszeć z twoich słodkich usteczek. No dalej Junhong, spójrz mi w oczy i powiedz prawdę- złapałem go za podbródek i obróciłem jego twarz tak aby patrzał mi w oczy.
- ja...jeszcze nigdy n-nic...- westchnął i znowu uciekł wzrokiem- jestem prawiczkiem.
- i taka odpowiedz mnie zadowala- ręką która do tej pory znajdowała się na pościeli obok nas została przeniesiona na wybrzuszenie w spodniach chłopaczka i zaczęła je pocierać. Usta które nie zajmowały się niczym przyssały się do ust drugiej osoby spomiędzy których uciekały westchnienia. Zdjęcie jego spodni nie zabrało mi tyle czasu co górnej garderoby. Gdy już obydwaj byliśmy w samej bieliźnie, nie mogłem się powstrzymać i odsunąłem się od Junhonga, abym mógł spojrzeć na jego prawie nagie ciało. Oprócz tego że chłopak był strasznie blady i szczupły, zachowały sie w nim wszystkie męskie aspekty które widać  było chociaż by w dole podbrzusza.
- co robisz?- spytał opierając się na łokciach.
- patrzę- odparłem i skierowałem swoją dłoń na czarne bokserki aby je zdjąć. Złapałem za róg ubrania  i podniosłem wzrok na blondynka.
- jesteś pewien?- musiałem wiedzieć.
- t-tak.
- obiecuje ze będę delikatny i że zapamiętasz to na zawszę-przyrzekłem zanim pocałowałem jego wargi delikatnie. W między czasie zdjąłem również ostatnia część jego ubioru. Junnie spiął się, gdy złapałem jego męskość w dłoń i zacząłem przesuwać po niej ręką.
- ach...hyung, szybciej.
 Tylko że ja nie chciałem aby właśnie tak kończył. Chciałem abyśmy doszli razem, złączeni w jedność. Spowolniłem więc ruchy swojej dłoni, tak aby chłopak topił się z rozkoszy. I topił się. Wyginął plecy w łuk za każdym razem gdy przyśpieszałem tępa i skamlał wtedy gdy zwalniałem.
-Banggie...ja achhh zaraz- wypuściłem jego prącie z dłoni na co ten jęknął zawiedziony- dlaczego przestałeś- wysapał. 
- chce abyś doszedł gdy ja będę w tobie-powiedziałem i zszedłem z łóżka aby wyjąć z portfela prezerwatywę a z kieszeni spodni lubrykant. Mówiłem że planowałem to od niedawna. Jestem przygotowany, nic nie może pójść nie tak. Zanim wróciłem na łóżko, pozbyłem eis i swoich bokserek na co na twarzy Junhonga zagościł jeszcze większy rumieniec. Przypatrywał sie moment mojemu wyposażeniu, aż nagle podniósł na mnie głowę.
- to...to się we mnie nie zmieści- pisnął. Musiałem go jakoś uspokoić, więc czym prędzej wdrapałem się na łóżko i przyłożyłem palec do jego słodkich usteczek.
- cśśś- mruknąłem- od tego mam to- pomachałem mu czerwoną buteleczką przed twarzą- poza tym zajmę się Toba. Obiecałem że poczujesz tylko rozkosz?- spytałem na co on pokiwał głową- i tak będzie, zobaczysz- pocałowałem go w czoło, na co on zarzucił mi ramiona na szyje i Wtulił się we mnie. To rozczuliło mnie dogłębnie, i już wiedziałem że muszę zrobić wszystko aby poczuł się dobrze.
- ale i tak będzie bolało, prawda?- spytał w moja szyję.
- tak- odpowiedziałem zgodnie z prawdą, na co wciągnął głęboko powietrze-ale tylko przez moment- dodałem szybko- spokojnie Junnie, odpręż się- pomyślałem prze moment nad pozycją i szybko mnie olśniło- przytulaj mnie cały czas, tylko...usiądź mi na kolanach, dobrze?- pokiwał głową i zajął miejsce na moich udach. Pogłaskałem go po plecach i jedna ręką otworzyłem lubrykant. Po pokoju rozniósł się ładny zapach arbuza. Wycisnąłem sporą ilość na palce i skierowałem je do jego wejścia. Gdy tylko moje zimne palce dotknęły jego wejścia wciągnął gwałtownie powietrze i zacisnął swoje ramiona bardziej wokół mojej szyji.
- spokojnie, włożę tylko palca. Na początku będzie dziwnie. Mów jak zacznie boleć, dobrze?
- yhym.
 Tak jak powiedziałem włożyłem w niego jednego palca na co jego tyłeczek powędrował trochę w górę tak jakby chciał uciec od nieproszonego gościa. Jedną ręką objąłem go ciasnej w pasie, ustami całowałem każdy skrawek skóry w moim zasięgu i kontynuowałem. Po pewnym czasie gdy chłopak nie spinał na mnie już tak mięśni dodałem drugi palec, a potem trzeci i jeszcze jeden. Gdy już rozciągałem go czterema palcami, Junhong zaczął sam się na nie nabijać i jęczeć cichutko. Wyjąłem więc z niego palce i kazałem sie położyć na brzuchu.
- ja chcę...chce cię widzieć, hyung.
- dobrze, więc połóż się na plecach.
 Gdy spełnił już moja prośbę, założyłem prezerwatywę na mojego sterczącego penisa , go również obdarowałem sporą ilością lubrykantu. Założyłem jego ramiona na swoje barki i zacząłem napierać na jego rozciągnięta dziurkę. Gdy byłem już w połowie blondyn zacisnął na mnie swoje mięśnie na co sapnąłem.
- b-boli- szepnął i zacisnął mocno oczy. Jeżeli teraz się wycofam wszystko pójdzie na marne.
- Junnie, skarbie spójrz na mnie- złapałem go za policzek, a gdy otworzył swoje oczy widziałem w nich tylko ból i łzy. Przełknąłem ślinę-jeszcze kawałek, i przestanie boleć.
- Obiecujesz?
- obiecuję- przypieczętowaliśmy to pocałunkiem. Był to dobry sposób na odciągnięcie jego uwagi od tego co działo sie na dole. Gdy ostatni centymetr pokonałem jednym ruchem, Junhong wygiął się w łuk i krzyknął. Dziękowałem bogu ze na dole impreza trwa w najlepsze.
- achh...co to b-było?- już wiedziałem ze trafiłem w jego prostatę i byłem niezmiernie szczęśliwy że przebrnelismy przez ból. Razem.
- teraz tylko to będziesz odczuwać.
 Zacząłem się powoli wycofywać i z powrotem w niego wchodzić. Za każdym następnym razem robiłem to szybciej, a już po jakimś czasie chłopak sam zaczął wychodzić mi na przeciw. Jego nogi zjechały z moich barków na brzuch i tam zostały zaciśnięte wokół pasa. Gdy czułem że już długo nie wytrzymam ująłem na nowo jego męskość i zsynchronizowałem ruchy z z tymi w jego wnętrzu. Orgazm przyszedł nagle, i rozbił nas na miliardy małych kawałeczków. Gdy poczułem jak mięśnie zaciskają sie wokół mnie nie mogłem wytrzymać i doszedłem. Opadłem na niego i czekałem aż unormuje mi się oddech. Gdy w końcu wysunąłem sie z jego wnętrza i ściągnąłem kondom rzuciłem go pod łóżko. Potem go zgarnę. Myślałem ze Junnie się we mnie wtuli, ale on odwrócił sie do mnie tyłem i skulił się w kulkę. Było mu źle?  Przecież doszedł.
- źle było?- spytałem, głaszcząc go po nagim ramieniu. Pokręcił głową i odwrócił sie do mnie powoli.
- nie...było fantastycznie- podłożył sobie złączone ręce pod policzek i spojrzał na mnie.
- ale?- wiedziałem ze jest jakieś, inaczej by się tak nie zachowywał.
- ale...ale to nic nie znaczy, prawda?- spytał cicho. Czy to nic nie znaczyło? Owszem było mi zajebiscie dobrze, pierwszy raz zająłem sie tak dokładnie moim partnerem. No właśnie ale. Junhong jest odemnie młodszy o sześć lat, gdyby Himchan dowiedział się że przespałem z jego młodszym braciszkiem zabił by mnie gołymi rękoma. Lubię dzieciaka i to nawet bardzo. Jest też piekielnie ładny i słodki. Myślę że znaleźlibyśmy wspólne tematy. Ale ten wiek. Czy to już nie podchodzi pod pedofilię?
- Junnie, ile dokładnie masz lat?- spytałem chociaż wiedziałem dokładnie. Po prostu miałem jakąś tam nadzieję że nie znam jego dokładnego wieku. 
- chodzi ci o wiek? To tylko sześć lat. Dla mnie mógł byś być nawet o dziesięć lat starszy i tak...cię lubię.
-  ja też...
- ale?- spytał kolejny raz. A ja w głowie już wiedziałem co powiedzieć.
- spróbujmy- zdecydowałem.
- co?- chyba nie takiej odpowiedzi sie spodziewał bo aż podniósł sie do siadu i spojrzał na mnie nie dowierzając.
- spróbujmy- powtórzyłem, na co na twarzy chłopaka wykwitł szeroki uśmiech.
- naprawdę?
- naprawdę- gdy tylko słowo opuściło moje wargi, Junnie rzucił mi się na szyje. Uśmiechnąłem się do siebie i przytuliłem go mocniej.
Jeżeli świat będzie miał coś do naszego związku, przebrnę przez to razem z Junhongiem. Moim o sześć lat młodszym chłopakiem.



