Strony

24 grudnia 2014

Honey! Baby is... cute (BangJae)

Hejka BABY !!
Wesołych Świąt moi drodzy <3!
Mam dla was obiecanego one shota z moim ulubionym pairingiem (nadal mam dylemat pomiędzy BangJae a DaeJae xdd). Cóż... tematyka nie każdemu musi się spodobać, ale ja chciałam to napisać ^^ Proszę was o naprawdę szczere opinie w komentarzach :)

#ForeveeWithBAP



Kiri: Witajcie moje drogie! (moi drodzy? :3)
Z okazji zbliżających się Świąt, które już walą do nas przez drzwi i okna, pragnę złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia, żebyście spędzili ten czas w spokojnym, rodzinnym gronie, przy stole pełnym samych pyszności~ Życzę Wam także, dużo zdrowia, spełnienia marzeń, dalszej miłości skierowanej do naszych kochanych króliczków, wspierania ich, chociaż mentalnie, w tym jakże trudnym dla nich okresie, ale również i pieniędzy! Co prawda szczęścia one nie dają, ale za to rzeczy, które można za nie kupić już owszem xp Jeszcze raz Wesołych! I smacznego!~ ^^
PS. Podzielcie się później opisami smakołyków, które zajadaliście w tym roku^.-





To nie tak, że nie szanowałem swojego życia. Kochałem je razem z całym pakietem problemów jakie mi podarowało. Jednocześnie, za najlepszy i najgorszy prezent mogę uznać niejakiego Bang Yongguka, szefa studia tatuażu i mojego "ukochanego" chłopaka. To nie tak, że go nie kocham, po prostu Yong sobie u mnie dzisiaj trochę nagrabił. A czym? Gdy wychodził do pracy o wpół do dziesiątej, pożegnał się ze mną zwykłym" Muszę już iść, pa". No myślałem, że mnie rozniesie. Jak tak można?! Bez żadnego buziaka albo kocham cię?
Zirytowany osunąłem się po poduszkach porozrzucanych na kanapie, przeskakując po kanałach w telewizorze. Zgiąłem się w pół gdy po raz już chyba ósmy w ciągu godziny poczułem mdłości. Od jakiś dwóch dni wymiotuję regularnie co dwie trzy godziny. Najlepsze jednak jest to, że jestem głodny, co jest dziwne, bo z doświadczenia wiem, że gdy jestem chory niczego nie przełknę.
Wstałem szybko biegnąc do łazienki gdy poczułem. że już dłużej nie wytrzymam.
Nienawidzę być chory....

***

Leżałem zwinięty w kulkę w sypialni, ta pozycja nie tylko powstrzymuje wymioty ale i łagodzi ból pleców, który od jakiegoś czasu ciągle mi towarzyszy. Czułem się koszmarnie, dawno nie byłem aż tak chory. Dochodzi do tego wszystkiego sytuacja z rana. Może i dramatyzuje, ale dla mnie to jest naprawdę ważne. Yongguk nie jest tak czuły jak te parę miesięcy temu. Nie zabiera mnie na randki do cyrku, nie kupuję spontanicznie róży, jest oziębły, a słowa "kocham cię" wychodzą z jego ust tylko wtedy kiedy ja pierwszy wypowiem swoje uczucia.
Naciągnąłem bordowy koc bardziej na siebie niemal chowając w nim głowę. Mam taką straszną ochotę na lody....
Przez to, że cały zakryłem się kocem, ledwo usłyszałem trzask drzwi i głośne "kochanie", jęknąłem przesuwając głowę bliżej kolan.
- Youngjae? - teraz doskonale słyszałem jak drzwi od sypialni otwierają się powoli. a Yongguk próbuje zlokalizować moją sylwetkę w ciemnym pokoju.
- Skarbie, nadal boli? - nie odpowiedziałem, ponieważ nadal byłem na niego zły za olanie mnie rano.
Poczułem jak materac obok mnie ugina się, a następnie koc zsuwa się o parę centymetrów z mojej głowy.
- Younggie, śpisz? - spytał szeptem naprawdę myśląc, że jestem pogrążony w krainie Morfeusza.
- Nie. - równie cicho odpowiedziałem rozchylając dotąd zamknięte powieki.
- Nadal cię mdli? - przyłożył dłoń do mojego policzka i pogłaskał go kciukiem.
- Tak.
- Zrobić ci herbaty?
- Nie.
- Stało się coś?
- Kochasz mnie? - spytałem szybko nawet się nie zastanawiając sie nad zadanym pytaniem.
- Co to za pytanie...
- Czyli nie? - poczułem jak w moich oczach wzbierają się łzy. Podniosłem się do siadu ignorując sensacje w brzuchu.
- Youngjae, kochanie. Jesteś dla mnie najważniejszy na świecie. Kocham cię jak nikogo innego wcześniej, a i później nikogo równie mocno nie będę kochał.
- Na prawdę? - pociągnąłem nosem wycierając łzę, która wyleciała nieproszona z oka.
- Na prawdę. Bardzobardzobardzo mocno. - Pochylił głowę, stopniowo zbliżając się do moich ust. Pocałunek jakim mnie obdarował był słodki i wolny, tak jakby na potwierdzenie wcześniejszych słów. Przybliżyłem się do niego, sprawiając że nasz pocałunek przerodził się w bardziej zachłanny i namiętny. Yongguk pociągnął moją dolną wargę, kładąc mnie na plecach. Westchnąłem w jego usta, oplatając jego szyję ramionami. Jego dłoń powoli i delikatnie błądziła po moim boku. Nagle oderwałem się od niego zasłaniając usta. Odepchnąłem Guka i pobiegłem do łazienki w ostatniej chwili klękając przed muszlą.
Ja naprawdę nienawidzę być chory.

***

- Czy bolą pana plecy?
- Pod koniec dnia, wieczorem kiedy szykuje się do snu.
- Nadmierne oddawanie moczu?
- Hmm... Tak, ale to może przez to, że więcej jem i piję.
- No dobrze. Mdłości ?
- Owszem, zwłaszcza z rana, ale potrafią trzymać się przez cały dzień.
- Yhym. Zadam teraz panu najważniejsze pytanie.
- Proszę.
- Czy w ciągu ostatnich miesięcy odbywał pan stosunek płciowy?
.....ŻE CO ?!