Jakoś nie mam weny do pisania "Understanding". Może w następnym tygodniu dodam trzeci rozdział? Sama nie wiem. To pierwszy raz (raczej pierwsza notka) z znaczkiem +18, mam nadzieje że was jakoś nie zniesmaczyłam, a wręcz przeciwnie ze się podobał ;) Ocene zostawiam wam i
Do zobaczenia <3.

15 lipca 2014

Understanding (DaeJae)

ROZDZIAŁ 2


Otworzyłem drzwi z uśmiechem, który jednak zaraz zgasł. Gdy widzisz smutne osoby, automatycznie i tobie robi sie przykro. Ale gdy widzisz smutną osobę, którą w dodatku jeszcze kochasz, robi ci się nie tylko smutno, ale na dodatek wielki ciężar zlatuje ci na serce. Nie możesz wydusić z siebie słowa, chociaż chciałbyś coś powiedzieć. Łzy same napływają do oczy choć je również starasz sie kontrolować. Więc już wiecie jak się poczułem, gdy wszedłem do pokoju mojego chłopaka i znalazłem go zapłakanego u nóg łóżka. Stanąłem jak wryty w drzwiach, nie wiedząc co jest grane. Kiepski żart? Chyba nie. Youngjae podniósł na mnie swoja małą główkę i wybuchł jeszcze większym płaczem. W tym momencie oprzytomniałem. Upusciłem plecak z przekąskami, zamknąłem drzwi i dosiałem się do Youngjae. Niepewnie objąłem go ramionami, na co on Wtulił się we mnie jak w pluszaka. Łzy które do tej pory chowałem dla siebie, popłynęły jedna za drugą. Przycisnąłem mocnej jego ciało do siebie i pozwoliłem sie wypłakać. Po może pięciu minutach, a może i po godzinie, Youngjae odsunął sie odemnie, pociągając nosem i przecierając oczy. Złapałem jego twarz w dłonie i złożyłem czuły pocałunek na jego czole. Cały czas patrząc mu w oczy zadałem to pytanie które gnębi mnie odkąd wszedłem do jego pokoju.
- kochanie, co sie stało?- miałem nadzieje że mówiąc spokojnie i czule także i jemu udzieli sie ten stan.
- n-nic- odpowiedział uciekając wzrokiem.
- nic sie nie stało i dlatego tak płakałeś? Nie bądź nie mądry. Przecież wiesz że mi możesz wszystko powiedzieć- uśmiechnąłem sie lekko, nieprzerwanie patrząc w jego oczy. Youngjae właśnie taki jest, nie potrafi kłamać patrząc komuś w oczy. A nawet gdy nie patrzy sie na daną osobę, kłamstwo można u niego łatwo wyłapać. Gdy kłamię nie potrafi przestać sie śmiać. Jae wypuścił powietrze z płuc z głośnym świstem i spojrzał mi w oczy.
- chodzi o te dwa tygodnie przed wakacjami...
- co się stanie?- próbowałem go jakoś pospieszyć.
- ja...
- chłopcy chodźcie na dół. Ciasto właśnie ostygło- przerwał nam głośny krzyk pani domu. Youngjae jak na zawołanie zerwał sie z podłogi i zaczął ogarniać swój wygląd. Również się podniosłem, szybkim krokiem podszedłem do niego i przytuliłem.
- pamiętaj że nie skączyliśmy rozmowy- szepnąłem mu do ucha- I kocham cię.
- ja ciebie też. Najbardziej na świecie.- odsunęliśmy sie od siebie, popatrzyliśmy w oczy i pierwszy raz w ciągu tego dnia pocałowałem te pełne wargi. Ich smak, kolor, krztałt, wszystko to przyciąga mnie jak magnes. Pamiętam gdy skradłem mu pierwszego całusa. Jego zaskoczona mina i krok w tył mówiły wszystko. Gdy przyłożył dłoń do ust i spojrzał na mnie, przeklinałem sam siebie że za szybko to wszystko rozegrałem. Znaliśmy sie niecałe cztery miesiące. Ale gdy ja dawałem sobie raz za razem mentalnego kopniaka w tyłek, Youngjae zdążył oprzytomnieć i pewnie poukładać sobie parę spraw w głowie. Spytał mnie sie tylko dlaczego. I wtedy wszystko sie zaczęło. Mój monolog trwał by napewno dłużej, gdyby coś nie zakryło mi ust. Nasz drugi pocałunek nie był już tylko delikatnym muśnięciem warg. Owszem był trochę nieporadny i za szybko się skończył, ale ja w głowie miałem wtedy tylko jedną myśl " te usta". Już wtedy śmiało mogłem powiedzieć że się od nich uzależniłem. I to jest najświętsza prawda. Przetrwać dzień bez jego warg...nie przepraszam, przetrwać dzień bez niego to by była dla mnie męczarnia. Gdy już oderwaliśmy sie od siebie, policzki Youngjae przybrały naturalny, blady odcień. Złapałem więc go za dłoń i wyszedłem z pokoju. W kuchni jego mama, stała by blacie i nakładała ciasto na talerzyki. Gdy tylko zobaczyłem CO TO za ciasto wiedziałem że na jednym kawałku się nie skąńczy. Sernik, to jest to. A sernik z lodami jest podwójnym "tym". 
- no Wkońcu zeszliście. Pomyślałam sobie że dołożymy jeszcze lodów do ciasta. Tak dzisiaj ciepło. Wkońcu czuć ze wakacje- mama Jae odwróciła sie w nasza stronę i popatrzyła najpierw na syna, potem na mnie. Nie wiem dlaczego ale pod wzrokiem tej kobiety zdolny bym był zrobić wszystko.- na co czekacie? Siadajcie do stołu- wskazała ręką okrągły stół w rogu pomieszczenie- zaraz podam, tylko jeszcze sos.
O tak pani Yoo, w kuchni jest istną królową. I tu muszę przyznać że pobija nawet moja mamę. Pewnie talent kulinarny Youngjae odziedziczył po mamie. Gdy już usiedliśmy obok siebie położyłem na stole nasze splecione dłonie. Popatrzyłem na jego palce i zacząłem sie nimi bawić. Jednak nie długo, ponieważ po minucie przed moim nosem wylądował talerzyk z sporym kawałkiem sernika, dwoma waniliowymi gałkami lodu, a wszystko to polane było sosem. Chyba karmelowym.
- wygląda pięknie- powiedziałem podziwiając szachownice wykonana na wierzchu ciastka.
- ma równie świetnie smakować. No próbujcie, dodałam o jedno żółtko więcej. Mam nadzieje że jest lepszy, a nie gorszy- szybko więc zjadłem pierwszy kęs. To co działo sie w mojej buzi było nie do opisania.
- o mój Boże. Jestem w niebie. Już go uwielbiam-  powiedziałem rozmarzony.
- Daehyunnie, zacznijmy od tego że ty każde ciasto uwielbiasz- zauwarzył Youngjae zjadając lody.
- o nie, te z alkoholem to nie moja bajka- odparłem. Ciasto powinno być słodkie, albo chociaż kwaskowate, a nie cierpkie i gorzkie.
-oj tak, wiem doskonale że ty nie przepadasz za alkoholem.
- widzisz? Rozumiemy się- uśmiechnąłem sie do Youngjae, co ten odwzajemnił.
- chłopcy, muszę wam cos powiedzieć. Zwłaszcza tobie Younggie- przerwała nam mama Jae.
- ee...o co c-ci chodzi m-mamo?- spytał sie jej syn dziwnie sie prostując i jąkając.
- spokojnie- poklepała go po dłoni- myśleliśmy z tatą o wakacjach. Tak właściwie to wszystko już załatwione.
- w sensie czyich wakacjach?
- moich i twojego ojca. Już dawno nigdzie razem nie byliśmy. A i odpoczynek by się nam przydał.
- ale właśnie teraz chcecie jechać na wakacje? Nie możecie za rok, będziecie mieli więcej pieniędzy.
- nie mów tak!- kobieta podniosła trochę głos, ale zaraz odchrząkneła i kontynuowała spokojnie- czemu nie możemy jechać akurat teraz?
- mamoo- Youngjae starał sie chyba powiedzieć to na tyle cicho abym nie usłyszał, ale niestety coś nie wyszło i usłyszałem.
- skarbie, każdemu należy sie odpoczynek. Również twoim rodzicą. Poradzisz sobie sam.
- tydzień przed końcem wakacji przyjedzie Youngwon z Londynu. Poza tym, my z tatą też nie chcemy zrobić sobie długiej przerwy. Pięć do sześciu dni nam w zupełności wystarczy.
- ale jeżeli COŚ się stanie?- upierał sie jej syn. Nie rozumiałem go. Każdy inny w jego wieku cieszył by sie z wolnej chaty, a on na siłę chce zatrzymać rodziców przy sobie.
- nic sie nie stanie. Jesteś już na tyle duży że poradzisz sobie bez nas. Wiesz gdzie co jest i jak się rozporządzać.
Przez parę sekund Youngjae i jego mama patrzyli sobie w oczy i toczyli jakby taką niemą dyskujcię. Wkońcu mój chłopak przerwał tą więź i spojrzał na mnie.
- skończyłeś?- wskazał na mój talerzyk na którym była juz tylko brązowa maź po sosie.
- eee, tak.
- to idziemy na górę- stwierdził podnosząc sie z krzesła i zabierając mój, już pusty talerz i swój jeszcze z ciastem.
- ale...
- nie ma "ale"- położył wszystko na blacie zaraz obok i zlewu i odwrócił się do mnie- idziesz czy będziesz tak tu siedział?
- idę,idę- wstałem, wsunąłem swoje krzesło i zwróciłem sie do jedynej kobiety w tym domu- dziękuję proszę pani, było jak zawsze przepyszne.
- och, nie czaruj Daehyun. Nie czaruj. Zmykajcie już na górę.