***

Wylewanie łez w toalecie siedząc opartym o wannę wydaję się być nie najlepszym sposobem na rozwiązanie problemu. Mój płacz przerodził się w dławienie się łzami gdy za siódmym razem spojrzałem na biały prostokącik widząc to samo. Ukryłem twarz w dłoniach podkulając pod siebie kolana. Jestem załamany, roztrzęsiony i jednocześnie zdenerwowany jak nigdy dotąd, ponieważ całe moje życie legło w gruzach przez jedną noc pełną rozkoszy. Mam ochotę zrobić coś Yonggukowi a jednocześnie wtulić się w niego, bo do cholery jasnej jestem w ciąży! Już nigdy nie będę się śmiał na filmach z tych wszystkich osób plączących po dowiedzeniu się, że noszą w sobie malutka istotkę. Jest to jednocześnie piękne, ponieważ jest ona cząstką mnie i Yongguka lecz też przerażające, bowiem mam ledwie dwadzieścia jeden lat, Guk dwadzieścia cztery, i jak my sobie poradzimy z dzieckiem, które potrzebuje uwagi przez cały dzień?
Podniosłem głowę łkając jeszcze głośniej gdy usłyszałem nawoływanie Yongguka.
Przyłożyłem dłonie do jeszcze płaskiego brzucha przetykając łzy.
- Jesteś tam maleństwo? Obiecuję ci, że będę dobrym tatą nieważne co się teraz stanie. - zarzuciłem bluzę na sześć opakowań po testach ciążowych leżących na podłodze obok mnie. W ostatniej chwili przypomniałem sobie również o tym najświeższym. Ciągle wylewając z siebie łzy, objąłem się ramionami czekając, aż Yongguk mnie znajdzie. Gdy w końcu to nastąpiło wstrzymałem na chwilę oddech.
- Youn... - spytał zapalając główne światło tak aby w łazience nie panował półmrok. Kiedy zrobiło się tak ciemno?
Oczy Guka rozszerzyły się a brwi powędrowały do góry gdy zobaczył moją skulona sylwetkę.
- Youngjae! - dopadł mnie w jednej chwili biorąc mnie w ramiona - Boże, skarbie co się stało? Youngjae?!
- Yongguk, ja... ja prze-przepraszam! Na- naprawdę nie ch-ciałem! - wychlipałem zaciskając dłonie na jego koszuli.
- Cśśś nie płacz. Spokojnie, powiedz mi co się stało.
- Ja...ja przepraszam... - wydukałem zamykając oczy.
- Kochanie błagam cię. nie płacz już. Nic się nie stało, naprawdę.
- Przepraszam Yongguk.
- Cśśś, już dobrze - zaczął bujać się ze mną, próbując mnie uspokoić, ale ja nie potrafiłem. Myślami odchodziłem w te najpiękniejsze chwile spędzone razem. Naszą pierwszą randkę, którą spędziliśmy w parku leżąc na świeżo co skoszonej trawie. Jego odprowadzanie mnie do domu po każdym naszym spotkaniu. Pierwszy pocałunek, przeżyty pod przystankiem kiedy złapał nas deszcz. Pierwszy raz, do którego przyłożył tyle wagi i wysiłku, rozplanowując wszystko w dzień, kiedy jego rodzice nocowali u znajomych.
Zacząłem oddychać spokojniej myśląc o tych wszystkich chwilach.
Nie wiem ile tak siedzieliśmy na zimnych płytkach w łazience i ile Yongguk głaskał mnie po włosach nucąc jakąś melodie, nie wiem po jakim czasie zmorzył mnie sen sprawiając że śniłem o randce w cyrku i różowej wacie cukrowej.

***

Obudziłem się w środku nocy przykryty puchatym kocem leżąc na łóżku w sypialni. Uśmiechnąłem się do siebie przytulając policzek do poduszki, gdy nagle uderzyła mnie rzeczywistość sprawiając, że podniosłem się do siadu zsuwając nakrycie z moich ramion.
- Nie - szepnąłem do siebie zachodząc z łóżka. Moją pierwszą myślą było udanie się do łazienki ale mijając elektroniczny zegarek w przedpokoju informujący o tym, że jest godzina druga dwadzieścia, udałem się od razu do salonu.
Zastałem Yongguka pochylonego nad ławą w salonie gdy siedział na kanapie. W moje oczy natychmiast rzucił się prostokącik leżący przed nim. Odetchnąłem wchodząc do pokoju, gotowy na najgorsze.
- Yonggukie? - powiedziałem cicho tylko po to aby powiadomić go o swoim przybyciu. Jego reakcji mogłem się spodziewać - drgnął jakby wybudzony z transu podnosząc na mnie wzrok. Podszedłem do niego siadając obok, na czarnej kanapie, zaczynając bawić się własnymi dłońmi.
- Yongguk, mam... Mam się iść spakować?
- Słucham? - spytał spoglądając na mnie, ale ja spuściłem wzrok nie mogąc znieść jego spojrzenia.
- Zabrać swoje rzeczy? - spytałem zaciskając szczękę, przecież nie mogę się teraz rozpłakać!
- Youngjae nigdzie cię nie puszczę.
- N-nie? - podniosłem głowę zdziwiony.
- Chodź tu głuptasku - poklepał swoje kolana dając mi jasny sygnał, że mam na nich usiąść, co uczyniłem automatycznie. - Naprawdę nie wiem skąd mogło ci przyjść do głowy to, że każe ci się teraz wyprowadzić. - schował kosmyk moich ciemnych włosów za ucho uśmiechając się lekko.
- Czyli... Nie gniewasz się?
- Wręcz przeciwnie, jestem szczęśliwy. - pocałował mnie lekko - Będziemy rodzicami!
Zaśmiałem się lekko, pozbywając się całego napięcia i smutku z ciała.
- Tak Yongguk, rodzicami.

***

- Gukkie śpisz? - Potrząsnąłem ramieniem Yongguka nachylając się nad nim. - Yonggukkie, śpisz?- powtórzyłem, gdy zauważyłem, że otwiera leniwie zaspane oczy.
- Już nie. O co chodzi? Coś cię boli? - usłyszałem jego chrypliwy głos.
- Nie ale... masz może ochotę na lody? - zapytałem cicho przytulając się do jego boku.
- Co? - spytał zapalając małą lampek, która stoi obok łóżka.
- No, czekoladowe. Masz? - wlepiłem w niego wzrok ściskając jego dłoń.
- Kochanie jest pierwsza w nocy...
- A ja mam i to straszną.
- I co związku z tym? - zapytał powoli tak jakby już przeczuwał o co chcę go prosić.
- Przyniesiesz mi?
- Nie mamy lodów. Zjadłeś wczoraj truskawkowe. - dobrze wiedziałem, że już ich nie ma dlatego zapytałem:
- Wiesz... mógłbyś pójść po nie?
- Teraz? - jęknął zakrywając oczy dłonią.
- Yhym, proszę.
- No ale.... - spojrzał na mnie przez palce i to był jego błąd. Zrobiłem najbardziej słodką minkę na jaką było mnie stać i pociągnąłem nosem wtulając się w jego dłoń - ... no dobrze.
- Kochamy cię. - powiedziałem z uśmiechem głaszcząc swój brzuch.
- Ja was też. - pocałował mnie w czoło a następnie przejechał dłonią po moim ukrytym brzuchu - Za niedługo jestem.

***

Podszedłem do Yongguka szkicującego coś przy stole w kuchni. Objąłem jego szyję ramionami, kładąc podbródek na jego ramieniu.
- I jak ci się podoba? - spytał podnosząc rysunek, na którym widniało dziecko odwrócone tyłem jakby idące przez ścieżkę.
- Ładny. Dla kogo? - przysiadem na stole bawiąc się palcami. Mam plan.
- Dla mnie - wzruszył ramionami odkładając rysunek do białej teczki a ołówki do piórnika.
- Dla ciebie? Gdzie? - spytałem siadając mu na kolanach, gdy przyciągnął mnie za dłoń do siebie.
- Myślałem nad prawą łopatka, ale zdecydowałem, że tu będzie lepiej - dotknął swojego prawego przedramienia. Uśmiechnąłem się do niego przybliżając usta do jego warg.
- Tu będzie idealnie - szepnąłem zanim nie zaatakowałem jego warg. Szukałem w internecie informacji na temat seksu w ciąży. Okazało się, że gdy ciąża przebiega prawidłowo i ja dobrze się czuję można się kochać. Miałem zamiar wykorzystać ten fakt i nawet siłą zaciągnąć Yongguka do łóżka. Ostatni raz kochaliśmy się trzy miesiące temu, a ja jestem straszenie napalony i to nie dlatego, że Gukkie chodził po mieszkaniu bez koszulki w samych szarych dresowych spodniach przez pół dnia... choć w sumie.
Przejechałem dłonią po jego torsie odpinając powoli pierwszy guziczek od białej koszuli. Gdy poluzowałem wszystkie, wsunąłem dłoń pod nią jeżdżąc po całej klatce piersiowej, czując napinające się mięśnie.
- Younggie nie może...
- Możemy - przerwałem schodząc ustami na jego odsłonięta pierś, a dłonią na rozporek od czarnych spodni.
- Ale dziecko. - jęknął łapiąc moją dłoń.
- Nic mu nie będzie. - szepnąłem zeskakując z jego kolan. Ująłem jego nadgarstek kierując się do sypialni, z której długo nie wyszedł.