Czy każdy z was kocha te słodkie chwilę pełne lenistwa z swoją ukochana osobą? Ja tak, ale tych chwil w dzisiejszym repertuarze nie było.
Zaraz po zamknięciu drzwi, rzuciłem sie na łóżko Youngjae z zamiarem odpoczęcia po mało sytym deserze. Ech, a planowałem zjeść jeszcze jeden kawałek. Niestety mój chłopak ma humorki jak kobieta w ciąży i najwyraźniej nic nie mówiąc pokłócił się z swoją mamą. O co? Nie mam zielonego pojęcia. Pamiętam dokładnie jak mój brat zawsze się cieszył z tego że rodzice wyjeżdżają. A gdy dowiadywał się jeszcze że mnie z sobą zabierają to już wogóle nie mógł usiedzieć, aż go roznosiło. Gdy później przeglądałem portale społeczne, dobrze wiedziałem dlaczego tak jest. Gdyby rodzice się dowiedzieli że u nas w domu był wąż i to nie taki zwykły, bo chyba boa(nie znam się) zabili by mojego starszego brata na miejscu. Zawsze się dziwiłem że udaje mu sie na czas ogarnąć ten syf i wywieść wszystkie rzeczy, tak aby mama z tatą niczego sie nie dowiedzieli.
- odpłynąłeś- stwierdził Youngjae przysiadając przy biurku.
- zastanawiam sie dlaczego nie chcesz, aby rodzice pojechali na wakacje- powiedziałem przewracając się na bok, i podkładając sobie rękę pod głowę.
- poprostu nie chce aby mama zostawiła mnie tu samego- wzruszył ramionami.
-  dziwny sie ostatnio zrobiłeś. Masz zmiany nastroju, nie chcesz aby twoi rodzice zostawili ci chatę na prawie tydzień, a do tego płacze... Właśnie!- przypomniałem sobie że jeszcze jakież czterdzieści minut temu znalazłem Jae zapłakanego- dlaczego płakałeś?
Na moje pytanie Youngjae wyprostował sie niczym struna i wlepił wzrok w laptopa.
- Youngjae, pytam sie o coś-wstałem z łóżka i podszedłem do niego. Schyliłem się tak abym mógł go objąć po czym pocałowałem go w szyję na co on chyba bez pracy "mózg-ciało" odchylił lekko głowę w bok. Uśmiechnąłem sie do siebie. Teraz mi wszystko wyśpiewa.
- wiesz dobrze że mi możesz wszystko powiedzieć- zacząłem składać drobne pocałunki na jego bladej szyji i karku. Przy obojczykach pozostałem na dłużej i to je obdarzyłem największą uwagą- więc, o co chodzi?
- o...o to że ja...ach- jęknął gdy zassałem się na skórze tuż przy szyi-że dwa tygodnie...- nie, tak jest nie wygodnie. Okręciłem go przodem do mnie na krześle, usiadłem mu na biodrach i  kontynuowałem wędrówkę po jego ciele. Odpiąłem mu dwa pierwsze guziki jego błękitnej koszuli i zjechałem ustami na klatkę piersiową.
- możesz mi powiedzieć- powiedziałem w przerwie miedzy pocałunkami.
- Daehyun, proszę cię aach przestań. Moja...moja mama jest na dolee.
- wiem i to mnie bardzo podnieca- odparłem. Kurdę odbiegamy od tematu. Nie mogę aż tak bardzo się wczuwać- więc...dlaczego płakałeś?- złapałem jego twarz w dłonie i spojrzałem mu w oczy. Jednak on szybko uciekł wzrokiem. Zmarszczyłem brwi usilnie starając się złapać z nim jakikolwiek kontakt wzrokowy- Youngjae, myślałem że mówimy sobie wszystko- zszedłem z jego kolan i ukucnąłem przed nim, opierając dłonie na jego kolanach- hmm?
- chodzi o to że...ja wcześniej wiedziałem że rodzice wyjeżdżają na wakacje. Myślałem że zabiorą mnie z sobą, ale mama z tatą już zadecydowali że jadą tylko w dwójkę- mówił z prędkością światła. Czy on uważa mnie za idiotę? Wiem ze nie, ale naprawdę taki kit to może wciskać Jongupowi, a nie mnie!
- Youngjae, a tak na serio?
- no przecież m-mówię- spuścił głowę i poprawił opadającą grzywkę- nie chce zostać sam- mruknął pod nosem.
- Youngjae, nie rób że mnie głupka. Dobrze wiem że kłamiesz! Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć to się stało?- wiem że nie powinienem unosić na niego głosu, ale ja już dłużej tego nie wytrzymam. Każdy głupi stwierdził by że on kłamie- poza tym nie został byś sam. Masz mnie! Ale widzę że nawet nie brałeś mnie pod uwagę.
- Daehyunnie to nie...
-nie tak? To powiedz mi jak, o co chodzi?
- ja...naprawdę o to- szepnął.
Westchnąłem i podniosłem sie z klęczków. Otrzepałem niewidzialny pył z kolan i skierowałem się do drzwi.
- wiem że kłamiesz i to mnie boli. Nie chcę nieporozumień. Nie chcesz mi powiedzieć to nie mów, ale gdy dorośniesz do powiedzenia mi prawdy, zadzwoń.
- Daehyun!- Youngjae wstał z krzesła obrotowego i zaczął iść w moja stronę.
- nie Younggie. Ja...nie wiem o co chodzi. Ta twoja rozmowa z mamą wogóle nie miała sensu. Dzieje się coś o czym nie chcesz...albo nie możesz mi powiedzieć?
- nie, nic się...- zawachał sie przez moment, po czym odetchnął głęboko- No dobrze powiem ci prawdę.
- więc słucham- oparłem sie o drzwi i czekałem.
- chodzi o to że wszystko sie ostatnio waliło. Youngwon nie przyjechał tak jak mówił, miał być dwa tygodnie przed końcem wakacji, a przyjedzie tydzień. Nie widziałem go od świąt. Mama z tatą sie pokłócili, i nawet nie wiem o co. Tata więcej pracuje, i nie ma go w domu- westchnął- a ja tęsknię za rodzinną atmosferą która panowała zanim Youngwon wyjechał. Wszyscy sie od siebie oddalamy. Przed twoim przyjściem oglądałem jeszcze smutny film. I to już wystarczyło abym zaczął ryczeć jak głupi. Gdy zobaczyłem ciebie w drzwiach, wiedziałem że prędzej czy później zaczniesz sie wypytywać. Nie chciałem abyś sie dowiedział że płakałem na filmie jak jakaś piętnastolatka. Wymyśliłem tą historyjkę na poczekaniu. Tak myślałem że w nią nie uwierzysz. Ale jednak miałem nadzieję- Jae gdy zaczyna się wstydzić robi sie niezwykle uroczy. Poprostu stał i trzymał dłonie złączone z przodu, do tego kręci nogą i ma głowę spuszczoną w dół. To robi wrażenie na wszystkich. Podszedłem do niego i po prostu przytuliłem. Czułem jak odpręża sie w moich ramionach, tak jakby spadł z niego wielki ciężar.
- nie mogłeś mi tego odrazu powiedzieć tylko owijasz w bawełnę? Nie lubię sie kłócić, a z Tobą to już wogóle.
- ale to takie kompromitujące- schował głowę w zagłębieniu mojej szyi- Zachowuje się jak nastolatka.
- nastolatka którą kocham- poprawiłem na co Youngjae sie zarumienił. Nagle przypomniało mi się cos- Jae, kochanie.
- tak ?
- może miałbyś ochotę dokończyć to co zaczęliśmy?
- to co zaczęliśmy?
Wsunięcie moich dłoni pod jego koszulkę dało mu chyba jasną odpowiedź, bo przeszedł przez niego dreszcz i momentalnie mnie od siebie odepchnął.
- nie ma mowy. Mama jest na dole- niemal krzyknął poprawiając wcześniej przeze mnie rozpiętą koszulę.
- chłopcy muszę wyjść. Będę za jakąś godzinę- dobiegł nas krzyk pani Yoo. Uśmiechnąłem się zadziornie , na Youngjae jęknął. Zacząłem podchodzić do bruneta który powoli zaczął sie wycofywać. 
- słyszałeś, całą godzinę. My to mamy szczęście.
- nie nazwał bym tego szczęściem- Youngjae Wkońcu natrafił na swoje łóżko i usiadł na nim. W dwóch krokach znalazłem sie przy nim i pocałowałem go krótko.
- a jak byś to nazwał? Nie potrzebnie je zapinałeś- wskazałem głową guziki które zdarzył zapiąć jakąś minutkę temu- dodatkowe 3 minuty straconego czasu.
- kara za moje kłamstwo to właściwa nazwa.
- karę to ty zaraz dostaniesz. Ale ode mnie- nie czekając na żaden jego ruch, popchnąłem go na łóżko i zacząłem wznawiać to co wcześniej przerwaliśmy.
Może i ten wieczór nie należał do tych słodkich, a tym bardziej leniwych, ale ja nie narzekam.




Ehh, widzę ze dużo osób odwiedza bloga, a co za tym idzie i czyta posty. Tylko nie rozumiem dlaczego nie komentujecie? Nie ubiegam się  o komentarze, ale to naprawdę sprawia że chcę się pisać. Miło by było również wiedzieć co wam nie pasuje a co sie podoba. Mam nadzieje ze za jakiś czas to sie zmieni :D A teraz co do opowiadania. Myślę że będą jeszcze z dwa rozdziały i pożegnamy sie z opowiadaniem "Zrozumienie". Na telefonie mam jeszcze parę zapasowych shotow, a i pomysłów w głowie mi nie brakuje. Tak wiec mam nadzieje ze się wam spodoba i ...
Do zobaczenia.

06 lipca 2014

Understanding (DaeJae)

ROZDZIAŁ 1

Prawda czy kłamstwo? Co byście wybrali nie znając pytania? Według Jonathan'a Carroll'a poznanie prawdy uzmysławia tylko, jak bardzo się myliłeś i jak wstrętny jest świat. A kłamstwo? Z definicji wynika że to tylko słowa które tak na prawdę nie mają sensu lub rzeczy które nie istnieją. Więc prawda to kłamstwo w masce, czy kłamstwo to prawda w masce? Czy może te dwie rzeczy się z sobą łączą dając...no właśnie prawdę czy kłamstwo? A wiedząc że zniszczysz komuś życie,że ten ktoś będzie miał ci to za złe, że nie będzie miał ochoty juz żyć w kłamstwie, powiesz mu prawdę?

Wakacje jednak maja swoje wady. Te sześćdziesiąt parę dni wolnego od szkoły, czy osób to tylko parę chwil które zapamiętujesz na zawsze,a reszta to nic nie warte sekundy. Sam się o tym przekonałem.

Dwudziesty drugi lipca. Środek lata. Mam cztery chwile które pamiętam. Pierwsza to ta gdzie rodzice urządzili małe przyjęcie z okazji zakączenia liceum i mój starszy brat usiadł na cieście. Śmieszna chwila. Druga to ta gdzie razem z Youngjae wybraliśmy się do wesołego miasteczka i dziki młyn przestał działać, a my utkneliśmy na samej górze. Jako ze Jae ma lęk wysokości musiałem temu coś zaradzić a pocałunki już tylko nie wystarczały. To był przełom w naszym związku. Trzecia chwila to impreza u mojego przyjaciela Himchana. Dowiedzenie się ze spotyka się z facetem, a raczej ujrzenie tego na własne oczy wryje się w pamięć już na resztę życia. Zresztą Yongguk okazał się naprawdę spoko kolesiem. Czwarta chwila. Spędzenie z Youngjae romantycznego wieczoru nad jeziorem. Oglądania gwiazd i długi spacer po plaży. Tylko te chwile mogę sobie przypomnieć teraz- miesiąc później.
Jako że nie należę do osób które lubią długo spać o godzinie ósmej już jestem na nogach i wymyślam co takiego dzisiaj porobię. Pierwszy sierpnia jeszcze tylko miesiąc wakacji i spowrotem nauka. Jedno mnie przekonuje do tego aby zaczął się już wrzesień. Świadomość tego że dopiero wtedy będę mógł przyjeżdżać swoim samochodem po mojego chłopaka z szkoły. Niech inni mi zazdroszczą. Chłopaka oczywiście. Po ogarnięciu swojego wyglądu, zrobieniu i zjedzeniu pożywnego śniadania składającego się z musli, zadzwoniłem do Youngjae z zamiarem obudzenia go. To już nasza mała tradycja. Ja ranny ptaszek, on popołudniowy. Zawsze go budzę. Móc usłyszeć jego zaspany głos to dla mnie melodia dla uszu. Ahhh...rozgaduje się. Gdy po trzecim sygnale nie odebrał zmarszczyłem brwi nie wiedząc o co chodzi. Pierwszy raz tak jest. Zazwyczaj ma telefon pod poduszka i słyszy wszystko dokładnie. Wybudzi go nawet zwykle wibrowanie. Spojrzałem na zegarek wiszący nad drzwiami w kuchni. Jest dziesiąta, zazwyczaj o tej godzinie go budzę, rozmawiamy chwile wymyślając co dzisiaj będziemy robić, potem przypominam mu który dzisiaj jest i ile zostało do końca wakacji. Mówi ze gdy ja mu przypominam jakoś lżej mu, i nie jest mu tak smutno że z końcem sierpnia kończy życie. Trochę drastycznie to brzmi, ale wiem że Jae tak ma. Odłożyłem telefon na blat i zacząłem gorączkowo myśleć. Może się już obudzić i nie ma go w pokoju? A jeżeli ktoś sie włamał? Może właśnie teraz Youngjae mnie potrzebuje? Może ktoś go torturuje? A jeśli on juz nie żyj... Nie Daehyun, ogarnij czapę, dramatyzujesz. Uspokój się, chłopie jeden. Oddzwoni.
Minęło dwadzieścia minut w ciągu których zdążyłem wypić dwie szklanki soku i zjeść kawałek sernika mojej mamy. Mam wspaniały metabolizm wiec mogę wcinac ile chce, a ja bardzo lubię jeść. Umyłem wszystko po sobie i skierowałem się do mojego pokoju. Jestem sam w domu. Rodzice w pracy, a brat pojechał do swojej dziewczyny w Busan. Nudno mi. I jeszcze Youngjae nie odbiera telefonu. Samochód jest w naprawie, a pieszo odemnie do domu państwa Yoo jest prawie czterdzieści minut drogi.
- Zadzwonię jeszcze raz. Wcale nie jestem zaborczym chłopakiem- wybrałem numer i przyłożyłem telefon do ucha. Nie wiedząc dlaczego serce bije mi jak oszalałe, przyłożyłem do niego rękę mając nadzieje że dzięki temu zwolni. Jeden sygnał, drugi...
- halo?
Odetchnąłem z ulga. Czarne scenariusze pisze, co mnie opętało?
- halo? Daehyun?
- Youngjae, wstałeś wcześniej?- próbowałem zachować pogodny ton, aby na wstępie nie spytać się  dlaczego nie odbierał.
- hmm, przepraszam. Tak wstałem wcześniej i...zatrzasnąłem się w łazience. Dobrze ze mama ma dzisiaj wolne. Uwolniła mnie dopiero pięć minut temu. - powiedział.
- ale nic ci nie jest?- spytałem na serio zmartwiony.
- nie, zatrzasnąłem sie tylko. Trochę sie wystraszyłem ale jest wporządku-westchnął, ale zaraz usłyszałem jak sie rozpogadza- To co będziemy dzisiaj robić?
- planuje lody i kino. Co ty na to?-spytałem jednocześnie włączając laptopa.
- brzmi świetnie. To o której?- nagle usłyszałem jakieś szmery, coś jak by maszynę.
- co robisz?- przytrzymałem telefon ramieniem i zacząłem wpisywać hasło na facebooka.
- erm...to mama włączyła blender. Ma dzisiaj robić jakieś ciasto.
-ciasto?- odrazu sie ożywiłem. Co jak co, ale gdy ktoś powie "ciasto" to ja jestem pierwszy.
-haha, tak ciasto Daehyun. Pewnie czekoladowe.
- wbijam do ciebie po spacerku. Za..- spojrzałem na zegar w rogu ekranu-...półtorej godziny?
- wporządku-czułem jak sie uśmiecha- ile jeszcze zostało?
- dokładnie trzydzieści dni. Wiem że to dziwnie zabrzmi ale już wolałbym aby był wrzesień, co nie?
-...
- Youngjae, jesteś?
- tak, tak... A ja wolałbym aby... sierpień nigdy sie nie skończył.
- mogłybyś wtedy spać do dziesiątej, co?- zaśmiałem sie ponieważ wiem jak ciężko jest Jae wstawać.
- taaa.
- co jest nie wyspałeś sie, jesteś jakiś nie mrawy.- wziąłem telefon w jedna rękę i wyprostowałem się na krześle. Zazwyczaj tryska z niego energia, wszędzie go pełno, a teraz ma głos tak przybity jakby ktoś zmarł.
- nie,nie. Po prostu jeszcze miesiąc i koniec wakacji.
- och, Youngjae, dobrze wiesz że jest tak co roku. Nie przyzwycziłeś się?
- w tym roku będzie inaczej- szepnął.
- wcale nie...chociaż no tak to twoja ostatnia klasa liceum, pomyśl sobie że ja idę na studia.
- ale ty dostałeś sie do wymarzonej uczelni.
- a ty spędzisz kolejny rok z profesorem Bangiem, tego ci nie zazdroszczę- aż sie skrzywiłem na wspomnienie nauczyciela od historii. Cały czas mógłby nas uczyć o wojnach.- Ale masz przy sobie jeszcze Jongupa. Będzie wesoło. Chyba ze chodzi ci o przerwy beze mnie- zapytałem zaczepnie.
- za dobrze mnie znasz. Przerwy bez ciebie są nic nie warte.
- no, ja myślę- zaśmiałem się.
-Daehyunnie?
- hmm?- mruknąłem. Uwielbiam jak sie tak do mnie zwraca.
- kocham cię wiesz?
- ja ciebie też kocham, mocno- westchnąłem- To widzimy sie niedługo.
- jasne. Narazie.
- pa
Rzuciłem telefon na łóżko Przeciągnąłem się. Kocham swoje życie.