***

- Myślisz, że to chłopczyk czy dziewczynka? - spytał któregoś dnia Yongguk, gdy leniliśmy się w sobotnie popołudnie. Jego głowa znajdowała się blisko mojego brzucha, który ciągle głaskał.
- Strasznie kopie, więc może chłopczyk? - włożyłem do ust kolejną cząstkę mandarynki. Przerzuciłem się na owoce, jakiś czas temu po zobaczeniu ile przytyłem.
- Boli cię, gdy się rusza? - poczułem lekki pocałunek złożony przez materiał zwiewnej bluzki na moim już sporym brzuchu. Uśmiechnąłem się na ten gest do siebie.
- Nie, prawie tego nie czuję. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Wiesz... myślałem nad imieniem. - Yonnguk podciągnął się aby móc spojrzeć mi w twarz.
- I co?
- Mam parę, ale zdecydujmy razem, dobrze?
- Dobrze. - pokiwałem głową.
- Dla dziewczynki Minji lub Yaejin, a dla chłopca Minyoung bądź Yijoon.
- Jeżeli chłopiec to Minyoung mi się podoba, a jak dziewczynka to...Yaejin.
- A więc wybrane?
- Tak - pokiwałem głową.
- Słyszysz maleństwo? - znowu pochylił się w stronę brzucha podciągając materiał i spojrzał na niego po momencie całując go z czułością. Zaśmiałem się czując łaskotki.
- Yongguk przestań, to łaskocze! - próbowałem odgonić jego usta i dłonie, które znalazły się na bokach brzucha gilgocząc mnie w wrażliwe miejsce. Śmiałem się wymachując dłońmi tak, że strąciłem miseczkę z mandarynkami.
- Już, dosyć proszę! - złapałem jego dłonie kiedy pochylił się nade mną patrząc mi w oczy. Dotknął mojego policzka uśmiechając się błogo.
- Kocham cię
- Ja ciebie też.

***

- Yongguk, co ty robisz? - stanąłem w drzwiach do naszej sypialni w której od piętnastu minut słychać było młotek i przekleństwa.
- Składam kołyskę.- odparł nawet nie odbywając wzroku od białych deseczek. Podszedłem w stronę okna z trudem siadając obok niego na podłodze.
- Kołyskę? Kołyski są nie praktyczne. Mama mówiła mi, że po czterech może pięciu miesiącach dzieci z nich wyrastają.
- No to... - spojrzał na mnie zastanawiając się - ... nasze maleństwo będzie miało kołyskę przez pięć miesięcy.
- Nie za bardzo się wczuwasz? - wziąłem do rąk zadziwiająco dużą instrukcję jak do nie skomplikowanej kołyski składającej się z paru drewienek. -Do porodu jeszcze trzy miesiące.- przypomniałem.
- Hej, chcę aby nasze dziecko miało wszystko co najlepsze, w tym kołyskę... Cholera gdzie to ma być? - spojrzał na wygięta cześć łóżeczka drapiąc się po karku - Jutro kupię bujany fotel.
- Po co? - zdziwiłem się pokazując mu rysunek na instrukcji - Przykręć to do tej prostej deseczki.
- Aby było ci wygodnie.
Westchnąłem, kręcąc głową z politowaniem.

***

Wyjąłem z kolorowego pudełka czerwoną bombkę podając ją Gukowi stojącemu na taborecie. Właśnie ubieraliśmy choinkę (tak naprawdę to Yongguk ubierał, ja robię za pomoc) dopiero co przytransportowaną z rynku. To już trzecie święta podczas, których jestem z Yonggukiem, ale pierwsze spędzone wspólnie. Z laptopa leżącego na komodzie sączyły się świąteczne piosenki sprawiając że śpiewałem je cicho pod nosem.
- Younggie, podasz gwiazdę? Założę ją skoro już jestem na górze - pokiwałem głową podchodząc do ławy, na której leżały kartony po brzegi wypełnione łańcuchami, lampkami, bombkami czy stroikami. Wyjąłem z największego dużą złotą gwiazdę przecierając cyrkonie znajdujące się na samym środku.
- Mogę ja to zrobić? - spytałem trzymając gwiazdę przy sobie.
- No nie wie...
- Będziesz mnie trzymał! No weź, pozwól mi! - jęknąłem w ostatniej chwili powstrzymując tupniecie nogą.
- Okej, miej tą radość dzieciaku - zaśmiał się schodząc z taboretu. Już chciałem teraz ja wejść na niego i założyć gwiazdę, gdy poczułem dłonie na talii.
- Serio? - spytałem spoglądając przez ramię.
- Siedź cicho i zakładaj tą gwiazdkę.- mruknął spuszczając wzrok, ale gdy tylko stanąłem na palcach by dosięgnąć czubka choinki ucisk na biodrach się wzmocnił. Zaśmiałem się poprawiając ozdobę.
- Widzisz? Nic strasznego się nie stało - odwróciłem się przodem kładąc mu dłonie na ramionach i pochyliłem się na tyle ile pozwalał mi mój beczkowaty brzuch cmokając Banga w policzek.
- Te święta naprawdę będą magiczne. - mruknąłem przykładając swoje czoło do tego należącego do jego.