Szedłem właśnie w stronę stolika z dwoma pucharkami lodów. Jednym o smaku zielonej herbaty, drugim zaś czekoladowym. Już z daleka widziałem jak Youngjae bawi sie kostkami cukru w pojemniczki. Nie ma chyba dzisiaj humoru. Ta akcja z łazienką musiała go nieźle wystraszyć. Siedzi zgarbiony z zagubionym wzrokiem, automatycznie obkręcając kostkę cukru w dłoni. Mam nadzieję że lody poprawia mu humor. Usiadłem na przeciw niego, stawiając mu lody tuż przed nosem. 
- dla pana. Specjalnie na poprawę humoru- uśmiechnąłem sie do niego mając nadzieje że to pomoże. Jako tako pomogło, bo wymusił uśmiech.
- no weź Jae, uśmiechnij się. Dlaczego nie chcesz powiedzieć co się stało?
- nic się nie stało, naprawdę. Mam poprostu dzisiaj taki humor- odparł zanurzając łyżeczkę w lodach.
- bo ci uwierzę. Ty który tryskasz energia i emanujesz szczęściem?
- rodzice się pokłucili- rzucił spuszczając głowę. Okej tego sie nie spodziewałem.
- twoi rodzice? O co?- spytałem zdziwiony. Państwo Yoo to najlepsi rodzice jakich widziałem na świecie(oczywiście zaraz po moich). Mama Youngjae sama domyśliła sie ze jej syn jest homoseksualistom po tym gdy w wieku szesnastu lat widziała go razem z kolegą przed ich domem gdy się całowali. I ten pocałunek to był tak naprawdę jeden wielki niewypał. Ponieważ chłopak który całował mojego Jae założył sie z swoimi kolegami o to że dowiedzie iż jest gejem.  Za to pan Yoo przyjął to nad wyraz spokojnie. Widać ze pragną tylko szczęścia swoich pociech.
- w sumie to sam nie wiem, ale...mama chodzi cały czas przybita. 
- wszystko sie ułoży, zobaczysz- złapałem go za dłoń i splotłem razem nasze palce. Uwielbiam jego dłonie, są drobne jak na chłopaka i idealnie mieszczą sie w moich. Może to dlatego na tapecie w telefonie mam zdjęcia naszych dłoni?
- zawsze tak mówisz- uśmiechnął się do mnie.
- i zawsze tak jest.- odwzajemniłem uśmiech i zabrałem sie za pałaszowanie swojego pucharka lodów- no, wcinaj- wskazałem Youngjae jego lody. W całkiem miłej atmosferze skączyliśmy jeść. Humor Youngjae znacznie sie poprawił. Już nie smęci, a odpowiada normalnym tonem. Nie wiem dlaczego ale nie potrafię sie na niego gniewać. Znam go od drugiej klasy liceum, czyli dwa lata. Poznaliśmy sie w naprawdę dziwny sposób. Scena jakby wyjęta z filmu. Otóż ja jako wielki miłośnik jedzenia spieszyłem sie na stołówkę aby zdarzyć na tartę truskawkową(która całkiem szybko schodzi) Oczywiście udało mi sie ją dostać, do tego biorąc dwa kawałki pizzy i jak zawsze sok pomarańczowy. Kiedy szedłem już do swojego stolika moją ciekawość przyciągnęła piękna, okrąglutka i czerwoniutka truskawka na wierzchu ciastka. Nie mogąc sie powstrzymać chciałem ją zdjąć i zjeść. Trzymając wszystko w jednej ręce, druga starałem sie wyskrobać owoc. Niestety to się nie udało bo wpadłem na kogoś, kto szedł tyłem. Całe moje jedzanko(razem z tą śliczną truskaweczką) wyfruneło w górę. Chyba każdy ma tak, że jak już wie iż się wywróci, chcę się czegoś kurczowo złapać. Ja złapałem za marynarkę kolesia który na mnie wpadł. Przy okazji i jego jedzenie wyfruneło i razem z moim spadło na nas gdy już leżeliśmy na podłodze. No dobra on leżał, ja byłem troszeczkę przygniatany. Gdy podniósł głowę i spojrzał na mnie jego oczy nie wyrażały nic innego jak zdziwienie. Zresztą usta tak samo. Wszystko tworzyło piękne "O". Może ten moment był by i piękny i romantyczny gdyby nie to że Youngjae miał w włosach pełno jego sałatki i mojego soku. Tak na marginesie, ja nie byłem lepszy. Natychmiast zaczął sie podnosić i przepraszać, ale traf chciał tak ze poślizgnął sie jeszcze na swoim jogurcie i spowrotem wpadł w moje ramiona. Nie pozostało mi nic innego jak sie przedstawić. No i tak się zaprzyjaźniliśmy, a z czasem i zakochalismy. Jestem z nim od sylwestra tamtego roku i śmiało mogę powiedzieć że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.

Czy gdy już myślisz ze nie może być lepiej, zawsze wszystko musi sie psuć? Zawsze w tym momencie gdy jesteś pewny że nic nie stanie ci na drodze do szczęścia? Czy człowiek nie może być cały czas szczęśliwy, tak aby tym szczęściem zarażały sie i inne osoby?  Osoby które kochamy, czy te za którymi nawet nie przepadamy. I czy smutek też musi zarażać? Prawdą jest to że gdy kogoś kochasz dana osoba zaraza cię wszystkim. Od szczęścia zaczynając, na gniewie i smutku kończąc. I właśnie w tym momencie Youngjae zaraził mnie smutkiem.

 Chciałem zrobić Jae niespodziankę. Dlatego też przyszedłem do niego z przekąskami, wczesniej nie informując go o tym. Otworzyła mi jego mama, jak zwykle uśmiechnięta i jak zwykle z ściereczką w ręce.
- dzień dobry pani Yoo- uśmiechnąłem sie do niej promiennie.
- witaj Daehyunnie- przepuściła mnie przez próg i ucałowała w policzek. Wita mnie tak odkąd pamiętam. - uprzedzając twoje kolejne pytanie. Tak Youngjae jest u siebie- zaśmiałem sie na to stwierdzenie. Ta kobieta naprawdę jest niemożliwa. Jakby czytała mi w myślach.
- dziękuję Pani- skłoniłem sie lekko na co kobieta tylko skręciła ścierkę i wycelowała w moje biodro. Podskoczyłem zdziwiony.
- nie jestem aż taka stara abyś musiał mi sie kłaniać- popatrzyła na mnie rozbawiona.-żebyś widział swoją minę- zaśmiała sie na co jej zawturowałem- co będziecie porabiać?
- mam jedzonko, obejrzymy może jakiś film.- powiedziałem ściągając buty. Zaraz dostałem swoje kapciuszki które były tylko i wyłącznie moje.
- jak coś będę w kuchni.- i schowała sie spowrotem do   chyba swojego ulubionego pomieszczenia w tym domu. Nie czekając wbiegłem po schodach, ściągając po drogę plecak z ramion. Otworzyłem drzwi z uśmiechem, który jednak zaraz zgasł.

03 lipca 2014

Definicja miłości ( DaeJae, JongLo )

Zastanawialiście się kiedyś nad definicja miłości? Jeżeli nie to spróbujcie ubrać to w słowa. Święty Paweł z Taresu powiedział " Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawda" Chcecie poznać moja wersje? Zaczynamy.

Już od samego rana byłem wnerwiony. To oczywiste ze wstałem lewą nogą. Taaa, tak naprawdę to nie
wierze w te przesądy. Powód mojego zdenerwowania był prosty. Tym powodem był mój "przyjaciel " Daehyun. Po pierwsze siedział w łazience o 15 minut dłużej niż powinien. Dwa, nie posprzątał jej po sobie (wiem ze od tego mamy gosposie, ale ktoś po nim chciałby się umyć, a nie na wejściu wdepnąć w rozlany szampon) Po trzecie, zakosił mi słuchawki. Wiem że to on ale się tego wypiera, jestem pewien że je rozwalił. No i po czwarte, ta rozmowa z Himchanem. Zawsze mnie nią denerwuje.
- Dae nie znasz się, Bomi to prawdziwa suczka, widziałeś jak robi szpagat?
- Nie i chyba nie chce widzieć. Mnie bardziej podoba się Hyoeung.
No właśnie i tak jest prawie codziennie, ktora lepsza, ktora ma ładniejsze nogi, biust, głos, doszło do tego ze sprawdzali na Internecie ktora ma więcej fanek. Czasem to tak strasznie boli. Mam ochotę podejść do niego i wykrzyczeć mu w twarz żeby zwrócił na mnie uwagę, ale nie mogę tego zrobic zespołowi. Nie możemy być razem, społeczeństwo by się z tym niepogodzilo. Dwójka nastoletnich idoli  razem. Fanki walczą o nasze spojrzenie. Gdyby dowiedziały by się ze mamy kogoś prawdopodobnie wydrapaly by tej osobie oczy.A ja kocham chłopaków ponad wszystko, szczególnie jednego.
- Dobra chłopaki ogarniajcie się za półgodziny do radia- Bang jak zawsze wkroczył do kuchni żwawym krokiem. Dłubałem w swoich naleśnikach widelcem, nie chcę jako mi się jeść. Nic mi się nie chciało.
- jeżeli ich nie jesz to ich też nie maltretuj i oddaj je innym. Na przykład mnie.- podniosłem głowę i spojrzałem w oczy temu cholernemu i piekielnie seksownemu chłopakowi. Podsunąłem mu talerz pod twarz i wstałem od stołu. W przejściu Yongguk złapał mnie za ramie.
- wporządku Yoo? Marnie wyglądasz. Nie jesteś chory?-przyłożył mi dłoń do czoła. Pokręciłem głową.
- wszystko w porządku, nie wyspałem się. Piłem kawę zaraz mi przejdzie-pierwsze lepsze kłamstwo w mojej głowie ujrzało światło dzienne.
- kiedy ty nie lubisz kawy- powiedział Jongup stojący obok nas przy blacie.
-wiem, ale jestem nieprzytomny- wzruszyłem ramionami." tylko nie ciągnij tego Upiie, błagam "
- to dobrze, wiem ze mało śpimy ale niedługo poproszę o krótki urlop, myślę ze nam dadzą. Wkońcu pracowaliśmy ...
- Bang, radio- przerwałem mu jego monolog, bo wiem ze lider jak się rozkręci to prędko nie skąńczy. Jego monologi na temat B.A.P i naszej działalności potrafią nie mieć końca.
- ach, no tak. To zbierajcie się- powiedział w przestrzeń, tak aby każdy w kuchni słyszał.
Wskoczyłem do naszego pokoju, potrzebowałem bluzę albo cokolwiek co mnie okryje i przytuli. Przegrzebałem nasza wspólną szafę i znalazłem szary sweterek, który odrazu na siebie wciągnąłem. Gdy wyciągałem kołnierzyk dżinsowej koszuli na wierz do pokoju wszedł Daehyun. Przeklinałem swoje szczęście. Zamknął drzwi i oparł się o nie. Spojrzałem na niego pytająco.
- Co się dzieje, Youngjae?- spytał sciszonym głosem który w jego wykonaniu brzmi niezwykle zmysłowo. Zamknąłem oczy i policzyłem do pięciu odganiając ta myśl od siebie.
- nic, naprawdę, jestem poprostu zmęczony- na dowód tych słów Potarłem pięścią oczy. Uwierz w to błagam. Dae przechyli głowę na lewo i przyglądał mi się moment.
- to dobrze, chce zobaczyć ten twój sławny uśmiech. Twoje policzki wtedy tak słodko wyglądają.- pisnął niczym piętnastoletnia fanka. Uśmiechnął się szeroko, na co nie pozostałem dłużny.- no widać że się zrozumieliśmy- nagle odbił się od drzwi o które się opierał, podszedł do mnie i przytulił. Wypuściłem powietrze z płuc, pozwalając aby objął mnie w pasie. Ja pozostałem w bezruch, ręce miałem spuszczone wzdłuż ciała- wiedziałem, co jest?!-odsunął mnie od siebie na długość ramiona i spojrzał w oczy. Nie mogłem wytrzymać tego wzroku wiec odwróciłem się spoglądając na łóżka.
-ja...- strzepnalem jego rękę z ramienia- muszę siku- i uciekłem do łazienki. Zamknąłem się w niej i oparłem ręce o brzeg umywalki. Spojrzałem w lustro. Sam siebie nie poznawałem,to fakt sypiamy po 4  może 5 godzin na dobę ale to niebyło zwykle zmęczenie, to była chęć zakopania się pod ziemia i nigdy z tamta nie wyjścia. Miałem poprostu dość, czy musiałem zakochać się akurat w Daehyun'nie? Nie! Wiec dlaczego to zrobiłem do cholery!? Dla mnie miłość jest czymś co sprawia ból i cierpienie. Nie wiem co ludzie w tym widzą. Spojrzałem ostatni raz w lustro i westchnąłem. Przepłukałem twarz wodą i wyszedłem z łazienki. W salonie na kanapie siedział tylko Zelo i Jongup rozmawiali o czymś. Czasem ich nie rozumiem zachwycają się rzeczami które nie są tak naprawdę warte uwagi. Każdy mówi ze to dzieci ale Jongup jest ode mnie młodszy o rok a Zelo o dwa i pół.
 Usiadłem w fotelu i Westchnąłem. Zelo odrazu to wychwycił i spojrzał na mnie czujnie.
-co jest?-spytał.
- jejuu, nic mi nie jest. Dlaczego każdy się mnie o to pyta?
- bo widać że cos cię gryzie?- odparł Moon
 Już chciałem odbić piłeczkę gdy do salonu wszedł Yongguk.
- zbierać się, menadżer już jest.
No i się zebraliśmy. Oczywiście w busie każdy chciał zająć swoje zwyczajowe miejsca. Moon z Zelo, Bang z Channiem no i ja z Dae. Podszedłem do menadżera z małą prośbą.
- usiądź z tyłu.- prośba prawda?
- dlaczego?- spytał nie zabardzo ogarniając sytuacje.
- źle się czuje, potrzebuje ...tlenu, a z tyłu jest za ciepło.- wymyśliłem na wdechu. Ha, nie wiedziałem że granie mi tak dobrze idzie, no ale można to zobaczyć w MV do " one shot" Serio sam byłem zdziwiony.
- no dobra , brałeś jakieś tabletki?
- nie to tylko przemęczenie. Jest wporządku.
Wzruszył jedynie ramionami i usiadł obok Dae. Nawet nie chciałem się odwracać do tyłu i widzieć jego wzroku. Już i tak czułem jak wypala mi dziurę w plecach.
W radiu mieliśmy być trzy godziny, a następnie był czas wolny. Czas wolny! Już powoli zapominałem jak to fajnie brzmi. Puścili sporo naszych piosenek, popytali się trochę, pograliśmy w pytania i tyle, trzy godziny zleciały w bardzo miłej atmosferze. Czasem sam śmiałem się z dziwnych żartów Himchana i Zelo.
- ile wazy koń trojański?- spytał Himchan.
- pewnie z trzy kilo- odparł Zelo.
- skąd wiesz?- widać było po Jongupie że go to zainteresowało.
- bo trojański. Troja to trzy, wiec z trzy kilo.
Było to aż tak denne że śmieszne. Śmiałem się razem z innymi gdy nagle wyłapałem wzrok Daehyuna na sobie. Natychmiast przestałem się śmiać i patrzyłem mu w oczy. Spoglądał na mnie tak jakoś inaczej. Dogłębniej, jakby chciał zajrzeć do wnętrz mojej duszy. Gdy zrozumiałem że patrzymy sobie w oczy od dłuższego czasu zerwałem tą więź, i spojrzałem w prawo. No nie teraz Zelo patrzył mi się w oczy. Podniosłem brew w pytających geście ale on tylko odpowiedział.
- no wiesz hyung, mnie nie powiedziałeś?
No fuck o co mu chodzi o czym mu nie powie... O fuck, czyżby on zobaczył że Dae i ja .. Że ja w Daehyunie ...a Jung nic? O FUCK! Wstałem gwałtownie z krzesła tak że to wywróciło się do tyłu.
- co się stało?- nawet nie wiem kto to powiedział.
- muszę do toalety.- i wybiegłem z studia. Wbiegłem do niebieskiego pomieszczenia i zsunąłem się po drzwiach. Nie. Nie. Nie. Zelo napewno nic nie zauwarzył, on skapnął się że ..że ...że mam na sobie dzisiaj szary sweterek. Tak nie powiedziałem mu o tym ze chce go włożyć. Napewno on chciał. Taak Youngjae tłumacz sobie to tak, twoja psyhika napewno nie zostanie naruszona! Kurwa już została!
- aish- Westchnąłem i schowałem twarz w dłoniach. Już chciałem się podnieść ale nie dane mi było bo ktoś z rozmachem otworzył drzwi, tak ze wylądowałem na plecach. Powiem tylko tyle że Zelo do góry nogami wygląda niezwykle ciekawie.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, jak mogłeś mi nie powiedzieć! Myślałem ze mnie lubisz , że jesteśmy przyjaciółmi! No nie dopiero teraz się skapłem, ile to już trwa, on wie ? Nie on niewie, jest na tyle głupi że mu tego nie powiedział.- ostatnie zdanie mruknął bardziej do siebie. Wszedł do łazienki, olewając to że leżę w przejściu. Podniosłem się szybko na równe nogi i spojrzałem mu w oczy.
- Zelo o czym ty pierdolisz?
- przeklinasz, to nie wróży nic dobrego. Youngjae, ile mam lat?
- yyy, no osiemnaście. Co to ma do rzeczy do cholery?- spytałem nie wiedząc dlaczego tak nagle o to spytał.
- wiesz, nie jestem już dzieckiem, widzę pewne rzeczy, a zwłaszcza to jak od pewnego czasu zachowujesz się w towarzystwie naszego chłopaka z Busan.
- o Boże, błagam tylko nie znienawidz mnie przez to że jestem innej orientacji!- złapałem go za ramiona.
- co! Myślałeś że nie będę cię lubił tylko dlatego ze wolisz chłopców. Walnij się tu Jae, może ci pomoże- wskazał palcem na moje czoło- poza tym, osoby takie jak my muszą trzymać się razem.- dodał z uśmiechem. Puściłem jego ramiona wypuszczając trzymane w płucach powietrze.
- to dobrze, już myślałem ... Jak to razem!?