***

- Bang! - zawyłem łapiąc się za brzuch.
- Younggie, co się dzieję? - Yongguk wpadł do sypialni zapalając światło.
- Ja... Aaaaa... - zgiąłem się w pół, gdy coś znów ścisnęło mi brzuch.
- O mój Boże, rodzisz?
- Nie, do cholery, bawię się! - warknąłem zaciskając pięści i zęby. Siedziałem na łóżku przykryty kocem. Drzemałem, gdy poczułem ostry ból w brzuchu.
- Tylko spokojnie skarbie, pamiętaj oddychaj powoli. - złapał moje policzki próbując mnie uspokoić choć i w jego oczach widziałem przerażenie - Wdech, wydech, wdech, wydech, pamiętasz? Daj mi dwie minuty. - wybiegł z sypialni zostawiając otwarte drzwi przez co doskonale słyszałem jak biega po całym mieszkaniu otwierając najpierw zapewne szafę aby wyjąć z niej torbę sportową a następnie wrzucać wszystko co wpadnie mu w ręce. Zawyłem znów, gdy poczułem kolejny skurcz, tym razem o wiele mocniejszy.
- Yongguk, szybciej!

***

Leżałem cały spocony, ale i szczęśliwy. Trzymałem na rękach najbardziej kruchą istotkę jaką w życiu widziałem. Yongguk przysiadł na szpitalnym łóżku, całując mnie w czoło i otaczając ramieniem. Oparłem się o jego pierś uśmiechając się błogo .
- Mały Minyoung - szepnął dotykając jedynie palcem malutkich rączek dzidziusia. - Mały, słodki Minyoung. - powtórzył przejeżdżając palcem po czerwonym policzku maleństwa.
- Z dzieckiem wszystko w porządku - usłyszeliśmy głos lekarza, który trzymał jakieś karty w dłoni. - Pięćdziesiąt centymetrów wzrostu, dwa sześćset wagi. Puls w porządku... No, jednym słowem zdrowy. - uśmiechałem się wracając wzrokiem do zaczerwienionej twarzyczki. - Proszę wypocząć panie Yoo, cesarskie cięcie to operacja, po której należy dużo odpoczywać.
- Jeszcze momencik - powiedziałem patrząc błagalnym wzrokiem a to na doktora a to na Yongguka.
- No dobrze, proszę się nacieszyć dzieckiem. Do zobaczenia. - skłonił się wychodząc z sali.
- Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłeś, gdy zemdlałeś. - rzekł Yongguk wpatrując się w naszego synka.
- Przepraszam. - szepnąłem podnosząc na niego wzrok - Najważniejsze, że z dzieckiem wszystko w porządku.
- Nawet nie wiesz jak bardzo jestem szczęśliwy.
- Wiem Yongguk, czuję to samo.