Dzisiejszy dzień należał do niezwykle pokręconych, a jest dopiero 15! Otóż nasz maknae przyznał mi się że jest gejem. Że kocha Moon'a, ale nie potrafi mu tego powiedzieć. I ten szczyl się do mnie dowala że nic nie powiedziałem Daehyunowi. Przecież to hetero z krwi i kości! Po powrocie z radia zamknąłem się z Choi na balkonie i pogadaliśmy sobie z kubkiem goraczej czekolady w ręku(raz na jakiś czas można sobie pozwolić ).Tak naprawdę dziwnie mi się go słuchało, nie w tym złym sensie tylko pozytywnym. Pierwsza rozmowa o homoseksualizmie. Zelo jak to Zelo dawał rady, mówić co robić z Dae. Jedno jego zdanie mnie rozwaliło a mianowicie gdy powiedział.
- bierz go ogierze, jest twój.
Spojrzałem się wtedy na niego krzywo i nagle do głowy przyszła mi pewna myśl.
- możemy się założyć!- prawie krzyknąłem.
- hee, o co?
- kto pierwszy powie że kocha? Nieźle nie?- dla mnie to może i było nieźle. Będę chociaż miał powód dla którego muszę powiedzieć co czuje Dae.
- no nie wiem, a o co mieli byśmy się założyć?
- napewno o rzecz którą obydwoje nie znosimy- powiedziałem zaraz myśląc o tej rzeczy. Wiem!- czy czasem nasza gosposia nie ma wolnego przez trzy tygodnie?
- do czego pijesz?
- do łazienki!- odpowiedziałem.
- że co?
- oj no chodzi o to ze chlewu po nas nie da się ogarnąć co nie?- no niestety muszę przyznać sobie racje, nie wiem jak ta biedna pani to wykonuje, ale napewno jest czarodziejka z nibylandi.
- o nie, nie, nie- Zelo podniósł ręce na wysokość klatki piersiowej i zaczął się wycofywać.
- pieniasz?-  spytałem retorycznie choć wiedziałem ze teraz napewno przyjmie zakład.
- ja?- spytał prostując się tak aby nademną gotować. Cholerne dziecko szatana.
- pieniasz, no nic muszę sobie jakoś poradzić- chwyciłem za klamkę od balkonowych drzwi.
- stój.- krzyknął. Uśmiechnąłem się w duchu. Mam go.
- co jest?- odwróciłem się do niego.
- przyjmuje zakład!- wyciągnął w moim kierunku dłoń, ktora zaraz ująłem.
- więc zaczynamy!
Na zrealizowanie planu mieliśmy trzy dni, nie zamierzałem czekać, czekałem juz prawie rok. Mam dość, definitywnie zakończyłem fazę w której denerwuje się przy Daehyunie. Już umyty i przebrany w luźniejsze rzeczy miałem zamiar wylegiwać się na moim łóżeczku słuchając muzyki. Wszedłem do naszego wspólnego pokoju jak nigdy nic. Na moje szczęście był w nim Dae. Dae bez koszulki. Dae bez koszulki który wyglądał jak młody bóg. Może fazę na nie denerwowanie się w obecności Daehyuna zacznę od jutra? Odwróciłem się z powrotem do drzwi z zamiarem wyjścia ale powstrzymał mnie jego stanowczy głos.
- nigdzie nie idziesz- stanąłem jak słup soli- teraz grzecznie się odwrócisz i usiądziesz na łóżku- wykonałem jego prośbę...rozkaz.- nie będziesz się ruszał dopóki nie wrócę!- nie odzywałem się, nie mogłem. Patrzyłem się na niego jak sroka w gnat i nie mogłem wydusić z siebie słowa.-rozumiesz mnie, Youngjae?- kiwnąłem głową. Bożeee, jak mi gorąco. Co mu się stało nigdy nie mówił do mnie takim tonem, a co gorsza podoba mi się ten ton. Dae wrócił do pokoju po chwili z apteczka w ręce. Usiadł obok mnie na łóżku Himchana, zbyt blisko. Odsunałem się trochę zbyt gwałtownie, ale udawałem ze nie widzę jego urażonego wzroku. Wyciągnął z apteczki termometr, wstrząsnął nim i mi podał.
- mierzysz czy masz gorączkę- wziąłem do ręki malutki przyrząd i włożyłem sobie pod pachę. Siedziałem cały sztywny, gdy Dae dotknął ręką mojego czoła. Po trzech minutach ciszy wyjąłem termometr i pokazałem chłopakowi.
- trzydziescisiedem. Jest w porządku. Boli cię brzuch?- potrzasnąłem głową na "nie"- głowa?- znowu "nie"- plecy, ręce, nogi?
- nie- wychrypiałem. Czułem jak zasycha mi w gardle.
- to może kurwa tyłek?
- c-coo?
- jeżeli w ciągu trzydziestu sekund nie powiesz mi dlaczego mnie unikasz, wyciągnę to z ciebie siłą- ostrzegł mnie. Zacząłem panikować.
- muszę ..muszę siku - podniosłem się z zamiarem zwiania, ale Dae złapał mnie za nadgarstek i podciągnął tak mocno ze wylądowałem na łóżku w pozycji horyzontalnej. Zaraz usiadł mi na biodrach i pochylił się nademną.
- Dae...hyun, złaź w tej chwili- powiedziałem łamiącym się głosem. A tak bardzo chciałem w tej chwili być stanowczy jak koleś który na mnie siedzi jeszcze dwie minuty temu. 
- nie będziesz mnie spławiał takimi tanimi tekstami. Już raz dzisiaj dałem się na niego nabrać. Powiedziałem wydusić w końcu z siebie to dlaczego mnie unikasz, czy mam ci pomoc?
- nie wiem o co ci chodzi- odwróciłem głowę w lewo nie mogłem znieść jego natarczywego wzroku.
- kiedy ja doskonale wiem, że ty wiesz o co mi chodzi.
- nie, nie wiem.- broniłem się jak mogłem. W pewnej chwili chciałem go poprostu z siebie zwalić ,ale ten zablokował mi ręce nad głową i tyle było po mojej sile.
- wiesz Jae, Zelo rozmawia z Jongupem o czymś bardzo ważnym- pochylił się bardziej do mojej twarzy, tak że wstrzymałem na moment oddech, ale widząc że się zatrzymuje zacząłem juz spokojnie oddychać. Jeżeli mój oddech można nazwać spokojnym.
- czy ich rozmowy kiedykolwiek są poważne?- spytałem tylko po to aby odciągnąć go od tematu który sobie wybrał.
- ta jest. Sam Zelo mi to powiedział, i powiedział że ty też chcesz mi coś powiedzieć- schylił się jeszcze bardziej, tak ze jego usta prawie dotykały mojego ucha. Zadrżałem mimowolnie.
- Dae , przestań- Westchnąłem kiedy pocałował jego płatek. Co on wyprawia?!- powiedziałem, przestań! Nie baw się mną. Mam juz tego dość!
- to powiedz to co trzymasz w sobie, już od roku.
Nie wytrzymałem. Nie mogłem. Już tak długo się z tym kryje, już tak długo znoszę jego zachowanie. Wybuchłem i to dosłownie, czułem jak bym się cały palił. Zebrałem w sobie siłę i odepchnałem go z całej siły. Jak ja się cieszę ze posiadamy wyższe łóżka. 
- chcesz wiedzieć do cholery o co mi chodzi.  Chodzi o ciebie idioto, o to jak czasem robisz mi na złość, ale ja i tak nie potrafię się na ciebie długo gniewać, o to jak rozmawiasz z Himchanem o dziewczynach, o to że nawet gdy jesz nie mogę się na ciebie patrzeć, bo do głowy przychodzą mi głupie myśli!- wziąłem głębszy wdech- o to że Cię kocham, debilu. Kocham cię i mam juz dość ukrywania tego. Ja. Już.Nie mogę.- złapałem się za klatkę piersiowa w miejscu gdzie jest serce, schowałem głowę pomiędzy kolana i zacząłem płakać. W tym momencie chciałem tylko aby Dae wyszedł. Wyszedł zostawił mnie samego, tak jak to zawsze się dzieje.
-Jae- szepnął.
- idź sobie- powiedziałem połykając łzy.
- spójrz na mnie.- poprosił. Czułem jak przysuwa się do mnie.
- Daehyun, błagam zostaw m-mnie.
- nie mam zamiaru nigdzie wychodzić, skarbie. Nie teraz gdy wiem co do mnie czujesz.- Skarbie ? Podniosłem na niego wzrok. Debil uśmiechał się i płakał jednocześnie. 
- d-dlaczego płaczesz?- spytałem.
- bo wiem co do mnie czujesz, i jestem szczęśliwy.
- szczęśliwy?- szepnąłem wycierając łzy z lewego policzka.- jak to szczęśliwy?- powiedziałem już głośniej.
- bo...- złapał mnie za policzki i starł kciukami resztę łez. Przysunął się do mnie na tyle blisko abym mógł czuć jego oddech.-...kocham cię.- ostatnie słowo wypowiedział wprost w moje wargi,zanim nie połączył ich w czułym pocałunku. Otworzyłem szeroko oczy, niedowierzając. Pozostałem bierny na pieszczoty z strony bruneta.- tak bardzo mocno, nawet nie wiesz jak się cieszę że Wkońcu mi to powiedziałeś.
- ale jak kochasz?- czy to wszystko mi się śni?
- tak jak chłopak może kochać innego chłopaka. Ponad wszystko.
-ale...od kiedy?
- od pewnego czasu, a twoja dzisiejsza rozmowa z Joonhongiem tylko potwierdziła mi że ty czujesz to samo.
- podsłuchiwałeś?- odsunałem się od niego tak abym mógł spojrzeć mu w oczy. Podsłuchiwał mnie! Nie no nie wierze, czy on musi mnie irytować nawet w takiej sytuacji?
- wcale nie podsłuchiwałem, nie moja winę że nie zamknęliście drzwi, a Jongup chciał ze mną porozmawiać!
- nie tłumacz się już.- uśmiechnąłem się w jego stronę, uświadamiając sobie że właśnie chłopak którego kocham od dłuższego czasu wyznał mi miłość! Spuściłem głowę, na bank się rumieniąc.
- Youngjae,mam do ciebie prośbę.
- Hmm?- mruknąłem podnosząc głowę. Czy tylko ja jestem zestresowany, bo Daehyun wygląda na zrelaksowanego.
- mogę cię pocałować?- na to pytanie serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Kiwnąłem głową, zaciskając ręce na kołdrze. Daehyun przysunął się do mnie. Cały czas patrząc mi w oczy położył mi dłoń na policzku , a następnie zjechał nią na dolna wargę, obrysował jej krztałt, zjeżdżając również na nią wzrokiem. Serce biło mi jak szalone, a ja bałem się oddychać aby nie zepsuć tej chwili. Wkońcu brunet zakończył te tortury i pocałował mnie jak nikt inny wcześniej. Delikatnie muskał moje wargi nie pogłębiając pocałunku. Ciepło jakie rozlało się wewnątrz mnie było niesamowitym przeżyciem. W jednej chwili czułem się szczęśliwy, bezpieczny, spokojny i tak niesamowicie zakochany. Zarzuciłem mu ręce na szyje chcąc więcej tej słodkości. Daehyun prosił o pocałunek a było ich już spokojnie z dziesięć. Niestety musiałem się od niego oderwać, zabrakło mi powietrza. Odsunałem się od niego na minimalna odległość, nie przestając się delikatnie uśmiechać. Patrzyliśmy sobie w oczy i to był najpiękniejszy moment z całego dnia. Oczywiście zaraz po tym jak Daehyun wyznał mi miłość, i również zaraz po naszym pocałunku.
-kocham cię.-ajć, już wiem że mógłbym słuchać tego godzinami.
- ja ciebie też.
Już wiem ze swoja definicje miłości powinienem zmienić. A zmieniam je na jedno słowo "Daehyun".


W tym samym czasie, salon w dormie B.A.P .
- wygrałem.- powiedziałem z entuzjazmem. Phh, to u mnie normalka, każdego ogram w Chińczyka.
-nieee- jęknął mój przeciwnik.
- niestety, przegrałeś. Jak zawsze.- wiem jestem złem wcielonym.
- pograjmy w coś innego, w coś gdzie będziemy mieli równe szanse.- ach Jongup siedzący po turecku, z ręką podpierają brodę wyglądał niewiarygodnie uroczo. Oczywiście jak na prawie dwudziestoletniego mężczyznę przystało.
- znaj ma litość. W co chcesz zagrać?
- w butelkę.- powiedział odrazu jak tylko skączyłem zdanie.
- w butelkę?- dobrze słyszałem? To jest ta gra gdzie jest prawda i wyzwanie, czy to jest to gdzie trzeba się rozbierać? Jeżeli to drugie to chyba spasuję.
- w butelkę.
- ale dlaczego butelkę? Jest tyle innych gier na świecie.- załamałem ręce.
- ale ja chce butelkę, czekaj zaraz jakąś załatwię.- i olewając moje protesty pobiegł do kuchni.
- bądź poważny.- powtarzałem sobie po cichu.
- kto poważny?- spytał Dae. Skąd on tu się wziął?
- nic, muszę na poważnie porozmawiać z Jongup'em.
- okej, to nie przeszkadzam- już chciał wyjść ale odwrócił się w przejściu- Albo moment, wiesz gdzie Yoo się szwęda?
- no rozmawialiśmy na balkonie, a teraz chyba bierze prysznic.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- no dobrze. To teraz ja chce z nim porozmawiać i mam taka prośbę aby nikt nam nie przeszkadzał, dopóki nie zejdziemy na dół. Powtórz to też Yonggukowi i Himchanowi jak wrócą z TS. Będziemy w sypialni.- i wyszedł nie czekając na moja odpowiedź.
- wporządku.- mruknąłem do siebie. Nawet chyba bał bym się wejść do naszej sypialni po tym jakim tonem to wypowiedział. Śmierć na miejscu. Położyłem się jak długi na dywanie i zakryłem oczy ramieniem. A jak Jae mu teraz wszystko powie, to będę musiał czyścić łazienkę przez prawie miesiąc. O nie, co to, to nie!
- nie leń się.- usłyszałem od strony wejścia do salonu. Stał w nich Jongup z oprożnioną butelka po cocacoli.- to zaczynamy.
Oj tak i zaczęło się. Gdzieś tak po czwartym pytaniu zrozumieliśmy że butelka nie jest nam potrzebna. Tak czy tak pytania zadawaliśmy pomiędzy sobą. Zaczęło się niewinnie, ulubiony film (chodź znam odpowiedź) piosenka (znam odpowiedź),kolor (pff,łatwe, czarny). Wyzwań też nie brakowało. Stanie na rękach przez minutę, wyzerowanie puszki cocacoli(nie próbujcie tego w domu), pompki, przysiady. Norma. Aż w pewnej chwili gdy wzięliśmy z kanapy poduszki i leżeliśmy tak na nich na środku pokoju, Jongup zadał TO pytanie. 
- całowałeś się już kiedyś?
Nie wiedziałem co robić. Skłamać i powiedzieć że się całowałem czy powiedzieć prawdę że nigdy jeszcze tego nie robiłem?
- nie.- odpowiedziałem. Przekręciłem głowę w tą przeciwna od Uppiego aby nie widział jak oblewam się rumieńcem.
-ja też nie.- nie dowierzałem, odwróciłem szybko głowę w stronę Moon'a. Patrzał na mnie z lekkim uśmiechem.- Zelo muszę ci coś powiedzieć.- powiedział podciągając się na łokcie.
- co?- spytałem słabo. Sam nie wiem dlaczego.
- słyszałem twoja rozmowę z Youngjae na balkonie.
- co?
- twoja rozmowę z Jae. Całą.
- co?
- Zelo, uważam że to... Hmm, słodkie.- odwrócił się bokiem do mnie. No i cały czas się uśmiechał.
- ale...nie...o Boże.- zasłoniłem dłońmi twarz. To się nie dzieje naprawdę.
- Zelo spójrz na mnie.
- nie chce, wstydzę się.-Jęknałem.
- to ja się wstydzę zrobić jedna rzecz.
- o co ci chodzi?- o czym on pierdzieli?
- zdejmij ręce z twarzy to zobaczysz.
Wypuściłem powietrze z płuc tłumacząc sobie w myślach ze to Jongup, że on napewno zrozumie albo co lepsze zapomni. Odsunałem ręce, ale oczy nadal pozostawiłem zamknięte. Jednak nie na długo. Otworzyłem je szeroko gdy coś miękkiego spoczęło na moich ustach. Tym czymś miękkim były usta należące do Jongupa. Nie wiedząc zabardzo co robić, zacząłem poprostu poruszać wargami, jak to robią w filmach. O mamusiu, to zwykle tarcie się ust o siebie, nic więcej, a daje tyle przyjemności że aż przymknąłem oczy spowrotem. Wplotłem swoje dłonie w włosy Jongupa, tylko po to aby odsunąć go trochę od siebie na złapanie oddechu.  Wdech i spowrotem przykleiłem się do jego warg. Ten pocałunek różnił się od poprzedniego. Jongup dodał do niego język dzięki czemu,niesamowity dreszcz przebiegł mi przez kręgosłup. Nie mogąc się opanować Jęknałem mu w wargi. Chłopak jakby oprzytomniał i oderwał się odemnie.
-Zelo, chce spróbować.
- czego?- spytałem, łapiąc oddech.
- bycia z Tobą.- odparł patrząc mi w oczy swoimi uśmiechniętymi. Nic nie powiedziałem tylko ponownie przyciągnąłem go do pocałunku. Chyba odstawkę pomidorki i deskę. Mam nowe uzależnienie.

                  

Woow, nawet nie wiecie jak mi teraz serce wali. Na pewno z 140/minutę. Jestem ciekawa waszej reakcji. Jak już pisałam wcześniej WSZELKA KRYTYKA DOZWOLONA. Możecie wrzucać śmiało. Chcę się dowiedzieć co się wam podoba, a co uważacie za banalne. Bierzcie wszystko pod uwagę. Długość, przecinki, kropki itp.

Do zobaczenia.C;

02 lipca 2014

Wprowadzenie.

Witajcie.
Na tym blogu będę dodawała opowiadania i one shoty o B.A.P. Bardzo lubię ten zespół na tle innych k-popowych zespołów wyróżnia sie swoimi piosenkami i stylem. Odrazu piszę że dodawać posty będę mniej więcej co tydzień, postaram się aby tak było. Czytałam sporo fan ficków i wiem że duża ilość osób cierpi z braku DaeJae, dlatego też ten pairing będzie tym przewodnim, oczywiście nie zabraknie innych, to mogę obiecać. Zaczynam od czwartku z DaeJae. Na początek dużo się zastanawiałam czy wstawić coś co będzie wyciskało łzy czy będzie mega słodkie. Ani to, ani to. Wstawiam coś lekkiego,miłego i prostego( mam nadzieje). Chce poinformować o moim blogu jeszcze parę osób więc dlatego one shota wstawię dopiero w czwartek. Wszelka krytyka dozwolona, to moje pierwsze wypociny więc chcę wiedzieć co o tym myślicie. Tak więc do czwartku.
Stonka ;)