***

Zajmowanie się dzieckiem przyszło nam zadziwiająco łatwo. Przez pierwsze dwa tygodnie w domu zostawał ze mną Yongguk, biorąc sobie wolne w pracy. W końcu i tak to on był szefem, a swoim pracownikom ufał w stu procentach.
Minyoung jest słodkim dzieckiem, niestety noszenie go na rękach spodobało mu się tak bardzo, że gdy tylko próbujemy położyć go z Gukiem na naszym łóżku zaczynają się krzyki i płacz, co innego z kołyską. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że zakup tego małego łóżeczka był świetnym pomysłem, gdyż tylko to i aniołki kręcące się nad głową chłopca zaciekawiają go na tyle, aby mógł poleżeć przez paręnaście minut. Tak jak teraz .
Usiadłem na łóżku, obok swojego mężczyzny, od razu kładąc mu głowę na ramieniu.
- Mały diabełek - mruknąłem przypatrując się jak Minnie wyciąga rączki by dosięgnąć kolorowych ozdób.
- Wytrzymaj jeszcze dwa dni. Całą sobotę ja się nim zajmę - Yongguk otoczył mnie ramieniem przyciągając bliżej siebie.
- Yhym - mruknąłem niewyraźnie przymykając oczy.
- Połóż się.
- Nie - pokręciłem głową - Jest za wcześnie.
- Zasypiasz mi na ramieniu.
- Wiem - zaśmiałem się cicho, podnosząc głowę - Spożytkuje ten czas, gdy Minyoung jest grzeczny i pójdę wziąć długą kąpiel, mogę? - spytałem wstając.
- A ja mam lepszy pomysł. - wplótł swoją prawą dłoń w moje włosy przeczesując je.
- Tak? Jaki? - spytałem pochylając się nad nim.
- Uśpimy Minyounga i pójdziemy razem wziąć kąpiel, hmm?
- Twój pomysł brzmi o wiele lepiej. - pokiwałem z uznaniem głową.

***

- Minnie, powiedz tata.
- Nana
- Ta-ta
- Nana.
- Ech... skarbie ta- ta nie na-na. - zaśmiałem się z nieudolnych prób nauczenia przez Yongguka słowa "tata".
- Nana.
- Yongguk, on ma dopiero trzynaście miesięcy - przypomniałem, odwracają z powrotem wzrok na telewizor.
- Mówi już nana, to i tata potrafi. - zaśmiałem się jeszcze głośniej wracając wzrokiem do Yongguka i Minyounga siedzącego u niego na kolanach. - Prawda Minnie, kochasz tatę? - Minyoung jest w fazie powtarzania, więc gdy Gukkie kiwa głową Minnie automatycznie to powtarza, z boku wygląda to tak jakby odpowiadał Yonggukowi "tak".
- Jesteś niemożliwy - pokręciłem głową z politowaniem, a następnie znowu zaśmiałem się widząc, że i to Minyoung powtórzył. - Widzisz dziecko potwierdza. - wskazałem najmniejszego z nas.
- Nie prawda, on to po tobie powtarza! - oburzył się Yongguk.
- No właś... - nie dokończyłem zdając sobie sprawę, że i tak nie przekonam Yongguka - Albo nic- przesiadłem się z kanapy na dywan, gdzie wśród porozrzucanych miśków, klocków, autek i bóg wie czego, jeszcze siedział po turecku Yongguk razem z naszym synkiem. Minyoung dwa tygodnie po swoich pierwszych urodzinach zaszczycił nas swoimi pierwszymi krokami, więc teraz każda chwila spędzona w jednym miejscu dłużej niż dziesięć minut jest odpoczynkiem. Przysiadłem się obok nich odsuwając jakiegoś kolorowego bączka.
- Zrobimy samolocika Minnie? - Yongguk wyciągnął do niego dłonie co malec natychmiast wykorzystał... Cóż w naszych ramionach chyba nadal mu najwygodniej. I niech tak będzie przez jeszcze długi czas.


11 komentarzy:

  1. O MÓJ BOŻE!!!!!!
    Fluff fluffiastych fluffów normalnie ^^
    Hmm... mpreg, nie to że coś, nie przepadam za tym rozdziajem ale to było takie słodkie że aż
    normalnie no... Aww~
    Slodkie to było. Również życzę wam wesołych swyiat i szczęśliwego nowego roku~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, zwłaszcza że znalazłaś czas w takim dniu ^^
      Cóż, mpregi mnie zafascynowały na tyle że sama jednego napisałam. Chyba każdy jest tak słodki :P
      Jeszcze jedną notke dodam w Sylwka więc popiszemy :)

      Usuń
  2. Ojej. Już po pierwszych kilku zdaniach stwierdziłam - "omg, czyżby to... Ciąża?!". Już nie wiedziałam, czy mój mózg z braku snu (nie spanie do 1:20 mi nie służy) stworzył taką iluzję.. Niet, jednak nie :P
    Opowiadanie piękne, zresztą wszystko co piszesz jest piękne<3
    Udał Ci się wątek mjenskiej cionży C:
    Coś czułam, że będzie BangJae, jednak ja forewa będę za DaeJae B)

    A tak przy okazji...zapraszam na mojego bloga, gdzie ukazał się już prolog do mojego opowiadania,w którym występuje zespół B.A.P i SHINee. Jeżeli masz czas o chęci - zapraszam :)
    wajletwords.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no mpreg xdd.
      Jakoś tak wyszło, a BangJae mi najbardziej do tego pasowało ^^
      Oczywiście że wejdę na bloga, już teraz.
      SHINee i B.A.P *.*
      Dziewczyno masz mnie !! :)

      Usuń
  3. Siema! ♥♡♥
    Wiesz co ta ciąża mnie rozwaliła xD
    Shot super, ale ty wszystko piszesz super więc wiesz xP
    Czekam na następne cuda *.*
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siema, siema ~~
      Dlaczego to ciążą cię rozwaliła ;> ?
      Coś nie tak, źle napisane, nie zgadza sięcoś?
      Uwierz mi nie wszystko piszę super :) Czasem jak czytam rozdziały to sama się zastanawiam co mnie podkusiło do napisania tego xdd
      Cieszę się że się podobało, inne cuda (a dokładnie 10 rozdział BvsL) będziesz mogła przeczytac w Sylwestrowy Wieczór ^^
      Hwaiting również dla cb ~

      Usuń
    2. Wszystko ok napisane! Tylko facet w ciąży? XD
      Ze śmiechu wypłakałam się co najmniej na rok xD

      Już nie mogę się doczekać sylwka! ★
      U mnie rozdział jutro wieczorem! Zapraszam! ♥♡

      Usuń
  4. Prosiłaś, więc jestem! :)
    Shot bardzo mi się spodobał, mimo iż nie czytałam nigdy mpreg'a to z radością stwierdzam, że ten jest idealny.
    Zdążyłam przeczytać aktualnie to, a kiedyś czytałam jeden rozdział DaeJae, aczkolwiek nie pamięta który, więc jak coś to jeszcze bd czytać:)
    Bardzo przyjemnie się czyta, BangJae także przypadło mi do gustu, a co najśmieszniejsze to podejście Jae do ciąży i Guka. Chciał go zjechać i się przytulić, takie fluffiaste i piękne! <3
    Czekam na więcej, a tymczasem lecę czytać inne ;)

    Nie wykazałam się komentarzem, ale obiecuję, że jak przeczytam resztę to postaram się wymyślić coś konstruktywnego! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay ~
      Cieszę że ci się podoba!
      Zależy mi na opinii osób które również piszą, wtedy wiem co poprawić a co zostawić ^^
      Boże czekałam jak głupia modląc się abyś napisała chociaż jedno słowo chwalące moje wypociny xd
      A tu taki zasyp pozywywnymi słowami. Dziękuję ci bardzo za to że znalazłaś czas aby wejść na mojego bloga i napisać coś o szocie.
      I oczywiście zapraszam do czytania starszych jak i nowszych notek !! :)
      Jeny jeszcze raz dzięki za miłe słowa ;3
      Stonka ~

      Usuń
    2. Nie ma problemu :)
      Również jak głupia czekam na Twoje komentarze :)

      Usuń
  5. 45 year old Electrical Engineer Randall Klejin, hailing from Trout Lake enjoys watching movies like "See Here, Private Hargrove" and Photography. Took a trip to Rock Drawings in Valcamonica and drives a Boxster. specjalne informacji

    OdpowiedzUsuń